#Ewangelia: gdy Miłość staje się "solą w oku"
Jezus tak wołał: "Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał. A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał. Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. A jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale by świat zbawić. Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ten, który Mnie posłał, Ojciec, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić. A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział".
Komentarz do Ewangelii
Jezus jest sędzią świata, ale w zupełnie innym wydaniu niż to mamy do czynienia w naszych sądach cywilnych. Jezus jest po prostu punktem odniesienia dla nas. Każdy z nas wydaje sam na siebie wyrok, ustosunkowując się do Jego nauczania. Kto odrzuca Jego słowo, odrzuca Jego sposób życia (czyli życie w Niebie) i wybiera piekło.
Miłość nigdy nie zajmuje się wyszukiwaniem błędów i zła w drugim człowieku, nigdy nie sądzi. Dlatego Jezus nie sądzi nas. Miłość pozwala jednak, by ją odrzucono. I bywa "solą w oku", którą niektórzy faktycznie odrzucają.
Skomentuj artykuł