#Ewangelia: Poznaj swoje piękno

(fot. Calcutta Rescue / Foter / CC BY-NC-ND)
Mieczysław Łusiak SJ

Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: "Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić". Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: "Chcę, bądź oczyszczony". Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony.

Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił ze słowami: "Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich". Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.

Komentarz do Ewangelii

Trąd jest uważany za chorobę wyjątkowo straszną, bo sprawia, że człowiek staje się odrażający z powodu swego wyglądu. Tymczasem równie odrażający jest człowiek, który nie potrafi kochać, który jest egoistą. Dlaczego więc nie boimy się egoizmu tak samo, jak boimy się trądu? Może dlatego, że udaje nam się, niekiedy dość długo, skrywać egoizm pod powłoką sympatycznego wyglądu zewnętrznego. A może dlatego, że tak bardzo lubimy nasz osobisty egoizm, iż wolimy nie dostrzegać jaki on jest odrażający dla tych, którzy nas otaczają.

Jezus może nas oczyścić z tego najgorszego trądu, jakim jest egoizm. Jeśli będziemy tego chcieli. A gdy nas oczyści, dopiero przekonamy się, jacy jesteśmy piękni.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

#Ewangelia: Poznaj swoje piękno
Komentarze (10)
L
Leszek
15 lutego 2015, 17:54
Zastanawia mnie dlaczego nigdzie nie można znaleźć komentarza/polemiki do słów "Panie jeśli chcesz...", mówi sie o wierze lub braku wiary a nigdy „ Dlaczego Pan BÓG nie chce?”, dlaczego mówi się o złym człowieku a nigdy o bezczynności Boga…..????
A
Agata
15 lutego 2015, 19:40
Tu nie chodzi o to, że Pan Bóg jest bezczynny, że nie chce pomóc. Słowa trędowatego: "Jeśli chcesz..." świadczą o jego ufności, o zdaniu się na wolę Boga, o jego pokorze. Trędowaty wierzy, że Pan Bóg wie lepiej, co jest dla niego dobre. Czasem bywa tak, że jakieś nieszczęście, choroba, które dla człowieka wydają się wielkim złem i krzywdą wyrządzoną mu przez Pana Boga, tak naprawdę są dla niego błogosławieństwem. Czasem ciężko nam to zrozumieć, bo patrzymy z perspektywy ziemskiego życia, ale przecież to nie powodzenie tu, na ziemi jest dla nas najważniejsze. I tak patrzy na na Bóg. On bardziej i lepiej niż my dba o naszą duszę. Często słyszy się, że jakiś wypadek, kalectwo, choroba własna lub bliskiej osoby prowadzą do nawrócenia, zbliżają do Boga, powodują przemianę życia. A być może jakieś nasze ograniczenia, nasz "trąd" chroni nas przed większym złem, które szkodziłoby naszej duszy. Ktoś może np. modlić się o dobrze płatną pracę, ale Bóg mu jej nie da, bo wie, że nadmiar pieniędzy doprowadzi go do zepsucia. Może Bóg nie chce wysłuchać czyjejś modlitwy o żonę/męża, bo wie, że w małżeństwie nie będzi szczęśliwy, a ma dla niego lepszą drogę życia. Może Bóg nie chce wysłuchać modlitwy o uleczenie z choroby, bo wie, że np. wtedy popadniemy w jakieś zło, może potrzebuje naszego cierpienia jako ofiary albo świadectwa dla innych ludzi. Może słyszałeś o Nicku Vujicic. Tu jest świetny filmik o nim: http://www.youtube.com/watch?v=k3MvN1xnTOQ
L
Leszek
15 lutego 2015, 23:34
Myślę ze to nie jest takie proste. Jeśli w słowach „Panie jeśli chcesz ….” jest poddanie się woli Bożej to, po co to w ogóle się modlić. Po co jest w ogóle modlitwa !?! Czy modlitwa służy wyłącznie uwielbieniu. Aby wielbić Boga trzeba mieć wiele wiary a wiara to przecież Boży Dar. W każdej chorobie jest Wola Boża lub przynajmniej Dopust Boży. Wiec, po co się w ogóle modlić. Po co trędowaty mówił „Panie jeśli chcesz…” ? Dręczy mnie wizja Boga odległego, Boga który zostawił!!! tak zostawił!!! 99 owiec i poszedł szukać tej jednej. Zostawił na pastwę złego?? Czy musimy sięgnąć dna żeby Pan się nami zainteresował? Dlaczego tak trudno o relacje z Jezusem?
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
16 lutego 2015, 02:27
Właśnie wtedy, gdy zadajesz sobie te wszystkie pytania Pan Jezus jest najbliżej Ciebie. On najbardziej pragnie Ciebie. To Ty jesteś tą zagubioną, udręczoną owcą, która nie może się z Nim spotkać. A przyczyna rozłączenia? Jak zawsze - nie po stronie tak dobrego Pasterza. Szukaj więc wytrwale w sobie, prosząc o światło Ducha Świętego.
M
Milosc
16 lutego 2015, 16:06
Witaj Leszku, jako, że piszesz iż dręczy Cię wizja Boga odległego pozwól, że pomogę Ci spojrzeć na Boga nieco inaczej niż dotąd, dobrze? Jak wiesz, jesteś jednym z Jego licznych dzieci.  Dla uproszczenia, wyobraź sobie, że cała dłoń to Bóg, a poszczególne palce, to Jego dzieci i wszyscy razem tworzymy jedną wielką rodzinę - nie jesteśmy odseparowani od Boga, tylko jak widzisz jesteśmy Jego częścią. Każde dziecko, jak każdy palec, jest nieco inne i spełnia indywidualne funkcje, a jednak równe wartościom wobec pozostałych. Czy zauważasz, ze nie jesteś w separacji od Boga? Ty Go doświadczasz i On doświadcza swojej Boskości dzięki Tobie, jesteś Jego manifestacją wraz z innymi ludźmi na świecie i istotami w przepastnych rozmiarów wszechświecie. Wiesz, że wszystko jest połączone - słyszałeś o tym od zarania i masz na to mnóstwo dowodów - od fizyki kwantowej, przez wpływ słońca, księżyca i innych planet na Ziemię, obieg i funkcje życiodajne wody, cykliczność pór roku po cud narodzin i na tym nadal się nie kończy... To wszystko stanowi cykl życia, wieczności, nieskończoności i powtarzalności...  Kiedy spojrzymy na to, jak ta Ogromna Inteligencja tworzyła wszechświat z troską o jego mieszkańców, czujemy uwielbienie i pokorę przed majestatem Stwórcy. W tym kontekście uzmysławiamy sobie, że my ludzie z planety Ziemia widzimy zaledwie mały skrawek większego obrazu (tak jak będąc skupionymi na sprawach swojej rodziny, widzimy tylko część, a nie do końca zdajemy sobie sprawę, co dzieje się w milionach rodzin na świecie).
M
Milosc
16 lutego 2015, 16:08
c.d. Leszku, Ty przyszedłeś na ten świat z pewnymi darami - talentami, pasjami i dążeniami. W Twojej duszy zawarta jest cała informacja na temat tego, co wybrałeś przeżyć w tym życiu i jedną rzeczą, którą masz do zrobienia to te dary wykorzystać w służbie dobra - czyniąc to, co Tobie służy i przynosi Ci radość, przelewasz Plan Boski (Jego wolę) na innych. Jedno, o czym musisz stale pamiętać - wszelka zmiana tego, jak postrzegasz świat i ludzi, zaczyna się w Tobie. Jeśli będziesz widział Boga odseparowanego od siebie, tak naprawdę wszystko będzie Ci się jawić niespójne i chaotyczne. Dopiero, kiedy uświadomisz sobie, że Ty tworzysz swój świat każdą swoją reakcją, to zaczynasz zauważać przyczynowość zdarzeń. Kiedy zrozumiesz, że Bóg Cię nie pozostawił, tylko właśnie wyposażył we wszystkie swoje atrybuty tj. zdolność do miłości, do dawania życia, do tworzenia nowych rzeczy, do troski (stąd ta jedna owca), współodczuwania, mądrości i pozyskiwania wiedzy na drodze własnego rozwoju, rozumienia i akceptacji - to będziesz wiedział, że Ty sam ponosisz wszelką odpowiedzialność za życie swoje, a przez to wszystkich tych, których spotykasz na Drodze.
M
Milosc
16 lutego 2015, 16:09
c.d. Choroba jest chorobą, ale to Ty decydujesz, jak ją leczysz. Związek z drugim człowiekiem jest związkiem, ale to Ty decydujesz, jak o niego zadbasz. Każdy człowiek niesie nam informację o nas samych. Jak reagujesz na coś gniewem, jest to dla Ciebie sygnał, że pewna część Ciebie wymaga rozpoznania i uzdrowienia. Twoją misją tutaj jest uzdrowić siebie, a cały wszechświat podsuwa Ci niezliczone sytuacje, które mają Cię doprowadzić do zrozumienia siebie, swojej natury, po to, by w końcu uznać swoją doskonałość jako doskonałość Bożego Stworzenia i planu wobec Ciebie. Pamiętaj - wszystko zawsze działa na Twoją korzyść. Jeśli będzie Ci kiedyś znów ciężko, to zastanów się - czego z tej sytuacji mam się dowiedzieć o sobie, co uzdrowić w sobie, by móc przyjąć z wdzięcznością dar rozpoznania swojej "niepamięci" tj. czyim tak naprawdę jesteś dzieckiem, Kim tak naprawdę jesteś i jaki świat będziesz zatem tworzył. To Twoja misja. Wszelkie sytuacje są Bożą pomocą w Twoim doświadczeniu - na drodze ku zrozumieniu i bezwarunkowym pokochaniu siebie - a przez to innych. Dlaczego tak trudno o relacje z Chrystusem? Jest łatwo, jak zrozumiesz, że jedyną rzeczą, którą masz do zrobienia, to po prostu kochać... I zawsze zaczynać od siebie.
A
Agata
16 lutego 2015, 22:20
Po co jest modlitwa? Żeby być bliżej Boga, żeby Bóg nie był odległy, jak piszesz. Bóg chce być Emmanuelem, czyli "Bogiem z nami". Modlitwa, zwłaszcza przed Najświętszym Sakramentem, bardzo zbliża do Boga, a przebywanie w Jego obecności daje spokój, radość, siłę i dystans wobec naszych problemów. Jest takim przedsmakiem Nieba. Oczywiście w modlitwie można dziękować, uwielbiać, prosić. Bóg kocha człowieka, dlatego daje mu to, co jest dla niego dobre. Kiedyś modliłam się w pewnej sprawie (odmówiłam nawet Nowennę Pompejańską, co było dla mnie dużym wyczynem:), ale nie dostałam tego, o co prosiłam. Byłam bardzo rozczarowana, bo to podobno modlitwa nie do odparcia, jednak z upływem czasu uświadomiłam sobie, że spełnienie tej prośby raczej nie byłoby dla mnie dobre. Jestem natomiast pewna, że Bóg zesłał mi coś cenniejszego - wewnętrzne pocieszenie, bo przestało mi na tej sprawie zależeć i już mnie przestała przygnębiać. To moje nieszczęście skłoniło mnie do modlitwy, a przez nią do pogłębienia więzi z Bogiem. I może o to Panu Bogu chodziło. Nie powiem, żeby nie bolało, ale dziecko jak dostanie klapsa od taty to też boli, a zazwyczaj wychodzi mu to na dobre:)
A
Agata
16 lutego 2015, 22:21
Bóg nie zostawia nas samych. Będąc wśród 99 innych owiec nie jest się samotnym, nie grozi nam nic złego, gdy jesteśmy we wspólnocie, w której mieszka Bóg. A czy jeśli naprawdę chcesz nawiązać z kimś relację, czekasz na niego bezczynnie? Albo czy mówisz ciągle tylko o swoich potrzebach? Robisz temu komuś wyrzuty? Na pewno nie! Sam powinieneś zrobić jakiś krok, zainteresować się, co temu komuś leży na sercu, być dla niego miłym, podziękować za to, co od niego dostałeś. Myślę, że z relacją do Boga jest podobnie. A nawet powinniśmy się bardziej w nią angażować, niż w relacje z ludźmi. Bóg oczekuje od nas jakiegoś przejawu naszej dobrej woli, On bardzo szanuje naszą wolność i nie narzuca się, tylko cierpliwie czeka, czasem, owszem aż człowiek sięgnie dna, bo wtedy bardziej doceni Bożą pomoc. Fajny artykuł był kiedyś w GN, tu mądrzejsi ludzie się wypowiadają:) Podsyłam Ci linka: http://liturgia.wiara.pl/doc/1857298.Zalezny-od-nedznikow I jeszcze jedno: żeby modlić się, nie potrzeba wiele wiary - wystarczy taka jak ziarnko gorczycy...
I
info
15 lutego 2015, 09:32
Przewodniczący Rady ds. Apostolstwa Świeckich Konferencji Episkopatu Polski napisał do prezydenta list otwarty. Treść listu opublikowano na łamach „Naszego Dziennika”. Ksiądz Biskup przestrzega, że “dokument zapowiada groźną rewolucję kulturową związaną z ideologią gender, jest zły i szkodliwy dla małżeństwa i rodziny”. “Chcemy, aby prezydent usłyszał i wziął pod uwagę głos katolików, których w Polsce jest przecież zdecydowana większość” – napisał ks. bp Dec.