Kilka słów o szukaniu Jezusa - J 6,24-35

ks. Marek Jawor - biblista

Pierwsze wersety dzisiejszej perykopy nacechowane są ideą szukania. Idący za Jezusem tłum poszukuje Jezusa i Jego uczniów zarówno nad brzegiem Jeziora Galilejskiego, jak i w Kafarnaum (J 6,24). Odpowiedź Jezusa z J 6,24 również nawiązuje do motywu poszukiwania.

Stoi za tym "szukaniem" grecki czasownik dzeteo - jeden z umiłowanych terminów św. Jana Ewangelisty. Pojawia się on 35 razy w czwartej Ewangelii począwszy od J 1,48 w pytaniu Jezusa zwróconym do dwóch uczniów Jana Chrzciciela "czego szukacie?" i kończy się tym podobnym sformułowaniem z J 20,15 "kogo szukasz?", które Jezus kieruje po zmartwychwstaniu w stronę Marii Magdaleny.

Zauważmy, jak fantastycznie św. Jan buduje znaczenie czasownika. Rozpoczyna od przedmiotowości poprzez zaimek pytający "czego", a kończy podmiotowym "kogo" o personalnym charakterze. Buduje w ten sposób strategię dotyczącą poszukiwania Jezusa. Rozpoczyna się ona od stawiania pytań o zewnętrzne sprawy związane z osobą Jezusa, a jej zwieńczeniem powinno być osobowe spotkanie ze zmartwychwstałym Chrystusem. Droga szukania Jezusa wiedzie poprzez odkrywanie cudów i znaków zdziałanych przez Niego i opisanych w Ewangeliach, aż do personalnego przylgnięcia, gdzie dokonuje się autentyczna i praktyczna odpowiedź na pytanie o życiowe poszukiwanie Jezusa Chrystusa.

Tłum szukający Jezusa w J 6,24 jeszcze zogniskowany jest na zewnętrznym wymiarze spotkania Jezusa. Fascynują go cuda zdziałane przez Zbawiciela, a szczególnie dokonany przez Niego cud rozmnożenia chleba. Samo w sobie nie jest to dziwne. I dziś znaleźliby się zapewne gorliwi naśladowcy owego tłumu. Wszak życie bez materialnej troski o jutro to prawie rajskie życie.

Ponadto głód stanowił, niestety, nieodłączną część egzystencji wielu ludzi na palestyńskiej ziemi dwa tysiące lat temu. Nie można zatem zbytnio potępiać tłumu. On po prostu patrzy czysto po ludzku na umiejętności Jezusa, które mogłyby zaspokoić jego podstawowe życiowe potrzeby. Jak wiemy z dalszej części perykopy Chrystus uświadamia, że niestety nie przyszedł na ziemię rozwiązać choćby najbardziej palące kwestie gospodarcze czy społeczne, jak chociażby problem głodu. Jego misja dotyczyła zupełnie innej płaszczyzny.

Przy okazji pojawiania się rzeczownika "tłum" (gr. ochlos) w Ewangelii wg św. Jana warto zwrócić uwagę na jeden ciekawy fakt. Otóż często tłum Janowy jest czynnym interlokutorem Jezusa nie tylko w sprawach materialnych, ale również teologicznych! "Tłum" u św. Jana Ewangelisty prowadzi z Jezusem nieraz ożywione dysputy (por. J 12,34).

"Tłum" stanowi pewną rzeczywistość, która nie jest bezładną zbieraniną, ale wyrazicielem i przedstawicielem pewnej warstwy ówczesnej społeczności. Stąd nie należy się dziwić, iż Ewangelista przypisuje temu ochlos cechy, które przynależą raczej do jednej osoby! Czyż tłum jako zbiór mógł być w rzeczywistości rozmówcą dla Jezusa? A jednak Zbawiciel nigdy nie lekceważył tłumu! I słusznie. Tłum wychwala. Tłum morduje.

Czy idąc w tłumie można spotkać Jezusa? Niestety autentyczne spotkanie ze Zmartwychwstałym dokonuje się co prawda we wspólnocie Kościoła, ale ostatecznie wymaga osobistego(!) zaangażowania. W poszukiwaniu Jezusa każdy musi w ramach Wspólnoty odnaleźć swoją własną, niepowtarzalną drogę kroczenia za Jezusem. Nie istnieją dwa identyczne sposoby szukania Jezusa! Moja droga ostatecznie jest znana tylko Bogu i mnie. Nawet ci, z którymi łączą nas szczególnie bliskie więzy nie są w stanie zastąpić naszego osobistego wysiłku poszukiwawczego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kilka słów o szukaniu Jezusa - J 6,24-35
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.