Chwaląc Boga, nie chwalmy siebie - Mk 1, 40-45

Mieczysław Łusiak SJ

Trędowaty przyszedł do Jezusa i upadając na kolana, prosił Go: "Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić". Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: "Chcę, bądź oczyszczony". Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony.

Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: "Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich".

Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.

DEON.PL POLECA

Jest bardzo cienka granica między chwaleniem Boga za to co uczynił, a chwaleniem się tym, co Bóg nam uczynił. Opowiadając o cudach, które Bóg uczynił w moim życiu, siłą rzeczy staję w centrum zainteresowania ludzi.

Bardzo łatwo przychodzi chwalić Boga, ale po to, by ludzie nas widzieli, nas słuchali i o nas mówili.

Ludziom próżnym należy zabraniać opowiadania o Bożych cudach w ich własnym życiu. Może ów trędowaty do takich należał?

Jak sprawdzić, czy sam nie należę do ludzi próżnych? Jak nie zaniechać chwalenia Boga z obawy przed próżnością? Raczej na pewno nie jest próżnym człowiek, który chętniej opowiada o cudach, które Bóg uczynił w życiu innych ludzi, niż o tych, które uczynił w jego własnym życiu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chwaląc Boga, nie chwalmy siebie - Mk 1, 40-45
Komentarze (10)
E
effa
13 stycznia 2011, 18:07
W uzupełnieiu mojego komentarza, podaję stronę internetową Mocnych w Duchu: http://www.odnowa.jezuici.pl/ Pozdrawiam
E
effa
13 stycznia 2011, 17:47
~R7Q7C- jest wiele publikacji i miejsc we wspónotach naszego kościoła, by takie świadectwa usłyszeć lub o nich przeczytać. Polecam Ci książkę pt. Jezus żyje - E. Tardifa i inne Jego książki oraz charyzmatyczne wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym. Wiele świadectw można znaleźć na stronie internetowej Mocni w Duchu w Łodzi. A z drugiej strony bardzo Ci współczuję w Twoim doświadczaniu ludzkiej bezduszności... Sama jej wiele doświadczyłam, więc wiem co to oznacza............. Mam dla Ciebie za też słowa pocieszenia, że nie jest to stan, którego z Bożą pomocą nie można przejść, choć wiem ile bólu trzeba znieść oraz to, że to się zmieni........ Jest to wyłącznie stan przejściowy..........jak czas strapienia, który mija i nastaje czas pocieszenia............ Czego Ci oczywiście życzę.
Alicja Snaczke
13 stycznia 2011, 17:40
Nie do końca rozumiem rozważanie o.Mieczysława. Pan Jezus zabronił człowiekowi, którego oczyścił z trądu mówić o tym w formie świadectwa. Natomiast posłał go zaraz do kapłana, by zdał sprawę z tego uzdrowienia. I nie tylko, zobowiązał go, do złożenia ofiary. Myślę, że przez tego człowieka, Pan Jezus, wysyła kapłanowi wieśc o swej boskości. I jeszcze jedno: myślę, że składając świadectwa, chwalimy Pana, a nie siebie. Mówimy bowiem, to Pan uczynił mi ... Chwała Panu!.
R
R7Q7C
13 stycznia 2011, 17:12
Niektórych denerwują uzdrowienia i chcieliby jak najbardziej je wyciszyć, nie rozpowszechniać wiedzy o nich pod różnymi pretekstami... Coż, jeśli się jest w sile wieku, zdrowym jak ryba i nie ma sie żadnych problemów, to łatwo lekceważyć cudzą radość z uzdrowienia i czynic temu człowiekowi różne zarzuty. Chciałabym usłyszeć wiele takich świadectw, może ożywiłoby to moją wiarę, podłamaną dziesiątkami lat doświadczania ludzkiej bezduszności.
Grażyna Urbaniak
13 stycznia 2011, 16:50
Moja mama też niedawno miała taką wątpliwość. Bóg wysłuchał jej wytrwałej modlitwy i z radością o tym wszystkim opowiadała. A potem opadły ją skrupuły, czy to nie grzech próżności i poszła do spowiedzi. Usłyszała od spowiednika: "Ciesz się, raduj, opowiadaj wszystkim i chwal Boga za jego dobroć". Magnifikat trzeba głosno śpiewać.
U
uu
13 stycznia 2011, 12:50
 Czyj to cytat ...? Domniemuję,że nie katolicki, bo Jezus uczy ,by nie oceniać , nie sądzić...!
M
maria
13 stycznia 2011, 12:45
"Ludziom próżnym należy zabraniać opowiadania o Bożych cudach w ich własnym życiu." Jakiego potrzeba zadufania, by ocenić ludzką próżność w kontekście cudów tych ludzi jednak spotykających. Za jedno świadectwo cudu w ludzkim życiu, wszystko jedno jak próżnego człowieka, oddałabym całe swoje zniesmaczenie jego próżnością. Mam takiego akurat na wyciągnięcie ręki. Rozmyślam czasem, jak wspaniałomyślny jest Bóg.
E
effa
13 stycznia 2011, 12:38
Bardzo dziękuje za to rozważanie..........i zgadzam się, że jest bardzo cienka granica, by dając świadectwo nie mieć innego pragnienia niż wskazywanie na Boga........ Nie bardzo się zgadzam, z tym, by mówić co Bóg uczynił w życiu innych ludzi, niż to co we własnym...........owszem należy również to czynić, ale nie wyłącznie............. i wcale nie prawda, że człowiek mówiący o życiu innych jest mniej próżny............ Wszystko zależy chyba od tego, jakie pragnienie i jaki cel ma dzielenie się własnym świadectwem............... Myślę, że zwieńczeniem zarówno osobistego świadectwa jak i mówienia o doświadczeniu innych jest przede wszystkim to, jakie są tego owoce............. Warto więc podejmować ryzyko..........tylko bowiem ten co nic nie robi, nie popełnia też błędów........ a chyba nie o to chodzi....
C
czytelniczka
13 stycznia 2011, 10:26
Dziękuję za to rozważanie do ewangelii. Wyjaśnia moje wątpliwości odnośnie do dawania "świadectw". Tyle pięknych słów wychodzi z ust ludzi, którzy "coś" przeżyli i opowiadają o tym, a później okazuje się, że to wszystko było jedynie emocjonalnym doświadczeniem, które bezpowrotnie minęło. Nie mam nic przeciwko świadectwom. Jednak coraz bardziej przekonuję się, że to, czym chcemy sie podzielić z innymi musi najpierw dojrzewać w naszym wnętrzu, na modlitwie, w relacji z Jezusem, aby nie było jedynie próżnym czwaleniem się tym, co Pan Bóg we mnie uczynił. Obserwując obecny styl życia i wychowania nie trudno stwierdzić, że zmierza w kierunku koncentracji na sobie. Zły wtedy szybko zajmie się takim "świadectwem" i postąpi z nim jak z ewangelicznym ziarnem, które pada na drogę. Nie pomaga wzrastać, ani temu, który mówi, ani też nie dotrze do odbiorcy jako świadectwo. Może nawet być zgorszeniem. Jeśli Jezus mówi: "Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę..." to wskazuje również nam na potrzebę rozeznawania, co komu i kiedy powiedzieć. Może też potrzeba przy tym ofiary w formie dyskrecji i czekania na odpowiednia chwilę, aż Pan sam da znać ...?
9
9264K
13 stycznia 2011, 07:49
Dziękuję, to rozważanie było trafione do mnie.