Nowoczesność mistyczki

św Teresa z Avili
Cristiana Dobner / L'Osservatore Romano / psd

Spędziłam blisko dziesięć lat z tą ekstrawagancką hiszpańską mniszką, którą znałam tylko ze słyszenia, a która stała się dla mnie zasadniczą postacią europejskiej kultury - mówi ateistka Julia Kristeva, wieloletnia badaczka świętej z Ávili.

W jaki sposób podeszła Pani do wiary Teresy?

Starałam się wczuć się w pisarstwo tej kobiety, która doświadczyła i opisała wiarę, zwaną mistyczną, w ten sposób celebrując swój związek z Jezusem: «Duszę dręczy pragnienie, a jednak nie umie prosić, gdyż jasno czuje, że jej Bóg jest z nią» (Twierdza wewnętrzna). «Ból rany był tak żywy, że wydawałam jęki, o których mówiłam, tak wielka była słodycz, którą napełniał mnie ten wielki ból, że nie sposób było pragnąć jego końca, a dusza nie mogła nasycić się niczym oprócz Boga. Nie jest to ból fizyczny, lecz duchowy, chociaż ciało uczestniczy w nim nieco, a nawet bardzo» (Księga życia). «Nie jesteśmy aniołami, ale mamy ciało» i «Pan jak człowiek ». I tak dalej. Towarzyszyłam jej także w sztuce baroku, która przybliża ją jeszcze bardziej do nas, współczesnych, poczynając od posągu Berniniego, w którym marmur ożywa w ekstazie: mięknie na moich oczach w kościele Santa Maria della Vittoria w Rzymie. Lecz także we mszy, poświęconej jej przez Haydna, albo na obrazie Tiepola w Wenecji. Nie będąc osobą wierzącą, starałam się zapoznać z jej sposobem odczuwania i myślenia, czyli ją zinterpretować. Teresa wzywa zeświecczony świat, by niestrudzenie i bez uprzedzeń pozyskiwał na nowo wartość potrzeby wiary, która kryje w sobie pragnienie wiedzy.

A jej nadzwyczajne pisarstwo?

DEON.PL POLECA

Trzeba powiedzieć, że przez koncentrację lektur i żarliwość modlitwy, ale również wchłanianie muzyki, malarstwa i rzeźby, pisarstwo tej bezgranicznej kobiety ofiaruje nam jej ciało fizyczne, erotyczne, smakoszowskie i anorektyczne, histeryczne, epileptyczne, które staje się słowem i staje się ciałem, które przybiera i traci kształt w obrębie siebie i poza sobą, rwącym potokiem obrazów bez ram, nieustannie w poszukiwaniu Innego, a także właściwego słowa. Otwarte źródło, bijące dla Umiłowanego, zawsze obecnego, a jednak nieobecnego. Ekstazy Teresy są nagle i bez różnicy słowami, obrazami i odczuciami fizycznymi, duchem i ciałem, albo może właśnie ciałem i duchem: «Ciało nie zaniedbuje udziału w grze, nawet dużego». Przedmiot i podmiot, zagubiona i odnaleziona, wewnątrz i na zewnątrz, i odwrotnie, Teresa jest jak ciecz, jak nieprzerwanie płynący strumień. Woda będzie jej elementem: «Pociąga mnie w sposób szczególny ten element, więc przyjrzałam się mu ze specjalną uwagą»; a płynna przenośnia jest jej sposobem myślenia. Czy jest to wewnętrzne, intymne olśnienie, czy powrót do ewangelijnego tematu chrztu? Styl Teresy jest nieodłącznie zakorzeniony w obrazach, a ich przeznaczeniem jest przekazywanie tych widzeń, których nie postrzega wzrok (albo przynajmniej nie tylko sam wzrok), ale które zamieszkują całe ciało-i-ducha, jedność psychosomatyczną. W zasadzie takich "widzeń" doznaje się najpierw dotykiem, smakiem i słuchem, a dopiero potem wzrokiem. Skoro woda jest symbolem stosunku między Teresą a Ideałem, to rozumie się, dlaczego jej Twierdza wewnętrzna nie wznosi się jak forteca, lecz jest układanką mieszkań, moradas, siedzib o przepuszczalnych murach, gdzie boskość nie dominuje, a mieszka. Znaczy to tylko, że transcendencja według Teresy jawi się również jako immanentna: Pan nie jest poza nią, lecz w niej! Co powoduje przewidywalne kłopoty ze strony Inkwizycji. W gruncie rzeczy, bardziej niż w owych uniesieniach, zagadka Teresy kryje się w jej opowiadaniach o nich: czy jej ekstazy istnieją poza tymi opowiadaniami? Ona ma ich pełną świadomość: «że dla objaśnienia wam tajemnic tak wysokich, takiego prostego używam obrazu (hacer esta ficción)», pisze w Drodze doskonałości (28, 10). Zaprzecza, że jest teolożką, przyznaje się tylko — ze skromnością czy z odważną nowoczesnością? — że jest autorką fiction - beletrystyki («Fikcja, ów żywotny element nauk ducha», powie potem Husserl). Pisarką.

Jaką rolę odgrywa świadectwo Teresy w dzisiejszym humanizmie?

W mojej książce Thérèse mon amour narratorka, psychoanalityczka Sylvia Leclercq, która jest do mnie podobna, kończy wspólne życie z Teresą, wysyłając list do Denisa Diderota, w swoim czasie ostro krytykującego nadużycia religii w swojej słynnej, nieukończonej powieści Zakonnica. Lecz Diderot, były kanonik i pisarz-filozof Oświecenia płacze, kiedy przyznaje, że nie umie zakończyć jej historii: bowiem uwolniona od nadużyć życia zakonnego jego zakonnica zostaje rzucona w życie pozbawione sensu. Jestem pewna, że freudowska psychoanaliza, która zagłębia się w mity i historię religii, otwierając jednocześnie drzwi wewnętrznego życia współczesnych istot ludzkich, jest główną drogą pozwalającą słusznie zmienić ocenę tej uprzedzającej nas tradycji, od której się stanowczo odcięliśmy. My niewierzący. Ale i my wierzący, często sprowadzani do "elementów religii". Jesteśmy jej dłużni nowe odczytanie, które nie powinno być tylko abstrakcyjne, nie może być spojrzeniem z lotu ptaka, z góry. Angażuje ono szczególną pamięć uczuciową, intymność każdego. Seminarium Lacana czyni z niej odkrywczynię "rozkoszy kobiecej" nadając jej sugestywny tytuł: Jeszcze. Czyżby rozkosz kobieca była zatem nienasycona? Jeszcze i jeszcze... Nie ogranicza się bowiem do narządów płciowych, ale rozpala wszystkie zmysły i przenosi ciało w nieskończoność sensu i zarazem wtrąca sens w bezsens, symptomy i szaleństwa. Rozkosz, której Teresa jest najlepszą odkrywczynią i badaczką, i która wygania ją z niej samej: wiecznie przenosi w Niemożliwe, Nienazywalne. Która jednak nie przestaje zapraszać ją, by mówiła, myślała, ciałem i duszą, pasją pisania. Nadzwyczajne świadectwo, gdyby była taka potrzeba, faktu, że istnieje intensywny i wciąż jeszcze niezrozumiany humanizm chrześcijański, i że europejska kultura winna być nieustannie na nowo interpretowana, jeżeli chce ocaleć, przeżyć myśl-kalkulację i odnawiać się stale od podstaw.

Dlaczego wzięła Pani na warsztat kobietę z XVI wieku?

Mam nadzieję, że przekonałam Panią o nowoczesności tej mistyczki, jaka wynika z mojego jej odczytywania. Lecz chyba uda mi się lepiej sprecyzować urok, jaki wywiera na mnie Teresa, przypominając tu dwie charakterystyczne cechy jej dzieła, które najbardziej mnie urzekły. Pierwsza, to święta ironia, granicząca z ateizmem. W mało cytowanym fragmencie Drogi doskonałości Teresa radzi swoim siostrom grać w szachy w klasztorach, pomimo, że regulamin na grę nie pozwala, by dać «mata temu boskiemu Królowi». Impertynencja, w której powraca echo słynnej formuły Mistrza Eckharta: «Proszę Boga, aby mnie uwolnił od Boga». Drugą formułuje Leibniz, który w liście do Morella z 10 grudnia 1696 pisze: «Co do świętej Teresy, to ma Pan rację, ceniąc jej dzieła; znalazłem tam tę piękną myśl, że dusza powinna tak odczuwać, jakby na świecie nie było nikogo oprócz Boga i niej. Co rodzi ważną w filozofii refleksję, którą wykorzystałem z pożytkiem w jednej z moich hipotez». Teresa inspiratorką monad Leibniza, zawierających nieskończoność? Teresa prekursorką rachunku całkowego? Bez względu na to, jak skromnie się pisze, ten czyn języka miłości jest wciąż jeszcze i dzisiaj - i zawsze będzie - przeżyciem, które nie ignoruje tych uniesień, tych ekstaz. Ta karmelitanka nie wymyśliła psychoanalizy ani współczesnego pisarstwa, ale pięć wieków przed nami wyjaśniła to dziwne doświadczenie, jakim jest myśl sięgająca skrajnej granicy zmysłów i odczuć, ciało i dusza razem: tajemnice pisarstwa. Teresa jest nam współczesna.

Czy jej kobiecość mówi nam coś dzisiaj?

A gdyby kobiecość Teresy miała charakter post-modernistyczny? Ta barokowa święta posiada zmysłowość hiperboliczną, ale też wysublimowaną, bezprecedensową i niezwykłą wśród mistyczek, wykazujących skłonność (kobiety i mężczyźni) bardziej do cierpienia i czystej rezygnacji, niż do pełni zmysłów. Lecz Teresa jest także «najbardziej męska z mniszek» (Huysmans): czyli cechuje ją psychiczna biseksualność (zapożyczając z terminologii freudowskiej) będąca niemal roszczeniem, wymogiem.

Jak wygląda zmysł macierzyński tej świętej, zważywszy że minęło tyle wieków?

Sekularyzacja jest jedyną cywilizacją, gdzie brak dyskursu o macierzyństwie. Podczas gdy Teresa w swoich modlitwach, ale również w dziele odnowy od podstaw Karmelu, szczegółowo opisanym w jej Księdze fundacji, ukazuje wizję i praktykę swojego symbolicznego macierzyństwa jako "matka przełożona". Może to się wydać zdumiewające, ale niektóre jej refleksje na ten temat mogą - dzisiaj też! - oświecić rodzicielki (kobiety w ciąży) w chwili, gdy stają się matkami: kiedy ich namiętne przeżywanie tego pierwszego związku przechodzi w inne, cechujące związek z dzieckiem, kiedy stają się zdolne przekazywać czułość, język i myśl. Teresa zaczyna od tego, że chwali cierpienie jako drogę do Boga, a także jako drogę nieodłącznie związaną z macierzyństwem. Lecz ma również genialną zdolność oderwania się od uczucia niemego, bez względu na to, czy jest to uczucie bólu czy radości. I zaleca «nie rozkoszować się więcej» (zarówno wtedy, gdy jest to rozkoszowanie się bólem, jak i wtedy, gdy jest to rozkoszowanie się przyjemnością), lecz «czynić wolę Bożą», która polega na tym, by «brać pod uwagę innych, nie wiążąc sobie rąk». Nadzwyczajne jest to nieprzemijające poświęcanie się innym, oparte na inności Innego! To zatem miałoby się zwać matczynym uzależnieniem: nie zadowalać się rozkoszowaniem się w sobie i dla siebie, lecz uwzględniać istnienie Trzeciego, by dostąpić woli szanowania i wspierania innych i nigdy w tym nie ustawać! Hannah Arendt stwierdziła po Shoah, że «radykalne zło » rodzi się w momencie, gdy traci się zdolność «myślenia z punktu widzenia drugiego człowieka». No cóż, według Teresy bycie matką byłoby, jednym słowem, czymś zupełnie odwrotnym: zdolnością myślenia z punktu widzenia innego. Dzisiaj świeża żywotność Teresy pozwala odkryć na nowo, że istnieje katolicyzm złożony, niezwykły, który "przemawia" do intensywności naszej potrzeby wiary i naszego pragnienia wiedzy. W których brakuje nam oparcia.

Ateistyczna intelektualistka Julia Kristeva, z pochodzenia Bułgarka naturalizowana we Francji, zajmuje się badaniami naukowymi z dziedziny lingwistyki, psychoanalizy, filozofii i prozy. Wykłada semiologię na State University of New York i na Université Paris 7 Denis Diderot. Napisała m.in. książkę Thérèse mon amour (2008). Przewodnicząca honorowa krajowej Rady Handicap: sensibiliser, informer, former, w roku 2015 została odznaczona Legią Honorową.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Nowoczesność mistyczki
Komentarze (5)
A
andrzej
29 marca 2015, 00:53
Nasze nauki są zbyt ograniczone, aby odkryć i odnaleźć Boga takim jakim On jest. Trzeba zaprzeć się nie tylko sobie samej/samemu, ale również swojej całej świadomości, włącznie z naukową wiedzą i przekonaniami, aby móc wyzwolić się z iluzji tego upadłego świata w którym żyjemy i który nas ogranicza w poznawaniu własnej duchowości. Tylko tak możemy zyskać pełnię ducha i dążyć do zjednoczenia się z Bogiem i odkrywać Go we wszystkim i wszędzie. Bóg jest uniwersalny w swoim bycie, jednak aby tą uniwersalność odkrywać i poznawać trzeba wymienić nasze materialne fundamenty naszej osobowości na duchowe w szczególności te boże. My sami nie potrafimy tego dokonać, ba to się nawet nie mieści w żadnych kategoriach rozumowania ludzkiego. Takiej przemiany w nas może dokonać jedynie sam Bóg.  Ten proces zwykle trwa wiele lat i wcale nie jest taki łatwy jakby komuś mogło się to wydawać. Jednak obcowanie z wieloma rzeczywistościami daje tak ogromną perspektywę postrzegania życia tu na ziemi, że w konsekwencji człowiekowi łatwiej jest żyć na tym świecie i nigdy nie jest tu sam. Jednak dopiero śmierć jest granicą prawdy o wierze każdego z nas. Ci którzy jeszcze za życia odnajdą Boga, odnajdą Go też tam po śmierci swojego ciała. A gdyby coś się niespodziewanego wydarzyło i taki człowiek się tam zagubił, to Bóg nie spocznie póki go nie odnajdzie.  Jakaż to radość napełni zagubionego, gdy na swojej drodze spotka swojego Boga i Stwórcę wszystkiego co najlepsze we wszechświecie. Gdybyśmy tak mogli pojmować rozumem wymiar Boga to szybko by się nam wyczerpała pojemność naszego mózgu. Przyobleczeni w ciało jesteśmy za słabi, aby pojąć w głębszym ujęciu boskość Boga. Jedynie sercem czyli duchem możemy zagłębiać się w Bogu jeśli nam na to pozwoli.
P
Pytajnik
28 marca 2015, 22:22
Zacząłem czytać wypowiedzi Kristevy od środka wywiadu i ... po dwu zdaniach przestałem. Pierwsze brzmi tak: "Sekularyzacja jest jedyną cywilizacją, gdzie brak dyskursu o macierzyństwie." I zaraz pojawiły się pytania. Czy Kristeva rozumie słowa, które wypowiada? Czy może tłumaczenie jest bez sensu? Czy dzisiaj wystarczy być feministką, żeby dowolny stek niedorzeczności drukowały najpoważniejsze gazety, w tym katolickie jak L'OR??? Gdzie zmierza L'OR???
E
estado
28 marca 2015, 19:44
"Profesorowie matematyki i fizyki Alan Sokal i Jean Bricmont w książce Modne bzdury (Fashionable Nonsense) zwracają uwagę na fakt, że Julia Kristeva jako teoretyk literatury, w swoich pracach stara się stworzyć matematyczną teorię języka poetyckiego. W tym celu powołuje się ona na rozmaite twierdzenia matematyczne, których, jak wynika z tekstu, nie rozumie. Np. w traktacie o teorii polityki Kristeva wypisała definicję pewnego pojęcia matematycznego ze źle przerysowanymi niezrozumiałymi dla niej symbolami matematycznymi. Według Sokala i Bricmonta, Kristeva nie rozumie tego, o czym pisze, a jeżeli ozdabia swoje teksty o literaturze odwołaniami do matematyki, to tylko po to, aby na czytelnikach zrobić wrażenie kobiety niezwykle wykształconej i inteligentnej, wiedząc, że wśród ludzi zajmujących się teorią literatury mało jest takich, którzy jej aluzje do matematyki zrozumieją." Jest to cytat z Wikipedi (http://pl.wikipedia.org/wiki/Julia_Kristeva) bo warto wiedzieć z kim się ma do czynienia. A mamy do czynienia z feministką. "Według Kristevej każdy tekst jest "mozaiką" składającą się z innych tekstów; jego "intertekstualność" polega na tym, iż czerpie ze wszystkich tekstów przed nim napisanych."  Zatem każdy, kto dostanie się w tryby Kristevej traci bezpowrotnie jakąkolwiek osobowość. To, co mówi ta kobieta na temat św. Teresy z Avilla i jej pism jest dla mnie żenujące pod każdym względem i jestem skłonny zgodzić się z profesorami Alanem Sokal i Jean Bricmont.   Owszem istnieje prawdziwa i uczciwa ateistka, znawczyni św. Teresy z Avilla która pod wpływem jej pism przeszła na katolicyzm. Mam na myśli Edith Stein filozof, fenomenolog i świętą Patronkę Europy.
J
jola
28 marca 2015, 19:04
Nic z tego nie rozumiem - sorry.
C:
Cloud :)
28 marca 2015, 22:10
Nie martw się, ja też. Nie jesteś jedyna :)