Jezus nas odnawia - J 21, 1-19

(fot. sxc.hu)
Mieczysław Łusiak SJ

Jezus zawsze idzie za nami, szuka nas i dba o nas jak o dzieci. Dzięki temu nawet największe odejście od Niego nie stawia nas nigdy w punkcie wyjścia.

Jezus ukazał się znowu nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: "Idę łowić ryby".

Odpowiedzieli mu: "Idziemy i my z tobą". Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili.

DEON.PL POLECA

A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: "Dzieci, czy nie macie nic do jedzenia?"

Odpowiedzieli Mu: "Nie". On rzekł do nich: "Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie". Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: "To jest Pan!" Szymon Piotr usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę, był bowiem prawie nagi, i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko, tylko około dwunastu łokci.

A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: "Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili". Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus:

"Chodźcie, posilcie się!" Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: "Kto Ty jesteś?", bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im, podobnie i rybę.

To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał.

A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: "Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?" Odpowiedział Mu: "Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham". Rzekł do niego: "Paś baranki moje". I powtórnie
powiedział do niego: "Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?" Odparł Mu: "Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham". Rzekł do niego: "Paś owce moje". Powiedział mu po raz trzeci: "Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?" Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: "Czy kochasz Mnie?" I rzekł do Niego: "Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham". Rzekł do niego Jezus: "Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę powiadam Ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz". To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: "Pójdź za Mną!"

Komenatrz do Ewangelii:

Apostołowie wrócili na swój brzeg morski i do swoich łodzi. Jezus jednak przyszedł tam za nimi po swoim zmartwychwstaniu. Przyszedł i wszystko w nich odnowił. Zmartwychwstała w nich nadzieja i miłość. Ale nie był to powrót do przeszłości. Teraz już Piotr nie mówi Jezusowi: "Odejdź ode mnie, bo jestem człowiek grzeszny". Przeciwnie! Szybko do Niego popłynął, a potem powiedział: "Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham".

Jezus zawsze idzie za nami, szuka nas i dba o nas jak o dzieci. Dzięki temu nawet największe odejście od Niego nie stawia nas nigdy w punkcie wyjścia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Jezus nas odnawia - J 21, 1-19
Komentarze (5)
P
przyjaciel
14 kwietnia 2013, 23:14
Noc na jeziorze. Trudna, bez żadnego efektu. Można powiedzieć: bezsilność wobec przeciwieństw. Ludzkie noce ciemności duchowych. Coś więcej niż życiowe kryzysy. Wiadomo, wszystko przemija, nadchodzi ranek, kolejny etap życia. Czy zawsze wtedy spostrzega się  Osobę Jezusa na na człowieka czekającego? Czy słyszy się Jego zapytanie o stan naszego ducha, czy dociera do nas, że On się o nas troszczy? Czeka na nas, chce dać dobrą radę, przekonać, że zależy Mu na nas, że nieliczenie na Niego zawsze objawi się nieskutecznym staraniem się o jakieś dobra. Niestety, zaliczamy kryzysy bez pobiegnięcia do czekającego na nas Jezusa. Nic się w naszym życiu nie zmienia. A moglibyśmy przekonać się, że samemu Bogu tak bardzo na nas zależy, że aż pyta: Czy Mnie kochasz? A przecież najbardziej ze wszystkiego pragniemy miłości. A wyglądamy jej od tego(tej), owego(owej), których możliwości są nader ograniczone. Boża miłość jest przepotężna ale nie wychodzi się do niej...
Maria
14 kwietnia 2013, 20:13
Zajęci swoimi sprawami, Nie wiedząc, że do nas przychodzisz, Wierzymy, że wszystkim my sami Rządzimy... nie widząc, co Boże... Też nieraz odwrócić się chcemy W obawie przed krzyżem, co święty, Gdyż ranią nas gwoździe, bo wiemy, Że w części to od nas są wzięte. W ciemnościach, myślenie jest inne, W ciemnościach nie zaznasz pokoju... Przyjdź Duchu i przynieś nam siłę, Przyjdź Duchu... w ciemnościach nam pomóż. Oczyszczaj nam serca od złego, Wypełnij prawdziwą Miłością... Już lękać nie będziesz się tego, Co Pan przygotował z czułością. Gdy spytasz, o Panie, o Miłość, Gdy powiesz – pójdź za Mną od dzisiaj, Gdy serce już inne w nas bije, Pójdziemy... bo każdy usłyszał.
Pismo św.nie pisali moderniści
14 kwietnia 2013, 14:06
  Sacerdos Hyacinthus z blogu kapłana rzymskokatolickiego   Autorem Pisma Świętego jest Duch Święty. Autorem Tradycji jest Duch Święty. Już fakt, że współcześnie niektórych katolików określa się jako „katolicy Tradycji”, świadczy o skali zdrady, jaka ma miejsce wewnątrz Kościoła. Przecież katolik z istoty swej jest chrześcijaninem Pisma Świętego i Tradycji! Jeśli zdradza Pismo Święte lub zdradza Tradycję – nie jest katolikiem. Nie można być katolikiem pomijając Tradycję. Tak jak nie można być katolikiem pomijając Pismo Święte. Kto zdradza Boże Objawienie zawarte w Piśmie Świętym i Tradycji, ten jest niszczycielem, destruktorem Kościoła. Nie jest katolikiem. Jest zdrajcą i zatruwa Kościół. Caecus autem si caeco ducatum praestet, ambo in foveam cadent – „Jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną” (Mt 15, 14).    Raz jeszcze rozumnie rozważmy słowa, które bł. kard. John Henry Newman zawarł w swoim katolickim dziele O rozwoju doktryny chrześcijańskiej:    „Prawdziwy rozwój zatem można opisać jako taki, który jest zachowawczy wobec przebiegu poprzednich procesów rozwojowych i który sam jest w rzeczywistości tym poprzednim i czymś jeszcze ponadto: jest to pewien naddatek, który wyjaśnia a nie zaciemnia, który podkreśla, a nie poprawia cały zespół myśli, z jakiego się wywodzi. I ta cecha przeciwstawia go rozwojowi takiemu, który jest wypaczeniem”.    W Wyznaniu wiary św. Atanazego czytamy: Quicumque vult salvus esse, ante omnia opus est ut teneat catholicam fidem – „Ktokolwiek pragnie być zbawiony, przede wszystkim winien się trzymać katolickiej wiary”.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
14 kwietnia 2013, 14:04
"Dzieci, czy nie macie nic do jedzenia?" To tak jakby powiedział: choćbyście nie wiem, ile w życiu nałowili, beze Mnie zawsze będziecie głodni. Nic nie zastąpi tego, czym Ja karmię.
J
Joan
14 kwietnia 2013, 12:20
 Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: "Dzieci, czy nie macie nic do jedzenia?" Powtarza się w każdym życiu.