Jezus postanawia udać się do Jerozolimy
Język grecki, jakim posługuje się św. Łukasz jest często syntaktycznie wyrafinowany. Ewangelista lubuje się barokowych zwrotach, które stosuje konsekwentnie wzdłuż całej narracji. Z takim właśnie zdaniem mamy do czynienie na początku dzisiejszej perykopy - Łk 9,51.
Rozpoczyna się ona od greckiego wyrażenia egeneto en to, które obecne jest tylko w Ewangelii wg św. Łukasza i Dziejach Apostolskich, co ukazuje, iż wyszły one spod ręki tego samego pisarza. Wyrażenie egeneto en to pojawia się 16 razy w całym dziele św. Łukasza w ciągu całej narracji (Łk 1,8; 2,1.6; 3,21; 5,1; 6,1.6.12; 8,22; 9,51; 11,25; 18,35; Dz 8,1; 9,37; 14,1; 19,1).
Po tym greckim wyrażeniu pojawia się rzeczownik w przypadku celownika lub bezokolicznik z rodzajnikiem w celowniku. Konstrukcja gramatycznie jest wyrafinowana i w uroczysty sposób ogłasza, iż "stało się, miało miejsce" jakieś wydarzenie. W Łk 9,51 pojawia się bezokolicznik symplerousthai ("wypełniać się") poprzedzony rodzajnikiem określonym to. Do tego Ewangelista dołącza rzeczownik dni w liczbie mnogiej (tas hemeras) połączony jeszcze z kolejnym rzeczownikiem analempsis ("wywyższenie") połączonym z zaimkiem autou ("Jego") odniesionym do Jezusa.
I niech mi nikt nie mówi, że jest to proste jak drut! Czapki z głów przed Ewangelistą! W rezultacie pierwsza Łk 9,51a dosłownie brzmi: "stało się, kiedy się wypełniały dni Jego wywyższenia", co oczywiście domaga się logicznie kontynuacji, którą otrzymujemy w dalszej części zdania w Łk 9,51b, która oczywiście też jest zbudowana, a jakże!, w sposób wykoncypowany - jak nic św. Łukasz lubił gierki słowne.
Co do sensu wiemy, że Jezus postanawia udać się do Jerozolimy - Łk 9,51b. Aby nie było prosto, autor natchniony wprowadza postać Jezusa wyrażeniem autos to prosopon czyli "On Osoba". Ważność rzeczownika prosopon ("twarz, oblicze, wygląd") potwierdzona jest w Łk 9,53, gdzie znajduje się on powtórnie w odniesieniu do Jezusa. Ciekawe, że w Septuagincie po raz pierwszy rzeczownik w odniesieniu do człowieka pojawia się w Rdz 2,7 LXX, gdzie mowa jest o tchnieniu Bożym w prosopon człowieka.
Zatem prosopon to w tym kontekście sam Boży pierwiastek obecny w człowieku. Być może właśnie z tego powodu św. Łukasz dokłada ten rzeczownik, aby podkreślić, iż decyzja Jezusa dokonała się na najbardziej intymnym, a równocześnie Boskim, poziomie człowieczeństwa. Dokłada Ewangelista do tego rzeczownika czasownik esterisen - "wzmocnił się, utwierdził", tak że otrzymujemy ideę umocnienia się Jezusa czyli nabrania przez Niego pewności, że powinien udać się do Jerozolimy. W ten sposób Ewangelista zaznacza pewne wahanie obecne w Jezusie czy powinien udać się do Świętego Miasta, które zostało w Boży sposób przezwyciężone.
Maestria językowa św. Łukasza jest niezwykła. Czy jest możliwe, iż pisząc Dzieła Ewangelista tak świadomie panował nad całością zagadnień gramatyczno - teologicznych, które współcześnie odnajdujemy? Czy człowiek, chociażby najtęższy umysłowo jest w stanie stworzyć dzieło skończone, a jednak wymykające się skończonej liczbie analiz? Jak to możliwe, że jedno niepozorne pod względem objętości stronicowej dzieło, jakim jest Ewangelia daje tak niezwykłe możliwości interpretacyjne i zawiera nieprzebrane pokłady dyskusji teologicznych, historycznych, antropologicznych, a nawet przyrodniczych?
Czy człowiek sam jest w stanie stworzyć swego rodzaju literackie perpetuum mobile, napędzające się przez wieki samoczynnie siłą wewnętrznej energii zawartej w tym Dziele? Czy w takim razie może to być Dzieło jedynie człowieka, choćby najwybitniejszego? Czy moc obecna w Dziele i przedzierająca z Niego nie wskazuje na Konieczną Obecność czuwającą nad procesem tworzenia Ewangelii? Czy duch słów nie domaga się obecności Ducha Słowa? Czy akt twórczy pisania Ewangelii nie jest zatem wynikiem tchnienia na Nią i na piszącego? Jeśli tak, to Ewangelia nie jest jedynie wytworem ludzkich umysłu i ręki.
Powstała w miłosnym zespoleniu wierzącego autora i czuwającego nad nim i aktem tworzenia Ducha Bożego. Jest Ona jedynym w swoim rodzaju owocem Miłości Boga i człowieka; Miłości objawionej w potędze Słowa i słów. A Duch Boga unosił się nad wodami (por. Rdz 1,1b); a Tchnienie Ducha przenikało umysł i rękę Ewangelisty.
Zobacz więcej tutaj
Skomentuj artykuł