Jezus nie daje świętego spokoju - Mt 10, 34 - 11

(fot. fidanovska / flickr.com)
Mieczysław Łusiak SJ

Jezus powiedział do swoich apostołów: "Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy.

Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.

Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał.

Kto przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma.

Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody".

Gdy Jezus skończył dawać te wskazania dwunastu swoim uczniom, odszedł stamtąd, aby nauczać i głosić Ewangelię w ich miastach.

Komentarz do Ewangelii:

Bliskość z Jezusem nie gwarantuje tak zwanego "świętego spokoju". Nie gwarantuje też łatwego i przyjemnego życia. Nie da się zakosztować owoców więzi z Jezusem będąc jednocześnie w pełnej zgodzie ze światem.

Świat bowiem w wielu dziedzinach jest bardzo daleko od Niego. A poza tym coś takiego jak "łatwe i przyjemne życie" w ogóle nie istnieje. Dlatego Jezus mówi o konieczności brania swego krzyża. Kto nie bierze swego krzyża nie jest godzien Jezusa, bo po prostu rezygnuje z życia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Jezus nie daje świętego spokoju - Mt 10, 34 - 11
Komentarze (2)
Janusz Brodowski
15 lipca 2013, 13:47
Dla mnie budujące w tym fragmencie jest to czego w nim nie ma. Jezus nie powiedział, że przyszedł poróżnić małżonków - oni tworzą (powinni tworzyć) jedno (jedność).
M
Maria
15 lipca 2013, 09:59
Komentarz Ojca jakby odbiciem mojego rozumowania, podejmowania przeze mnie decyzji, wyborów,mojego sposobu  bycia chrześcijanką, należącą do Jezusa nie do kogoś innego. Także nieustannego narażania się ludziom. Przecież  powiem, że także stresów,zmęczenia,napięć. Lecz spotkać się z poparciem, i to bez osobistego akcentu, to bardzo wielkie dodanie siły.