Odnoszę wrażenie, że dzisiaj podstawowym zniewoleniem jest Internet. Być może post w niedalekiej przyszłości będzie polegał na wstrzemięźliwości od Internetu!
Czwarte przykazanie kościelne, po wszystkich zmianach, brzmi następująco: Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w czasie Wielkiego Postu powstrzymywać się od udziału w zabawach. W pewnych kręgach katolików pojawiły się zarzuty pod adresem księży biskupów, że takimi zmianami doprowadzili do zatracenie pokutnego charakteru piątku.
Być może w odpowiedzi na tę falę krytyki, na internetowych stronach Episkopatu Polski pojawiła się urzędowa interpretacja czwartego przykazania: "nowelizacja zapisu czwartego przykazania nie zmienia w niczym dotychczasowego charakteru każdego piątku jako dnia pokutnego, w którym katolicy powinni "modlić się, wykonywać uczynki pobożności i miłości, podejmować akty umartwienia siebie przez wierniejsze wypełnianie własnych obowiązków, zwłaszcza zaś zachowywać wstrzemięźliwość" (zob. kan. 1249-1250). Wyjątkiem są jedynie przypadające wtedy uroczystości. Jeśli zatem w piątek katolik chciałby odstąpić ze słusznej przyczyny od pokutnego przeżywania tego dnia, winien uzyskać odpowiednią dyspensę".
Myślę, że, by dobrze zrozumieć wprowadzone zmiany, powinniśmy porównać aktualne brzmienie tego przykazania z poprzednią wersją, której zdecydowana większość z nas uczyła się na katechezach w szkole:
wersja aktualna: 4. Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w czasie Wielkiego Postu powstrzymywać się od udziału w zabawach. | wersja poprzednia: 3. Posty nakazane zachowywać |
Jak widzimy, aktualne czwarte przykazanie jest złożeniem wcześniejszego trzeciego i piątego. Z pewną modyfikacją, która polega na tym, że powstrzymywanie się od zabaw (jako pewnej formuły pokutnej) zostało ograniczone do czasu Wielkiego Postu.
Katechizm Kościoła Katolickiego w paragrafie 1438 stwierdza, że: "Okresy i dni pokuty w ciągu roku liturgicznego (Okres Wielkiego Postu, każdy piątek jako wspomnienie śmierci Pana) są w Kościele specjalnym czasem praktyki pokutnej. Okresy te są szczególnie odpowiednie dla ćwiczeń duchowych, liturgii pokutnej, pielgrzymek o charakterze pokutnym, dobrowolnych wyrzeczeń, jak post i jałmużna, braterskiego dzielenia się z innymi (dzieła charytatywne i misyjne)". Natomiast decyzji poszczególnych Konferencji Episkopatów Katechizm pozostawia sposób, w jaki ów duch pokutny ma się wyrażać w realiach poszczególnych Kościołów. W diecezjach włoskich w piątek nie obowiązuje żadna wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. Zaleca się natomiast, aby był to dzień szczególnej wrażliwości na potrzeby bliźnich. Podobnie wygląda to w diecezjach niemieckich.
Z aktualnego brzmienia czwartego przykazania można wnioskować, że wierny wspólnoty rzymskokatolickiej w Polsce zobowiązany jest:
a/ do przestrzegania postów (Środa Popielcowa i Wielki Piątek), co oznacza, że każdy wierny, który ukończył 18. rok życia aż do rozpoczęcia 60. roku życia w te dwa dni może spożyć tylko jeden posiłek do syta oraz dwa skromne posiłki.
b/ do wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych (Środa Popielcowa, Wielki Piątek, każdy piątek tygodnia, o ile nie przypada tego dnia uroczystość w znaczeniu liturgicznym), co oznacza, że każdy wierny po ukończeniu 14. roku życia aż do śmierci we wspomniane dni nie powinien spożywać potraw mięsnych.
c/ do powstrzymywania się od zabaw w Wielkim Poście.
Jak każda zewnętrzna praktyka religijna post (umartwienie) swoje źródło i sens znajduje w dyspozycji wewnętrznej człowieka, w jego nastawieniu duchowym. Skoro post jest wyrazem pokuty, to znaczy, że wiąże się ze świadomością własnego grzechu, nieprawości. Pierwsza myśl zatem jest taka, że post stanowi swoiste zadośćuczynienie za popełnione zło, za popełniony grzech. I jakkolwiek ta intuicja jest słuszna, to trzeba do niej podchodzić z pewną ostrożnością, gdyż zbawieni, odkupieni jesteśmy łaską Pana, Jego miłością, a nie naszymi próbami zadośćuczynienia. Nikt z nas nie może pretendować do tego, że jego dobre uczynki, posty i umartwienia czynią go sprawiedliwym i czystym. Zbawił, odkupił nas Jezus, a nie nasz piątkowy post.
Trzeba podkreślić i to, że post stanowi próbę ponownego określenia właściwej hierarchii wartości. Przecież grzech to nic innego jak postawienie na pierwszym miejscu rzeczywistości stworzonej, jakiegoś dobra, które Bogiem nie jest: ani moja przyjemność, ani moje bezpieczeństwo, ani dostatek. Ani moje małżeństwo, ani moje kapłaństwo, ani moje dzieci. Wszystko to, skądinąd piękne i dobre, nie może zajmować pierwszego miejsca. To pierwsze miejsce należy się wyłącznie Bogu. Poszcząc, umartwiając się pozbawiam się jakiegoś dobra ze względu na Boga, ze względu na Chrystusa.
W takiej perspektywie pojawia się pytanie, jaki jest związek przysłowiowego schabowego z duchowością wyrzeczenia? Myślę, że trzeba zwrócić uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, post winien odpowiadać określonej dyspozycji duchowej, ale porusza się także w pewnej logice symbolu. Odmawiam sobie czegoś, co sugeruje mi wspólnota (pojawia się zatem również kwestia posłuszeństwa) nawet jeśli ekonomicznie nie wygląda to przekonywająco.
W jednym z wywiadów siostra Małgorzata Chmielewska dowodziła, że kilo kurczaka kosztuje mniej niż kilo ryby czy sera. To prawda. Po drugie, wierny powinien rozpoznawać swoje zniewolenia (te chwile, w których na pierwszym miejscu stawia nie-boga). Odnoszę wrażenie, że dzisiaj takim podstawowym zniewoleniem jest Internet. Być może post w niedalekiej przyszłości nie będzie polegał na wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych, a na wstrzemięźliwości od Internetu!
Na początku II wieku w Atenach żył pewien wykształcony chrześcijanin, Arystydes. Do naszych czasów dotarła jego "Apologia" - obrona wiary chrześcijańskiej. Kiedy przedstawiał "Apologię" imperatorowi Rzymu od śmierci i zmartwychwstania Jezusa upłynęło niespełna sto lat. Arystydes pisze, że "[chrześcijanie] miłują się wzajemnie, szanują wdowy i ochraniają sieroty; a ten, który jest bogaty, udziela bez szemrania temu, który jest biedny (…) jeśli zaś ktoś jest niewolnikiem lub biednym, to inni poszczą dwa lub trzy dni i posyłają takiemu jedzenie, które przygotowali dla siebie…". Byłoby to zatem świadectwo, że około stu lat po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa było czymś normalnym we wspólnotach pościć, odmawiać sobie pewnych dóbr, aby z tych oszczędności wspomagać potrzebujących. A zatem post to nie tylko zadośćuczynienie. To także pozyskiwanie środków, aby móc skutecznie kochać. Kosztem własnych potrzeb. Odnoszę wrażenie, że współczesny Kościół (zwłaszcza ten na Zachodzie Europy) właśnie w takim kierunku idzie - post winien służyć miłości bliźniego.
Biorąc to wszystko pod uwagę należałoby powiedzieć, że pierwsze znaczenie postu, umartwienia ma charakter moralny.
Na samym końcu spróbujmy sobie przypomnieć pewien fragment ewangelii świętego Mateusza. To skarga przeciwników Jezusa na to, że Jego uczniowie nie poszczą.
Wtedy podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: «Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?» Jezus im rzekł: "Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć. (Mt 9: 14 - 15)
Na te słowa z ewangelii Mateusza należałoby nałożyć świadectwo pierwszych chrześcijan, którzy mieli w zwyczaju pościć dwa dni w tygodniu: ze względu na aresztowanie, mękę i śmierć Jezusa Chrystusa, czyli ze względu na te wydarzenia z życia naszego Pana, w których wydawało się, że nasz Oblubieniec został nam zabrany, a myśmy pozostali osamotnieni. I pogrążeni w smutku.
A to oznacza, że post, umartwienie posiada nie tylko znaczenie moralne (zadośćuczynienie i/lub służba bliźniemu) ale także (a może przede wszystkim) chrystologiczne - bycie w osamotnieniu, gdyż nasz Pan cierpi.
Pościmy ze względu na Pana.
Skomentuj artykuł