Jak zbudować żywą i trwałą relację z Bogiem?

(fot. odnowa.deon.pl)

Odnowa, oaza, a może Opus Dei? Emocje i działanie nadprzyrodzone czy rozum i wykształcenie? Jak nie ograniczać Ducha Świętego? Jak zbudować żywą i trwałą relację z Bogiem?

Ponieważ we wszystkich dalszych ćwiczeniach duchowych posługujemy się aktami rozumu, by rozważać, i aktami woli, by miłować, należy przeto zwrócić uwagę na to, że w aktach woli, kiedy rozmawiamy ustnie lub myślenie z Bogiem, Panem naszym, lub z jego świętymi, wymagane jest większe uszanowanie z naszej strony, niż kiedy posługujemy się tylko rozumem dla zrozumienia (Ignacy Loyola).

Nie wszystkie ćwiczenia są modlitwą. Niektóre z nich wyraźnie nie mają żadnego odniesienia do Boga i są jedynie metodą prac nad sobą. Jeszcze inne są połączeniem modlitwy z pracą rozumu. Duchowość ignacjańska bazuje na współpracowaniu z łaską Bożą, na łączeniu ludzkiego wysiłku z działaniem łaski Bożej. To znaczy, że jest tam miejsce zarówno na pracę nad sobą przy użyciu wszelkich dostępnych naturalnych środków jak i na bezpośrednie spotkanie z Bogiem.

Takie podejście św. Ignacy przedstawia gdzie indziej w słowach "pracować w taki sposób, jakby wszystko zależało ode mnie, a Bóg nic nie mógłby zrobić, za to modlić się i ufać Bogu tak, jakby to wszystko od Niego zależało, a ja byłbym bezsilny."

Zdroworozsądkowy balans współpracujących ze sobą środków przyrodzonych i nadprzyrodzonych jest świetnym rozwiązaniem we współczesnym Kościele, w którym wierni skłaniają się ku różnym skrajnościom. Z jednej strony są ruchy, które akcentują tylko i wyłącznie działanie nadprzyrodzone (charyzmaty, objawienia, słowa poznania, proroctwa, wizje, i inne podobne przeżycia), np.: Odnowa w Duchu Świętym, Szkoła Nowej Ewangelizacji i inne bardzo żywe wspólnoty modlitewne. Uwaga! Nie mówię tutaj
o wszystkich wspólnotach tego typu.

Odchylenie w stronę "nadprzyrodzoności" jest bardzo różne w każdej wspólnocie, są też takie, które potrafią trzymać balans. Z drugiej strony obserwujemy chrześcijan, którzy stawiają tylko na potęgę rozumu, wykształcenie i doświadczenie, zabijając przy tym Ducha i ograniczając Jego działanie w swoim życiu. Zamiast kierownictwa duchowego stawia się na psychologię, zamiast budowania relacji z Bogiem we wspólnocie stawia się na promocję wspólnoty, itd.

Ćwiczenia Duchowe to droga, która daje mi swobodną przestrzeń do maksymalnego korzystania ze wszelkich dostępnych środków ludzkich a przy tym daje mi możliwość zbudowania bardzo żywej, stabilnej i głębokiej relacji z Bogiem.

Tekst pochodzi z bloga cwiczeniaduchowe.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak zbudować żywą i trwałą relację z Bogiem?
Komentarze (11)
P3
Psalm 37
2 lutego 2014, 00:59
lepsze to niz odchył w drugą stronę  i dopatrywanie się zła w tym że ktoś się cieszy i raduje Bogiem. Polecam psalm 37 do modlitwy.
O
odchył
1 lutego 2014, 12:50
Teraz modny jest odchył do "nadprzyrodzoności": śpiewy, ręce w górę, bo "król Dawid tańczył"
T
tak
1 lutego 2014, 12:40
Proszę księdza balans po polsku oznacza "równowaga". Użycie słów angielskich zamiast polskich w żaden sposób nie czyni artykułu mądrzejszym lub bardziej religijnym. Świadczy jedynie o Autorze. Dzisiaj używanie j.angielskiego nikogo nie powala na kolana.
M
melissa
1 lutego 2014, 11:51
ja też jestem we wspolnocie Szkoły Nowej Ewangelizacji , jak sama nazwa wskazuje -szkoła- oznacza to że nieustannie się uczymy,formujemy mamy stała formację , codziennie czytamy i rozważamy Słowo Bożę , mamy rózne zadania, ćwiczenia, kursy, formacja jest dosc wymagająca dzieki temu możemy się zdrowo rozwijać, ale nie zamykamy się na działanie Boże bo wiemy ze moc Boża przewyższa ludzkie myślenie, intelekt,dlatego otwieramy się na Bożą rzeczywistość taką jaka będzie w niebie. A tam niesustannie wielbi się Boga, dlatego za św Augustynem powtórzę słowa"Ludzie nauczycie się tanćzyć i śpiewać bo aniołwoie nie będą wiedzieli co z wami w niebie robić".
PK
pokora, kolana wzmacnia wiaręup
1 lutego 2014, 11:49
Zacząć od adoracji Pana Jezusa w Najśw.Sakramencie przyjmując Go żywego w komunii św. na kolanach i do ust. Wielu proboszczów /na szczęście nie wszyscy/ zbyt gorliwie zlikwidowali balaski, bronią swego, niekiedy bardzo stanowczo i złośliwie, ale można ustawić kilka klęczników, nakryć białym obrusikiem, aby wierni mogli adorując Pana Jezusa na kolanach i do ust przyjmować godnie. Pan Jezus karmi nas swym Ciałem - postawa stojąca to jak równy z równym. Logika krzyczy. KTÓŻ jak BÓG ? Powinna być koniecznie patena. Aby okruchy Ciała Pańskiego nie były bezczeszczone zadeptywaniem przez ludzi. Biedni kapłani, przecież oni to wszystko biorą na siebie. Niektórzy wierni udają,  że są posłuszni kościołowi, nawet zgorszeni mówią, że nie trzeba dzielić, bo wstydzą się przyklękać lub są wygodni. JP II, Prymas Wyszyński Benedykt XVI uczyli inaczej, więc komu ci poprawni proboszczom ludzie są posłuszni ? Ważniejszy proboszcz, ksiądz, ludzie - czy Pan Jezus ? Niestety Komunię św. rozdaje się jak cukierki chap, i już. Ile by nowych ewangelizacji i pomysłów produkcji -  jeżeli nie będzie najważniejszy Pan Jezus i Eucharystia i godne przyjmowanie Go w komunii św. to  można wykoślawiać przesłana z Ewangelii i tym osłabia się wiarę. Ale młodzi księża już w seminariach byli infiltrowani przez modernistów, ale starsi pamiętają nauki Prymasa St.Wyszyńskiego i świętych kapłanów. Dziwi, że się poddają, tchórzą, nie walczą tylko wymyślają coraz inne usprawiedliwienia.
E
Ewa
1 lutego 2014, 11:05
Co za brednie, że Szkoła Nowej Ewangelizacji stawia tylko na objawienia nadprzyrodzone?? NIE MOŻNA TAK UOGÓLNIAĆ. Jeśli ktoś błądzi to on błądzi, a nie błądzi każda wspólnota. Należę do Szkoły Nowej Ewangelizacji w Gliwicach i jako jej członek stwierdzam, że nie opieramy się wyłącznie na objawieniach, proroctwach i darze języków. Zaczęca się nas do życia Słowem Bożym, do wymagania od siebie, życia sakramentami, wierności Bogu pośród burz życia. Żyję cotygodniową formacją, która wymaga ode mnie przyjęcia pewnych treści rozumem i sercem, zachęca do wyrzeczenia, do przekraczania moich subiektywnych odczuć, kierowania się nie tylko uczuciami, bo te są zmienne. Staram się całym sercem przylgnąć do Pana i nie opieram się na objawieniach nadprzyrodzonych, bo ich zwyczajnie nie mam. Nie martwię się, bo moim celem jest przylgnięcie do Pana całym sercem w opraciu o Jego Słowo i sakramenty.
SO
same ofascru
30 stycznia 2014, 20:46
Ja nie jestem przeciwnikiem śpiewu i tańca :-), ale jedynie przeciwnikiem nadużywania pewnych form zewnętrznych w duchowości i nadinterpretacji, np. słynne "Dawid tańczył". Oj, to proszę przeanalizować psalmy pod względem "strapienie a pocieszenie" i zrobić pewną statystykę. No pewnie, że to trudne, ale psalmista (niekoniecznie Dawid) przeżywa również pewne kryzysy a te kryzysy nie rozwiązuje tak jakby chcieli niektórzy "Jesteś moim Panem i chcę Cię wielbić". To jest upraszczanie sprawy, z resztą uważam, że zły duch równie łatwo powie "Jezus jest Panem". Oj nie wiem dokładnie ale spotkałem się z osobą właściwie niewierzącą, która wypowiedziała słynne "Jezus jest moim Panem" i wcale się nie nawróciła. Tak samo, jak każdy zielonoświątkowiec wypowiada te słowa dziesiątki razy i nie nawraca się, dalej tkwiąc w swoich subiektywnych odczuciach a być może i złudzeniach ?, zwłaszcza tych charyzmatycznych, a proszę uwierzyć, że ich nie brakuje. Niektórzy mają tak wielkie złudzenia, że wydaje im sie, że są: uwalniani, uzdrawiani, etc, tym czasem jest to złudzenie lub nawet oszustwo złego ducha. Dlatego też nie lubię upraszczania sprawy - "nawróciłem się i już jest ok.". W śród charyzmatyków było już tyle przypadków owego "nawracania", że później wciąż atakują kościół, no właśnie "chierarchiczny". Oj wiem, wiem, można mieć swoje zdanie na ten temat, ale to co mówi "kościół chierarchiczny jest święte" o czym z resztą wspomina św. Ignacy w tzw. "regułach trzymaniu z kościołem". Proszę się zapoznać, ale wszystko tam jest zgodne z Pismem św. i tradycją. p.s. nie jestem tradycjonalistą :-), ale ich popieram, chociaż wiem, że niektórzy błądzą - np. słynny ks. Natanek.
30 stycznia 2014, 18:41
@misjonarz - wystarczy mi tylko jedna Twoja opinia: "Jestem zdania, że duchowość charyzmatyczna stawia na 'cieszenie się z męki Pana Jezusa', a więc to jest podstawowy problem i to pochodzi od złego ducha." żeby wiedzieć, że nie wiem, jakich charyzmatyków poznałeś, ale z całą pewnością nie tych z Łodzi z Sienkiewicza... A samo "klaskanie" w prawdziwej radości Pana (patrz: jak się potrafił radować choćby Dawid, ten ze Starego Testamentu...) to jest 1%, albo i mniej całej aktywności. A tego rzekomego "ekstatycznego tańca" nie zaobserwowałem, nie wiem, na jakie szamaństwa uczęszczałeś, że masz taki obraz Odnowy w Duchu Św. Może brakło tam gdzieś właśnie trzymania całości w ryzach przez jezuitów w kontekście duchowości ignacjańskiej. Mam prośbę, żebyś - jeśli nie chcesz poznać osobiście - przynajmniej dokładnie przejrzał wszystkie zakładki ze strony Ośrodka, do której umieściłem link w poście wcześniej.
M
misjonarz
30 stycznia 2014, 17:50
No dobrze, zgodzę się, że coś jest tam prowadzone, ale nie zgodzę się, że w duchu Ignacjańskim. Przytoczę fragment C.D. i to co mówił Ignacy, jak należy np. przeżywać mękę Pana Jezusa - 206b Addycja 6 [78]. Ulegnie ona takiej zmianie: Nie trzeba się starać o myśli radosne, nawet dobre i święte, np. o zmartwychwstaniu i o chwale, lecz przeciwnie pobudzać się do boleści, cierpienia i udręczenia, przypominając sobie często udręki, trudy i boleści Chrystusa, Pana naszego, które on znosił od chwili swego narodzenia aż do tej tajemnicy Męki, w której obecnie się znajduję.".  Jestem zdania, że duchowość charyzmatyczna stawia na "cieszenie się z męki Pana Jezusa", a więc to jest podstawowy problem i to pochodzi od złego ducha. No pewnie, że zastosowanie się do reguł Ignacego jest niezwykle trudne, ale jest to możliwe. Z pewnością, zaś np. "klaskanie, tupanie, ekstatyczny tanieci i śpiew" nie jest "boleścią duszy". No pewnie, że można to przerobić - np. "wzyscy klaszczą a ja nie, więc czuję się źle i np. coś ze mną się dzieje". Dlatego też nie da się prawidłowo przeżyć męki Chrystusa w hałasie i zamieszaniu, ooo właśnie a szczególnie w zamieszaniu charyzmatycznym.    No tak, ale jest jeszcze zmartwychwstanie Chrystusa, które jest  chwalebne i z którego trzeba się radować, ale cóż to jest radość ?, ooo właśnie - zapraszam na wczorajszy artykuł na "deonie" [url]http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,1304,co-robic-by-sie-cieszyc.html[/url] Proszę zwrócić uwagę, że prawdziwa radość nie jest zmysłowa, a więc radość przeżywa się - "bez uprzedniej przyczyny" i jest ona głęboka. A więc wciąż pozostaje pytanie - czy na t zw. uwielbieniach charzymatycznych jest taka radość ? Uważam, że jest ona rzadka i dlatego charyzmatycy to smutasy :-), co kiedyś wprost powiedział mi "ekspert od charyzmatyczności", pewien pastor zielonoświątkowy - "tak charyzmatycy to ludzie smutni". No i jest problem, a "górale dalej myślą" :-).
30 stycznia 2014, 16:46
@misjonarz - ależ wcale daleko nie musisz szukać. W Łodzi (wszędzie tak samo daleko i blisko z Polski), w jednej z najmniejszych parafii, prowadzonej na Sienkiewicza 60 przez o. jezuitów, działa najprężniejszy Ośrodek Odnowy w Duchu Św. w Polsce, przyciągający wiernych w liczbie przekraczającej normy na taką parafię, a także granice terytorialne przybywających. Nie jestem w stanie ogarnąć masy inicjatyw podejmowanych, prowadzonych w tym miejscu, z niesamowitymi, obfitymi, niezaprzeczalnymi owocami Ducha Św.: [url]http://odnowa.jezuici.pl/index.php?page=kalendarz[/url] Choć mam głębokie przeżywanie wiary, Boga (w zasadzie szukam Boga i Jego woli całymi dniami od lat, a nawet czasami budzę się w nocy, bo coś mi się śniło w tym temacie), a z drugiej strony, jako umysł zdecydowanie ścisły, który zahaczył kiedyś tam nawet o ateizm, podchodzę naukowo i pragmatycznie do wielu kwestii. Rażą mnie: hipokryzja, udawanie przeżywania wiary, pustosłowie, nadmierne egzaltacje, praktykowanie wiary na pokaz, faryzeizm, stawianie litery prawa ponad człowieka, rytuału, ceremoniału, nad autentycznym przeżywaniem wiary. Tu, na Sienkiewicza dobrze się czuję, bo mogę realizować moje własne połączenie żywej wiary z rozumowym podejściem do wszystkiego, co wokół. Zapraszam do Łodzi, na któreś z niezliczonych wydarzeń, żebyś mógł się osobiście przekonać, o czym piszę. I w razie pozytywnej weryfikacji, spróbować zaimplementować dobre rozwiązania gdzie indziej, skoro tu genialnie sprawdziło się połączenie charyzmatyczności z duchowością ignacjańską:)
M
misjonarz
30 stycznia 2014, 14:08
Też, wciąż nad tym zastanawiam się - "jak połączyć duchowość, np. Ignacjańską, z tą charyzmatyczną" ? Tzn. sprawa jest prosta, wystarczy zacząć dawać ćwiczenia we wspólnocie, lub wspólnotach. No tak, to teoria w praktyce, mało kto to stosuje, ponieważ duchowość charyzmatyczna stawia na emocje i zmysły, lub nawet zmysłowość, stawia na zewnętrzne znaki działania Ducha Świętego a raczej ogranicza wnętrze, raczej szuka działania Ducha Św. u braci odłączonych a unika szerokiego doświadczenia i tradycji katolickiej. Jest więc problem, a jak go rozwiązać ?, oj to "najstarsi górale nie wiedzą", ale pomalutku, pomalutku trzeba będzie zacząć myśleć :-).