Szymon Popławski OP: jak wierzyć i pozostać normalnym?

Szymon Popławski OP

To jest temat taki dosyć prowokacyjny, ale wcale nie jest lekki i łatwy. Ten temat sugeruje, że wiara może nam zagrażać i jest niebezpieczna, że wiara może sprawić, że mogę w jakimkolwiek sensie stać się nienormalnym". Czy faktycznie tak jest? Posłuchajcie konferencji Szymona Popławskiego OP.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Szymon Popławski OP: jak wierzyć i pozostać normalnym?
Komentarze (10)
21 maja 2016, 07:55
W kóncu w tej ostatnio akcentowanej pseudopobożności jakiś głos rozsądku. Bo ta wspólczesnie wystęująca chęć przezywania czegoś wznioslego, czegoś niezwykłego prowadzi na manowce wiary. Normlaność, życie codzinne to jest droga świetosci, o ile w kazdym czasie będziemy katolikami. I w pracy, i w szkole i na kazdej Mszy sw. Mistycyzm szarego dnia codzinnego jest wtedy piękniejszy i pełniejszy, niż jakiekolwiek wymuszone dzialanie typu "spoczynek" czy inna popularna pseudomistyka.
G
Gosia
21 maja 2016, 01:31
3) oczywiście, że ludzie są dobrzy z natury - przecież w Ksiedze Rodzaju jest napisane, że to, co Bóg stworzył było dobre, a odnośnie ludzi - nawet bardzo dobre. Inna sprawa, że tylko Bóg jest w pełni dobry, a wszelkie inne dobro od Niego pochodzi, ale przecież o. Popławski temu nie przeczy. Jeszcze inną sprawą jest, że po grzechu pierworodnym ludzie są lekko "nadpsuci". Jednak mówienie, że są zupełnie zepsuci, to bodajże herezja Lutra. 4) to, że niektóre tezy Mertona są kontrowersyjne, nie znaczy, że całe jego nauczanie jest bez wartości i nigdy nie można się do niego odwołać. 5) po co w ogóle te złośliwości pod adresem o. Popławskiego? Nie lepiej odnosić się do konkretnych słów, zamiast puszczać wodze fantazji i zastanawiać się, na jakie koncerty ojciec chodził, skoro nic na ten temat nie wiadomo? Też mogłabym sobie podywagować na temat Pana przypuszczalnych grzechów i problemów, tylko czemu miałoby to służyć, skoro nic tak naprawdę o Panu nie wiem?
PG
Pawel G
21 maja 2016, 17:09
Człowiek istotnie został stworzony jako dobry, tzn. obdarzony jednością z Bogiem. Ale tę więź utracił poprzez grzech pierworodny. Co nie znaczy, że jest zły, ale nie ma już tej naturalnej jedności z Bogiem, a jest szarpany przez pożądliwości. Istotnie jest mowa o przykazaniach, ale tylko, że ograniczają one działanie, że życie polega na braniu pełnymi garściami (27 min). To nie jest perspektywa ewangeliczna, tu nie ma zbawczego krzyża. Przy takim podejściu bardzo szybko okazuje się, że przykazania są zawadą w samorealizacji i braniu pełnymi garściami. Polecam cytaty z PŚ zamieszczone poniżej. Zresztą każdy, kto czytał PŚ wie, że prorocy i sam Chrystus stawali się znakiem sprzeciwu dla tego świata, a nie afirmacji. I to często kończyło się prześladowaniem i gwałtowną śmiercią. Wizja chrześcijańska jest taka, że człowiek żyje nie po to, żeby sobie poużywać nawet z zachowaniem przykazań. Chrześcijanin żuje dla miłości, czyli dla Boga i ludzi - miłości aż po krzyż. Życie jest pielgrzymką, a raczej jak mówiono w Kościele przed soborem walką. Św. Paweł pisze o wieńcu, który otrzymał za ukończony bieg, ale końcem tego biegu był miecz katowski. Zauważ, że praktycznie nie ma cytatów z PŚ. A jest tam niezliczona ilość wypowiedzi o nieprzyjaźni pomiędzy ludem wybranym a "tym światem", między Chrystusem a władcą "tego świata". Tylko jakieś powyrywane cytaty np. z Frassatiego, i to jeszcze te trącące młodzieńczą bufonadą, dowcipy, midrasze. W jednym muszę się poprawić, punkt omega to nie Merton ale de Chardin. Ale trzeba napisać, że koniec jest lepszy od początku, bo tam pojawiają się cytaty z PŚ. Ale rzecz charakterystyczna o. najpierw wymienia uczynki miłości względem ciała, a potem względem duszy, a w nauczaniu Kościoła jest odwrotnie, bo w życiu chodzi przede wszystkim o kierunek wertykalny - niebo, potem horyzontalny.
PG
Pawel G
21 maja 2016, 17:48
Przy podejściu do życia jak do żerowiska "branie życia pełnymi garściami", gubi się kierunek wertykalny, czyli niebo, czyli Bóg. Podejście do duszpasterstwa jako miejsca, które służy do wszystkiego, co nie jest grzechem - (około 25 min) jest tego najlepszym przykładem. To jest duszpasterstwo bez kompasu i bez celu, a zatem mylące i szkodliwe, mimo że bez grzechu. Duszpasterstwo ma cel, prowadzenie ludzi do nieba, do Boga, a idziemy wąską drogą niosąc krzyż. Tego w tej koncepcji duszpasterstwa zupełnie nie ma, jak i w całym wykładzie. A o ile wiem, z Beczki wyszły dwie sekty, z których jedna co prawda pojednała się z Kościołem.
PG
Pawel G
21 maja 2016, 18:02
Chyba najlepiej ten cały spór pomiędzy wizją "chrześcijaństwa" bez krzyża i chrześcijaństwa autentycznego widać, gdy Piotr próbuje pouczać Jezusa i odwodzić Go od śmierci krzyżowej. Wtedy Jezus mówi "zjedź mi z oczu (lub do szeregu) szatanie, bo nie dbasz o to co boże, ale co ludzkie. A potem mówi o braniu krzyża. Mt 16. 22 i nast. Wizja życia bez krzyża jest więc szatańska. Nie ma chrześcijaństwa bez krzyża.
G
Gosia
21 maja 2016, 01:31
@ Pawel G 1) Przecież o. Popławski wyraźnie powiedział, że trzeba unikać grzechu i że w życiu chrześcijanina są trudności (a więc o krzyżu też pośrednio wspomniał). Skąd pomysł, że ojciec ma problem z odrzuceniem zła? O świętości też mówi - pod koniec wykładu mówi wprost o świętości i jak do niej dążyć, przypomina przykazanie miłości, osiem błogosławieństw, pokorę i uważność.  Chyba że Pan za zło uważa kontakty z zewnętrznym światem - zbulwersowało Pana to, że św. Dominik mógł lubić towarzystwo kobiet, zachowując jednocześnie czyste serce i że potrafił docenić dobre wino, żyjąc jednocześnie w ubóstwie. Ale przecież Pan Jezus też przyjaźnił się z kobietami i pił wino - "Syn Człowieczy je i pije". 2) Dobrze pojęte "bycie sobą", czyli "bycie sobą we wszystkim oprócz grzechu" jest ortodoksyjne (o. Popławski wspomniał, że chodzi o bycie sobą w tym, co nie jest grzechem).  Mówi się przecież, że "łaska buduje na naturze", a nie "wbrew naturze". U świętego w=W, ale to W nie jest wrogie człowiekowi i nie niszczy w nim nic prócz grzechu. Poza tym, człowiek żyjący blisko Boga jest sobą, bo jest prawdziwy - Bóg jest prawdą i obcując z nim, my też wyzwalamy się z fałszu.
21 maja 2016, 00:19
Żeby pozostać normalnym trzeba dodatkowo słuchać super muzyki jak chociażby One world  Lack of Afro  :-) [url]https://www.youtube.com/watch?v=fhrS44iJ1KA[/url]
PG
Pawel G
20 maja 2016, 19:41
O. Popławski nie mówi, czym jest świętość. Chyba nawet nie wie chyba, kim był Merton. Zaprzecza "albo albo". Ma problem z odrzuceniem zła - czyli "typowy kościół otwarty". Świętość wcale nie jest "byciem sobą". "Chcemy być sobą" wykrzykiwał pewien zespół  muzyczny na owsiakowych imprezach. Pewnie o. Popławski na nich bywał i stąd jego pogląd. Świętość to nie szukanie siebie, swego ja i "bycie sobą". Takie jest jej zaprzeczenie. To lucyfer szuka siebie, siebie kontempluje, szuka swego ja. Święty szuka woli Bożej. Jest gotów zmienić i zmienia swoje życie zgodnie z przykazaniami i Ewangelią. Św. Maksymilian uczył, że świętość to równanie w = W, czyli moja mała wola jest równa Woli Bożej. W wypowiedzi mamy odwołanie do Mertona. Pewnie dlatego, że jego postać odpowiada tezom. Merton był zaczadzony buddyzmem, czyli fałszywą religia polegającą między innymi na czczeniu bożków - bałwochwalstwie. Merton poruszał się na pograniczu herezji ze swoimi teoriami i wymysłami np. punktu omega. Merton nie rozumował po chrześcijańsku. Uważał, że to, co naturalne dzięki samodoskonaleniu zjednoczy się z tym co boskie w "punkcie omega". Zresztą słyszymy echa tego w wykładzie, gdy padają słowa, że ludzie są dobrzy.
21 maja 2016, 08:01
Świetośc jest byciem sobą, o ile cały czas jesteś katolikiem. I w kościele, i w pracy. Problem mają ci, którzy "zawieszają" katolicyzm w życiu codzinnym.
PG
Pawel G
20 maja 2016, 19:41
Chrześcijańska wizja człowieka, świata i historii jest jednak diametralnie inna - inna niż Mertona i jak widać o. Popławskiego. Człowiek nie jest dobry sam z siebie, co więcej, jest naznaczony grzechem pierworodnym, który powoduje w nim pożądliwości i skłonność do zła. Dobra z siebie nie jest nawet Matka Boska. Jedynym źródłem dobra jest Bóg. Matka Boska jest i była pełna łaski, jak to wyraził anioł. Tak samo zapowiadany w Piśmie koniec świata to nie jakiś mertonowski "punkt omega", ale przyjście Chrystusa właśnie wtedy, gdy rozpęta się zło na niespotykaną skalę, wtedy On pokona antychrysta. Tak też mów Katechizm. O. twierdzi, że hagiografie świętych są nierealistyczne. A to na jakiej podstawie? Za to twierdzi, że niby św. Dominik lubił towarzystwo pięknych kobiet i dobre wino. Też nie wiadomo dlaczego. To wygląda na sądzenie wobec siebie. Wykład sprawia wrażenie panicznej próby mimikry i przypodobania się "temu światu". Ale jak mówi Pismo: "Jeżeli wiec ktoś zamierzałby być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga. Jk 4.4. Gdzie w tym wszystkim krzyż Chrystusa? A bez niego nie ma chrześcijaństwa. "Staliśmy się jakby śmieciem tego świata i odraza dla wszystkich aż do tej chwili. Nie pisze tego, żeby was zawstydzić, lecz aby was napomnieć, 1 Kor 4.14