Eksperyment z celibatem

(fot. facebook.com/officialmarksanchez)
Dan Everson SJ

Zawsze uważałem, że celibat to rzecz osobliwa, zarezerwowana tyko dla duchownych, a tutaj - proszę bardzo - ambitny zawodnik będący celibatariuszem.

Tegoroczny sezon NFL (Narodowej Ligi Futbolowej USA) obfitował w sensacyjne wydarzenia. Wyjątkowe transfery sięgające dziesiątków milionów dolarów. Kolejne kontrakty reklamowe i flesze kamer. Krótko mówiąc - świat sukcesu, bogactwa i imprezowego życia.

W takiej perspektywie słowa Marka Sancheza, gwiazdy zespołu Denver Broncos, były jak grom z jasnego nieba. Ten utalentowany i bardzo urodziwy zawodnik oznajmił: "nie mam żony ani dziewczyny. Nie mam dzieci. Jedyne, czego chcę, to grać w futbol i wygrywać".

DEON.PL POLECA

Zawsze uważałem, że celibat to rzecz osobliwa, zarezerwowana tyko dla duchownych, a tutaj - proszę bardzo - ambitny zawodnik będący celibatariuszem.

Decyzja Sancheza pozwoliła mi spojrzeć na celibat okiem pragmatyka. Księża i osoby zakonne posłani są do wielu ludzi. Służą studentom w duszpasterstwach akademickich, pacjentom w szpitalach, rodzinom i osobom samotnym mieszkającym na terenie parafii.

Wybór celibatu oraz śluby czystości wydają się w tym scenariuszu oczywistą decyzją.

Być może tę filozofię można zastosować również wobec zawodników futbolu? Sanchez, jak się domyślam, czuje odpowiedzialność za rzesze kibiców, którym dostarcza wyjątkowych sportowych doznań. Jego zespół wygrał tegoroczny puchar kraju i poprzeczka została wysoko zawieszona.

Wydaje się, że ten fakt zmotywował zawodnika do poświęcenia życia rodzinnego na rzecz sportu. Te słowa potwierdzają jego pełne oddanie futbolowi: "jedyne, o czym myślę, to strategia na boisku - jak zdobyć punkt. Jedyne, czego pragnę, to zwycięstwo".

Gdyby tak mój celibat dodawał mi tyle zapału do służby ludziom!

Rzecz w tym, że celibat winien być przeżywany jako coś więcej niż tylko pragmatyzm, a rodzina, potomstwo, bliscy są czymś więcej niż tylko "rozpraszaczem" uwagi.

Praktyczna strona celibatu to ważna rzecz. Doświadczyłem tego, zanim jeszcze wstąpiłem do jezuitów. Pracowałem wówczas jako nauczyciel języka angielskiego w jednej ze szkół w St. Louis. Przez dziewięć miesięcy całe moje życie kręciło się wokół moich uczniów. Po raz pierwszy byłem całkowicie zorientowany na drugą osobę. Moim sukcesem był sukces podopiecznych.

Przyznam, to był wymagający rok ale bardzo piękny. Ostatecznie pozwolił mi podjąć decyzję, że chcę zostać zakonnikiem, jezuitą.

Pragmatyzm nie może w pełni opisywać rzeczywistości celibatu. Żonaci księża kościołów wschodnich z równym zapałem i oddaniem prowadzą wiernych do Boga. Szczerze mówiąc, argumenty o praktyczności nie czynią celibatu zrozumiałym.

Jaki jest więc argument za podejmowaniem czegoś, co nie do końca jest zgodne z naturą i powszechnym pragnieniem?

Dlaczego rezygnować z fizycznej bliskości drugiej osoby, która przecież jest fundamentalnym doświadczeniem człowieka?

Wierzę, że celibat jest przypomnieniem, że seks to nie wszystko, że istnieje coś przekraczającego czysto ludzkie doświadczenie przyjemności. Tym czymś jest sam Bóg i rzeczywistość Jego królestwa.

Warto wyjaśnić - celibat nie jest jakimś przeciwieństwem przyjemności. Dla ludzi żyjących w rodzinach, a tych jest zdecydowana większość, bliskość fizyczna stanowi ważny element w budowaniu więzi, a także w zbliżaniu się do Boga.

Trzeba jednak przyznać, że powołani jesteśmy do rzeczywistości przewyższającej ziemską przyjemność. Bóg pragnie dla nas radości wiecznej. Funkcją celibatu jest przypominanie nam o tej perspektywie, dlatego zwykło się określać celibatariuszy jako "bezżennych dla Królestwa Bożego".

Jestem bardzo ciekawy, jak "eksperyment" z celibatem potoczy się u Marka Sancheza. Mam nadzieję, że będzie to owocny czas. Jego historia pomaga mi w rozmowach o moim celibacie, gdzie wskazuję na Bożą perspektywę naszego życia. Ufam, że to pomaga.

Tekst pierwotnie ukazał się pod tytułem "Eunuchs for the Endzone". Tłumaczenie Jarosław Mikuczewski SJ

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Eksperyment z celibatem
Komentarze (5)
A
Anna
23 czerwca 2016, 22:25
Ratunku!!!! Trzeba było nie brać tych świństw, wtedy potencja nie byłaby narażona!!! Tak więc jak czuje sie ów osbnik niedowartościowany niech skontaktuje się z seksuologiem :) To tak jakby niewiedomy mówił że do końca życia będzie ślepy w imię , no właśnie w jakie?
K
Katarzyna
23 czerwca 2016, 08:45
Nie wiem, kiedy powstał ten tekst, ale chyba w latach 90. XX wieku, bo nie oddaje współczesnej rzeczywistości i nic nam nie mówi o przyszłości. Poza tym łączy celibat z seksualną abstynencją, co oczywiście jest i zawężające, i nieprawdziwe. Bezżenność jest dzisiaj dominującym modelem w euroatlantyckiej kulturze: liczba małzeństw kurczy się gwałtownie i wzrasta liczba osób, które nigdy nie były w związku i nie planują żadnych relacji intymnych. Spada liczba aktów seksualnych w małżeństwach: seks jest narzeczeński (partnerski) lub pozamałżeński. Seks wchodzi w wirtualną rzeczywistość, coraz więcej aktów seksualnych odbywa się w sieci. Seks tradycyjny zastępuje pornografia. Mówienie o celibacie w takiej rzeczywistości trąci myszką: bezżenność, aseksualność wybiera dziś coraz więcej mężczyzn i nie są to duchowni: rządzi pragmatyzm i potrzeba wolności, w tym wolności od seksu. I nie istotne jest, że w dobie powszechnej antykoncepcji odpowiedzialność mężczyzn jest nikła. Panowie nie chcą być sterowani przez wzrastajace potrzeby seksualne kobiet, więc rezygnują z seksu albo zastępują go pornografią bądź e-sexem najczęsciej w wydaniu szukających sponsora nastolatek. Poza tym w dobie seksualnych reklam, które ograniczają pole intymności mówienie o czystości też może być trudne. Pisać i mówić o celibacie i czystości dzisiaj trzeba z innych pól, z innych doświadczeń. Stare schematy są już dzisiaj nieczytelne.
23 czerwca 2016, 19:48
Chyba jednak można zadać sobie pytanie, czy Panu Bogu podoba się seks partnerski i pozamałżeński, pornografia, e-sex z nastolatkami, seksualne reklamy czy powszechna antykoncepcja, która zwalnia mężczyzn z odpowiedzialności. My też mamy wpływ na to, co dzieje się wokół. W Polsce w ciągu jednego pokolenia nastąpiły zmiany, na które społeczne przyzwolenie jest coraz większe. Ale to nie znaczy, że tak jest dobrze. Można zgadzać się na te zmiany, można jednak na nie się nie godzić. Można wpływać na zachowania dzieci i młodzieży, można niby też powiedzieć – nieważne jak żyje moje dziecko, niech mu tylko będzie przyjemnie. Z komentarza wynika, że Boże nauczanie trąci myszką. Chętnie dowiedziałbym się, co można napisać o przyszłości, celibacie i czystości z tych innych pól i doświadczeń.
KJ
k jar
23 czerwca 2016, 22:09
Niestety, "zjadło" mi cały tekst, który pisałam, jako odpowiedź.
22 czerwca 2016, 19:03
Wstrzemięźliwość seksualna właściwie dotyczy każdego człowieka w różnych, często trudnych sytuacjach życiowych. To etapy życia, przez które trzeba przejść z godnością, a czasem sytuacja dotyczy też godności drugiej osoby. W tych skomplikowanych, najróżniejszych, często długo trwających doświadczeniach, gdy zapraszamy Pana Boga do naszego życia, z pewnością pomaga On nam przeżyć ten czas w czystości. On sam podpowiada, ale czystość to niestety niemodne wyzwanie. Takie idealistyczne jak na dzisiejsze czasy nastawienie, na które sam Bóg wskazuje, jeśli spotykałoby się nie tylko ze zrozumieniem, ale jakimś nawet podziwem u ludzi, pomogłoby podejmować w życiu decyzje zgodne z Bożymi przykazaniami. Nie tylko ważne jest wychowanie seksualne, ale również mówienie o zwyczajnym życiu i dokonywaniu wyborów, które będą miały wielkie znaczenie. Czasem zachowanie czystości  może okazać się życiowym wyzwaniem, ale też doświadczeniem w danym momencie znacznie piękniejszym od niepewnego „wypróbowywania” kolejnych partnerów. Oczywiście, mamy do przeżycia nie tylko trudne chwile...