O wspaniałym Rolniku - Mt 13, 24-30

Mieczysław Łusiak SJ

Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: "Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł.

A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast. Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: «Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc się wziął na niej chwast?» Odpowiedział im: «Nieprzyjazny człowiek to sprawił». Rzekli mu słudzy: «Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?»

A on im odrzekł: «Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza»".

DEON.PL POLECA

Rozważanie do Ewangelii

Jaka jest różnica między chwastem a pszenicą? Jedno i drugie czerpie pokarm z gleby, poi się deszczem i posila energią słońca. Różnica polega na tym, że pszenica, gdy dojrzeje, karmi innych. Chwast natomiast nie nakarmi nikogo. Dlatego pszenica jest symbolem ludzi przemienionych w Miłość. Póki nie są oni dojrzali, łatwo można ich pomylić z chwastem. Dlatego Jezus nie pozwala od razu wyrywać chwastów. Każdy jednak, kto wzrasta w Miłości może liczyć na opiekę Rolnika – Pana Żniwa. On nie szczędzi środków, by Jego pszenica dojrzewała. A skoro tak, to na pewno dojrzeje.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O wspaniałym Rolniku - Mt 13, 24-30
Komentarze (18)
Alicja Snaczke
26 lipca 2010, 13:51
Miłosierny Pan Jezus jest naszym kołem ratunkowym, bo bez wstawiennictwa Pana, może już by nas nie było. "Może jaskinią zbójców stał się w waszych oczach ten dom, nad którym wzywano mego imienia? Ja to dobrze widzę - wyrocznia Pana" (Jr 7,11). Pan Jezus oczyszczał dom swego Ojca, by nas pobudzić do czystości, do uwielbiania i dziękczynienia Boga Ojca.  Każdy z nas wierzących: świeckich, hierarchiów kościelnych, wszystkich duchownych i zakonników powinno zastanawiać częście,j z jakim sercem wchodzimy do świątyni i słuchamy Słowa Bożego. Myślę, że od tego zależy, na ile Go przyjmujemy.
Jadwiga Krywult
26 lipca 2010, 07:30
Żyjemy w świecie pełnym wynaturzeń, i dobrze byłoby czasem usłyszeć np. w kazaniu (jak dziś słyszałam) o bojaźni Pańskiej, o karze. Polecam Tobie i wszystkim bardzo aktualny w treści tekst z Jr 7,1-11. Pewnie, że kazania słyszymy nie takie jak potrzeba. (8) Oto wy na próżno pokładacie ufność w zwodniczych słowach. To są zwodnicze słowa: wystarczy potępić in vitro, postawić krzyż gdzie popadnie, głosować na 'odpowiednią' partię. (9) Nieprawda? Kraść, zabijać, cudzołożyć, przysięgać fałszywie, palić kadzidło Baalowi, chodzić za obcymi bogami, których nie znacie... O tym kazań nie słyszymy. (10) A potem przychodzicie i stajecie przede Mną w tym domu, nad którym wzywano mojego imienia, i mówicie: Oto jesteśmy bezpieczni, by móc nadal popełniać te wszystkie występki. A księża (i biskupi) przyklasną: jesteście bezpieczni.
Jurek
25 lipca 2010, 20:42
Mocny tekst. Jeremiasz był jednym z tych proroków, którzy nie prorokowali wg zapotrzebowania możnowładców. O dziwo, własnie w tym miejscu w Biblii mam włożony obraz Miłosiernego Jezusa.
Alicja Snaczke
25 lipca 2010, 16:20
JurekS. dziękuję za rozwinięcie skrótu myślowego. Żyjemy w świecie pełnym wynaturzeń, i dobrze byłoby  czasem usłyszeć np. w kazaniu (jak dziś słyszałam) o bojaźni Pańskiej, o karze. Polecam Tobie i wszystkim bardzo aktualny w treści tekst z Jr 7,1-11.
G
gość
25 lipca 2010, 14:55
Przecie nikogo nikt nie zmusi, ażeby wchodził ze złem w układ: czynił, co każe mu.
Jurek
25 lipca 2010, 13:43
a.snaczke, może użyłem pewnego skrótu myślowego. Chodzi mi o to, że dzisiejszy świat zatraca pojęcie grzechu. To co wg nauki Chrystusa jest grzechem wg świata nie jest. To, ze upadamy nie jest jeszcze takie straszne. Ale gorsze jest to że trwamy w tym upadku, a często grzech, który nas do tego doprowadził relatywizujemy. Pisząc "próba zafałszowania naszego grzechu" miałem na myśli nasze, osobiste działanie mające na celu przystosowanie prawa Bożego do naszych zachowań, a tym samym tworzenie własnego prawa.
Alicja Snaczke
25 lipca 2010, 11:51
Do JurkaS, przepraszam Cię, ale co rozumiesz przez "zafałszowanie naszego grzechu"? Czy sam grzech nie jest sam w sobie grzechem, który nas oddala od Pana Jezusa? To iwelkie wyzwanie być wierną Panu, wśród tylu wokół. konsekwencji grzechu.
Jurek
24 lipca 2010, 23:24
Przez kilka, kilkanaście lat jeździłem na wakacje do babci i zawsze brałem udział w żniwach. To były czasy kiedy się jeszcze ręcznie kosiło i podbierało zboże. Pamiętam ile razy pokłółem się wyciągając osty z pęków zboża. I mogę powiedzieć, że ani zboże nie nabierało cech chwastów, ani odwrotnie. A wieczorami paliliśmy ogniska po miedzach wrzucając do ognia zebrane chwasty. Dla mnie ta przypowieść jest pokazaniem pewnej wyrazistości Królestwa Niebieskiego. Nie ma czegoś takiego jak pszenico-chwast czy chwasto-pszenica. Albo opowiadamy się po stronie dobra (Chrystus), albo po stronie zła (diabeł) I dodam jeszcze, że sam upadek nie wyklucza nas z bycia synami Dobra, ale próba zafałszowania naszego grzechu przesuwa nas w kierunku zła.
Jadwiga Krywult
24 lipca 2010, 18:48
Jednak czasem nurtuje mnie pytanie: dlaczego pszenica ma wzrastać razem z kąkolem? Przy mojej interpretacji nie ma tego problemu :)) Miejsce na polu nie może być puste - wyrwie się kąkol, to jeszcze gorszy chwast wyrośnie. Coś jest o tym w Ewangelii, wyrzuci się złe duchy, to po jakimś czasie wrócą do wysprzątanego, ale pustego, mieszkania i jeszcze wygodniej się urządzą.
M
Maria
24 lipca 2010, 17:10
Potęga zła zapanowała nad naszym polem: rodziną naszą, szkołą, wspólnotą, na przykład narodową, i nad psychiką moją. Wyplenić choćby jeden chwast, tej siły nie ma. Próżne wodzenie się za łeb, z tym kogo chciałoby się zmienić, strata energii. Przecie nikogo nikt nie zmusi, ażeby wchodził ze złem w układ: czynił, co każe mu. Trujący chwast będzie niszczył, krzywdził zabijał, ale to wszystko. Więcej niczego nie uczyni. Mogę postawić mu tamę. Zawsze mogę wzrastać pszenicą.
Alicja Snaczke
24 lipca 2010, 17:08
To prawda nie zmienia się kąkol w pszenicę. Jednak czasem nurtuje mnie pytanie: dlaczego pszenica ma wzrastać razem z kąkolem?  Dlatego ten mój pierwszy wpis.   W dzisiejszej Ewangelii istotnie, jednoznaczne jest, oddzielenie dobra od zła.
Jadwiga Krywult
24 lipca 2010, 15:39
A może być i tak, że Pan pozostawia pszenicę i kąkol do ostatniego dnia, by pszenica umacniała się w swoim dojrzewaniu, a kąkol miał szansę nawrócenia? Kąkol to kąkol, nie zmienia sie w pszenicę.
K
katolik
24 lipca 2010, 15:31
Zła jest tyle na ziemi, że pora na zapowiedziane żniwa. Wszak jest już 6011 rok!
Alicja Snaczke
24 lipca 2010, 14:45
A może być i tak, że Pan pozostawia pszenicę i kąkol do ostatniego dnia, by pszenica umacniała się w swoim dojrzewaniu, a kąkol miał szansę nawrócenia? Bo przecież dla jednych i drugich świeci to samo słońce i ziemia nawadnia się tymi samymi kroplami deszczu.
24 lipca 2010, 11:58
"Cierpliwość jest rdzeniem miłości." św. Katarzyna ze Sieny
S
szary
24 lipca 2010, 11:37
  A tak anegdotycznie -  niejaki  Kazimierz  K ą k o l   był  w l. 1974-1980  ministrem-kierownikiem  Urzędu  do spraw  wyznań.      Nasiali  kąkolu...?
S
szary
24 lipca 2010, 10:57
 ~~Kinga , ciekawa  uwaga.  Rzeczywiście  w kazdym  człowieku  też  rośnie  pszenica  i kąkol, a wielu jest pewnych , że są tylko  pszenicą.  Tacy  są  niebezpieczni  dla  otoczenia.     Pan  Jezus  pięknie  sobie radził z ludżmi,  nigdy nie mogę  się  nadziwić...   Wie(dział)  wszystko,  nawet  z kim  rozmawiać ,  a z kim  - n i e  rozmawiać (bo - sam kąkol?)
Jadwiga Krywult
24 lipca 2010, 10:36
Myślę, że nie chodzi o to, żeby pszenica była symbolem ludzi dobrych, a kąkol - złych, ale o to, że w każdym człowieku jest pszenica i kąkol. Nadgorliwe wyrywanie kąkolu (skupianie się na zwalczaniu wad) prowadzi do zniszczenia pszenicy - do tego, że człowiek staje się nie do wytrzymania dla otoczenia.