#Ewangelia: Nauka Jezusa służy pokojowi

(fot. shutterstock.com)
Mieczysław Łusiak SJ

Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi.

Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia".

Przeczytaj rozważanie

DEON.PL POLECA

Co służy pokojowi? Nauka Jezusa. Kto Go słucha, zapewnia sobie pokój. Nauka Jezusa czyni bowiem człowieka dobrym. A dobry człowiek na ogół doświadcza dobroci od innych (tylko wyjątkowo bywamy "karani" przez innych za dobro, które im wyświadczyliśmy). Człowiek dobry ma wielu przyjaciół. Oczywiście nie o to chodzi, by być dobrym dla korzyści, jakie to ze sobą niesie, ale nie dziwmy się, jeżeli nie staramy się być dobrymi dla innych, a potem "nieprzyjaciele otaczają nas wałem".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

#Ewangelia: Nauka Jezusa służy pokojowi
Komentarze (29)
19 listopada 2015, 10:08
Człowiek dobry ma wielu przyjaciół. Ja bym powiedział nieco inaczej - człowiek dobry widzi przede wszystkim w każdym człowieku przyjaciela, niekoniecznie oznacza to że jest otoczony wianuszkiem przyjaciół. Pierwsi mnisi żyjący z dala od ludzi w każdym, nawet tym który przychodził i ich okradał widzieli przyjaciela, który miał ich czegoś nauczyć. Nie przeklinali go, widzieli w nim przyjaciela posłanego przez Boga.
19 listopada 2015, 11:29
To piękne zrozumienie Euzebiuszu. Czy i Ty widzisz przyjaciół w tych, którzy mają odmienne niż Twoje zdanie na temat przekonań religijnych czy praktyk Kościoła? Widzisz w nich posłanych przez Boga przyjaciół, którzy pragną Cię czegoś nauczyć?  
19 listopada 2015, 13:01
Oczywiscie że tak, widzę przyjaciół nawet w tych z którymi nie do końca się zgadzam i mają odmienne poglądy od moich. Uczą mnie przede wszystkim cierpliwości w znoszeniu ich:) Złodziej, który okradał starego mnicha zabierał mu wszystkie maty, które ten wyplatał. Mnich najpierw zamykał przed nim drzwi po czym przestał to robić, zostawiał wszystko otwarte i kiedy szedl do miasta złodziej wchodził bez przeszkód. I powtarzało się to długi czas. Po pewnym czasie zabierał tylko część a cześć zostawiał mnichowi, zeby też mogł coś zarobić. Wreszcie przestał go okradać, zmieniła go cierpliwośc mnicha który został jego mistrzem i nauczycielem, zwracał się do niego abba:)
M
Milosc
19 listopada 2015, 13:34
Morał z tego taki, że zawsze warto uczyć się od siebie nawzajem, a więc współpracować. ;)
19 listopada 2015, 13:51
Współpraca to wspólne rozwiązywanie problemów, a więc strony wspólpracujące muszą mieć wspólny cel.  Złodziej który okradał mnicha miał o tyle z nim wspólny cele że obaj musieli się z czegoś utrzymać, tyle że jeden dochodził do tego uczciwie/mnich/ a drugi nie /złodziej/. Kiedy złodziej przestał kraść i dokonała się w nim przemiana do czego przyczyniła się cierpliwości mnicha, sam nauczył się wyplatać maty i sprzedawał je w mieście, zrozumiał że kradzież nie jest dobrym pomysłem. Teraz mieli już wspólny cel - otworzyli firmę Mateks Company, uczyli innych wyplatać maty, czasem pogubionych i pokiereszowanych zyiowo, którzy często trafiali do nich zaczynającl od okaradania ich, a potem wszyscy żyli długo i szczęśliwie :D :D :D
19 listopada 2015, 13:59
Cel jest zawsze jeden, drogi jedynie różne. :)
19 listopada 2015, 14:05
Zauważ, że to nie mnich nauczył się od złodzieja kraść, a złodziej dzięki mnichowi porzucił dotychczasowe zajęcie. Wszedł na inna drogę by dojść do celu:)
19 listopada 2015, 14:23
Czy obstawiasz się w roli mistrza, natomiast tych, którzy myślą inaczej w roli złodzieja? 
19 listopada 2015, 14:34
mnicha*
19 listopada 2015, 14:34
Akurat podałem przykład ze złodzejem :)
19 listopada 2015, 14:40
Nie ma przypadków. Dlatego pytam uczciwie. 
19 listopada 2015, 15:48
A gdyby był inny przykład też byś się nad nim zastanawiała, czy akurat ten konkretny przypadek tak cię zainteresował? Może raczej siebie zapytaj, dlaczego akurat taki a nie inny przykład przyszło ci przeczytać i zadajesz sobie w zwiazku z nim pytania:)
19 listopada 2015, 15:49
Ale pierwsze słowo było mistrza a nie mnicha:) Nie ma przypadków:))
19 listopada 2015, 16:14
Tak, gdyby był inny przykład, też bym się nad nim pochyliła. Oboje mówimy o współpracy, o uczeniu się od siebie nawzajem. Mnich miał cierpliwość w sobie, on się jej nie nauczył. Zatem mnie interesuje czego Ty Euzebiuszu możesz nauczyć się od tych, którzy jako Twoi przyjaciele posłani przez Boga z czymś do Ciebie przychodzą. 
19 listopada 2015, 16:29
Mnich nie pouczał złodzieja, ani go o nic nie pytał, on go po prostu znosił, dzień po dniu:)
19 listopada 2015, 16:38
Przyjaciel to jednak nie ten, którego się znosi dzień po dniu. 
19 listopada 2015, 16:40
Przyjaciel to ten, który nawet najgorszego wroga znosi dzień po dniu.
19 listopada 2015, 16:44
Nieprawda. Przyjaciel dlatego jest właśnie przyjacielem, że w drugim nie widzi wroga.
19 listopada 2015, 16:49
Mnich miał cierpliwość w sobie, on się jej nie nauczył. Cierpliwość jest jednym z wielu owoców łaski Ducha Świętego: miłość , radośc, pokój, cierpliwość, łaskawosć, dobroć, uprzejmość, cichość, wiernośc, skromność, wstrzemięźlwiość, czystość. Owoce Ducha św. to cechy którymi powinien odznaczaczać się dojrzały chrezscijanin, a więc dostępne są praktycznie dla każdego nie tylko mnicha, każdy może je mieć w sobie.
19 listopada 2015, 17:04
Człowiek, który okradał mnicha był złodziejem, okradał go regularnie , z punktu widzenia złodzieja nie był przyjacielem mnicha a wrogiem, natomiast mnich mimo początkowego oporu, bo zamykał jednak przed złodziejem dom potraktował go z wdzięcznością jako przyjaciela  posłanego od Boga, który coś mu chce przekazać, czegoś nauczyć. Mianowicie zaczął  ćwiczył się w cierpliwości, nie przyszła ona od razu. Żeby wytrwać w ćwiczeniu się w cierpliwości musiał dojrzeć w złodzieju przyjaciela posłanego przez Boga jako dar ale sam musiał dojśc do tego w jakim celu ten dar jest mu dany . I nie była to początkowo przyjaźń obustronna , złodziej mnicha nie znosił, wręcz nienawidził. On przecież  nie kradł z sympatii i szacunku do mnicha, być może nawet mnicha miał za nic. 
19 listopada 2015, 17:20
O tym właśnie mówię. Cierpliwość ma się w sobie.  Jeśli ktoś jest mnichem, wie o tym tym bardziej. 
19 listopada 2015, 17:30
Cierpliwośc ma się w sobie. Jeśli ktoś jest mnichem , wie o tym tym bardziej Słyszałem gdzieś, że mnich to ten, który szuka Boga. A więc każdy kto szuka Boga może być mnichem, ale czy każdy kto jest mnichem ma w sobie cierpliwość jakby z automatu? Nie każdy, w cierpliwości trzeba się ćwiczyć i mnisi robią to przez całe życie:) Cierpliwośc nie jest dana raz na zawsze.
19 listopada 2015, 17:32
To, czy złodziej mnicha nie znosił, wręcz nienawidził to już chyba sam wydedukowałeś, prawda? W każdym razie nigdzie nie było o tym mowy. Euzebiuszu, dlatego właśnie wyszliśmy od Twojego pięknego wpisu. Ja mam szczerą nadzieję, że Ty nie widzisz w drugim człowieku wroga, a już na starcie zadajesz sobie pytanie "z jakim darem ten człowiek do mnie przychodzi" i przyjmujesz go z wdzięcznością. Wdzięczność za to, co i kto pojawia się w naszym życiu jest jednym z najpiękniejszych uczuć, które warto w sobie rozwijać. Otwiera na drugiego człowieka, otwiera na świat, otwiera na poznanie siebie i umożliwia pracę nad sobą.  
19 listopada 2015, 17:38
Jest jest. Tak samo miłość, radość, dobroć, spokój itd.  Kiedy się z pełną pokorą i szacunkiem docenia dzieło Stwórcy, owoce Ducha św. się po prostu pielęgnuje, bo to nasze wewnętrzne skarby. Nikt nie jest w stanie ich nam odebrać. Chyba, że sobie na to pozwolimy. ;)
19 listopada 2015, 17:42
Jest jest... Ale sama przyznajesz , że trzeba te skarby pielęgnować, jak nie będziesz o nie dbać znikną.
19 listopada 2015, 17:55
...nigdzie nie było o tym mowy Była o tym mowa, bo historia była nieco dłuższa ja zamieściłem jedynie fragment. Złodziej robił mnichowi najróżniejsze złośliwości, bynajmniej nie z sympatii. mam szczerą nadzieję, że Ty nie widzisz w drugim człowieku wroga, a już na starcie zadajesz sobie pytanie "z jakim darem ten człowiek do mnie przychodzi" i przyjmujesz go z wdzięcznością. Mam nadzieję, że ty również zadajesz sobie takie pytania, kiedy ktoś lub coś staje na twojej drodze. Bo największy sens ma to pytanie skierowane do siebie a nie do drugiego. Wyobraś sobie, że mnich zadawałby złodziejowi pytanie: złodzieju, kim jestem dla ciebie, czego spotkanie ze mną ma cię nauczyć, ja pozwalam ci kraść maty, więc bądź wdzięczny i zadaj sobie pytanie w jakim celu to robię. To byłoby bez sensu, bo stawiałoby złodzieja w sytuacji wymuszonego przymusu zmiany. Mnich ćwiczył się w cierpliwości, przy okazji służąc złodziejowi, który wyniku tego sam zadał sobie wiele pytań i w koncu przestał kraść, a potem, kiedy stał się uczniem mnicha zadawał mu pytania sam wtedy był już po prostu na to gotowy. Można powiedzieć, że dzięki kradzieży znalazł swojego mistrza:) Bynajmniej nie jest to pochwała złodziejstwa, ale jednak jakas korzyść z tego popłynęła:)
19 listopada 2015, 19:01
Nie znikną. Energia nie znika. 
19 listopada 2015, 22:14
Energia nie znika ale może przybrać inną formę czyli cierpliwość może przybrać formę braku cierpliwości co w przypadku mnicha i złodzieja mogłoby doprowadzić do całkiem odmiennej sytuacji niż opisana powuyzej. Wyobraź sobie, że okradany mnich traci cierpliwość i okłada kijem złodzieja z nerwów i bezsilności. Złodziej mu oddaje mnich okłąda go jeszcze bardziej itd. Energia jest, faktyvcznie nie znika tylko to już nie jest cierpliowśc.
19 listopada 2015, 22:25
Tak, różne scenariusze ludzie piszą, by wcielić się w jakąś rolę. W końcu życie to gra, a my jesteśmy jej aktorami, scenarzystami, reżyserami i kim tam zechcemy być. :)