Nie poniewierajmy siebie! - Mt 7, 6. 12-14

Mieczysław Łusiak SJ

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Nie dawajcie psom tego, co święte i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami i obróciwszy się, was nie poszarpały.

Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy. Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują".

Rozważanie do Ewangelii

Wąską bramą prowadzącą do życia jest Miłość, która polega między innymi na tym, że czynimy innym to, czego oczekujemy od innych. Kiedy rezygnujemy z tej bramy prowadzącej do życia, podobni jesteśmy do rzucających perły przed świnie. Życiem prawdziwie godnym człowieka jest bowiem Miłość. Gdy człowiek nie kocha, marnuje się. Jego wrodzona wartość jest poniewierana.

DEON.PL POLECA


To my jesteśmy ową świętością, której nie należy „dawać psom”. Dzieje się tak zawsze, gdy rezygnujemy z przechodzenia przez ciasną bramę Miłości.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie poniewierajmy siebie! - Mt 7, 6. 12-14
Komentarze (3)
Alicja Snaczke
22 czerwca 2010, 15:31
Trzeba się nieustannie trudzić, by utrzymać się na wąskiej drodze; trudy znosić z pokorą, a nawet radością. Ogarniać miłością Pana Boga, a przez Niego każdego człowieka. Łatwiej jest wyznać: kocham Ciebie, Panie, trudniej powiedzieć każdemu człowiekowi. Jednak nauka miłości daje dojrzałe i piękne owoce. Dziękuję Panu Jezusowi, za Jego Miłość, której pragnę się mocno trzymać.
E
EwKa
22 czerwca 2010, 11:23
Nie tylko należy iść wąską drogą i przepychać się wąską bramą, ale nade wszystko trzeba je odnaleźć... A nam się wydaje, że sama powściągliwość, odmawianie sobie czegoś od czasu do czasu, rezygnacja z grzechu raz na tydzień - to już ta właściwa ścieżka i dobra droga... Myślę, że odnajdywanie ścieżek to duchowa praca z godziny na godzinę, bez urlopów i ulg, choć z niezaplanowanymi upadkami; w końcu słabość, ta autentyczna, nie da się tak łatwo wykorzenić... 
M
Maria
22 czerwca 2010, 09:18
Brać, dawć - jedno i drugie niełatwa sprawa. Ileż to razy odstępuję to, co naprawdę do mnie nie należy. Przeciem ja taka hojna uszczęśliwiaczka! W jednej się chwili obnażam, golizną świecę, co mi tam... szatę, moją godową szatę zakładm szefowej pani albo przyjaciółeczce, albo córeczce. Niechaj się cieszą, niech im zarabia na tytuł świata miss