Potrzeba milczenia i słuchania

Potrzeba milczenia i słuchania
Milczenie towarzyszy człowiekowi przez całe jego ziemskie życie. Myśli, uczucia, pragnienia, życiowe plany, naturalne źródło jego czynów w nim mają swój początek. (fot. Dallas75/flickr.com)
Zdzisław Józef Kijas OFMConv

Milczenie jest przywilejem wieczności. Język nakłada różne ograniczenia. Uświadamia mi moją ograniczoność i śmiertelność. Milczenie przeciwnie, wprowadza mnie w boski ład rzeczy, pozwala mi kontemplować piękno i mądrość Bożych zamysłów.

W zwyczaju mnichów jest to, że często przebywają na pustkowiu, gdzie z dala od zgiełku i pokus świata poświęcają się modlitwie i medytacji. Któregoś dnia do takiej pustelni przybył zabłąkany wędrowiec i poprosił mnicha o łyk wody. Mnich zaprowadził go do dużej kamiennej stągwi, by ten ugasił pragnienie. Nieznajomy zaczerpnął kubkiem wody i napił się do syta. Pełen wdzięczności i nieco ośmielony zadał mnichowi pytanie.

- Powiedz mi, proszę, jaki sens ma życie w tej samotni? Po co to robisz?

- Popatrz na wodę - gestem wskazał stągiew. - Co widzisz?

Wędrowiec włożył głowę głęboko do środka, po czym ją podniósł.

- Nic nie widzę - odparł.

Po krótkiej chwili ciszy mnich powtórzył gest i pytanie:

- Co widzisz?

- Widzę samego siebie - odparł nieznajomy.

- I to jest odpowiedź na twoje pytanie - odrzekł mnich.

- Gdy po raz pierwszy zajrzałeś do zbiornika, woda była wzburzona, bo przed chwilą zanurzyłeś w niej kubek. Nie zobaczyłeś niczego. Teraz jednak tafla wygładziła się i uspokoiła. W tym możesz poznać, jaki jest sens ciszy. Dzięki niej możesz ujrzeć samego siebie. A poznając siebie, poznasz najskrytsze tajemnice świata.

- Jak to możliwe? - zdziwił się wędrowiec.

- Gdy twój umysł będzie tak spokojny jak tafla wody w stągwi albo jak tafla jeziora o wschodzie słońca, wtedy najmniejsze źdźbło trawy, najmniejsza muszka go poruszy, wywołując ogromne koła. Gdy twój umysł będzie wzburzony jak fale oceanu, to wpaść może nawet dziesięciotonowy głaz, a go nie dostrzeżesz.

Taki jest między innymi sens i znaczenie ciszy, milczenia, nasłuchiwania. Jest ono bardzo potrzebne, wręcz nieodzowne dla tego, kto pragnie żyć w prawdzie o sobie i o świecie. Potrzebuję milczenia, aby usłyszeć głos mówiącego do mnie Boga, aby wsłuchać się w Jego pragnienia względem mnie. Potrzebuję Go, aby móc się modlić. Wreszcie jest ono konieczne, aby mieć coś istotnego do powiedzenia. Potrzebuję dłuższych lub krótszych chwil milczenia, nasłuchiwania Boga, zanim zwrócę się do świata, zanim skieruję się do człowieka i zacznę mówić. Milczenie jest zawsze towarzyszem słowa. Słowo rodzi się z milczenia. W nim dojrzewa, staje się odpowiedzialne, buduje nową rzeczywistość i daje życie.

W przestrzeni języka jest zawsze miejsce dla milczenia. Kiedy nie umiem lub nie chcę znaleźć czasu na milczenie, lekceważąc jego wartość, to tracę w ten sposób możliwość dojrzewania w sobie tego, co powinienem mówić, ranię samego siebie. Milczenie wprowadza w szczególny klimat Boga, upodabnia mnie do Niego. Dzięki niemu jestem w stanie na nowo zintegrować się, scalić się ponownie w harmonijną całość, którą rozbiły słowa, ich niekontrolowany nadmiar. Nadmiar słów rozszczepia wnętrze, rani je, rozprasza ducha. Kiedy ulegamy wielomówstwu, duch obumiera. Milczenie jest kluczem do głębi.

Milczenie towarzyszy człowiekowi przez całe jego ziemskie życie. Myśli, uczucia, pragnienia, życiowe plany, naturalne źródło jego czynów w nim mają swój początek. Zazwyczaj w milczeniu podejmuje się decyzje, które znajdują ujście w formie czynów, słów, zachowań. Istotnie, milczenie jest ważne. Lecz pomimo tego wiąże się ono z prostotą i tajemniczością. Niesie bowiem w sobie coś z misterium życia, towarzysząc mu niczym wierny przyjaciel. Milczenie można przeżywać, ale równie dobrze można go słuchać, dostrzegając jego działanie w całej złożoności form i kształtów. Pozostaje zawsze sobą i nigdy nie pozwoli się oswoić czy zracjonalizować, ująć w definicję czy szczegółowo opisać.

Kto chce zdobyć prawdziwy i trwały autorytet, musi najpierw nauczyć się milczeć, musi wypracować w sobie sztukę słuchania. Paul Claudel (1868-1955), francuski pisarz, powtarzał, że „słowo jest adoptowanym synem milczenia, dlatego święty Józef obecny jest na stronach Ewangelii, nie wypowiadając ani jednego słowa". Milczenie Józefa rodziło Jezusa-Logos, Słowo odwiecznego Ojca. W ten sposób również autorytet Józefa nie wynikał z ilości wypowiedzianych słów, lecz z jego umiejętności przyjmowania woli Bożej. Milczenie zachowywała także Maryja, chowając „wiernie wszystkie te sprawy w swym sercu" (Łk 2, 52), pozwalając niejako, aby Słowo, któremu dała ziemskie życie, czyniło „postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi" (Łk 2, 52). W Jezusie, boskim Logosie, milczenie i język spotykają się najpełniej i stają się Miłością. Hymn miłości rodzi się z przeżywania miłości, która daje się obficie, bez pretensji, w cichości, w geście milczącym, jaki stanowi pełne miłości spojrzenie, objęcie, pocałunek, milczące podążanie obok osoby nam drogiej w tym kierunku, jaki ona wyznacza. Lecz najpełniej intensywność i owocność milczenia objawia się w duszach mistycznych.

Milczenie jest przywilejem wieczności. Język nakłada różne ograniczenia. Uświadamia mi moją ograniczoność i śmiertelność. Milczenie przeciwnie, wprowadza mnie w boski ład rzeczy, pozwala mi kontemplować piękno i mądrość Bożych zamysłów. „W milczeniu kurczy się dokuczliwa doczesność, rozpływa się czas i przestrzeń. Tętni ona wieczystym porządkiem. Milczenie wnosi w człowieka wieczyste zorganizowanie. Porządek ten przemawia w milczeniu jak nieskończoność".

Fragment pochodzi z książki: Znalazłem perłę

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Potrzeba milczenia i słuchania
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.