Eucharystia - wielka tajemnica wiary stoi w centrum życia Kościoła. Eucharystię sprawuje Kościół i tak Eucharystia staje się ofiarą Chrystusa z Jego polecenia składaną Ojcu w Duchu świętym.
Eucharystia to szczególna uczta miłości, na którą jesteśmy wszyscy zaproszeni. Zaprasza na nią Chrystus nieprzerwanie swoich umiłowanych , od blisko dwu tysięcy lat. W szczegółach sprawowanie Eucharystii nabierało przez wieki różnych odcieni, bo różne były tradycje lokalne. Zawsze jednak była to: ta sama Eucharystia.
Podobnie dziś, po soborze watykańskim drugim, kiedy powstało wiele nowych wspólnot, wszędzie w naszym Kościele mamy tę samą Eucharystię, posługujemy się tą samą księgą Mszału Rzymskiego, ale bywają drobne wspólnotowe odrębności bo Matka-Kościół przewiduje, że w jej łonie mogą być różne wspólnoty, które ubogacają się różnymi darami, tworząc bogactwo harmonii, którą zapewnia ten sam Duch. Wszędzie jednak Tym, który na to niezwykłe przyjęcie nas zaprasza jest zawsze Ten sam Jezus Chrystus.
To On chce nas przeprowadzić ze śmierci do życia, chce nas ożywić, na nowo napełnić Duchem Świętym. Może się zdarzyć, że o tym zapomnimy dlatego dobrze jest, gdy na początku eucharystycznego spotkania, kiedy jeszcze się gromadzimy, ktoś z naszych braci przypomni nam, że to Jezus nas tu zaprasza i uświadomi nam w prostych słowach po co tu przyszliśmy. Wezwie nas też do słuchania, bo jak mówią najstarsi ojcowie Kościoła: wiara rodzi się ze słuchania. W tym prostym wezwaniu chodzi o dosłowne otwarcie zmysłu słuchu i o otwarcie swojego serca. Tylko w takim stanie przyjęte Słowo rodzi w nas posłuszeństwo Bogu, a nie sobie i swoim własnym planom.
O tym samym, jeszcze mocniej, przypomni nam przewodniczący liturgii, który wita nas w imieniu Gospodarza, mówiąc: Łaska i pokój od Tego, który jest, który był i który przychodzi, niech będą z wami wszystkimi. A potem wzywa nas byśmy uznali przed Bogiem, że jesteśmy grzesznikami i błagali Go o miłosierdzie …abyśmy mogli godnie złożyć Najświętszą Ofiarę.
Dopiero teraz możemy z całą mocą i radością zaśpiewać hymn Chwała na wysokości Bogu…. To jest prawdziwy, radosny śpiew dla Tego, który nas tu zaprosił a którego jeszcze nie widać…, choć miejsce dla Niego jest przygotowane, kiedy przyjdzie.
Rozpoczyna się Liturgia Słowa. To część tego spotkania, w której Ten, który nas zaprosił chce, żebyśmy Jego Osobę i Jego Dobrą Nowinę jak najlepiej poznawali. Chce nam przekazać, że był odwiecznie u Ojca zanim stało się cokolwiek, co się stało, że On chciał naszego zaistnienia zanim zostaliśmy stworzeni w Adamie. Chciał tego z nadmiaru miłości jaka przepływała przez Jego relacje z Ojcem i z Duchem Świętym.
O takiej miłości, która przewyższa każdą ludzką miłość trzeba nam ciągle przypominać, bo najczęściej skupieni na sobie, o niej zapominamy. Jesteśmy przecież słabi i prawdą jest to, co przed chwilą wyznawaliśmy w akcie pokuty, że sami z siebie nie powiększymy swojej wiary. Trzeba prosić Boga o przymnożenia wiary, o otwarcie naszych oczu i uszu.
Dlatego dobrze jest, kiedy nasi współbracia w wierze wprowadzają nas w słuchanie czytań liturgicznych. Natrudzili się nad ich przygotowaniem któregoś dnia tygodnia, żebyśmy teraz nie siedzieli ospali i nieobecni. Potrząsają nami, budzą nas, zabiegają o naszą i swoją gorliwość o to, żebyśmy jak najlepiej poznawali Osobę i życie Tego, który nas tu zaprosił. Wzywają nas, żebyśmy uświadomili sobie, że Jezus jest obecny w każdej chwili naszego życia, że poprzez czytania mszalne rozmawia z nami, oświetla fakty z naszego życia, bo On chce żebyśmy nie chodzili już dłużej w ciemności i niewiedzy dlaczego przytrafia się nam to, a nie co innego. Tylko w świetle Jego łaski możemy rozpocząć przemianę naszego sposobu myślenia o świecie i o sobie samych wobec Boga. W tym wszystkim Bóg zawsze pomaga nam w swoim Słowie i poprzez homilię prezbitera. Po jej wysłuchaniu jesteśmy wzywani do modlitwy za cały Kościół święty, także za tych, którzy nami rządzą, za tych którzy, potrzebują szczególnej pomocy i za wszystkich ludzi, za zbawienie całego świata, a potem modlimy się w osobistych intencjach.
W tym też duchu, wzajemnej miłości i pojednania możemy przekazać sobie znak pokoju, od Tego, który przychodzi poprzez każdego współbrata czy siostrę. To On sam sprawia, że każdy konkretny drugi w Chrystusie jest Chrystusem i dzięki życiu we wspólnocie Słowa, jak ma to miejsce choćby we wspólnotach neokatechumenalnych, żaden brat nie jest dla nas anonimowym współbratem.
Teraz Pan zastawia dla nas swój stół - zaczyna się Liturgia Eucharystyczna. Przedziwna to uczta, od tego momentu uczestniczymy w jej najbardziej tajemnej, intymnej części. Od początku istnienia Kościoła była ona określana jako misterium męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. To misterium, co trzeba podkreślić nie jest “opowiadaniem", ale dzieje się i uobecnia dla nas jako tych, którzy już zostali dużo wcześniej przygotowani i pouczeni. To, co dzieje się teraz wobec nas, należy do obszaru przeżywania, doświadczania, współodczuwania - przeciwnie niż poprzednia część, która angażowała nas w rozumowe, egzystencjalne rozważanie obecności Słowa w naszym życiu.
Teraz Ten, który zastawia dla nas swój stół, stanie się obecny w swoim Ciele i w swojej Krwi, które wydał za nas, abyśmy mieli życie wieczne. Od tego momentu wchodzimy w przedziwny obszar, nie by się czegoś dowiadywać, ale żeby doznawać, przeżywać, doświadczać. To nie znaczy, że nasz umysł pozostaje wyłączony, ale nie trzeba go tu mylić z rozumową kalkulacją. Łączymy się z bogactwem słów prefacji wypowiadanej przez kapłana, który sławi wszechmogącego i wiecznego Boga. To Bogu Ojcu za wszystko składamy dziękczynienie, co po grecku znaczy eucharystia. Dzięki składamy za to wszystko co wydarzyło się z Jego Synem, który: …wyciągnął swoje ręce na krzyżu, aby śmierć pokonać i objawić moc zmartwychwstania…, abyśmy mogli uczestniczyć w życiu, które On w pełni posiada i które nam daje. To przynagla nas do wyśpiewania Sanctus…, które kończy się okrzykiem: Hosanna!
Stoimy wokół stołu Pańskiego, przez co wypełniamy postawą naszego ciała to o czym mówią słowa modlitwy eucharystycznej: …stajemy przed Tobą…, czyli Tym, który jest Święty i jest źródłem wszelkiej świętości …i zjednoczeni z całym Kościołem uroczyście obchodzimy pierwszy dzień tygodnia…, w którym Ty, Jezu zmartwychwstałeś.
Słowa, które wypowie teraz kapłan są dla nas są niewypowiadalne gdyż jest to prawdziwe, najświętsze obdarowanie. Przez pierwsze stulecia chrześcijaństwa wiele z tego, co należało do Chrystusowego misterium, tak właśnie było chronione, przez zastrzeżenie słów świętych tylko do wypowiadania ich przez kapłana i tylko w sytuacji liturgicznej. Podobne wyłączenie dotyczyło też rzeczy świętych tylko Bogu przeznaczonych i przez Niego samego tak będących uświęconymi. Pamiętając o tym wszystkim, rozumiemy dlaczego po słowach konsekracji kapłan uroczyście oznajmia nam: Oto wielka tajemnica wiary! Na co odpowiadamy w trzech zobowiązaniach, że głosimy i będziemy głosić śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznawać Twoje zmartwychwstanie i oczekiwać Twego przyjścia w chwale.
Misterium trwa nadal, bo w tajemnicy realnej już obecności Ciała i Krwi Chrystusa, łączymy się z kapłanem w prośbie do Boga, byśmy zostali złączeni przez Ducha Świętego w jedno Ciało i stali się, w Chrystusie, żywą ofiarą ku chwale Boga Ojca.
Jak może się to stać ? - Nikt z nas nie chce umierać! Jeżeli jednak zaufaliśmy Chrystusowi w pierwszej części tego spotkania i pozwoliliśmy Mu , by oświetlił nam te miejsca w nas i w naszym życiu, których nie rozumiemy, które nas bolą i przed którymi uciekamy, to On jako najlepszy lekarz, uleczy je ! Jeżeli tylko oddamy Mu naszą słabość, bezradność i lęk, otrzymamy Jego moc, w której będziemy powoli próbowali kochać naszych nieprzyjaciół i to, czego dotąd nie akceptowaliśmy w sobie czy w wydarzeniach naszego życia.
Dzieje się to wszystko w łączności z tymi, którzy opiekują się nami i są strażnikami episkopoi naszej świętości i czystości wyznawanej wiary i którzy są członkami, ustalonej od początku istnienia Kościoła, hierarchii. Ich właśnie polecamy teraz Bożej opiece.
Kiedy to wszystko, co dzieje się w nas, wypełnia się - jednocześnie zanoszone są przez kapłana dalsze dziękczynienia, które osiągając swój szczyt w podniesieniu, otrzymują odpowiedź w najdoskonalszym wspólnotowym Amen!
Realny wydźwięk tego Amen, jest miarą dokonanego tu niewypowiadalnego misterium zjednoczenia.
W tym momencie przeżyliśmy to zjednoczenie w takim stopniu w jakim Bóg, dla każdego z nas z osobna dopuścił, że staliśmy się żywą komórką Jego Oblubienicy - Kościoła. Z tego też powodu tak ważny jest teraz szczególny pokój i porządek, żeby Komunia Święta mogła być udzielana i przyjmowana z najwyższą czcią i w pełnym skupieniu. By mogło być jasne kto, Kogo i komu udziela. W tym też wyraża się sens i wymiar wspólnoty eucharystycznej, kiedy wszyscy mogą w tym samym momencie przyjmować zadatek na życie wieczne.
Cała liturgia, która rozwijała się powoli i niespiesznie, konsekwentnie dążyła do tego momentu: uczty Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata. Mimo naszej niegodności, na Jego Słowo jesteśmy do tego uzdolnieni, by przyjęte przez nas Jego Ciało i Krew strzegły nas w drodze do domu Ojca. W tym domu wszystko przecież jest już dla każdego z nas przygotowane jako wieczne, nieprzemijająco nowe.
Skomentuj artykuł