Ojciec Piotr Lenartowicz SJ. Wspomnienie

o. Piotr Lenartowicz SJ (1934 - 2012)
Stanisław Morgalla SJ

Ponieważ nie mogłem być na jego pogrzebie, choć w ten skromny sposób chciałem uczcić jego odejście. I mam nadzieję, że Bóg nie tylko go przyjmie do swojej chwały, ale pozwoli mu zachować jego elegancką brodę i nienagannie zawiązany krawat, bo po czymś musimy go rozpoznać, gdy sami zapukamy do bram św. Piotra - Stanisław Morgalla SJ.

Wiadomość o śmierci o. Piotra nie była zaskoczeniem. Już od kilku miesięcy docierały do nas niepokojące wieści o jego chorobie, a następnie o jej gwałtownych postępach. Pod koniec sierpnia, będąc przejazdem w Krakowie, odwiedziłem go, choć towarzyszył mi spory niepokój, gdyż nie wiedziałem, w jakim stanie go zastanę. Wbrew najgorszym oczekiwaniem spotkałem jednak tego samego o. Piotra, z którym przez wiele lat dane było mi dzielić życie w Krakowskim Kolegium jezuitów.

Owszem, był bardzo osłabiony i wymizerniały, ale oczy miał nadal pełne życia i blasku, a pod wychudzoną szyją nienagannie zawiązany krawat, znak szczególny tego niezwykłego jezuity. Przywitał mnie serdecznie i, zanim pozwolił cokolwiek powiedzieć, sam wprowadził mnie w najważniejsze sprawy. Na wstępie muszę Ojca przestrzec i powiedzieć o dwóch rzeczach - zaczął - Po pierwsze, umieram. Po drugie, wykryto u mnie jakieś zaburzenia hormonalne, więc bardzo łatwo się wzruszam. Dlatego proszę mi wybaczyć, jeśli coś takiego będzie miało miejsce w czasie naszej rozmowy. Po czym zafundował mi duchową ucztą, opowiadając, z właściwą sobie mieszanką powagi i humoru, jak to Bóg z delikatnością i dobrocią przygotowuje go na spotkanie ze Sobą. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z takim podejściem do śmierci, choć w czasie spotkania ani razu nie padło to słowo. O. Piotr nie mówił bowiem o śmierci, ale o przejściu tej nowej, wspaniałej formy życia. A trzeba pamiętać, że o. Piotr kochał życie. Poświęcił całe życie właśnie temu zagadnieniu, bo nie przypadkowo najpierw był lekarzem (nawet doktorem medycyny), a następnie filozofem przyrody ożywionej.

Kiedyś, gdy łączyła nas już pewna zażyłość, zapytałem wprost o. Piotra o tajemnicę jego kaznodziejskiego sukcesu. Po chwili głębokiego zastanowienia, patrząc mi prosto w oczy z miną pełną powagi, odpowiedział: - Broda, ojcze, broda! Oczywiście zaraz potem parsknęliśmy niepohamowanym śmiechem, bo żart był doskonały, a nawet nieco złośliwy, bo ja - przy najlepszych chęciach - nie byłbym w stanie wyhodować czegoś równie eleganckiego i zadbanego, jak zarost mojego starszego współbrata.
Klub Filmów Małoambitnych!

DEON.PL POLECA

Zakończyć musimy tak, jak chciałby o. Piotr: happy endem. Będzie on nieco osobisty. Otóż, zawsze zazdrościłem o. Piotrowi jego… babci. Często bowiem, gdy chciał on na coś położyć szczególny akcent, to wspominał swoją babcię, udzielającą mu różnych prostych i zrozumiałych rad, których mądrość docenił z czasem. Moje babcie nie należały do tak elokwentnych, stąd moja zazdrość. Dopiero z czasem i dzięki nabytemu doświadczeniu odkryłem, że być może złotoustą i mądrą babcię o. Piotra można w moim przypadku zastąpić inną figurą i wcale nie musi być ona retoryczna. I po co szukać daleko: przecież był w moim życiu o. Piotr. Dlatego nie ukrywam, że od dłuższego już czasu gdy chcę moim studentom lub innym słuchaczom powiedzieć coś ważnego i chcę, by to zapamiętali, to z pomocą przychodzi mi zawsze jakaś anegdotka lub wspomnienie z o. Piotrem w tle. Powiedziałem mu o tym w czasie ostatniej wizyty, a on ucieszył się, choć też lekko zmieszał. W gruncie rzeczy był skromnym człowiekiem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ojciec Piotr Lenartowicz SJ. Wspomnienie
Komentarze (22)
T
Tomek
9 kwietnia 2013, 20:38
Czy znajdę gdzieś w sieci inne wykłady księdza Lenartowicza? Słyszałem kiedyś wykład na rekolekcjach o Hiobie, z chęcią posłuchałbym go ponownie lub jakiegoś innego. Ma ktoś linki?
T
teres-pou
15 listopada 2012, 21:34
Dziękuję Bogu za  O.Piotra - Jego posługę w każdym sakramencie - Niech Bóg będzie uwielbiony w Jego życiu.
G
Gandalf
19 października 2012, 22:27
 o. Piotr nagle stracił wszystkie "like". czyżby jakieś orki się tu wdarły?
G
Gandalf
19 października 2012, 22:26
 o. Piotr nagle stracił wszystkie "like". czyżby jakieś orki się tu wdarły?
A
AdrianH
19 października 2012, 18:52
www.kielce.kapucyni.pl/images/old/inaugur10.jp - o. Piotr jakim go zapamiętam - R.I.P.
AT
Andrzej Trojak
18 października 2012, 22:08
Uwielbiałem jego wykłady! Seminaria prowadził bardzo wymagajaco. Pamietam kiedy powiedzał o moim tłumaczeniu jednego a artykułow( dawal nam nych źródeł) Denne!  Ale zrobił t w taki sposób że natychmiast chciałem sie od tego dna odbić. na wieśc o jego chorobie wróciłem po 20 latach do jego publikacji- myśle że właśnie teraz można udowodnić ich ponadczasowość. Nie jestam filozofem jedynie jednym z pierwszych swieckich absolwentów WFTJ .Nikt na tej uczelni nie miał silnijszego wpływu na moją formację , R.I.P Andrzej Trojak 
AT
Andrzej Trojak
18 października 2012, 22:05
Uwielbiałem jego wykłady! Seminaria prowadził bardzo wymagajaco. Pamietam kiedy powiedzał o moim tłumaczeniu jednego a artykułow( dawal nam nych źródeł) Denne!  Ale zrobił t w taki sposób że natychmiast chciałem sie od tego dna odbić. na wieśc o jego chorobie wróciłem po 20 latach do jego publikacji- myśle że właśnie teraz można udowodnić ich ponadczasowość. Nie jestam filozofem jedynie jednym z pierwszych swieckich absolwentów WFTJ .Nikt na tej uczelni nie miał silnijszego wpływu na moją formację , R.I.P Andrzej Trojak 
A
adfa
18 października 2012, 15:12
 @ ~P1JV6 Ciekawe pytania tu padają, ale chyba nie miejsce i czas na to. Przecież nie minął nawet tydzień od śmierci o. Piotra. Czyżby to jakiś odprysk nowej kultury, nazwijmy ją post-Smoleńską, tej którą zafundowały nam także ostatnio pewne osobistości tego kraju, że o zmarłych można nie tylko mówić źle, ale nawet obarczać ich winą. Wspominamy p.w. człowieka, którego już nie ma! A o zmarłych - tak mnie wychowano - należy mówić albo dobrze, albo wcale!
P
P1JV6
18 października 2012, 14:56
Piotr Lenartowicz był sympatycznym księdzem, ale marnym naukowcem jako filozof przyrody. Jego podręczniki przedstawiały pewną wartość ze względu na zebrane informacje, ale nie ich systematykę, a jego działalność naukowa sprowadzała się do szukania odruchowych alternatyw dla ewolucjonizmu. Polska wychodzi z komunizmu, wojny kulturowe stają się tu coraz ostrzejsze, Lenartowicz mógł w nich wziąć udział z pożytkiem dla Kościoła, zamiast walczyk z hipotezami, mógł wykazać, że nauka i wiara od czasu racjonalizmu krytycznego przestały być wrogami (nigdy dosyć to powtarzać), a jednocześnie tworzyc podstawy katolickiej bioetyki. Lenertowicz nigdy tego nie zrobił. Bał się problemu?, nie umiał go dostrzec?, miał zapóźnionych przełożonych?
JM
J. Mitka
5 grudnia 2014, 10:31
Nie uważam powyższej wypowiedzi za oddającą prawdę. Ojciec Piotr Lenartowicz był wybitnym filozofem przyrody stojącym na gruncie filozofii A-T. Jednocześnie był jednym z nielicznych umysłów, który potrafił ogarnąć całość współczesnych zagadnień nauk przyrodniczych. Jego niechęć do darwinowskiej wersji teorii ewolucji wynikała z racjonalnie dobranych argumentów, dotyczących m.in. roli przypadku w powstaniu życia i rozwoju organizmów. Oczywiście można z niektórymi poglądami Ojca polemizować. Sądzę, że poglądy o. Piotra Lenartowicza zyskają z czasem większą recepcję, wraz z rozwojem ewolucyjnej biologii rozwoju (evo-devo).
B
bo
18 października 2012, 10:47
...Nie zazdrość :)) bądż sobą :))
M
monika
18 października 2012, 10:36
Pamiętam go z rekolekcji parafialnych. Zresztą dwukrotnie, bo gdy zmieniłam parafię, głosił rekolekcje także w tej drugiej parafii. Pamiętam jak z dobrocią tłumaczył, że wcale nie jest tak łatwo popełnić grzech ciężki.
C
Czytelnik
18 października 2012, 09:33
Wszystkich NAUCZAJąCYCH te miłe i nie-puste wspomnienia uczą jednego: Twoi studenci zapamiętają Twoje ciepło lub chłód, wzięte lub poboczne anegdoty, trafne lub nietrafne porównania, a szybko zapomną o tym, co tak bardzo chciałeś im przekazać: teorie, punkty widzenia, to, co daje do myślenia.... Innymi słowy zapamiętają osobę - nie to, co mówiła. Strasze to i bardzo proste! Tragikomiczne... A może śmnierć wszystko tak pozwala zobaczyć? Profesorze Piotrze, pamiętaj o wszystkich, co to cudze dzieci uczyć muszą!
U
udana
18 października 2012, 09:23
Piękne wspomnienie i wypada żałować, że się ks.Piotra nie znało... no i jest takie pragnienie oby o nas też tak kiedyś wspominano, jak my udamy sie do domu Ojca.
X
x.luk
18 października 2012, 02:37
 Dzięki, Ojcze Stanisławie, dobrze jest poczytać tak optymistyczne i serdeczne wspomnienie o zakonniku, kapłanie i profesorze! Bardzo budujące i potrzebne!
T
Tomek
17 października 2012, 23:03
o. Piotr bardzo wpłynął na moje życie. Nigdy ojcu tego nie mówiłem, a szkoda, gdyż pewnie by się ucieszył. A aborygeńską bajkę o pięknych pannach schodzących po linach z nieba i pudełkiem, którego nie należy otwierać, zapamiętam do końca życia. Może przez to, że o. Piotr zwykł czasem mówić, jak to po śmierci, w raju będzie mógł dalej prowadzić badania biologiczne, tę śmierć raczej odebrałem jakby ojciec nas zostawił, by wreszcie na chwilę, bezstrosowo zająć się tym co tak bardzo kocha.
M
MarcinM
17 października 2012, 23:02
Ze smutkiem przyjąłem wiadomość o śmierci ojca Piotra. Znałem go z wykładów. Przed laty. Ciężko mi szła filozofia przyrody, toporna dla mnie była nauka elementów biologii molekularnej, ale zawsze słuchałem tego księdza z... "otwartą buzią". Tak jak małe dziecko, które nagle słyszy rzeczy niezwykłe i widzi cudowności, których wcześniej nigdy nie doznało. Miałem u ojca Piotra egzamin poprawkowy. Po latach wiem, że z tamtego czasu wyniosłem naukę, która nie jest zapisana w żadnej księdze... Nie wiem jakim był księdzem, ale wiem, że był wspaniałym człowiekiem. DZIĘKUJĘ!
A
Ania
17 października 2012, 22:23
 A mi najbardziej w pamięci utkwiły słowa O.Piotra: " To, co najgorsze może zrobić rodzic swemu dziecku, to zabić w nim ciekawość świata"... pamietam o tym, szczególnie wtedy, gdy moja młodsza córka zadaje mi tysięczne pytanie w ciągu dnia... BYł wyjątkowy, z checią poczytałabym wspomnienia innych osób, może powstałaby ciekawa książka???
C
Czytelnik
17 października 2012, 19:58
Ładne wspomnienie St. Mograglli. Dzięki. Piotr był przede wszystkim uroczy, dalej baaaardzo tajemniczy - o czym zdaje się S.M. nie wspomina - był pasjonatem - atmosferzystą bym powiedział. Uwodził jak mało kto. Nade wszyytko był bardzo pociągający. Trochę też wariat i odlotowy robaczkolog. Ale bycie z Nim ubogacało niesamowicie. Opowiadał kiedyś, że w niebie będzie przechodzi i uczestniczył we wszelkich etapach rozwoj wszechświata. Ale się bawi... Do miłego Piotrze Przeuroczy!
Z
Zenek
17 października 2012, 19:16
 Dziekuje za to wspomnienie. Spotkalem o.Piotra jako student u kapucynow. Bardzo cenilem wyklady. Bo proste wlasnie przez "bajki". Ja sam dzisiaj uswiadomilem sobie jak wiele razy te " anegdoty i bajki" powtarzalem. A moje wspomnienie o nim. Byl po prostu dobry i madry, choc wyksztalcony. A przeciez dzisiaj to nie takie oczywiste w wielu przypadkach.  Sam mowil, ze blizsza jemu (poczatkowo) wsrod Osob Trojcy, byla postac Boga Ojca. Jak dla mnie, ze sie tak wyraze, o.Piotr dawal swoja obecnoscia owe "przeczucie" Boga Ojca.  Dziekuje o. Stanislawowi za ukazanie "troche" jak podchodzil o Piotr do swojej choroby i smierci , najwazniejszego momentu zycia. To kolejny "wyklad" o zyciu, moze najwazniejszy. Jak dla mnie, to byl Ktos po kim sie placze, jak po kims bliskim. Dziekuje Co Boze Ojcze za O. Piotra zycie  i umieranie.
17 października 2012, 18:10
 dzieki za to wspomnienie
OA
o. Aleksander Horowski OFMCap.
17 października 2012, 18:08
Dziękuję za to piękne wspomnienie o Ojcu Piotrze, który 19 lat temu był moim profesorem filozofii. A co do tolkienowskiej szopki, to zdjęcia z jej inauguracji oraz wykład o. Piotra można zobaczyć na stronie parafii św. Franciszka w Kielcach: http://www.kielce.kapucyni.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=130&Itemid=166