Nie możecie służyć Bogu i mamonie - Łk16,1 -13

Stanisław Biel SJ

Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał go do siebie i rzekł mu: Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą. Na to rządca rzekł sam do siebie: Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu.

Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: Ile jesteś winien mojemu panu? Ten odpowiedział: Sto beczek oliwy. On mu rzekł: Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt. Następnie pytał drugiego: A ty ile jesteś winien? Ten odrzekł: Sto korcy pszenicy. Mówi mu: Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt. Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił.

Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości. Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy /wszystko/ się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków. Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze? Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie”.

Dzisiejsza Ewangelia zawiera pewien paradoks. Jezus mówi, że synowie tego świata są roztropniejsi od synów światłości. Daje więc pewną naganę nam, chrześcijanom. Z pewną dozą humoru, a dla niektórych nawet zgorszenia, proponuje za wzór złodzieja, nieuczciwego zarządcę. Zastanówmy się, dlaczego?

1. Bogaty człowiek z przypowieści (pośrednio także Jezus) chwali swego nieuczciwego zarządcę za inteligencję, spryt, przedsiębiorczość. Jezus nie pochwala niesprawiedliwości, korupcji, malwersacji, ale pomysłowość, która pozwala wyjść z krytycznej sytuacji. Nieuczciwy zarządca potrafił wykorzystać krótki czas, by zyskać sobie przyjaciół i zdobyć aprobatę swego pana. Wykorzystać nieuczciwie, ale bardzo inteligentnie.

W tym miejscu przypomina się inna przypowieść Jezusa: o pannach głupich, nierozsądnych i mądrych, rozsądnych (Mt 25, 1-13). Morał przypowieści, bardzo upraszczając, jest taki: człowiek głupi nie zbawi się. Jesteśmy wszyscy powołani do mądrego, rozsądnego korzystania z darów, jakie posiadamy, ale - mając na uwadze cel naszego życia.

2. Jezus chwali nieuczciwego zarządcę, gdyż trwoni majątek właściciela z korzyścią dla innych. Ten człowiek, stojący w obliczu bankructwa, potrafi zaskarbić sobie przyjaciół poprzez hojność.

Wobec Pana Boga będziemy zawsze dłużnikami. Nasze rachunki z Panem Bogiem nigdy się nie zgadzają, nigdy nie są czyste, wyrównane. Niewłaściwie administrujemy darami, które otrzymaliśmy od Stwórcy, uważamy je za własność, wykorzystujemy dla własnych, niejasnych i nieuczciwych celów, nie liczymy się z innymi... Przypowieść uczy, jak radzić sobie z tymi nieprawidłowościami. Bóg będzie zadowolony, gdy jak nieuczciwy zarządca, będziemy Jego majątek przelewać na innych. Bóg aprobuje nieprawidłowości, które służą innym. Zawsze jest czas, by rozdawać przebaczenie, miłosierdzie, współczucie, miłość…

3. Trzecią postawą, za którą pan pochwalił nieuczciwego zarządcę, była jego skłonność do ryzyka, odwaga oraz fantazja. Rządca w mistrzowski sposób obmyślił strategię i plan, oczywiście oparty na oszustwie. Oszukując swego pana, zaryzykował bardzo wiele. Jednak postawił wszystko na jedną kartę. I wygrał.

My, współcześni chrześcijanie, przypominamy częściej biurokratów i urzędników w administracji państwowej. Jesteśmy precyzyjni, mamy gotowe schematy, wzory, odpowiedzi... Natomiast brakuje nam oryginalności, spontaniczności, radości życia, entuzjazmu, fantazji. Zarówno w życiu osobistym, rodzinnym, jak i w zaangażowaniu społecznym. Brak entuzjazmu, fantazji to brak serca. A bez serca nie można być uczniem Jezusa, nie można być świętym. Brak odwagi i gotowości podjęcia ryzyka jest daleki od radykalizmu ewangelicznego.

Jakie uczucia budzi we mnie postawa nieuczciwego rządcy? Czy nie jestem uwikłany w nieprawidłowości etyczne (brak przejrzystości, niesprawiedliwość, korupcja, zakłamanie…)? Czy jestem człowiekiem fantazji i humoru? Czy raczej cechuje mnie formalizm, konformizm, lęk przed oceną innych, obawa przed byciem innym? Co sądzę o ludziach, którzy są sobą i nie poddają się dyktatowi mody czy presji innych? W jaki sposób wykorzystuję swój rozum, inteligencję? Czy dostrzegam u siebie cechy przedsiębiorczości, pomysłowości, skłonności do ryzyka? Jaka jest moja pasja życiowa? Czy jestem hojny dla innych czy tylko dla siebie?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie możecie służyć Bogu i mamonie - Łk16,1 -13
Komentarze (4)
W1
Waldek 1962
4 kwietnia 2012, 10:50
To jak mam rozumieć postępowanie np "ojca dyrektora" komu służy Bogu czy mamonie? Wierzyć słową bibli czy jego, a jeżeli nie wierzę jego słową( patrząc na jeo czyny) to czy nie wierzę słową bibli?  Lub wierząc w słowa bibli mam go potępić? Czy wiara zależy od pojemnosci portfela?
20 września 2010, 12:37
Wedle innych komentarzy do tej ewangelicznej perykopy niekoniecznie zarządca był nieuczciwy. Ta część długu, która została przez niego darowana dłużnikom, mogła stanowić prowizję, a więc zarobek zarządcy. Wtedy zarządca zrezygnowałby z zarobku w sytuacji zagrożenia, żeby zyskać w przyszłości pomoc od dłużników. Drobną rzecz poświęcił na rzecz większej.
G
GD
18 września 2010, 23:59
1. Bogatym człowiekiem z przypowieści jest sam Bóg. Zarządcą jest człowiek, który otrzymuje dobra od Boga. Zadaniem człowieka jest właściwe zarządzanie tymi dobrami. Jednym z takich dóbr są dobra materialne.  2. Zarządca z przypowieści nie gospodaruje dobrami w sposób prawidłowy (trwoni majątek Pana) i naraża się na gniew pracodawcy. Człowiek źle gospodaruje swoim majątkiem (otrzymanym, jako dobro od Boga). Majątek staje się dla niego najważniejszy, ważniejszy od przyjaciół, rodziny, Boga. Człowiek zaczyna służyć mamonie. Te dobra, które maja być tylko środkiem stają się celem życia człowieka. Niczego poza nimi nie dostrzega. Bóg daje odczuć człowiekowi, że źle używa dóbr, które od niego dostał. 3. Zarządca próbuje właściwie zarządzać majątkiem. Tutaj budzą się wątpliwości, czy ten zarządca naprawdę dobrze czyni rozdając majątek swojego Pana (hojny Maciek z cudzej kieszeni)? Ale pamiętajmy, że tym zarządcą jesteśmy my sami, a dobra Pana, które rozdajemy, to nasz własny majątek (dobro otrzymane od Boga). Człowiek zaczyna rozumieć swoje błędy w zarządzaniu majątkiem i próbuje zmienić postępowanie dzieli się dobrami z innymi, czym zyskuje ich wdzięczność. Majątek przestaje być dla niego najważniejszy, widzi w nim środek aby gdy /wszystko/ się skończy, przyjęto go do wiecznych przybytków. 4. Pan pochwala postępowanie zarządcy. Bóg pochwala postępowanie człowieka, który uniezależnia się od majątku, a zaczyna rozumieć prawdziwy sens życia. Majątek pozwala mu uszczęśliwić bliźnich i otwiera drogę do nieba. 5. Niestety nie można dwom panom służyć. Człowiek zaślepiony, zniewolony dobrami doczesnymi przestaje dostrzegać Boga. Jeśli majątek jest dla ciebie najważniejszy, pomnażasz go idąc po trupach, jesteś na złej drodze, źle gospodarujesz darami otrzymanymi od Boga. Dzieląc się tym dobrem z innymi, traktując je jako środek, nie cel wkraczasz na właściwą drogę, zaczynasz dobrze zarządzać niegodziwą mamoną, spotka cię za to nagroda prawdziwe dobro będzie ci powierzone.
R
R
18 września 2010, 23:26
"Natomiast brakuje nam oryginalności, spontaniczności, radości życia, entuzjazmu, fantazji" Ciekawe, kto nam je wyciał z głowy? na to już Wielebny Autor nie odpowiedział.