Lekcja zaufania Bogu - Łk 2, 41-51

(fot. flickr.com/ by More Good Foundation)
Mieczysław Łusiak SJ

Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał On lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego rodzice.

Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami.

Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: "Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie". Lecz On im odpowiedział: "Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?" Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany.

A Matka Jego chowała wiernie te wspomnienia w swym sercu.

DEON.PL POLECA

Rozważanie do Ewangelii:

Maryja i Józef mieli spore zaufanie do dwunastoletniego Jezusa, skoro "przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych". Musieli wiedzieć, że jest odpowiedzialny. Dopiero wtedy, gdy Go nie znaleźli zaczęli obawiać się, że coś złego Mu się stało. Ich obawy okazały się bezpodstawne, a przekonanie o mądrości i odpowiedzialności Jezusa umocniło się w Nich, gdy Go znaleźli.

Nasze życie też jest naznaczone szukaniem Boga. Czy jednak jest naznaczone także zaufaniem do Niego? Czy nie jest tak, że obrażamy się na Niego tylko dlatego, że nie postąpił zgodnie z naszymi oczekiwaniami? Maryja i Józef nie obrazili się na dwunastoletniego Jezusa.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Lekcja zaufania Bogu - Łk 2, 41-51
Komentarze (10)
G
grace
9 czerwca 2013, 20:31
@Kinga, dalas bardzo piekne swiadectwo. Dziekuje.
4
4CP1D
9 czerwca 2013, 17:35
Jan zrobiłeś błąd bo napisałeś kingusiu dziecię tej ziemi a mogłeś napisać kingo stara babo tej gleby . Wtedy nie posądzałaby ciebie o poufałość . Ja znam takie baby . Pisze baby aby nie było poufałości
K
Kinga
9 czerwca 2013, 16:32
jan: Po pierwsze, to proszę czytać ze zrozumieniem i również ze zrozumieniem czytać kontekst czyichś słów...a po drugie to nie życzę sobie ani poufałości, ani kumpelstwa w zwracaniu się do mnie, gdyż Pana nie znam!!! nawet internet daje możliwość zwracania się do siebie na miarę istniejącej relacji pomiędzy rozmówcami-tzn.w tym przypadku żadnej!
K
Kinga
9 czerwca 2013, 15:16
Czyżby to przedstawiciel "grupy Natanka" próbował straszyć ludzi Bogiem?
K
Kinga
9 czerwca 2013, 13:52
wcześniejszy tekst napisałam mając przed oczami potworne krzywdy ze strony najbliższych-potrzebowałam wielu lat terapii, by zobaczyć, że na krzywdach, które otrzymałam, nabudowałam własny żal, zgorzknienie ciskając jak z karabinu oskarżeniami wobec innych...i dopiero powolne szukanie Boga, uczenie się podążania za Nim oraz życzliwość i cierpliwość terapeuty i jego towarzyszenie pokazały mi prawdę o relacjach...rozumiem, że można postrzegać ludzi i świat jako wredny, zagrażający i zły, bo sama to przerabiałam, ale wiem też, że w którymś momencie człowiek staje wobec dylematu, czy nadal chce tkwić w pułapce bez wyjścia, czy jednak odważy się poszukać czegoś innego, wejść na jakieś inne tory myślenia, czucia-gdy zrobi się choć jeden mały kroczek w tym kierunku okazuje się, że można żyć, czuć, myśleć inaczej; potem przychodzi etap wyboru pomiędzy tym, co dotychczasowe, znane, bezpieczne, ale destrukcyjne, a tym, co nowe i zagrażające i nieustanne miotanie się między "starym" a "nowym"...jeśli nie szukamy prawdy, nie obiektywizujemy tego, co przeżywamy, to po prostu sobie robimy największą krzywdę-wokół nie brakuje mądrych ludzi, którzy na jakimś etapie życia mogą nam pomóc, podprowadzić pod coś, ale podstawą jest pokora i zgoda na to, że nie jestem bogiem, że nie wiem wszystkiego, że sama siebie nie stworzyłam i w związku z tym chociażby nie mam przepisu na życie-odpowiedzi muszę szukać w Tym, który jest autorem mojego życia...a Bóg nigdy nie odmówił i nie odwrócił się plecami do nikogo, kto Go szukał, pragnął, tęsknił i uczciwie chciał za Nim podążać...
K
Kinga
9 czerwca 2013, 13:48
Władza Boga nie jest władzą karzącą, niszczącą, odrzucającą...Ktoś, kto umiera dla innych, pozwala się zabić, umęczyć w jedynym Synu, by potem wraz ze swoim Zmartwychwstaniem dać inne ŻYCIE i inne spojrzenie na ŻYCIE nie jest potworem-jeśli jednak taki jest obraz Boga, to projektujemy na Niego nasze ludzkie doświadczenia ojca bądź innych ważnych dla nas osób, a Bogu się za to "obrywa"...często już na starcie, gdy próbujemy wejść w relację z Bogiem, nakładamy na Niego kalkę naszych wcześniejszych relacji, a wystarczyłoby tylko jedno: wejść na drogę wiary, osobistej relacji z Bogiem z przekonaniem, że oto staję przed Nieskończonym, którego nie znam, o którym nie mam pojęcia, którego nigdy nie będę w stanie zmierzyć ludzkimi pojęciami, nazwami, porównaniami, bo On jest...Bogiem:) potrzebujemy minimum ludzkiej otwartości na przestrzeń, która wymyka nam się spod kontroli rozumu i uczuć, by samym sobie dać szansę-Bogu nie robimy krzywdy oskarażając Go o cierpienia, których doświadczamy (On sobie z tym poradzi!), to sobie robimy największą krzywdę rzucając się i miotając i nie dając Bogu do siebie dostępu, by nam pomógł, obwiniając Go o wszelkie zło...a Bóg jest jedynym!! który nigdy nie nadużyje i nie wykorzysta naszej wolności, zaufania...
S
szafirek
8 czerwca 2013, 15:53
w Ewangelii jest inaczej...ale nie napiszę więcej, bo jeszcze się ksiądz Mieczysław obrazi...że nie idzie tak jakby tego oczekiwał
T
tak
8 czerwca 2013, 13:14
Znak, współczuję Ci, że widzisz w Bogu wroga.
Z
Znak
8 czerwca 2013, 10:31
Maryja i Józef mieli nad Jezusem władzę rodzicielską, a zdarzenie miało charakter jednorazowy, Bóg ma nad nami władzę nieskończoną i wykorzystuje ją przeciwko nam bezwzględnie, całymi latami, a nawet dziesiątkami lat, nie możemy się przed Nim w żaden sposób bronić, więc porównanie jest pozbawione sensu.
G
GF2
8 czerwca 2013, 10:28
Nasze życie też jest naznaczone szukaniem Boga. Czy jednak jest naznaczone także zaufaniem do Niego? Czy nie jest tak, że obrażamy się na Niego tylko dlatego, że nie postąpił zgodnie z naszymi oczekiwaniami? Nie wiem, czy ktoś, kto pisze takie komentarze doświadczył prawdziwego odrzucenia i cierpienia?