Najgorszy grzech na świecie

(fot. shutterstock.com)
Jim Manney

Mój znajomy chciał ze mną porozmawiać, więc wyszli­śmy na kawę. Miał same kłopoty: jego firma, mała agencja reklamowa, z trudem utrzymywała się na powierzchni. Jego była żona zachorowała i chciała pożyczyć od niego pieniądze.

Nie lubił nowego chłopaka swojej córki. Daw­na kontuzja kręgosłupa dała o sobie znać. Krzywił się z bólu, gdy siedział w kawiarni, opowiadając mi o swoich zmartwieniach i obawach.

Słuchałem go ze współczuciem, a w końcu zapropo­nowałem, żeby pomyślał o rzeczach, za które może być wdzięczny. Było ich wiele, sam przypomniałem mu o kil­ku. Znajomy wysłuchał mnie, podziękował i powiedział, że spróbuje to zrobić. Ale równocześnie spojrzał na mnie ze smutkiem, mówiąc: "Wdzięczność wydaje się oderwana od rzeczywistości. To jak patrzenie przez różowe okulary".

DEON.PL POLECA

To odczucie też nie było mi obce. Miewałem okre­sy depresji, wiem, jak to jest, gdy jesteś pogrążony w melancholii i słyszysz od bliskich, że trzeba "inaczej spojrzeć na życie", a psychoterapeuci wskazują ci spo­soby "przeformułowania problemu". Brzmi to jak tania sztuczka i rozumiem, dlaczego mój przyjaciel odebrał zachętę do wdzięczności jako usiłowanie, by nie wi­dzieć rzeczy takimi, jakimi są naprawdę.

Przyjęcie "postawy wdzięczności" może być praktycz­nym fortelem pozwalającym przetrwać trudny okres. Ale ten rodzaj wdzięczności, o którym mówi św. Ignacy, każąc "podziękować Bogu, naszemu Panu za otrzyma­ ne dobrodziejstwa", jest czymś głębszym i silniejszym.

To samo serce modlitwy. Taka wdzięczność jest oknem, przez które dostrzegamy najgłębszą prawdę o nas sa­ mych - tę mianowicie, że łączy nas więź z kochającym Bogiem, którego hojność przekracza nasze wyobraże­nia. Gdy to dostrzeżemy, właściwą odpowiedzią będzie dziękczynienie. Wdzięczność to nie patrzenie przez ró­żowe okulary, ale istota naszej duchowej kondycji.

Bóg, który daje

Wdzięczność jest charakterystycznym rysem ducho­wości ignacjańskiej. Miałem okazję poznać kilka osób, które są ucieleśnieniem ignacjańskiego ducha. Tym, co je wyróżnia, jest wdzięczność za wszystko. Jedna z nich lubi cytować werset z komedii Szekspira Wieczór Trzech Króli: "Nic nie odpowiem, dzięki tylko, dzięki, dzię­ki i dzięki".

Wdzięczność jest kluczem do duchowości ignacjańskiej w dwóch znaczeniach: w sensie klucza otwierającego drzwi oraz klucza muzycznego wyznacza­jącego położenie nut na pięciolinii. Jest zarazem kontek­stem modlitwy i tajemnicą, która wszystko wyjaśnia.

Ignacy nie był pierwszym chrześcijaninem, który zro­ zumiał wagę wdzięczności. W Pierwszym Liście do Te­ saloniczan, prawdopodobnie najstarszym tekście Nowego Testamentu, św. Paweł pi­sze: "W każdym położeniu dziękujcie". Ale Ignacy wy­akcentował wdzięczność w stopniu niezwykłym.

Odkąd nawiązał osobistą relację z Bogiem, zawsze postrzegał Go jako hojnego dawcę darów. Widział siebie jako ucznia, Boga zaś jako nauczyciela, który napełniał go wiedzą i zrozumieniem. Święty Franciszek zakochał się w Chrystusie ubogim, św. Benedykt ukochał wspól­notę i gościnność, św. Ignacego zafascynowała zaś wizja Boga jako dawcy niekończącego się strumienia darów.

Wizja ta została wyrażona w uderzający sposób pod koniec Ćwiczeń duchowych w medytacji, którą Ignacy nazwał Kontemplacją dla uzyskania miłości. Ćwiczenia duchowe to długie rekolekcje. Wspomniana kontemplacja jest ich zakończeniem, przybliżającym obraz Boga, który mamy zabrać ze sobą w codzienność i w pracę w świecie.

Mamy rozważać, "ile zdziałał dla mnie Bóg, nasz Pan, ile mi dał z tego, co ma". Mamy wyobrażać sobie "jak wszystkie te dobra i dary zstępują z góry... tak jak promienie ze słońca, a wody ze źródła". Medytujemy nad tym, "jak Bóg przebywa... we mnie, ożywiając mnie, da­jąc mi czucie i sprawiając, że mam władzę rozumowa­nia". Rozmyślamy nad tym, "jak się Bóg dla mnie trudzi i działa we wszystkich rzeczach stworzonych na po­wierzchni ziemi" (ĆD 234-237). To jest Bóg - bez końca obsypujący nas darami jak promieniami wychodzącymi ze słońca, pracujący bez przerwy, nieskończenie hojny.

Ignacy poprzedza tę kontemplację dwiema uwagami na temat miłości. Stwierdza, że "miłość polega bardziej na uczynkach niż na słowach" oraz "na wzajemnej wy­mianie dwóch stron" (ĆD 230-231). Jak Bóg nas kocha? Udziela nam siebie i wykonuje konkretne działania. Jak my kochamy Boga? Czyniąc to samo. Ofiarujemy Bogu siebie.

Naszą odpowiedzią jest najbardziej znana modli­twa św. Ignacego: Zabierz, Panie, i przyjmij całą moją wolność, pamięć moją, mój rozum i całą moją wolę, wszystko, co mam i co posiadam. Ty mi to, Panie, dałeś, Tobie to zwracam. Wszystko jest Twoje. Rozporządzaj tym według Twojej woli. Daj mi tylko miłość Twoją i łaskę, a to mi wystarczy. (ĆD 234)

Dajemy Bogu to, czego nie posiada - naszą wolność, pamięć, rozum i wolę. Czynimy to z wdzięczności za otrzymane łaski.

Najgorsza rzecz na świecie

Znaczenie wdzięczności w wizji Ignacego jest nie do przecenienia, jest ona absolutnie kluczowa. Przywiązy­wał do niej tak wielką wagę, że niewdzięczność uznawał za grzech najcięższy. Wśród wszystkich grzechów, pisał, "jednym z najbardziej odrażających jest niewdzięcz­ność". Do tego stopnia, ciągnął, że niewdzięczność jest "przyczyną, początkiem i źródłem wszelkiego zła i grze­chu". Gdyby ktoś spytał cię o źródło wszelkiego zła, jak wysoko na twojej liście znalazłaby się niewdzięczność? Przypuszczam, że niezbyt wysoko.

Ja prawdopodobnie wybrałbym, zgodnie ze starą tradycją, pychę, albo któryś z pozostałych grzechów głównych, takich jak chciwość, gniew lub zazdrość. Nie przyszłoby mi pewnie do głowy, że niewdzięczność jest grzechem śmiertelnym.

Jest tak po części dlatego, że słowo "wdzięczność" nie jest w naszej kulturze tak znaczące, jak było w czasach Ignace­go. Niewdzięczność kojarzy nam się ze złymi manierami.

Wychowując dzieci uczyliśmy je z żoną, żeby dziękowały za prezenty i mówiły "dziękuję", gdy dorośli je pochwalili albo przyjęli w gości. Czasami, gdy ludzie nie mówią "dziękuję" w sytuacji, w której, moim zdaniem, powinni, trochę mnie to denerwuje, ale nie traktuję tego jako śmiertelnej obra­zy. (Wydaje mi się, że moje zdenerwowanie jest gorsze niż domniemana niewdzięczność).

W epoce późnego średnio­wiecza, w której żył Ignacy, wdzięczność była traktowana znacznie poważniej. Wysoko ceniono ją jako cnotę. Społe­czeństwo było zorganizowane w oparciu o zbiory wzajem­nych zobowiązań. Rozumienie i uznawanie wyświadczo­nych przysług było spoiwem społecznych więzi.

Nie można jednak sprowadzać tej kwestii tylko do różnic kulturowych. Akcent, który Ignacy kładł na wdzięczność, był wyrazem jego niezwykle istotnej intu­icji. Wdzięczność jest fundamentalnym wymiarem na­szej relacji z Bogiem. Niewdzięczność przypomina celo­we zamykanie oczu na prawdę.

Jeśli mamy być naprawdę wdzięczni, musimy my­śleć o Bogu w pewien szczególny sposób. W liście do przyjaciela Ignacy stwierdził: "Prędzej my się zmęczy­ my przyjmowaniem Jego darów niż On ich udziela­niem".

Oto obraz Boga jakże odmienny od niektórych rozpowszechnionych Jego wizerunków: Boga­sędziego, odnotowującego wszystkie nasze grzechy; Boga tran­scendentnego, odległego, który zasiada na tronie w wiecz­ności i spogląda z góry na swoje stworzenie; Boga wyma­gającego, który stale pogania, byśmy robili więcej, lepiej, szybciej.

My natomiast jesteśmy w relacji z Bogiem, który jest nieskończenie hojnym dawcą darów. Relacja z pew­nością nie jest symetryczna, niemniej jest jak najbardziej rzeczywista. Jej filarem jest wdzięczność.

* * *

Tekst pochodzi z książki Jima Manneya "Prosta modlitwa, która zmienia życie".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Najgorszy grzech na świecie
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.