Zawsze wiedziała, że będzie świętą, bo rozumiała świętość zupełnie inaczej

(fot. youtube.com/cubanfotos)

Jan Paweł II ustanowił ją najmłodszym doktorem Kościoła. Pius XI nazwał ją gwiazdą swojego pontyfikatu. Chociaż nigdy nie była na misjach, stała się ich patronką.

Urodziła się w roku 1873 jako Maria Franciszka Martin. Była ostatnim z dziewięciorga rodzeństwa. Wieku dorosłego dożyło jedynie pięć córek św. Ludwika i św. Zelii. Wszystkie wstąpiły do zakonu.

Rodzice Małej Teresy pragnęli w młodości pójść do zakonów. Jednak Bóg miał dla nich najwidoczniej inny plan, który wypełnili jako małżonkowie, osiągając razem świętość. Jest to niewątpliwie ewenement na skalę całego Kościoła. Św. Ludwik pragnął być mnichem, ale jego kandydaturę odrzucono z powodu braku znajomości łaciny. Zelia chciała zostać misjonarką św. Wincentego a Paulo, ale była słabego zdrowia i nie pozwolono jej wstąpić do zgromadzenia. Ślub wzięli zaledwie 3 miesiące po tym, jak się poznali. Taka droga nie mogła być dziełem przypadku.

DEON.PL POLECA

Mała Maria została wysłana do szkoły prowadzonej przez benedyktynki. O powołaniu zaczęła myśleć, gdy jej ukochana siostra Paulina wstąpiła do Karmelu. Ich późniejsze drogi jednak znowu się połączyły, gdy Paulina już jako s. Agnieszka od Jezusa stała się jej przełożoną w zakonie. To właśnie ona zachęciła siostrę do pisania dzienników i wspomnień, które posłużyły później nie tylko do potwierdzenia świętości Teresy od Dzieciątka Jezus, ale także ogłoszenia jej doktorem Kościoła powszechnego.

W wieku 15 lat Maria zgłosiła się do Karmelu, ale była tak drobna i słaba, że jej odmówiono. Udała się więc do Rzymu, gdzie papież Leon XIII obchodził jubileusz kapłaństwa. Podczas audiencji upadła przed nim na kolana i powiedziała, że chce tę wyjątkową rocznicę uczcić, wstępując w tak młodym wieku do jednego z najbardziej surowych żeńskich zakonów na świecie. W wieku 16 lat otrzymała wreszcie zgodę i rozpoczęła swoją drogę w Karmelu.

Nie ukrywała, że ma pragnienie zostać w przyszłości świętą. Jej duchowość opierała się na dziecięcym zaufaniu i radości ze wszystkich najprostszych rzeczy, jakich doświadczała w życiu. Świętość rozumiała jako wypełnianie swoich powszednich obowiązków najlepiej, jak tylko można, z radością. Proste zakonne czynności były jej modlitwą i każdą chwilę chciała spędzać z Jezusem, wpatrywać się w Jego twarz lub adorować Go jako dzieciątko.

Św. Tereska w młodości czytała wiele książek o misjach katolickich. Była nimi bardzo zafascynowana również ze względu na to, że jej matka w młodości pragnęła być misjonarką. Jednak Teresa miała też ogromne serce i gdy pytano ją, jaki charyzmat chciałaby posiąść najbardziej, odpowiadała: "chcę wszystkie". Była niezwykle otwarta na ludzi, dlatego niektórych dziwiła jej decyzja o wyborze surowego Karmelu.

Swoją misję ewangelizacyjną podjęła w klasztorze, gdzie jej postawa pełna czułości i miłości ewangelizowała same siostry. Tam spotkała się także z charyzmatem misyjnym karmelitanek. W roku 1896 dostała zaproszenie, aby wyjechać do Indochin Francuskich i współtworzyć nowy klasztor w Hanoi. Bardzo tego pragnęła, ale podczas Triduum Paschalnego pojawiły się u niej pierwsze objawy gruźlicy. Według świadków miała stwierdzić wtedy, że skoro nie dane są jej misje, to będzie misjonarką "prawdziwej miłości do Boga i człowieka", a swój charyzmat będzie realizować, kochając i modląc się najlepiej jak potrafi.

W lipcu 1897 roku jej stan się pogorszył i przeniesiono ją do klasztornego szpitala, gdzie zmarła 30 września. Miała 24 lata, a przed śmiercią powiedziała do sióstr: "Będę spuszczać z nieba deszcz róż". Ta wypowiedź sprawiła, że do dzisiaj przybywają pielgrzymi do miejsc, gdzie spoczywają jej relikwie, i pocierają bukiety kwiatów, które z modlitwą i błogosławieństwem ofiarowują później potrzebującym. Przez nie dzieją się prawdziwe cuda, a łaski spływają dosłownie jak "deszcz róż".

Papież Pius XI nazwał ją prawdziwą gwiazdą swojego pontyfikatu i bardzo szybko wyniósł na ołtarze. Jej kult po śmierci szybko ogarnął całą Francję, a sława obiegła świat. Jan Paweł II po zasięgnięciu opinii najwybitniejszych teologów i kardynałów ustanowił ją doktorem Kościoła w stulecie śmierci świętej.

Ta drobna i niepozorna zakonnica została nie tylko patronką misji, które rozumiała jak nikt inny. Stała się również patronką osób chorych na AIDS. Św. Tereska od Dzieciątka Jezus była dowodem, że ból i cierpienie nie muszą przysłaniać piękna i zachwytu nad światem. Tam, gdzie było zło, ona starała się wprowadzać dobro najprostszymi gestami.

Szymon Żyśko - redaktor DEON.pl, grafik, prowadzi autorskiego bloga "Pudełko NIC"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zawsze wiedziała, że będzie świętą, bo rozumiała świętość zupełnie inaczej
Komentarze (1)
AM
~Alicja M.M.
1 października 2020, 22:48
„Jeżeli moje pragnienia się spełnią, niebo moje spędzać będę na ziemi aż do końca świata” - mówiła Teresa pod koniec życia matce Agnieszce od Jezusa (swojej rodzonej siostrze Paulinie). Nie chciała "odpoczynku w Bogu", chciała być z nami, wciąż trudzącymi się w doczesności, wspierać nas. Ucieszy się, gdy poprosimy Ją o wsparcie.