Święta imigrantko, módl się za nami

(fot. aj)

Nie było dla niej miejsca w arabskiej rodzinie, bo była sierotą i odmówiła zamążpójścia. Nie było dla niej miejsca w zakonie, bo była inna - miała stygmaty i wizje.

Zawsze bez swojego miejsca, na boku, odrzucona. Ale Kościół właśnie z odrzuconych robi świętych.

26 sierpnia w liturgii Kościół wspomina Miriam Baourdy, tak zwaną Małą Arabkę z Galilei i imigrantkę - dziewczynę, która od małego nie umiała znaleźć sobie miejsca. Już jej pochodzenie stanowiło problem. Jej matka była Libanką, ojciec pochodził z Damaszku, a sama urodziła się w ówczesnej Palestynie. I jakby tego było mało - jako katoliczkę o mieszanym pochodzeniu w wówczas osmańskim imperium klasyfikowano ją jako obywatelkę drugiej kategorii - szybko została sierotą.

Na Bliskim Wschodzie, kiedy nie masz rodziny, która wstawi się za tobą w razie kłopotów, nic nie znaczysz. Tylko w grupie masz szansę dać sobie radę. Inaczej będą cię przerzucać z miejsca na miejsce jak niczyją własność. Nigdzie nie przynależysz, wszędzie jesteś obcy.

DEON.PL POLECA

Wydawało się, że Miriam sama odrzuciła ostatnią przyjazną dłoń kogoś, kto chciał stworzyć dla niej dom. A może przeciwnie - chciał tylko pozbyć się zbędnego balastu, kolejnej gęby do wykarmienia? Wuj, który się nią opiekował, chciał wydać ją za mąż. Dziewczyna wybrała dla siebie jeszcze większą samotność - pracę służącej w dalekiej Francji.

Możemy tylko sobie wyobrażać, jak wyglądało tam jej życie i praca. Kiedy dotarła do Marsylii w latach 60-tych XIX wieku, świat jeszcze nie wiedział, co to jest paszport, procedura imigracyjna czy pozwolenie na pobyt stały. Ale dobrze znał już zasady wyzysku przyjezdnej biedoty. Czy wołali za nią: "czego tu chcesz?", "wracaj do siebie"? Czy kradła pracę Francuzom? Czy wykorzystywała ich system socjalny?

Kiedy wstąpiła do józefitek, te odesłały ją do karmelitanek. Była inna, miała stygmaty i wizje. W karmelu mieli wiedzieć, co z nią począć. Już 5 lat później karmelitanki wysłały ją do Indii. Jak można przeczytać w jej życiorysie: "do Francji wróciła z tych samych powodów, dla których józefitki oddały ją karmelitankom". Wciąż bez własnego miejsca. Inna, dziwna, obca.

Czy nie marzyła o powrocie do domu? Byciu wreszcie częścią czegoś znajomego, jakiejś bezpiecznej całości? Była młoda - czy nie umiała sobie poradzić we własnym kraju? Od 1875 roku zaczęła realizować pragnienie stworzenia domu karmelitańskiego w rodzinnej Palestynie, w Betlejem. Zanim przedwcześnie zmarła - miała 32 lata - zdążyła zainicjować powstanie jeszcze drugiego, tym razem w Nazarecie. Do dziś są to domy, w których miejsce znajdzie każdy "inny" i "dziwny". Mieszkają tam siostry z Francji, Belgii, Włoch, Polski, Chile, Wenezueli, Chin, Peru, Madagaskaru, Mali i Filipin. W Palestynie one wszystkie są obcymi, imigrantkami, które przyjechały tam "do roboty". Poza tymi domami nie zostało po Miriam nic - żadnych listów, wielkich dzieł, traktatów. Ledwo potrafiła czytać i pisać.

Do grona świętych włączył ją Franciszek - papież odrzuconych, papież imigrantów. Kanonizacja miała miejsce w 2015 roku, kiedy do Europy napłynęła największa ilość migrantów z Bliskiego Wschodu i krajów Afryki, a słowo "kryzys" odmieniano bez przerwy i przez wszystkie przypadki. Ale tak to już jest w Kościele obcych, innych i dziwnych, że z obcych, innych i dziwnych robi się świętych.

W orędziu na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy Franciszek powtarza za Księgą Kapłańską: "Przybysza, który się osiedlił wśród was, będziecie uważać za obywatela. Będziesz go miłował jak siebie samego, bo i wy byliście przybyszami w ziemi egipskiej" (Kpł 19, 34). W ten sam sposób Mała Arabka przypomina mi, że wszyscy jesteśmy znikąd - przybysze z Egiptu, z grzechu, z odrzucenia, z samotności. I takimi - obcymi, dziwnymi i nie wiadomo skąd - mamy również przyjmować siebie nawzajem.

Anna Wilczyńska - arabistka, publicystka, twórca bloga Islamista. Prowadzi warsztaty na temat islamu i migracji, współpracuje z Centrum Pomocy Prawnej im. Haliny Nieć, które udziela pomocy prawnej cudzoziemcom w Polsce

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Święta imigrantko, módl się za nami
Komentarze (2)
AM
~Antoni Matuszkiewicz
15 grudnia 2019, 19:46
Dla mnie troszkę za dużo "łopatologii". Jakby Święta nie zasługiwała (znowu nie zasługiwała) na zainteresowanie nią samą, na bycie z nią, zachwycenie się jej postawą, a musiała zostać potraktowana poniekąd instrumentalnie. Do pozamiatania we współczesnej polityce...
Andrzej Ak
25 sierpnia 2017, 20:29
Kto poznał biografię Małej Arabki ten wie że takich jak Ona i dziś nikt nie chce wpuszczać do Europy. Za to są zapraszani i wpuszani tacy jak jej oprawca i oprawcy jej rodziny. I właśnie takich fałszywie nazywa się pielgrzymami lub przybyszami, ludźmi, którymi rzekomo Pan Jezus zająłby się odrywając nawet od Świętej Wieczerzy. A ja powiadam, że Pan Jezus wpierw otworzyłby drzwi wszystkich klasztorów i domów zakonnych już w pierwszych dniach wojny w Syrii dla wszystkich chrześcijan w potrzebie. Dopiero potem zająłby się sierotami i wdowami z innych kościołów. A tych emigrantów co demolują Europę odesłałby ze słowami: Nie znam Was, odstąpcie ode mnie! Jakim "ciemnym duchowo" trzeba być, aby powtarzać za pobłądzonym Franciszku jego bzdury. Nadziwć się nie mogłem, gdy patrzyłem jak Franciszek w Krakowie na ŚDM nie mógł rozpoznać Matki Pana Jezusa i był Nią jakby po raz pierwszy oczarowany.  Tak samo było, gdy patrzył na młodzież "nawiedzoną" Duchem Świętym. Tego chyba też nigdy nie widział, jakby Ducha Świętego nie znał. Dlatego powiadam, że Kościół Święty to ten jedyny do którego zdążamy. A te nasze wspólnoty, które nazywamy kościołami to tylko wspólnoty braci i sióstr o takim samym statusie względem Boga. Wymyśliliśmy sobie herarchie i folklor religijny i tak obok Boga drepczemy latami mówiąc wszystkim, że Go znamy. Jednak czy tak jest na pewno? Ile cudów byliśmy świadkami? Ilu naszych modlitw wysłuchał Bóg? Czy Bóg rozmawia czasem z nami poprzez wizje? Czy namaszcza nas stygmatami Jego Miłości (fzycznymi lub duchowymi)? Czy naprawdę jesteśmy tak blisko Boga jak nam się wydaje? Być może powinniśmy stanąć w prawdzie i szukać dowodów takiego stanu, a nie czekać w bierności na dzień prawdy, po którym będzie za późno na świadectwo prawdzie.