- Franciszek intryguje, mobilizuje i pobudza nas do nowego zapału ewangelizacyjnego. A nawet jeśli niektórych irytuje, to też dobrze - mówi bp Wiesław Śmigiel, biskup-nominat diecezji toruńskiej.
Marcin Przeciszewski (KAI): Rozmawiamy z okazji nominacji Księdza Biskupa na pasterza diecezji toruńskiej. Co dla Księdza jest najważniejsze w posłudze biskupiej?
Bp Wiesław Śmigiel: Pan Bóg lubi zaskakiwać... i świadczy o tym ta dzisiejsza nominacja. Najważniejsza dla mnie w posłudze biskupiej jest bliskość z księżmi i z wiernymi. A w tej bliskości rozpoznawanie ludzkich pragnień, tęsknot i tej gleby, na którą ma paść słowo Boże. Priorytetami dla mnie są ewangelizacja i duszpasterstwo. Innych priorytetów nie mam. Cała moja praca będzie wokół tego skoncentrowana. A tworzenie struktur i troska o dobra doczesne diecezji są ważne, ale w centrum musi być ewangelizacja.
Obejmuje Ksiądz Biskup jedną z ważnych polskich diecezji o świetnych tradycjach...
- Diecezja toruńska ma faktycznie piękną tradycję, gdyż wywodzi się z dawnej, historycznej diecezji chełmińskiej. Część jej księży znam, bo razem studiowaliśmy w seminarium w Pelplinie. Mam jednak świadomość, że jest to diecezja bardzo zróżnicowana, mająca miasto akademickie i uniwersytet o bardzo dobrych tradycjach z liczną inteligencją i rzeszą studentów, ale tuż obok jest wiele parafii wiejskich. Potrzebne więc są bardzo zróżnicowane działania ewangelizacyjne.
Na razie nie jestem w stanie podać żadnego programu czy strategii duszpasterskiej. Chcę tam pójść, spotkać się z księżmi i ze świeckimi apostołami, z różnymi środowiskami, po prostu z ludźmi. A dopiero kiedy rozeznam sytuację wespół z kapłanami i wiernymi świeckimi, wówczas razem z nimi będę szukać odpowiednich dróg ewangelizacji i duszpasterstwa.
Co w religijności Polaków cieszy Księdza Biskupa, a co go niepokoi?
- Niepokoi mnie spora nieufność, a nawet niechęć do tzw. Kościoła instytucjonalnego, szczególnie wśród młodego pokolenia Polaków. Coraz większa jest odległość między wiarą deklarowaną, czy świątecznie wyznawaną, a wiarę dnia powszedniego. Ks. prof. Janusz Mariański, socjolog z KUL-u, jeszcze kilka lat temu twierdził, że Polskę z rożnych powodów ominęła sekularyzacja galopująca, ale pojawia się sekularyzacja pełzająca. Jego najnowsze badania pokazują, że w Polsce możemy mówić o sekularyzacji w pełnym tego słowa znaczeniu. To mnie niepokoi, a cieszy wysoki odsetek autodeklaracji wiary oraz w miarę wysokie i stabilne wskaźniki "dominicantes" i "communicantes". Stanowią one dobry punkt wyjścia do ewangelizacji. Wskaźniki te świadczą o religijności, często ludowej, ale daje to okazję do nowej ewangelizacji i przejścia od wiary motywowanej tradycją do wiary opartej na osobistym wyborze Jezusa.
Ksiądz Biskup często odwołuje się do postaci i nauczania Ojca Świętego Franciszka, którego pontyfikat jednych frapuje a innych nieco irytuje...
- Franciszek intryguje, mobilizuje i pobudza nas do nowego zapału ewangelizacyjnego. A nawet jeśli niektórych irytuje, to też dobrze, ponieważ burzy utarte, skostniałe i często mało ewangeliczne schematy. Moim zdaniem, Ojciec Święty uczy nas na nowo wartościowania i życia według Ewangelii. I w tym właśnie najbardziej widać w posłudze Franciszka rysy radykalizmu, świeżości i odwagi: podobnie jak św. Franciszka z Asyżu, a także mądrość św. Ignacego Loyoli, bo przecież jest jezuitą.
Bp Śmigiel: Kościół pielgrzymujący, nie triumfujący >>
Hasłem-kluczem pontyfikatu Franciszka jest wezwanie Kościoła do "duszpasterskiego bądź misyjnego nawrócenia". A skoro nauczanie papieskie ma wymiar powszechny, są to słowa kierowane także do Kościoła w Polsce. Z czego nasz Kościół miałby się nawracać, skoro jesteśmy najbardziej religijnym narodem w Europie?
- Ludzie Kościoła zawsze mają z czego się nawracać, ponieważ przed Bogiem nikt nie jest bez winy. Ponadto proces nawrócenia winien towarzyszyć człowiekowi przez całe życie i jego owocem jest rozwój duchowy. A Kościół w Polsce, wbrew pozorom ma z czego się nawracać. Chociażby z nieco tryumfalnego i narcystycznego wyszukiwania i podkreślania tych wskaźników religijności, które ukazują nas jako najbardziej religijny naród w Europie.
Po pierwsze, droga od religijności do ufnej wiary, opartej na osobistej relacji do Chrystusa, jest długa. Po drugie są też inne wskaźniki socjologiczne, które mówią o selektywizmie zasad moralnych wśród katolików, antyklerykalizmie i antyinstucjonalnym nastawieniu. Pokazują też dramatyczny kryzys wiary wśród młodego pokolenia Polaków.
Nawrócenie pastoralne w Polsce, to całościowe spojrzenie na sytuację Kościoła nie po to, by narzekać i popadać w zniechęcenia, ale po to, by jeszcze gorliwiej ewangelizować i szukać nowych sposobów dotarcia do współczesnego człowieka z Dobrą Nowiną. Nawrócenie pastoralne, to również ewangelizacja w kluczu poszukiwania tych, którzy się pogubili; ułatwienia dla tych, którzy chcą być bliżej Boga oraz towarzyszenia tym, którzy są na drodze wiary.
Bp Wiesław Śmigiel mianowany biskupem toruńskim [SYLWETKA] >>
A "nawrócenie misyjne" dotyczy nie tyle poszczególnych wiernych, ile całych wspólnot. Polska ma swoją specyfikę i pozornie może się wydawać, że u nas wystarczy tradycyjne duszpasterstwo. Jednak podobnie było we Francji w latach 60. i 70. XX wieku. W ciągu kilku lat ten katolicki kraj zamienił się w kraj misyjny. Żadna sytuacja społeczna i religijna nie jest dana raz na zawsze i jeśli Polska prześpi czas nowej ewangelizacji, to może się okazać, że za kilka, może kilkanaście lat spotka nas los podobny do Kościoła w niektórych krajach Zachodniej Europy.
Ksiądz Biskup habilitował się w oparciu o rozprawę nt. powołania i roli świeckich w Kościele. Czy w Polsce rola ta jest właściwe wypełniana? Jak ją należałoby zrozumieć w owym "kluczu misyjnym", o którym mówi Franciszek?
- Świeccy katolicy w Polsce to ciągle "uśpiony olbrzym", choć są już pewne zwiastuny przebudzenia, skoro w naszych parafiach 8% to participantes (ludzie zaangażowani w życie parafii). Zatem z tych zaangażowanych można uczynić zaczyn ewangelizacyjny dla całej wspólnoty parafialnej.
Katolik to nie obserwator lub konsument usług religijnych, ale uczeń-misjonarz, który w każdej sytuacji daje świadectwo wiary. To wymaga również nawrócenia pastoralnego wśród duchownych, aby odejść do klerykalistycznego modelu, w którym pasterze nauczają i nakazują, a wierni słuchają i posłusznie wykonują. To prosty i wygodny schemat, ale dziś budzi irytację wiernych i gasi ich zapał misyjny. Trzeba raczej budować model wspólnotowy, w którym każdy wykonuje swoje zadania i jest podmiotem ewangelizacji. Świeccy potrafią odważnie i bardzo wiarygodnie głosić Jezusa.
Polska dziś ma też swe ciemne oblicze: kłótnie i poziom nienawiści, jakiego od dawna tu chyba nie było. Jaka jest rola Kościoła w tym wszystkim?
- Kościół ma zawsze takie samo zadanie - mówić prawdę, podawać uniwersalne zasady życia publicznego, bronić najuboższych i dbać, by spór nie zamienił się w "totalną wojnę". Kościół nie popiera żadnej partii politycznej ani nie formułuje konkretnych i kompletnych projektów ekonomicznych, gdyż respektuje autonomię rzeczywistości ziemskich. Różnorodność polityczna i związany z tym spór nie jest niczym nowym i złym, gdyż wynika z prawideł demokracji.
"Niewierzący mogą uczyć nas pokory" [WYWIAD] >>
Niemniej spór to nie kłótnia, a różnica poglądów nie musi prowadzić do konfliktu. Jest jeszcze dialog, szukanie wspólnych rozwiązań dla dobra wspólnego. Kościół powinien, na ile to możliwe, łagodzić konflikty i "cywilizować" spór, tak, by dominował dialog, szacunek dla adwersarzy i by nikt nie był prześladowany z powodu swoich przekonań. Kościół w Polsce ma ogromne zadanie, by budować braterską wspólnotę ludzi o różnych poglądach, którzy darzą się szacunkiem i pomagają sobie w osiąganiu dobrych celów.
Ksiądz Biskup specjalizuje się w dialogu z niewierzącymi. Co udało się w tej sferze osiągnąć? Jak ten dialog winniśmy prowadzić w epoce nowej ewangelizacji?
- Kto poznał Jezusa Chrystusa i przyjął Go jako pana i zbawiciela staje się uczniem-misjonarzem. Z tego wynika, że naturalnym pragnieniem wierzących jest, by każdy człowiek uwierzył. Jednak zawsze musi się to odbywać z poszanowaniem wolności człowieka i jego światopoglądu.
Niewiara ma różne przyczyny - od intelektualnych aż po egzystencjalne. Ludzie mają bardzo różne doświadczenia i nie należy ich zbyt łatwo oceniać. Dialog z niewierzącymi powinien dokonywać się na wszystkich płaszczyznach od Konferencji Episkopatu Polski, przez diecezje aż do parafii. Niewierzący to nie wrogowie Kościoła, choć pewnie i tacy się zdarzają. To raczej ludzie poszukujący prawdy.
W Polsce pojawiają się inicjatywy, które sprzyjają dialogowi Kościoła z niewierzącymi. Najważniejsze jest wzajemne poznanie, bo z braku wiedzy rodzi się lęk, a to z kolei prowadzi do niechęci.
Skomentuj artykuł