Nie bój się, wypłyń na głębię - Łk 5, 1 – 11

Duccio di Buoninsegna - Powołanie apostołów Piotra i Andrzeja
Stanisław Biel SJ

Zdarzyło się raz, gdy tłum cisnął się do Niego, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret - zobaczył dwie łodzie, stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów! A Szymon odpowiedział: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim. (Łk 5, 1 – 11 )

Dzisiejsza Ewangelia zawiera trzy obrazy i jeden temat: moc słowa Bożego. W pierwszym obrazie widzimy Jezusa głoszącego słowo do tłumu zgromadzonego nad jeziorem. W drugim Jezus zaprasza Piotra, by podjął się ponownie połowu, mimo wcześniejszego fiaska. W trzecim Jezus czyni Piotra głosicielem słowa – „rybakiem ludzi”.W każdej z tych odsłon uderza moc słowa Jezusa. Słowo gromadzi tłumy cisnących się do Jezusa ludzi, dokonuje cudu połowu oraz cudu przemiany Piotra.

Po nieudanej próbie połowu, Jezus każe Piotrowi wypłynąć ponownie na głębię. Piotr musi podjąć decyzję, której stawką jest jego poważanie i prestiż. Jest przecież fachowcem i wie, gdzie i kiedy najlepiej łowić. Ponadto jest rozczarowany, sfrustrowany. Przez całą noc nic nie złowili.

DEON.PL WSPIERA

„Wypłyń na głębię” to jest również zaproszenie Jezusa dla nas w codzienności. Jeżeli chcemy w naszym życiu wydać owoce, musimy przekraczać siebie, swoje przyzwyczajenia, schematy. Wychodzić ze swego małego „grajdołka” i podejmować wyzwania. Inaczej wcześniej czy później urządzimy się w przeciętności. Przystosujemy do schematów, reklamy, poddamy manipulacji tych, którzy najgłośniej krzyczą.

Piotr jest w stanie przekroczyć siebie i swój ludzki sposób myślenia. Przyjęcie słowa Jezusa jest ryzykiem. Słowa Jezusa są dalekie od ekonomii i kalkulacji. Piotr podejmuje ryzyko, przełamuje zmęczenie i obawę przed ośmieszeniem. Ma odwagę, by wyjść poza granice kalkulacji, pewności.

W naszym codziennym życiu sukces niewątpliwie jest ważnym „motorem”. Ale w życiu duchowym nie jest to tak oczywiste. Ludzka mądrość, kalkulacje, inteligencja i triki nie wystarczą, by osiągnąć duchowy sukces. Trzeba raczej w pokorze powiedzieć: „Na Twoje słowo zarzucę sieci”. Ważna jest nasza praca, duchowy wysiłek, asceza, modlitwa, Eucharystia niedzielna, kierownictwo duchowe, dobre uczynki, itd. Ale to wszystko bez zaufania stanie się woluntaryzmem i dążeniem do perfekcjonizmu, a nie świętości. Świętość wymaga pokory i odwagi porzucenia własnych kalkulacji, by zaufać Jezusowi, Jego słowu.

Gdy Piotr zawierza słowu Jezusa, staje się świadkiem podwójnego cudu. Pierwszy, zewnętrzny dotyczy połowu, który przerasta wszelkie kalkulacje i oczekiwania. A drugi – wewnętrzny, ważniejszy dotyczy przemiany serca Piotra. Piotr pada przed Jezusem na kolana i uznaje swoją grzeszność. Nie lęka się już ani Jezusa, ani ludzkich opinii.

Jezus przemienia serce Piotra. Z człowieka wyrachowanego, zadufanego w sobie, czyni go pokornym, świadomym swego ubóstwa, ufającym i wolnym. Odtąd Piotr przekroczy Jezioro Galilejskie, ludzkie powiązania, opinie, lęki i wypłynie na ocean – głębię, którą jest Bóg.

„Nie bój się” – te słowa kieruje Jezus również do nas. Gdy Mu zaufamy, zawierzymy, pozwolimy zapanować nad naszymi lękami, obawami, wtedy On poprowadzi nas na prawdziwą głębię. Będziemy „łowić ludzi”. Będziemy odważnie dawać świadectwo Jezusowi i Ewangelii.

Czy odkrywam w codzienności własną głębię? Czy nie pozwalam, by „zamarła” albo została „pokryta kurzem”? Czy otwieram się na głębię samego Boga?

Jakie są moje największe lęki? Jakie są granice mojego zaufania? Czy potrafię dziś powiedzieć Jezusowi: „Na Twoje słowo”?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie bój się, wypłyń na głębię - Łk 5, 1 – 11
Komentarze (7)
N
NN
5 grudnia 2010, 19:51
 MYŚLAŁEM ŻE MOJE POŁOWY DUSZ SĄ NAJLEPSZE NAJSKUTECZNIEJSZE GDY Z MOIM BRATEM INNEJ RELIGII ROZMAWIAŁEM O NASZEJ WSPÓLNEJ BIEDZIE ,,CHOROBY SĄ BEZWYZNANIOWE" ZROZUMIAŁEM CZYM JEST BRATERSTWO I CZYM JEST MODLITWA BRATA DO BOGA JAK ON GO ROZUMIE I JAK JA GO ROZUMIEM I NIE SZKODZI ŻE SĄ TO INNE WYOBRAŻENIA WIELKIE UBOGACAJĄCE I HUMANIZUJĄCE DOŚWIADCZENIE!
Alicja Snaczke
7 lutego 2010, 17:47
Szukająca,  myślę, że warto spróbować. I swoje "nie chcemy", jak piszesz zamienić na - ja chcę. Ucząc się wiary kieruję się równocześnie swoją wolą. Zechciałam i odbiłam się "od brzegu zarośniętego", jak wcześniej powiedziałam, by ujrzeć piękno, poczuć się wolną. Tak jest, gdy zawierzam Panu Jezusowi.
S
szukajaca
7 lutego 2010, 15:41
tak bardzo przyzwyczailismy sie do mielizny ze nawet nie prubujemy i nie chcemy wyplynac na glebie boimy sie albo jestesmy zbyt leniwi i wygodni.Amoglaby to byc wspaniala podroz.
Alicja Snaczke
7 lutego 2010, 11:26
"Wypłyń na glębię" - jest wyzwaniem, a zarazem wezwaniem Pana, by odbić się od tego brzegu, który jest tak zarośnięty przez "różności", że nie wiele w nim widać kwiatów. To głębokie zawierzenie Jezusowi, i spełnienie Jego woli.
Olinka
7 lutego 2010, 11:17
"Wypłyń na głebię" - to czasem jest niezbyt trudne. Pociąga nas nowość, wyzwanie, miłość...Trudniej jednak jest zostawić połów. Tyle ryb, a trzeba je zostawić w sieci, żeby pójść za Nim. Trudno rozstać się ze "zdobyczami" - prestiżem, przyzwyczjeniami, ... Na to wszystko zasłużyliśmy, zdobyliśmy dzięki pracy i talentom. Jak uwolnić się od tamtego "połowu", żeby nie czuć żalu za pozostawionym?
C
Czytelnik
7 lutego 2010, 11:02
A. Pronzato, "Pane per la Domenica.Commento ai Vangeli.Ciclo C", Milano 1982, ss. 107-109. 
RK
Robert Kożuchowski
7 lutego 2010, 08:22
"I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim"- Niekiedy bezowocnie tkwimy we własnej wizji naszego szczęścia. Wydaje się nam, że to jest dla nas dobre. Nie pytamy Jezusa, bo "sami wiemy." Męczymy się, zamiast zapytać Jego. Dlaczego nie pytamy? Może boimy się, że każe nam "zostawić wszystko", całą naszą iluzję szczęścia i "pójść za Nim."