Papież Paweł VI i pustelnik Charbel

(fot. Ambrosius007 / CC BY-SA 3.0)

Paweł VI przeszedł do historii przede wszystkim jako papież, który doprowadził do końca Sobór Watykański II (11 października 1962 - 8 grudnia 1965) - dzieło zainicjowane przez Jana XXIII (zmarł 3 czerwca 1963), a potem przez ponad dekadę brał odpowiedzialność za wcielenie w życie jego postanowień.

Oczywiście wyniesienie go na ołtarze nie jest żadną "nagrodą funkcyjną" - ani za sprawowanie funkcji następcy św. Piotra, ani za ogromny wkład w Sobór. Świętość nie jest przypisana do stanowisk, choć czyniłoby to Kościół na oko lepszym, a życie ludu - prostszym.

Jak dzisiaj ocenić decyzje i dokonania Giovanniego Battisty Enrico Antonio Maria Montiniego, który po wyborze na Stolicę Piotrową przyjął imię Paweł VI? Za "cud beatyfikacyjny" uznano niewytłumaczalne z punktu widzenia medycyny uzdrowienie dziecka nienarodzonego (18 lat temu w USA), co na plan pierwszy wybija encyklikę "Humanae Vitae" (1968), wciąż budzącą kontrowersje z powodu nauczania o antykoncepcji. W Polsce, kraju św. Jana Pawła II, budzi to skojarzenia z "cywilizacją życia", sprzeciwem wobec aborcji, obroną rodziny. Bardzo niedobrze by się stało, gdybyśmy ograniczyli się tylko do tych kwestii, pomijając wkład Pawła VI w szeroko rozumiane, różnorodne, duchowe dziedzictwo Kościoła powszechnego.

Kiedy poproszono mnie o podzielenie się opinią na temat Pawła VI, od razu wiedziałam, że będę mówić o "niezidentyfikowanym sprawcy" reaktywacji najstarszych tradycji monastycznych Kościoła (tego sprzed podziałów). To on dał impuls do powrotu do korzeni, beatyfikując św. Charbela, mnicha i pustelnika z Kościoła maronickiego w Libanie. Wydarzenie miało wpływ nie tylko na "płuco" wschodnie, ale i zachodnie. Do czasu rozpoczęcia pracy nad książką o św. Charbelu Sobór Watykański II kojarzył mi się głównie z prozachodnim aggiornamento, w tym: z otwarciem na świeckich, reformą liturgii i zakonów itd.. Byłam mocno zaintrygowana odkryciem, że to Paweł VI beatyfikował św. Charbela (Józefa Makhlouf), ascetę z Libanu, eremitę, na koniec ostatniej sesji Soboru, 5 grudnia 1965 roku. Św. Charbel żył w XIX wieku (1828-1898). Zachód doświadczał wtedy rewolucji przemysłowej i technologicznej, wierzył w potęgę ludzkiego rozumu i ideę postępu, planował kulturę bez Boga. Milczący, pełen pokory i zawierzenia pustelnik z gór Liban żył z dala od świata - tak, jak uczniowie św. Antoniego Wielkiego.

DEON.PL POLECA


Nieoczekiwanie wskrzesił wielką tradycję Ojców Pustyni, choć wydawali się już reliktem przeszłości, archaicznym elementem historii, równie godnym podziwu, jak... niemożliwym do naśladowania. Był znany z unikania kobiet, jak to radykalny asceta, podczas gdy Sobór dał początek tzw. "nowemu feminizmowi". O co chodziło Pawłowi VI? Co to oznacza? - pytałam.

A On był konsekwentny - kanonizował pustelnika 9 października 1977 roku. Sobór to także zwrot w stronę ekumenizmu (m.in. "Dekret o Kościołach wschodnich katolickich"), lecz czy trzeba było wybrać eremitę, żeby tego dowieść?

Kościół maronicki, jeden z 22 katolickich Kościołów Wschodnich (jako jedyny niezmiennie wierny Rzymowi), wywodzi się z Syrii. Monastycyzm syryjski jest w Polsce o wiele mniej znany, niż np. egipski, a św. Charbel słynie bardziej ze spektakularnych cudów dokonywanych po śmierci (cudotwórca), niż z tego, co mówi swoim życiem. Był pierwszym wyznawcą (nie męczennikiem) beatyfikowanym według nowożytnych procedur Kościoła katolickiego, spośród Kościołów wschodnich, a następnie - pierwszym świętym. Zarówno św. Jan Paweł II, jak i Benedykt XVI kontynuowali "linię" poprzednika, dokonując beatyfikacji i kanonizacji czworga kolejnych maronitów, poprzez nich niejako "honorując wszystkie Kościoły wschodnie". Soborowy papież doceniał tradycję wschodniego monachizmu, kontemplacji i eremityzmu, które Kościół zachodni zatracał przez wieki, stawiając na aktywizm i cenobityczną wspólnotowość. Dziś Paweł VI sam zostaje wyniesiony na ołtarze, co zmusza nas do refleksji nad wciąż nieznanymi owocami tamtych dni.

W I rozdziale mojej książki ks. Andre Y-Sebastian Mahanna, proboszcz parafii maronickiej w Stanach Zjednoczonych (Liban liczy ok. 4 mln mieszkańców osiemnastu wyznań; ok. 14 mln przebywa na emigracji) mówi: "Próbuję zgłębiać soborowe "znaki czasu". Sobór Watykański II, który zgromadził trzy tysiące biskupów, był cudownym soborem - nastawionym ekumenicznie, na dialog międzyreligijny. Według mnie beatyfikacja libańskiego, maronickiego mnicha, podczas sesji zamykającej sobór, to orzeczenie nieba, że tą drogą trzeba iść na ziemi. Sobór wywyższył świętego, który pozbawił się wielu rzeczy ze względu na nas wszystkich. Chociaż on się zamknął na ten świat, to tylko zewnętrznie. Każdego dnia modlił się o uświęcenie świata, który opuścił."

Tak się dziwnie złożyło (hm, przypadek?), że w ostatnich dekadach nastąpiły zmiany w katolickim podejściu do powołania pustelniczego - zarówno w Kodeksie Prawa Kanonicznego, jak i w praktyce. Nagle, niezależnie od siebie, część zakonów zaczyna wracać do własnych tradycji pustelniczych: buduje eremy, reaktywuje reguły. Pojawili się pustelnicy konsekrowani - nowa, indywidualna forma życia konsekrowanego, która oznacza... powrót do korzeni. Widać coraz liczniejsze przejawy życia pustelniczego, stałego lub okresowego, czego świadectwa zebrałam w książce. To odrodzenie prostoty służby, która zakłada radykalną wierność ideałom Ewangelii, realizowaną w odosobnieniu, w milczeniu, poprzez modlitwę. Gdy zostawia się ten świat i idzie za Chrystusem, bez grzebania umarłych, rozdając dobytek. Ufając Mu na słowo. W ciemno.

Warto spojrzeć na Pawła VI, błogosławionego, z nieznanych stron. Chodził Bożymi drogami, a owoce jego relacji z Bogiem dojrzewają po latach. Nie są przez to mniej słodkie. Czyż najlepszego wina Chrystus nie trzyma na koniec?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież Paweł VI i pustelnik Charbel
Komentarze (14)
AM
~Antoni Matuszkiewicz
15 grudnia 2019, 20:22
Jeszcze o pustelnikach - wiem, że jest siostra, konsekrowana pustelniczka w Szczecinie. Ja trafiałem na ślady pustelników niezorganizowanych na Dolnym Śląsku (Kalwaria na Cierniaku koło Lądka Zdroju, Kalwaria w Wambierzycach, Góra św. Anny nad Nową Rudą). I na Cergowej, koło Dukli. I jeszcze uwaga innego rodzaju - może jednak św. Szarbel...
A
Antwoort
18 października 2014, 22:50
Chyba Sobór Watykański I, bo od Soboru Watykańskiego II był Jan Paweł XXIII. Redakcjo ucz siuę elementarnych faktów.
J
ja
22 października 2014, 12:17
Paweł VI był po Janie XXIII, redakcja sie nie pomyliła, chodzi o Sobór Watykański II
MB
Małgorzata Bilska
18 października 2014, 22:14
@ kate Owszem ale to były właśnie osoby, które określiłam jako "pustelnicy samozwańczy". Inaczej być nie mogło, bo takiej drogi nie było w Kościele. Mnie interesował okres "postcharbelowy", a wszystko zaczęło się od odkrycia reaktywacji pustelni francuszkańskich. Podam przykład obrazowy, w kontekście Pani pytania. W sanktuarium bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej są pustelnie ale mieszkali tam pustelni samozwańczy: https://www.youtube.com/watch?v=-cm1c2B4jyk Kiedy zmarł ostatni, bracia je przejęli na swoje pustelnie. W jednej mieszka brat bernardyn, jeden lub kilku (Reguła dla Pustelni św. Franciszka mówi o 3-4, bywa różnie), drugą wyremontowano i ostatni rok spędził tam... karmelita (trzewiczkowy), za zgodą przełożonych. Karmelicy mają wspaniałe tradycje pustelnicze, film z nim: https://www.youtube.com/watch?v=MQaAyufY2pI W Ojcowskim Parku Narodowym od lat 60' mieszka brat Bogumił, teraz już u ludzi, z racji wieku. Zdarza się, że te osoby były w zakonach kilka lat, nie mogły zostać więc szukały pustelni. Zupełnie kim innym jest pustelnik konsekrowany - ma formację, regułę, śluby, podlega biskupowi. Zmiany prawne wprowadził Jan Paweł II w 1983 r.. Jako ciekawostkę powiem, że w książce jest wzruszająca opowieść księdza, który zaraz po Soborze wstąpił do kamedułów. Zdrowie (rygory, posty) uniemożliwiło mu zostanie, ale przez 3 lata... nosił imię zakonne Charbel. Pozdrawiam
K
kate
19 października 2014, 21:30
Bardzo dziekuję za odpowiedź. Ja naukowo zajmuję się religijnością postraumatyczną po II wojnie światowej w Polsce i mam dosłownie takie szczępy informacji na zasadzie "ktoś coś wie, ale nie do końca". Zupełnie tych "samozwańczych pustelników" czas wywiał: byli w Puszczy Knyszyńskiej w okolicach Supraśla, byli właśnie w okolicach Kalwarii Zebrzydowskiej, Czernej. Ja sama pamiętam w latach 80. będąc z rodzicami w Kalwarii Zebrzydowskiej w domku tamtejszego pustelnika: jego sylwetka mi się majaczy przed oczami, ale te tłumy ludzi, które do niego przychodziły, pamiętam doskonale. Może ludzi przyciągał mit pustelnika, a może rzeczywiście pełnili ważną rolę społeczną. Nikt tego nie spisywał, nie przekazywał, więć nie znamy ani ich motywacji, ani stanu religijnego, ani losów. Oczywiście jest inna sytuacja zakonów pustelniczych, których reguła określa zachowania, duchowość, rytm dnia. Ciekawe są losy tych, którzy po wojnie przyszli do kamedułów bielańskich w Krakowie czy do klasztoru w Bieniszewie. Bardzo dobrze, że się Pani tym zajęła: losy ludzi, ich powołanie przestają być anonimowe, stają się częścią życia Kościoła.
MB
Małgorzata Bilska
19 października 2014, 23:32
@ kate Odkryłam ciekawe rzeczy, które mnie zafascynowały i czytelnika, mam nadzieję, także. Św. Charbel nie jest kojarzony z pustelnikami ale z cudami, rzeczywiście niezwykłymi, spektakularnymi - metafizyka WSchodu, którą Zachód zatracił w dużej mierze. Z osób, które interesują się życiem pustelniczym lub je praktykują, wiele wie o Charbelu, inspiruje ich, a część - jeszcze nie. Chyba wszyscy jednak czerpią z tradycji chrześcijańskiego Wschodu, kontemplacyjnego z "natury". Czasem są zbiegi okoliczności, jak ten, że o Góra ma w pustelni obraz św. Charbela, który trafił tam przypadkiem. Ale przypadek nieprzypadkowy, bo książka o Góry o tym miejscu nosi taki tytuł, który jest określeniem św. Charbela w Libanie. Reszta już w druku ale to widać mistyka, nawet, gdy racjonalnie nie da się wyjaśnić związku. Najważniejsze nie są cuda po śmierci ale droga życia - było święte. Pozdrawiam
P
prim
18 października 2014, 14:24
@Małgorzata Bilska, Kościół pomimo, ze jest zróżnicowany wewnętrznie nie jest ani polskocentryczny, ani wyłącznie maronicki. Przede wszystkim jest CHRYSTUSOWY. A św. Charbel to przykład takiego Chrystusowego człowieka. Piękna postać. Dla mnie jego zycie najlepiej obrazuje ten biblijny fragment :   33 Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: «O czym to rozprawialiście w drodze?» 34 Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy. 35 On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: «Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!». Ewangelia wg Św. Marka, 9, 33-35 Na koniec gorąco pozdrawiam i polecam  film o św. Charbelu: http://www.youtube.com/watch?v=vwHW5VASdFA
MB
Małgorzata Bilska
18 października 2014, 14:00
To prawda, nigdy nie będzie to forma masowa, podobnie jak masowe nie są zakony kontemplacyjne. W Polsce mamy kłopot z rozumieniem życia pustelniczego, bo albo kojarzymy go z klasztorami pustelniczymi (kameduli) czy półpustelniczymi (kartuzi, których w Polsce nie ma od ok 200 lat), albo z "pustelnikami samozwańczymi", z których ostatnio najbardziej znany jest suspendowany ks. Natanek (zamieszkał w pustelni z wizjonerką Agnieszką). Dlatego chciałam pokazać, jak wielkie to jest bogactwo i szansa. Cały 4 rozdział poświęciłam (książka jeszcze w tym roku) różnym przejawom życia pustelniczego w Polsce, zebrałam kilkanaście niezwykłych, głębokich świadectw. Franciszkanie przywracają Regułę dla pustelni św. Franciszka, działa w kraju kilka pustelni niezakonnych, pustelnię - z obrazem św. Charbela ma nawet o. Jan Góra OP. Też jej potrzebował :-). To pustelnicy okresowi. Polecam gorąco blog pustelnika z powołania, konsekrowanego, który w książce mówi o swojej drodze. Jest księdzem z doktoratem, zostawił wszystko. Św. Charbel jest patronem "eremu cyfrowego" tj. tej strony: http://eremmaryi.blogspot.com/
K
kate
18 października 2014, 14:49
Bardzo chętnie przeczytam Pani ksiażkę. Mam takie pytanie: czy trafiła Pani na ślad lub rozmawiała z osobami, które pamiętają pustelników powojennych (lata 40-50) wiem, że było kilka takich osób, ale niestety w swoich badaniach nie natrafiłam na jakieś bliższe ślady.
Paweł Tatrocki
18 października 2014, 13:38
Dobrze się stało, że Charbel został kanonizowany i został św. Charbelem. Jego życie nadaje się do naśladowania jeśli chodzi o pokorę odnoszenia się do bliźnich, choć o unikaniu widoku kobiet w naszym społeczeństwie nie może być mowy bo jest to niemożliwe ze względu na naszą kulturę. Jego przykład jest godny polecenia zwłaszcza ludziom żyjącym samotnie, których zaczyna być coraz więcej. Asceza od posiłków i snu, codzienna Msza Święta i cały Różaniec, lektura duchowa są tymi elementami, które można naśladować, choć może niewiele będzie osób, które będą naśladować świętego w jego radykalnym postępowaniu. Ale w nieco ułagodzonej formie już na pewno można.
J
Jan
18 października 2014, 13:21
Jutro o 10. 30 w TV Trwam i Radio Maryja transmisja na żywo z beatyfikacji Pawła VI i zakończenia Synodu. Dzisiaj też w Tv Trwam i Radio Maryja o 15 transmisja na żywo z uroczystości 30 lecia śmierci błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki
MB
Małgorzata Bilska
18 października 2014, 12:54
@ ~ H Hm. Powiem tak. 1. Nie jestem ze Znaku 2. Programy katolickie w TVP są pod rządami jezuitów 3. encyklika Humanae Vitae ma prawie pół wieku i nie wiem, jak Pan to zrobił, że nie zauważył debat, dysput i sporów wokół niej przez ten czas, bo została już chyba rozłożona na czynniki pierwsze i przemielona :-) 4. św. Charbel jest nie bardziej egzotyczny niż Jezus Żyd z Nazaretu, pierwsi apostołowie i ewangeliści; geograficznie z gór Liban do Ziemi Świętej jest po sąsiedzku, Liban jest w Pieśni nad Pieśniami, to znane z Nowego Testamentu Tyr, Sydon ale i podróże św. Pawła i innych apostołów. Kościół jest powszechny a nie polskocentryczny. Kościół maronicki narodził się w V wieku i warto się od niego uczyć. :-)
H
H
18 października 2014, 20:34
Co ma ... do ... Jeśli chodzi o encykliki, to wcale nie chodzi o ich "debatowanie, dysputy i spory wokół nich, ani rozkład na czynniki pierwsze i przemielenie, że wyrażę się niezbyt ładnie. Chodzi o ich przyjecie, włączenie w krwiobieg życia duszpasterskiego i chrześcijańskiego, no i życie nimi - mam nadzieję, że potrafiłem wyjaśnić różnica. A takie włączenie oczywiście nie miało miejsca. Pogoń za nowym i nowinkami skutkuje właśnie potem takimi egzotycznymi paralelami, które w chrześcijaństwie mają rolę ciekawostek co najwyżej.
H
H
18 października 2014, 11:52
"... co na plan pierwszy wybija encyklikę "Humanae Vitae" (1968), wciąż budzącą kontrowersje z powodu nauczania o antykoncepcji. W Polsce, kraju św. Jana Pawła II, budzi to skojarzenia z "cywilizacją życia", sprzeciwem wobec aborcji, obroną rodziny. Bardzo niedobrze by się stało, gdybyśmy ograniczyli się tylko do tych kwestii ..." No cóż, tu wcale nie chodzi o skojarzenia i ograniczanie się, ale o poznanie tej wspaniałej encykliki. Niestety została ona odrzucona na zachodzie, a przemilczana u nas w Polsce. Może w końcu ktoś zacznie tę encyklikę czytać? A jest to na czasie nie tylko ze względu na beatyfikację PVI, a przede wszystkim problemy rodzin: rozpad, konkubinaty, brak dzieci. W tej encyklice są opisane przyczyny i remedium. Myślę też, że jest to nieporównanie ważniejsze niż takie egzotyczne odwołania do Charbela, skądinąd sympatycznego świętego. Są żeczy bardziej i mniej ważne. Ale czego oczekiwać po TVP i zaproszonych przez tę telewizję gościach - oczywiście ze Znaku?