Sakramenty dziś?

(fot. shutterstock.com)
Stanisław Biel SJ

Obecność Jezusa w sakramentach jest kontynuacją tajemnicy Wcielenia. Ponad dwa tysiące lat temu Odwieczne Słowo Boże stało się ciałem i zamieszkało wśród nas (J 1, 14) i odtąd pozostaje z nami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mt 28, 20). Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki (Hbr 13, 8) jest w zasięgu ręki, dotykalny, namacalny w sakramentach Kościoła.

Dzisiaj wielu, zwłaszcza młodych ludzi stawia pytania: Po co chodzić do Kościoła? Po co sakramenty? Przecież bardziej zbliżam się do Boga w ciszy, samotności, na łonie natury, niż uczestnicząc (najczęściej bezmyślnie) w liturgii? Stwierdzenie to nie jest prawdziwe do końca. To tak, jakbyśmy zadowolili się zapachem kawy, nie kosztując jej. Spotkanie z Jezusem w ciszy, samotności przypomina może wdychanie zapachu, ale nie jest kosztowaniem, smakowaniem. Nadstawiamy wtedy uszy na Jego słowo, ale nie pozwalamy Mu się dotykać, uzdrawiać, przemieniać. Rezygnując z kontaktu bezpośredniego, zadowalamy się namiastką. W ten sposób zamiast zbliżać się do Boga, możemy coraz bardziej od Niego się oddalać.

Życie sakramentalne wymaga systematyczności, statyczności, stałości. Tymczasem jesteśmy zabiegani, przepracowani, z trudem przychodzi nam dostosowanie się do określonych zasad, norm, czasu. Z jednej strony szukamy nowości, oryginalności, świeżości, z drugiej zaś życie bez pewnej regularności nie jest możliwe. Przecież codziennie musimy kłaść się spać i wstawać, jeść, pracować, zaspokajać potrzeby fizjologiczne. Również każdego dnia potrzebujemy pokarmu dla ducha. Jest paradoksem, że troszczymy się nadmiernie o potrzeby cielesne, a pozwalamy, aby duch zamierał, usychał.

DEON.PL POLECA

Sakramenty nie staną się rutyną, jeśli będziemy unikać skrajności. Jedną z nich jest nadmierne akcentowanie rytuałów. Sakramenty są rytuałami, ale nie one są duszą sakramentów. Głębię stanowi osobowe spotkanie z Jezusem, z Bogiem żywym. Forma jest oprawą wprowadzającą w tajemnice tego spotkania.

Jeśli uczestnictwo w sakramentach nie jest celebracją liturgii, modlitwy i chwały Bożej, przybiera formę liturgii rynku, rytuału pieniądza. Już prorok Jeremiasz, piętnując dwulicowość składających ofiary, wołał: Oto wy na próżno pokładacie ufność w zwodniczych słowach. [... ] Kraść, zabijać, cudzołożyć, przysięgać fałszywie, palić kadzidło Baalowi, chodzić za obcymi bogami, których nie znacie... A potem przychodzicie i stajecie przede Mną w tym domu, nad którym wzywano mojego imienia, i mówicie: "Oto jesteśmy bezpieczni", by móc nadal popełniać te wszystkie występki (Jr 7, 8-10). Jeremiasz wyrzucał ludowi, że składa ofiary, uczestniczy we wspaniałych ceremoniach i czuje się spokojny, bezpieczny. Tymczasem Bóg mówi: Nie. Jesteście bezpieczni dopiero wtedy, gdy wasze postępowanie jest zgodne z wolą Bożą.

Udział w liturgii, korzystanie z sakramentów powinno pociągać za sobą zmianę mentalności i życia. Korzystanie z sakramentów to nie handel wymienny. Nie można iść do świątyni, a potem nadal kraść, oszukiwać, wykorzystywać innych, oczerniać bliźnich... Nie można być uczciwym w stosunku do Boga, jeśli nie jest się uczciwym w stosunku do bliźniego. Stwórca nie przyjmuje pokłonów ludzi, którzy depczą sprawiedliwość. Mówi przez proroka Izajasza: Przestańcie składania czczych ofiar! [...] Nie mogę ścierpieć waszych świąt i uroczystości (Iz 1, 13).

Niektórzy z chrześcijan traktują udział w liturgii i sakramentach jako swoiste alibi. Wydaje im się, że za pomocą modlitw i innych drobnych ofiar można usprawiedliwić fundamentalne złe postępowanie, sprzeczne z wymaganiami sprawiedliwości, uczciwości i miłości bliźniego. Taki rodzaj kultu jest fałszywy. Być może daje chwilowe poczucie spokoju sumienia, ale jest on fałszywy, złudny, w przeciwieństwie do prawdziwego pokoju, który płynie od Boga.

Nasz Pan oczekuje, byśmy nie ograniczali się do rytuałów, ale oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie (J 4, 24). A jest nią cały wymiar życia w Duchu Świętym: życie w prawdzie, miłość podobna do miłości Bożej, uniwersalna, nie mająca względu na osoby, nie dająca się stłumić przez cudzołóstwo, zdradę czy niesprawiedliwość.

Drugą skrajnością jest moralizm. W tym przypadku akcentuje się nadmiernie miłość bliźniego, wszelkie formy zaangażowań i działalności humanitarnej. Owe rozliczne zaangażowania są rzekomo usprawiedliwieniem dla porzucenia regularnej praktyki sakramentalnej. Sakramenty stają się stopniowo elementem tradycji bądź rezygnuje się z nich całkowicie. Duchowość zostaje zastąpiona przez religijność albo tradycję. W łatwy sposób usprawiedliwia się duchowe lenistwo.

Gdy pracowałem duszpastersko w Monachium, celebrowałem czasem Eucharystię w nowo wybudowanym kościele. Był nowoczesny, wyglądem jednak przypominał halę sportową. Miejscowy proboszcz wytłumaczył mi sens tego projektu. Ilość praktykujących katolików każdego roku drastycznie spada. Gdy osiągnie pewne minimum, kościół będzie można tanim kosztem przekształcić w halę sportową. Rytuały religijne zajmą inne - sportowe. Jeżeli liturgia nie odzyska na nowo tajemnicy, głębi i świeżości, nie trzeba będzie długo czekać na opustoszałe świątynie.

Jest znamienne, że papież Benedykt XVI zwrócił uwagę Kościołowi w Niemczech na nadmierną aktywność i zainteresowanie sprawami społecznymi, przy zaniedbaniu głębi, duchowości. Takie niebezpieczeństwo może zagrażać również naszemu życiu duchowemu, gdy zagubimy wymiar świętości, sacrum.

Sakramenty nadają wymiar sacrum (świętość), temu co stanowi profanum (zwyczajność). Nieskończony i Święty Bóg, w którym żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17, 28) dotyka i przemienia to, co ziemskie, materialne, skażone, ograniczone. Dlatego powinniśmy przystępować do nich z zadziwieniem, zdumieniem, dziecięcą otwartością, młodzieńczą fascynacją, a zarazem z zawierzeniem i zaufaniem. Należałoby na całe życie zachować duszę dziecka zachwyconego bliskością Jezusa obecnego w tabernakulum, duszę nowicjusza poruszonego czułością Boga (P. Descouvemont).

Stanisław Biel SJ - dyrektor Domu Rekolekcyjnego w Zakopanem. Niegdyś duszpasterz jezuickich parafii, później kierownik duchowy i rekolekcjonista. Autor wielu książek o tematyce religijnej.

Rozważanie pochodzi z książki: "Życie duchowe bez trików i skrótów"

Wypróbowane metody, triki i skróty, inteligencja, naturalne zdolności i własna pomysłowość sprawdzają się w życiu zawodowym, społecznym czy politycznym. Nie są potrzebne jednak do tego, by rozwijać życie duchowe. Bo Jezus nie pyta czy potrafisz, tylko czy chcesz...

Odkrywanie miłości Boga przemienia naszą codzienność. W miejsce rezygnacji i zgorzknienia pojawia się pełna akceptacja siebie i radość. Ks. Stanisław Biel przekonuje, że to doświadczenie może stać się udziałem każdego z nas i podpowiada, jak pokonać przeszkody pojawiające się na drodze życia duchowego, m.in.: oskarżanie Boga, kryzys tożsamości, porównywanie się z innymi, zaniedbanie modlitwy, zniewalające poczucie krzywdy, brak przebaczenia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Sakramenty dziś?
Komentarze (22)
R
Rav
2 września 2013, 19:39
próbujesz, ale marnie Ci to wychodzi... ... Pytaniami chciałem sie dowiedzieć, czym jest dla Ciebie Msza. Ja bardziej od łąki wolę jednoczyć się z Bogiem, a przez to kosztować nieba, do którego jesteśmy powołani.
K
kontemplatyk
2 września 2013, 16:34
próbujesz, ale marnie Ci to wychodzi...
R
Rav
2 września 2013, 13:46
@~kontemplatyk[color=#464545]stawiasz pytania, które mają sie nijak do mojej wypowiedzi Właśnie próbuję Ci pokazać, że Sakramenty to nie łąka tylko coś więcej, że Msza to Bezkrwawa Ofiara Pana.[/color]
K
kontemplatyk
2 września 2013, 10:28
@Rav stawiasz pytania, które mają sie nijak do mojej wypowiedzi
2 września 2013, 07:52
@Rav czyli obecnie żyjaca jedna czwarta lub piąta ludzkosci, resztę czeka piekło i diabeł? ... Niekoniecznie. Poczytaj sobie, co oznacza iz poza Kosciołem nie ma zbawienia - Katechizm Kosicoła Katolickiego w okolicach 846.
K
kontemplatyk
2 września 2013, 00:22
@Rav czyli obecnie żyjaca jedna czwarta lub piąta ludzkosci, resztę czeka piekło i diabeł?
R
Rav
1 września 2013, 21:08
@ kontemplatyk Zaskoczyłeś mnie... Największym szczęściem dla chrześcijanina jest trwanie przy Bogu i to w tedy gdy On umiera, a później Zmartwychwstaje i TO DZIEJE SIĘ PODCZAS KAŻDEJ MSZY ŚW. Odpowiedz mi na drugie pytanie: W jaki sposób chcesz dojść do Zbawienia? Przypomnę, że Tylko kto sporzywa Ciało Chrystusa może być zbawiony (por. J 6,51).
M
ms
1 września 2013, 16:25
kotka, przeczytaj całość; nie oceniaj zbyt pochopnie!
K
kotka
1 września 2013, 15:24
przeczytałam pierwszy akapit i już więcej mi nie trzeba. Po prostu  bzdura. Mamy się do Jezusa zbliżać sercem! Zawsze! TO jedyny kontakt bezpośredni! Przez serce i wspólnotę! Nie chodzi o postęp, ale wręcz przeciwnie do powrotu do korzeni wiary. Do kościołów pierwszych chrześcijan. To wspólnota była najważniejsza - jeden drugiego podpierał, pomagał itd. W KK coraz bardziej wspólnota ogranicza się do wspólnego dawania na tacę. A gdzie w tym miłość i Jezus?
K
kontemplatyk
1 września 2013, 10:25
nie!
R
Rav
1 września 2013, 09:55
@kontemplatyk Odpowiedz mi: czy chciałbyś uczestniczyć w Męce Pana Naszego Jezusa Chrystusa? Chciałbyś trwać przy nim jak Jan, kiedy On umiera?  
M
mkdwzex
31 sierpnia 2013, 23:56
@postępowy Kościół w Belgii czy Holandii poszedł z postępem w całej swej rozciągłości. I jakie są skutki?
P
postępowy
31 sierpnia 2013, 23:07
@~Piotr G. Trzeba iść z postępem, a nie trwać w średniowieczu...
R
ryś
31 sierpnia 2013, 23:02
A czy nie tylko emocje  i zmysły?
PG
Piotr G.
31 sierpnia 2013, 22:58
A mi się bardzo podobają chorały, liturgie prawosławne, cudowne, co za mistyka, tego mi potrzeba a nie gitar i atmosfery jak przy ognisku.
K
kontemplatyk
31 sierpnia 2013, 22:45
To tak, jakbyśmy zadowolili się zapachem kawy, nie kosztując jej. Spotkanie z Jezusem w ciszy, samotności przypomina może wdychanie zapachu, ale nie jest kosztowaniem, smakowaniem.  A ja preferuję zapachy niż smaki
M
Magdalena
31 sierpnia 2013, 22:26
Modlitwa poza kościołem może otwiera nas na doznania duchowe, może nawet mistyczne, ale dopiero korzystając z Sakramentów, prosząc o nie, stajemy się wyznawcami Jezusa Chrystusa.
G
Ged
31 sierpnia 2013, 21:36
A czy modlitwa na łonie natury nie zbliża bardziej do Boga niż puste ryty? Odpowiadając na pytanie - zbliża, ale w sakramentach spotykamy osobowego Boga. To nas wyróżnił Bóg -  w ten sposób. ...
L
luzak
31 sierpnia 2013, 20:56
nie sądzę, by ks. werbista miał rację, chyba, że chodzi o starsze panie...
M
marianna
31 sierpnia 2013, 20:38
"Z perspektywy swej ponad 20-letniej pracy nad barokową muzyką z redukcji boliwijskich ks. Nawrot podkreśla, że także i dziś muzyka może być doskonałym narzędziem ewangelizacji. „Kiedy zastanawiam się nad tym, co mogłoby przyciągnąć na nowo ludzi do Kościoła w Europie, który przeżywa swe trudne chwile bez wahania odpowiadam postawmy na znakomite liturgie i piękny śpiew” – podkreśla polski werbista"
G
grancen
31 sierpnia 2013, 20:37
@kontemplatyk Odpowiedź najdziesz w drugim akapicie. Odwagi! nie bój się czytać ;)
K
kontemplatyk
31 sierpnia 2013, 20:15
A czy modlitwa na łonie natury nie zbliża bardziej do Boga niż puste ryty?