Łaska braku modlitwy

(fot. miss McBeal / Foter.com / CC BY-ND)

Jest we mnie przekonanie, że brak modlitwy (w tym też brewiarza w przypadku duchowieństwa) może być i jest łaską Boga. Jest tak zawsze, kiedy ludzie odczuwają dyskomfort z powodu jej braku.

Wiem, że to dziwna teza, ale mówię to z całą odpowiedzialnością. Słucham wielu osób i widzę, jak często modlimy się do siebie samych, wypełniamy modlitewne obowiązki, a Bóg jest sprawą drugorzędną. Owszem nie przyznajemy się do tego, bronimy się mówiąc, że jest inaczej, że Bóg jest najważniejszy w naszej modlitwie. Jednak to, co nas boli najbardziej to: ‘zarzucenie modlitwy’, że ‘modlitwa schodzi na dalszy plan’, że ‘mam rozproszenia’ itp.  Ani słowa o Bogu. Modlitwa nie jest celem, jest niczym jeśli nie jest środkiem.

Wtedy Bóg daje łaskę braku modlitwy. Wtedy Jezus zasypia, zostawia swoich samym sobie. Pierwsza reakcja jest zawsze taka sama. Panie MY giniemy, to NAM jest źle, to MI brakuje modlitwy. Nie ma w tym naszym przebudzeniu - Panie, brakuje mi Ciebie, tęsknię za Tobą.
Brak modlitwy wcale nie musi być grzechem, nieodmówiony brewiarz, różaniec, koronka nie musi być grzechem. Może być łaską Boga. Jestem przekonany, że tak jest, bo czy wichry i burze nie są Mu poddane? Myślę, że warto czasem tak popatrzeć, zobaczyć jak często próbujemy Boga wcisnąć w to, co my uznajemy za słuszne, a później chcemy by On nam przyklepał nasz przepis na Niego. Nasz brak wiary, nasze lęki często są motywacją naszego życia duchowego i zamiast się z tego oczyszczać (stawać w prawdzie) wciskamy Boga w nasze pobożne życzenia.

Kiedy w ten sposób mówię komuś podczas rozmowy, najlepsze są reakcje typu - tak nie wolno mówić, Ojciec mi rozwala moje myślenie, inaczej mnie nauczono. No właśnie, burza rozwala nasze poczucie bezpieczeństwa, bo Jezus to nie jest poczucie bezpieczeństwa, bo On nie ma gdzie głowy położyć, bo jeśli ktoś się ogląda wstecz nie jest godzien Królestwa.

To nie jest dla wszystkich.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Łaska braku modlitwy
Komentarze (43)
M
Magdalena
12 sierpnia 2013, 23:18
Do ~jana, Problemem nie jest świadomy wybór tego, w co wierzymy, ale wybór nieświadomy, w stanie zniewolenia. Pan Bóg chce abyśmy pozostali wolni, ponieważ tylko człowiek wewnętrznie wolny może dokonać właściwego wyboru i taki wybór będzie zawsze zgodny z wolą Bożą. Człowiek zniewolony grzechem, obsesją, namiętnościami etc. nie ma już w pełni wolnej woli, gdyż Nieprzyjaciel w przeciwieństwie do Boga, nie dość, że nie szanuje wolności człowieka, to wręcz jego celem jest odebranie jej nam.
T
tak
8 sierpnia 2013, 11:57
niepotrzebnie tromtadracki tytuł.
M
Magdalena
7 sierpnia 2013, 23:57
Do ~u2, Do ~jana, A ja wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego w Trójcy Świętej Jedynego; mocą chrztu świętego, tradycji rodzinnej i osobistego nawrócenia.
U
u2
7 sierpnia 2013, 08:07
~Magdalena Stań w prawdzie przed Bogiem, błagaj o imię, odmianę zakłamanego losu, sens życia… Ja jestem w prawdzie bo oddałem życie swoje Jezusowi  Chrystusowi . Znam imę Boga Pana Panów to JEZUS. A ty jak ci wykazałem kłamiesz na każdym kroku. Prawda jest ci obca.  Ktoś już ci napisał , że twoje kłamstwa są twoją naturą . Kłamiesz bo ten , któremu służysz od początku był kłamcą .
M
Magdalena
6 sierpnia 2013, 23:48
Do ~u2, Stań w prawdzie przed Bogiem, błagaj o imię, odmianę zakłamanego losu, sens życia…
M
marta
6 sierpnia 2013, 22:21
do Magdaleny Do ~marty, Odwrotnie, Bóg dopuszcza do nas zło, aby obdarzyć nas potem Swoją łaską. przemyślałam to sobie i czy aby na pewno? pozornie trudno powiedzieć, żeby brak dobra był łaską, ale np. mała Tereska pod koniec choroby nie mogła przyjmować komunii i powiedziała "to też jest łaska" czy coś w tym stylu jeśli Bóg dopuszcza zło stwarzając w ten sposób okazję do nawrócenia, to chyba można to nazwać łaską? tęokazję, nie samo zło...
U
u2
6 sierpnia 2013, 14:59
~Magdalena Zło jest wynikiem wyboru człowieka, nie Pana Boga. Miłość Pana Boga jest nieskończenie większa od tej jaką my jesteśmy w stanie dać drugiemu człowiekowi. Miłość Boga pozostawia człowieka wolnym. Możemy dokonać wyboru dobra lub zła, ale taki wybór ma swoje konsekwencje. To, że Pan Bóg dopuszcza do nas zło, nie oznacza, że przestał nas kochać, oznacza tylko, że mamy sami dojść do tego jakich dokonywać wyborów. -Zło jest wynikiem wyboru człowieka, nie Pana Boga” nieprawda bo człowiek nie stworzył ciała ( pożądanie ciała) - Miłość Pana Boga jest nieskończenie większa od tej jaką my jesteśmy w stanie dać drugiemu człowiekowi  „ nieprawda bo miłość jest owocem Ducha Św . Człowiek nie jest wstanie wytworzyć mocy  miłości. To przez człowieka płynie miłość której twórcą jest Duch Św. - Miłość Boga pozostawia człowieka wolnym. Absolutnie nie prawda . Człowiek będzie wolny w królestwie Jezusa. Człowiek przez pożądanie ciała do konca w tym świecie nie będzie wolny. Ponadto zwróciłem ci uwagę na: ~Magdalena Modlitwa jest łaską daną od Boga, a jej brak to co najwyżej dopust Boży. Jezus nigdy nie zasypia i nigdy nie zostawia nas samych sobie. Chrześcijaństwo jest dla wszystkich i każdy jest powołany do świętości. Kobieto co ty wypisujesz. Modlitwa nie jest łaską daną od Boga. Modlitwa jest rozmową duszy z Bogiem ,jest to jej osobisty akt zwrócenia się do Boga w prośbach , dziękczynieniach czy uwielbieniu. Zasypianie Jezusa zostaw bo nie masz pojęcia czym jest Jego Ciało. Nie każdy jest powołany do świętości. Przestań siać nieprawdę
M
Magdalena
6 sierpnia 2013, 09:38
Do ~u2, Zło jest wynikiem wyboru człowieka, nie Pana Boga. Miłość Pana Boga jest nieskończenie większa od tej jaką my jesteśmy w stanie dać drugiemu człowiekowi. Miłość Boga pozostawia człowieka wolnym. Możemy dokonać wyboru dobra lub zła, ale taki wybór ma swoje konsekwencje. To, że Pan Bóg dopuszcza do nas zło, nie oznacza, że przestał nas kochać, oznacza tylko, że mamy sami dojść do tego jakich dokonywać wyborów.
M
marta
6 sierpnia 2013, 09:34
do Magdaleny Do ~marty, Odwrotnie, Bóg dopuszcza do nas zło, aby obdarzyć nas potem Swoją łaską. tak, oczywiście, to był taki skrót myślowy, przepraszam za nieprecyzyjność... Bóg nigdy nie dopuszcza na nas takiego zła, z którego nie mógłby wyciągnąć jakiegoś (większego) dobra
U
u2
5 sierpnia 2013, 21:53
~Magdalena Do ~marty, Odwrotnie, Bóg dopuszcza do nas zło, aby obdarzyć nas potem Swoją łaską. Jezus oddał swoje życie za ludzi a ty piszesz , że Bóg dopuszcza do nas zło ?
U
u2
5 sierpnia 2013, 21:16
~Magdalena Modlitwa jest łaską daną od Boga, a jej brak to co najwyżej dopust Boży. Jezus nigdy nie zasypia i nigdy nie zostawia nas samych sobie. Chrześcijaństwo jest dla wszystkich i każdy jest powołany do świętości. Kobieto co ty wypisujesz. Modlitwa nie jest łaską daną od Boga. Modlitwa jest rozmową duszy z Bogiem ,jest to jej osobisty akt zwrócenia się do Boga w prośbach , dziękczynieniach czy uwielbieniu. Zasypianie Jezusa zostaw bo nie masz pojęcia czym jest Jego Ciało. Nie każdy jest powołany do świętości. Przestań siać nieprawdę,
M
Magdalena
5 sierpnia 2013, 20:50
Do ~marty, Odwrotnie, Bóg dopuszcza do nas zło, aby obdarzyć nas potem Swoją łaską.
M
marta
5 sierpnia 2013, 19:08
o ile dobrze rozumiem, to autor chciał powiedzieć, że Bóg może dopuścić, że możemy nie mieć czasu na modlitwę, nie odmówić brewiarza z braku czasu tip. itd. i wtedy rodzi się tęsknota za tym czasem sam na sam z Bogiem. ale zawsze pozostaje tzw. modlitwa nieustanna, czy nieustająca (?) nawet jadąc tramwajem, albo czekając na autobus można się modlić, być z Bogiem można, a nawet trzeba być zawsze; tyle, że to łaska... zgadzam się, że wszystko może być łaską, jeśli jest zesłane, lub dopuszczone przez Boga.
M
Magdalena
5 lipca 2013, 15:29
Modlitwa jest łaską daną od Boga, a jej brak to co najwyżej dopust Boży. Jezus nigdy nie zasypia i nigdy nie zostawia nas samych sobie. Chrześcijaństwo jest dla wszystkich i każdy jest powołany do świętości.
X
xxx
5 lipca 2013, 10:17
św. Faustyna Kowalska 7 I [1937]. W czasie godziny świętej udzielił mi Pan skosztować swej męki; podzieliłam gorzkość męki, którą była przepełniona dusza Jego. Jezus dał mi poznać, jak dusza powinna być wierną modlitwie, pomimo udręczeń i oschłości, i pokus, bo od takiej przeważnie modlitwy zależy urzeczywistnienie nieraz wielkich zamiarów Bożych; a jeżeli nie wytrwamy w takiej modlitwie, krzyżujemy to, co Bóg chciał przez nas dokonać albo w nas. Niech słowa te wszelka dusza zapamięta: A będąc w ciężkości dłużej się modlił. Ja taką modlitwę zawsze przedłużam o tyle, o ile jest w mej mocy i zgodnie z obowiązkiem. Cytat z "Dzienniczka" nr 872
Z
zero
4 lipca 2013, 20:31
Grzegorz Kremer SJ, Jeżeli czytelnik nie rozumie intencji autora to niekoniecznie on  musi być winny.  To autor mógł nie najprecyzyjniej sformułować swoje racje. Autor niekiedy prowokuje a potem się dziwi, że ludzie reagują. Cytuję fragment powyższego tekstu:” Jednak to, co nas boli najbardziej to: ‘zarzucenie modlitwy’, że ‘modlitwa schodzi na dalszy plan’, że ‘mam rozproszenia’ itp.  Ani słowa o Bogu. Modlitwa nie jest celem, jest niczym jeśli nie jest środkiem.” Przecież ten fragment jest całkowicie nielogiczny. Jeżeli ktoś się modli to nie wie, że modli się do Boga? Jeżeli nie to do czego, kogo modli się katolik, bo w tekście jest o katolikach? Po co mu modlitwa jeżeli nie chodzi o Boga? Przecież w każdej modlitwie się do niego zwracamy. Boli np.: mnie „zarzucenie modlitwy” ,”mam  rozproszenia” , jest mi przykro bo chciałbym mieć lepszy kontakt z Bogiem poprzez modlitwę, czy to oznacza, że nie myślę o Bogu? Bo tak należy zrozumieć to stwierdzenie: „Ani słowa o Bogu” To w modlitwach nawet tych ułomnych nie ma mowy o Bogu?. Ta potrzeba ciągłego wyszydzania jakichś wymyślonych kiepskich katolików zamienia się u niektórych księży w manię prześladowczą.
Grzegorz Kramer SJ
3 lipca 2013, 16:41
Będzie ksiądz miał na sumieniu tych, którzy z tego tekstu zrozumieli tyle, że winni modlić się tylko wtedy gdy mają na to wewnętrzną  gotowość, ochotę. I to pisze ksiądz katolicki. Sugeruje się tu , aby nie starać się pokonać swoje słabości , lecz zacząć się modlić a gdy nie ma „ognia” to przerwać . Mówi się trudno to nie moja wina. Tylko, że efekt bywa taki, że coraz rzadziej się człowiek modli. Bo nigdy nie jest do końca „gotowy” do  modlitwy , aż przestanie w ogóle się modlić. Nie tego spodziewałem się po księdzu. Te uwagi świetnie się wpisują w nurt reprezentowany przez niektórych księży „róbta co chceta” a jak się nie udaje to wina Boga, bo przecież Bóg winien za nas wszystko załatwić. ...TAK-u proszę czytaj ze zrozumieniem.
AC
Anna Cepeniuk
3 lipca 2013, 16:39
Skro ciało słabe...... to warto sie zatrzymać, by rozpoznać jakie są powody.... zaniedbania.... pragnienia.......... i to właśnie względem ciała.... Można oczywiście "ciała " nie słuchać i "klepać" paciorki..... bezmyślnie i bez dobrych owoców...... i cytować nawet pismo święte...... by każdemu, który inaczej myśli czy się zachowuje - dołożyć....... Tak w imię miłości bliźniego (?!)
X
xxx
3 lipca 2013, 16:13
Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: «Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?  Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe». Mt 26, 40-41
3 lipca 2013, 16:04
"Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię." Ewangelia wg św. Łukasza 22, 44 ... W tym samym czasie uczniowie posnęli, choć Jezus ich prosił o czuwanie i modlitwę. Zdaje się, że jednemu z nich ten brak modlitwy nie przeszkodził w zostaniu papieżem...
3 lipca 2013, 16:03
Modlitwa u człowieka prowadzącego życie duchowe się rozwija. Czasem trzeba przejść kryzysy w modlitwie, żeby zacząć się modlić na nowo (w podwójnym znaczeniu). Czasem trzeba porzucić formuły, żeby do nich wrócić inaczej. Czasem brak modlitwy wcale tym brakiem nie jest, bo jest odkryciem pragnienia Boga. Tak sobie myślę....
T
tak
3 lipca 2013, 15:40
Będzie ksiądz miał na sumieniu tych, którzy z tego tekstu zrozumieli tyle, że winni modlić się tylko wtedy gdy mają na to wewnętrzną  gotowość, ochotę. I to pisze ksiądz katolicki. Sugeruje się tu , aby nie starać się pokonać swoje słabości , lecz zacząć się modlić a gdy nie ma „ognia” to przerwać . Mówi się trudno to nie moja wina. Tylko, że efekt bywa taki, że coraz rzadziej się człowiek modli. Bo nigdy nie jest do końca „gotowy” do  modlitwy , aż przestanie w ogóle się modlić. Nie tego spodziewałem się po księdzu. Te uwagi świetnie się wpisują w nurt reprezentowany przez niektórych księży „róbta co chceta” a jak się nie udaje to wina Boga, bo przecież Bóg winien za nas wszystko załatwić.
AC
Anna Cepeniuk
3 lipca 2013, 15:33
Dla kogoś kogo dotknęła bezsilność ( w modlitwie również), cytowanie zarówno świętych jak i mówienie módl się Bo Jezus się modlił, przynosi raczej odwrotny skutek..... i wzbudza nie tylko poczucie winy, ale i inne emocje takie jak złość.... i to kierowane przeciwko sobie.... Panie broń mnie przed osobami, które nie potrafią współczuć..... i wyłacznie być, ale mają zawsze gotowe odpowiedzi, które powodują, że bardziej boli....... Ja im bardzo współczuję.......
X
xxx
3 lipca 2013, 15:23
"Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię." Ewangelia wg św. Łukasza 22, 44
X
xxx
3 lipca 2013, 15:03
św. o. Pio (†1968) "Uważaj, abyś nie zaniedbał świętej modlitwy i wszystkich innych pobożnych praktyk, ponieważ dałbyś szansę nieprzyjacielowi." (Ep. III, s. 765) św. Jan od Krzyża († 1591) "Nie zaniedbuj się w modlitwie, a kiedy poczujesz trudności i oschłość, dla tego samego trwaj na niej, ponieważ Bóg niekiedy chce zobaczyć to, co jest w twej duszy, a czego się nie widzi w czasie pomyślności i słodyczy." Stopnie doskonałości św. Paweł od Krzyża (+1775) "Mimo że odczuwasz nieczułość i oziębłość w modlitwie, miej cierpliwość." "Czasami na jakiś okres, Bóg odbierze tym, którzy Mu służą, wszystkie łaski pocieszenia. Czyni to, aby uczyć ich jak mają służyć czystą miłością i tą drogą oni stają się naprawdę wiernymi Jego sługami."
3 lipca 2013, 12:54
@Grzegorz Kramek SJ Odwraca Ojciec kota ogonem... Brak modlitwy to decyzja człowieka - to nie może być łaska to wina uczynkowa. Pojęcie "błogosławionej winy" czy dobra, które Bóg wyprowadza z  grzechu czy upadku człowieka to co innego. Tak z naszego braku modlitwy, Bóg może wzbudzic pragnienie i to pragnienie to łaska a nie brak modlitwy.
K
KJabłoński
3 lipca 2013, 12:18
Ależ Wy księża i zakonnicy zament wprowadzacie tymi swoimi psychologicznymi odkryciami i przewrotnymi pomysłami. Wasza mowa nie jest "tak, nie". Wasza mowa jest: pokombinujmy jeszcze bardziej.
A
Adam
3 lipca 2013, 12:15
Pragnienie modlitwy to już modlitwa. Kontemplacja w nocy ciemnej to modlitwa. Nieodmawianie brewiarza w przypadku duchowieństwa to grzech ciężki. To jest coś, co się przyrzeka przy święceniach. Jeśli złamanie tego przyrzeczenia nie jest grzechem, to już czekam, kiedy przeczytamy na szanownym Deonie o "łasce zdrady małżeńskiej". Przecież to okazja do pogłębienia miłości przez przebaczenie!... Nie umiesz odmawiać brewiarza w skupieniu, to odmów z samą intencją sprawowania liturgii i wykonania OBOWIĄZKU. To jest obowiązek, a nie przywilej stanu. Jak powiedział mi jeden kapłan, jest to nawet deska ratunkowa: jak już nie umiem się modlić, to chociaż czytam te teksty z brewiarza. Zaniedbanie modlitwy jest konsekwencją nieuporządkowanego życia i do jeszcze większego nieuporządkowania prowadzi. Jeśli z tego powodu odczuwasz dyskomfort, to dobrze, bo odzywa się sumienie. Ale ludzie, którzy swoje sumienie zabili, nie przestają być odpowiedzialni moralnie z tego powodu. Wyrzut sumienia nie sprawia, że zło staje się dobrem, tylko obliguje do zmiany postępowania. 
Grzegorz Kramer SJ
3 lipca 2013, 12:14
Teza ciekawa, w części przypadków pewnie trafna, acz mi zabrakło rady co zrobić w tym stanie braku modlitwy, aby go dobrze przeżyć i jak ostatecznie z niego wyjść. Bo przecież nie jest on dobry, gdy jest stały. ...zacząć od pytania: co JA mogę zrobić w tej sytuacji? 
HK
hipsterska księżniczka
3 lipca 2013, 12:11
Teza ciekawa, w części przypadków pewnie trafna, acz mi zabrakło rady co zrobić w tym stanie braku modlitwy, aby go dobrze przeżyć i jak ostatecznie z niego wyjść. Bo przecież nie jest on dobry, gdy jest stały.
J
Justyna
3 lipca 2013, 08:04
A co jeśli modlić się nie można.....? Bo modlitwa nie przejdzie przez usta?
Z
zk
2 lipca 2013, 23:28
Czy nie jest to przypadkiem stosowanie zasady mowiacej o tym, ze cel uswieca srodki, ktora byla przypisywana szczegolnie jezuitom?
AC
Anna Cepeniuk
2 lipca 2013, 20:02
Dziękuję bardzo Ojcu za taki komentarz do dzisiejszej Ewangelii........ I wiem, że bym się nie oburzyła, gdyby mi to Ojciec powiedział wprost..... Wręcz przeciwnie........ to jest to, czego mi dzisiaj brakowało.... Czego nie potrafiała bym pewnie tak sformuować.... ale to co usłyszałam dzisiaj na "kazanku", ni jak nie pasowało mi do tego co ten fragment dla mnie oznacza.... co czułam, gdy się nad nim zatrzymałam.........
S
Sebastian
2 lipca 2013, 18:25
Dla mnie modlitwa to rozmowa z Bogiem. Bogiem Ojcem, do którego modlił się również Jezus Chrystus, o którym czytamy w ewangeliach na kartach Biblii, który był jednością z Ojcem. Proszę Boga, przepraszam, dziękuję, uwielbiam, pokornie godzę się z Jego wolą ... ale to wciąż modlitwa czyli rozmowa. Staram się żyć jak Jezus aby być blisko Boga. Brak modlitwy to brak Boga w moim życiu. Ponadto w Kościele Katolickim Bóg działa poprzez sakramenty, mimo że czasem przychodzi ciemna noc, zwątpienie to Bóg jest nadal, kocha mnie wciąż i pragnie mojego zaufania do ostatniego tchu. Pamiętam jednak, że zły duch będzie zwodził i kusił do końca życia oraz będzie próbował mnie oderwać od wiary w miłosierdzie Boga - Kochającego Taty. Zostańcie z Bogiem.
T
teresa
2 lipca 2013, 16:46
Wznosić się na modlitwie na wyżyny bożej duchowości w przełożeniu na własne życie jest ogromnie wyczerpujące.Błogosławione chwile,gdy nic nie wychodzi,znowu stajemy na Ziemi próbując sie zorientować dokąd to nas przygnało, przywiodło, na żaglach wwiało. Czasem to oststnia deska ratunku,żeby zmądrzeć w Duchu św. Tam "w górze "strasznie wieje i narażenie na pomyłki jest dużo większe.
K
karol
2 lipca 2013, 16:29
JAESLI KTOS NIE UZNAJE WIARY BEZWARUNKOWEJ, NIGDY NIE DOWIE SIE CO ZNACZY BEZWARUNKOWA MILOSC.. .NIE MAM WIEDZY BYC MOZE NA TEMAT POROSZNY W TEKSCIE- TO JEDNAK RANI MNIE DO GLEBI.
A
AW
2 lipca 2013, 16:08
"Modlitwa nie jest celem, jest niczym jeśli nie jest środkiem." Słyszałam to ostatnio podczas jednej rozmowy i bardzo mi się spodobało i pomogło w rozterkach podbnych do opisywanych w tekście.
E
Egri
2 lipca 2013, 14:54
Mnie natomiast zastanawia, czy modlitwa "klepana", taka sucha, bez głębszego wejścia jest wartością? Myślę, że tak. Mimo swej ułomności jest jakimś aktem oddania cząstki swojego czasu, czynności i siebie Bogu. Często zdarzają mi sie takie okresy "posuchy" duchowej. Czuję się pusty, nijaki, ani gorący, ani zimny. Modlitwy wtedy są takie "mechaniczne", próby ich pogłębienia kończą się milczącym trwaniem, kontakt z Pismem św. staje się tylko czytaniem tekstu. Ale staram się być systematycznym w swoich codziennych modlitwach. Myślę sobie: będę trwał, w końcu zobaczy i przyjdzie (Bóg).
Grzegorz Kramer SJ
2 lipca 2013, 14:45
Z calym szacunkiem ..ale doprawdy wydaje mi sie niedopuszczalne publikowanie tego typu wypowiedzi.Podstawo jest modlitwa ,ktora ma stac sie potrzebo ,bez nie nie ma wiary !.Jak Wiec mozna proponowac jej zaniechanie?!!  Czasem lepiej nic nie pisac...Czyzby to modrosc plynoca z wiedzy Simone Weil,znanej ,nieochrzczonej ateistki,ktoro sie tu  (na Deon) tez cytuje?...Choc moze nawet jej nie stac by bylo na tako  pyche! ...Kati, chyba odnosisz się do innego tekstu, bo w moim nie ma takich tez. 
K
Kati
2 lipca 2013, 13:55
Z calym szacunkiem ..ale doprawdy wydaje mi sie niedopuszczalne publikowanie tego typu wypowiedzi.Podstawo jest modlitwa ,ktora ma stac sie potrzebo ,bez nie nie ma wiary !.Jak Wiec mozna proponowac jej zaniechanie?!!  Czasem lepiej nic nie pisac...Czyzby to modrosc plynoca z wiedzy Simone Weil,znanej ,nieochrzczonej ateistki,ktoro sie tu  (na Deon) tez cytuje?...Choc moze nawet jej nie stac by bylo na tako  pyche!
Grzegorz Kramer SJ
2 lipca 2013, 09:35
W moim tekście jest mowa, że taki sposób myślenie nie jest dla każdego. 
G
grzesiek
2 lipca 2013, 09:31
@Zuza, chrześcijaństwo jest dla każdego, bo każdy jest do takiego pójścia za Jezusem powołany. Mam wątpliwości, czy to właściwe rozumowanie, że chrześcijaństwo nie jest dla każdego, bo nie każdemu to wychodzi.
Z
zuza
2 lipca 2013, 08:23
Prawda. W jednej ze swoich książek ks. Tomas Halik napisał, że nie wie skąd się wzięło przekonanie, że chrześcijaństwo musi być religią masową. Nie o ilość, ale o jakość chodzi. Nie o więcej, ale o głębiej i mocniej. W praniu okazuje się, że to faktycznie nie jest dla wszystkich. Tylko dla tych, którzy znajdą w sobie (w Bogu) na tyle odwagi, by zrezygnować z "tego wszystkiego, czego nas o Bogu uczono" i pozwolić Jemu samemu nauczyć się wszystkiego od nowa.