Nigdy nie będę roślinką

(fot. SaraiRachel / flickr.com)
Ks. Jan Kaczkowski

Zapraszamy do wysłuchania kazania ks. Jana Kaczkowskiego, dyrektora hospicjum św. O. Pio w Pucku, który mówi o eutanazji, o różnicy między zaprzestaniem uporczywej terapii a zastrzykiem śmierci, o testamencie życia, o dobrym przygotowaniu się i przeżyciu własnej śmierci, a także o tym, jak nowotwór może wyzwolić człowieka.

Ks. Jan Kaczkowski cierpi na nowotwór mózgu, lecz buduje swoje otoczenie świadectwem wiary i walki o życie i godność każdego człowieka, zwłaszcza tego, który w świetle utylitarnej filozofii na życie już nie zasługuje.

DEON.PL POLECA

[-kazanie_ksiedza_jana_kaczkowskiego.mp3-]

Życiorys ks. Jana ze strony puckiego hospicjum: Urodził się 19 lipca 1977 roku w Gdyni. Wychował się w Sopocie. Tam też ukończył szkołę podstawową i środowiskowe LO. Nie należał do najgrzeczniejszych. W 1996 roku zdał maturę, próbował studiować swoje dwie pasje: prawo i medycynę. Wstąpił jednak do Gdańskiego Seminarium Duchownego. W 2002 roku otrzymał tytuł magistra oraz święcenia kapłańskie. Od czerwca 2002 roku do listopada 2007 był wikariuszem w Pucku. Był także kapelanem w Domu Pomocy Społecznej oraz Szpitala Powiatowego w Pucku. W latach 2004-2011 był katechetą w puckim "Oxfordzie", Liceum Ogólnokształcacym w Pucku oraz w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych w Rzucewie. Od 3 lat jest wykładowcą Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu . Praca z młodzieżą zawsze była powodem jego dumy.W 2004 roku wraz z grupą inicjatywną założył Puckie Hospicjum Domowe. Praca z chorymi jest mu szczególnie bliska. W 2007 roku obronił doktorat: Godność człowieka umierającego a pomoc osobie w stanie terminalnym, a rok później ukończył studia podyplomowe z bioetyki. Lubi spontaniczne podróże, dobrze zjeść, uczyć w szkole i Coca Colę. Jest niepunktualny, roztrzepany, porywczy, zbyt szybki w sądach, gaduła.

Strona Puckiego Hospicjum

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nigdy nie będę roślinką
Komentarze (9)
1 lutego 2013, 09:41
@ks.Jan, Redakcja Czy jest gdześ opublikowany dobry tekst mówiący o zakresie moralnie dopuszczalnego testamentu życia? Ew. w odniesieniu rownież do amerykańskiego DNR?
P
pg
31 stycznia 2013, 11:47
Dramatyczne i poruszające wystąpienia młodego przeciez księdza, jednak niejednoznaczne i pełne sprzeczności. Testament życia może przecież być prosbą o eutanazję, a zaprzestanie uporczywej terapii  może przecież byći czasem przedwczesne (jeżeli wierzymy,że cuda są możliwe). No i zgrzytają te sympatie i antypatie polityczne, z których ks.Jan nie moze sie wyzwolić. Chodzi mi o "dobrego" Owsiaka i wrzeszczacą prawicę. 
31 stycznia 2013, 10:11
Słuchałem kazania księdza Jana gdy zbierał na hospicjum przed pierwszym rakiem i po tym jak pierwszy raz zachorował. Teraz, już z nagrania, słucham jak walczy kolejny raz. ------------------------------------------ Medycyna czyni niesamowite postępy. Sumienia ludzkie raczej wręcz przeciwnie. Złe jest zadawanie komuś lub sobie smierci. Gdzie jest granica uporczywej terapi? Czy leży gdzieś między uczciwymi stwierdzeniami: - Walczymy i mamy szansę by przywrócić go życiu. - Walczymy by nie zarejestrować jego śmierci.
K
Kris
31 stycznia 2013, 09:18
Bardzo proste konkluzje w tym kazaniu. Zbyt proste, prostackie wręcz, za przeproszeniem. Syn mojego przyjaciela próbował popełnić samobójstwo. Zostawił list pożegnalny. Żegnał się ze światem. Chciał odejść. Nie udało mu się. Został odratowany. Z obumarłą korą mózgową jest rośliną, utrzymywaną przy życiu przez aparaturę. Nie myśli. Nie odbiera. Gotował się na śmierć. Chciał odejść. Żyje??? Nie czuje, nie myśli. Oddycha, odżywia i czuwa za niego maszyna. On jest tylko narzedziem. Narzędziem, którym nie chciał nigdy być. Porozmawiamy o eutanazji...? ... Ojej, masz absolutna racje, to rzeczywiscie daje ci wladze nad decydowaniem o jego zyciu! ;)
MB
Misza Barton
30 stycznia 2013, 21:11
Bardzo proste konkluzje w tym kazaniu. Zbyt proste, prostackie wręcz, za przeproszeniem. Syn mojego przyjaciela próbował popełnić samobójstwo. Zostawił list pożegnalny. Żegnał się ze światem. Chciał odejść. Nie udało mu się. Został odratowany. Z obumarłą korą mózgową jest rośliną, utrzymywaną przy życiu przez aparaturę. Nie myśli. Nie odbiera. Gotował się na śmierć. Chciał odejść. Żyje??? Nie czuje, nie myśli. Oddycha, odżywia i czuwa za niego maszyna. On jest tylko narzedziem. Narzędziem, którym nie chciał nigdy być. Porozmawiamy o eutanazji...?
Dariusz Piórkowski SJ
30 stycznia 2013, 17:03
W ostatnim czasie miałem okazję poznać ks. Jana. To wspaniały i dzielny kapłan. Oprócz tego, że do końca troszczy się o hospicjum, ma równiez charyzmat do tzw. "trudnej" młodzieży. Wie, jak do nich podejść.
ND
NIE dla kultu cierpienia
30 stycznia 2013, 15:30
Dobrze.
K
Katy
30 stycznia 2013, 15:26
spowiedź będzie nieważna, więc daruj ją sobie.
ND
NIE dla kultu cierpienia
30 stycznia 2013, 15:22
A ja NIE będę cierpieć ku waszej satysfakcji i przyjemności, ale popełnię samobójstwo a przedtem się nawet nie wyspowiadam.