Na dobry początek: romans z Bogiem

(fot. R'eyes / Foter / CC BY)

Uciekamy od tego głosu. Również ludzie wierzący i religijni. Zamiast oddać się Mu do końca, tworzymy sobie swojego boga i swoją religijność, która nie różni się niczym od innych naszych bożków, poza tym, że nam się wydaje, że to jest OK.

Bóg nas wzywa do wielkich rzeczy, nie do tego by się znieczulać, znów w bardzo różny sposób. Również religijnością, która nie ma nic wspólnego z oddawaniem chwały Bogu. Często nasza religijność jest hołdowaniem samemu sobie, swojemu poczuciu "jestem w porządku".

Nie mamy być w porządku, mamy być w romansie z Bogiem, oddawać Mu nie pierwsze miejsce w sercu, ale całe serce. Bóg nie ma być obsługiwany religijnie naszym pacierzykami, rekolekcjami, mszami. Jemu to do niczego nie jest potrzebne. My nie mamy się na chwilę znieczulać, jak alkoholem, marihuaną, adrenaliną, czy kolejnym orgazmem.

DEON.PL POLECA

Mamy iść na całość - żyć w Jego obecności cały czas. Nie wychodzić na chwilę z "profanum" do "sacrum", ale otworzyć w końcu oczy i dostrzec, że cała rzeczywistość jest święta.

Posłuchaj nagrania z drugiego dnia rekolekcji "na dobry początek" zatytułowanych "Po prostu o Jezusie". Głosi o. Grzegorz Kramer, jezuita z Krakowa.

[-02._g.kramer_sj_7.10.2013.mp3-]

DZIEŃ 1>> Na dobry początek: jesteśmy niewierzący

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na dobry początek: romans z Bogiem
Komentarze (4)
A
a
10 października 2013, 19:59
Dzięki ojcze. Proszę o więcej. P.S jak Jezuici odbierają  określenie"watykańskie psy" bo mi psy to raczej z Dominikanami się kojarzą:)  , a z jezuitami jest jakieś zwierze związane?
M
Michalina
10 października 2013, 18:24
Romans z Bogiem? To już nie wystarczy że księża uprawiają pedofilię i dymają wiernych, teraz mamy się jeszcze dać wydymać bogu?
M
Milena
10 października 2013, 17:59
Moim zdaniem Ojcu Grzegorzowi w tym zdaniu chodzi o to, by Bóg byśmy zaczęli dostrzegać Boga we wszystkim. Gdy pozwolimy oddać swoje serce, czyli całą siebie, całego siebie to nic nie stracimy, ale zyskamy o wiele więcej. To jest w moim poczuciu bardzo igancjańskie, bo w modlitwie świętego Ignacego na początku padają takie słowa: " Zabierz Panie i przyjmij" a w dalszych jej wersach wyrażana jest gotowość oddania Mu wszystkiego po to by przyjął to i przemienił tak by było to Boże i służyło większej chwale Bożej i naszemu dobru. Wydaje mi się, że dopiero oddajaąc Bogu wszystko i przyjmując Jego Miłość możemy kochać Jego, wszystkich ludzi i siebie.
M
magda
10 października 2013, 17:16
"oddawać Mu nie pierwsze miejsce w sercu, ale całe serce." Ja bym się nie dońca zgodziła z dosłownym znaczeniem tego zdania. Myślę, że wiem, o co chodziło autorowi, aczkolwiek nie uważam, by Bóg chciał byśmy się tylko nim interesowali, by tylko zupełnie On sam był w naszym secu.Zresztą było by to nie możliwe w dobrym rozumieniu wiary... To by było zamknięcie się na świat, a gdzie ewangelizacja, gdzie drugi człowiek? Bóg zawsze i wszędzie na pierwszym największym miejscu, ale nie jedynym...