Bądźmy transcendentni - J 7, 1-2. 10. 25-30

(fot. sxc.hu)
Mieczysław Łusiak SJ

Jezus obchodził Galileę. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi mieli zamiar Go zabić. A zbliżało się żydowskie Święto Namiotów. Kiedy zaś bracia Jego udali się na święto, wówczas poszedł i On, jednakże nie jawnie, lecz skrycie.

Niektórzy z mieszkańców Jerozolimy mówili: "Czyż to nie jest Ten, którego usiłują zabić? A oto jawnie przemawia i nic Mu nie mówią. Czyżby zwierzchnicy naprawdę się przekonali, że On jest Mesjaszem? Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest".

A Jezus ucząc w świątyni, zawołał tymi słowami: "I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam od siebie; lecz prawdziwy jest tylko Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. Ja Go znam, bo od Niego jestem i On Mnie posłał". Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła.

Rozważanie do Ewangelii

Jezus jest jednocześnie z tego świata i nie z tego świata. Tego nie rozumieli Żydzi oczekujący Mesjasza, ale tego nie rozumie również dziś wielu ludzi. Jest jednym z nas, a jednocześnie jest kimś zupełnie nieznanym i innym od nas! Aby stać się prawdziwym uczniem Jezusa, trzeba to jakoś w sobie pogodzić, trzeba to przyjąć do wiadomości i zawsze o tym pamiętać. Co rusz bowiem Jezus zaskakuje nas swoją bliskością względem nas, że jest taki ludzki, a za chwilę zaskakuje swoją odmiennością, wręcz transcendencją, czyli że jest "nie z tego świata". Trzeba nauczyć się w tym orientować, kiedy jest to, a kiedy tamto. A wszystko to wzięło się stąd, że "Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem" (św. Bazyli). Wszystko to ma służyć temu, abyśmy i my stali się "nie z tego świata".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bądźmy transcendentni - J 7, 1-2. 10. 25-30
Komentarze (8)
OZ
osoba z deonu
24 marca 2012, 04:48
"Jeśli żyję treścią ewangeliczną, żyję INNYM światem.I jestem kimś innym (chociaż nie pomyślałabym, że Bogiem)." Istnieje środek stylistyczny zwany przesadnia czyli hiperbolą. "Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem" - przykład uzycia tego środka stylistycznego. Cytat z wypowiedzi Marii, zeby pokazać, że wie ona o co chodzi.
A
Alicja
23 marca 2012, 22:51
Bog stworzyl czlowieka na Swoje podobienstwo, aby ten, Boga we wszystkim nasladowal, kochal i w pokorze czesc Mu oddawal. Gdzie moge spotkac sie z nauka, ze czlowiek ma stac sie bogiem? Z czego to wynika? Przyznam sie, ze jestem zdezoientowana. Do tej pory wiedzialam, ze tylko Lucyper pragnie zajac miejsce Boga. Czy cos nie tak, cale moje zycie rozumialam? Czemu Pan Jezus nigdy nie mowil bedziecie bogami? Martwil sie natomiast, czy jak ponownie wroci na ziemie, to jeszcze zastanie wiare. O. Mieczyslawie prosze to wyjasnic.
D
Debil
23 marca 2012, 16:10
Mam debilne pytanie w związku z ostatnim zdaniem. Mamy stać Bogiem w sensie ścisłym, czy też mamy stawać się Bogiem, zbliżając się do niego, jednakże nigdy Go nie osiągając?
M
Magda
23 marca 2012, 10:39
Nasze życie to jest "to", ale jednocześnie "nie to", trzeba nieustannie pamiętać o tej prawdzie, że dążymy do Nieba, czyli "miejsca gdzie będziemy patrzeć na Miłość bez końca", a życie ziemskie to ciągłe uczenie się tego, jak mądrze kochać...
M
Magda
23 marca 2012, 10:34
Nasze życie to jest "to", ale jednocześnie "nie to", trzeba nieustannie pamiętać o tej prawdzie, że dążymy do Nieba, czyli "miejsca gdzie będziemy patrzeć na Miłość bez końca", a życie ziemskie to ciągłe uczenie się tego, jak mądrze kochać...
AC
Anna Cepeniuk
23 marca 2012, 10:01
A ja myślę, że bądźmy raczej PRAWDZIWI.....
WP
wredna podwójnie
23 marca 2012, 09:25
/Trzeba nauczyć się orientować kiedy jest to a kiedy tamto???/// ja nic z tego kom. nie mogę pojąć....nie rozumiem. Co to za jakieś rozdwojenie? To znaczy że co? Jakiego Chrystusa naśladujesz? Z tego świata, czy nie z tego? hę?....
M
Maria
23 marca 2012, 09:06
Stać się nie z tego świata - jedyna szansa. Inaczej czeka człowieka tylko zamartwianie się, kulenie przed przyszłością np w kwestii emerytury tz jej braku, panikowanie, bo choroba, paskudztwo cielesne, śmierć... Można namnożyć zagrożeń. To co nas otacza tylko i wyłącznie nas wykorzystuje, manewruje nami jak pionkami, wyprowadza nas na manowce. Podsuwa wódę, imprezki, związki honoseksualne, wolne i wszelkie inne wariactwo. A potem sobie drwi z głupków i ofiar, kręci nimi jak chce. Jeśli żyję trwścią ewnageliczną, żyję INNYM światem.I jestem kimś innym (chociaż nie pomyślałabym, że Bogiem) niż tym czyms urabionym przez rzeczywistość dzisiejszego dnia, światowego dnia I nie muszę się bać.