Po co brak cierpienia i długie życie? - Łk 9,22-25

Mieczysław Łusiak SJ

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie".

Potem mówił do wszystkich: "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?"

Rozważanie do Ewangelii

Jeśli ktoś nie naśladuje Jezusa (choćby nieświadomie), to zatraca siebie i wyrządza sobie wielką szkodę. Nic innego nie ma większego znaczenia: ani brak cierpienia, ani długie życie. Liczy się przede wszystkim naśladowanie Jezusa, bo to On zmartwychwstał jako pierwszy. Naśladowanie Go, czyli kroczenie Jego drogą, jest więc drogą do zmartwychwstania.

DEON.PL POLECA

Każdy z nas ma swój krzyż. Nie jest on karą za coś, ale ważnym elementem drogi do Nieba. Bez krzyża nie ma wzrostu w Miłości, czyli w umiejętności życia w Niebie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Po co brak cierpienia i długie życie? - Łk 9,22-25
Komentarze (25)
SD
Szewczyk Dratewka
20 lutego 2010, 17:01
"Jest też inne chrześcijańskie postrzeganie cierpienia Jezusa. Wedle niego dzieło Jezusa dokonało się nie dzięki, ale mimo cierpienia. Spokojne przyjęcie przez Jezusa-Boga tortur prowadzących do śmierci było przejawem jego miłosierdzia wobec sprawców, a Jego moc okazała się w zmartwychwstaniu. Pokazał w ten sposób, że może zwyciężać nie zabijając, że ma władzę nad śmiercią, że przemoc i zadawanie cierpienia innym nie prowadzą do zwycięstwa i nie mają sensu (dobrego rezultatu). Jezus więc nie uczynił z cierpienia drogi życia, ale pokazał jak iść przez życie mimo cierpienia" - pisząc to, nie miałem na myśli żadnego konkretnego odłamu chrześcijaństwa. Taki sposób myślenia występuje w różnych odłamach chrześcijaństwa - włącznie z rzymskokatolickim. Myślenie powyższe łaczy zatem chrześcijan różnych odłamów, którzy w taki sposób postrzegają cierpienie Jezusa. Ja też mam pytania. Odnośnie poniższej wypowiedzi: Cierpienie powiększa ośrodek miłości, serce. Serce staję się bardziej podatne na miłość i coraz większe jego obszary zajmuje miłość. W cierpieniu powstaje pokora ( akceptacja cierpienia)lub pycha (negacja cierpienia). Cierpienie może wzmagać miłość, ale nie musi, może wzmagać nienawiść i inne złe uczucia - to zależy od rodzaju cierpienia i od stosunku wobec niego. Uważam, że drugie zawiera słuszną obserwację, iż cierpienie może uczyć pokory. Jednakże stwierdzenie "W cierpieniu powstaje (...) pycha (negacja cierpienia)" uznaję za błędne uogólnienie. Pycha powstaje raczej w powodzeniu niż cierpieniu. Negacja cierpienia ani nie jest pychą, ani do niej wprost nie prowadzi. Pycha odrzuca to, co dobre, by pokazać rzekomą wyższość odrzucającego nad ofiarującym. Zaś odrzucenie cierpienia jest odruchem naturalnym i jeśli nie powoduje krzywdy nie jest złe, jesli nie powoduje krzywdy, ani porzucenia obowiązku to jest odrzucenie cierpienia dobre.
RK
Robert Kożuchowski
20 lutego 2010, 15:56
Nie było mnie, i trzeba rozróżnić niepotrzebny ból od szlachetnego cierpienia. Cierpienie powiększa ośrodek miłości, serce. Serce staję się bardziej podatne na miłość i coraz większe jego obszary zajmuje miłość. W cierpieniu powstaje pokora ( akceptacja cierpienia)lub pycha (negacja cierpienia). Szeczyku zapytałem o konkretną grupę chrześcijan, która ma zaprezentowany pogląd: "Jest też inne chrześcijańskie postrzeganie cierpienia Jezusa. Wedle niego dzieło Jezusa dokonało się nie dzięki, ale mimo cierpienia." Zapytam wprost jaki to odłam chrześcijaństwa, jak się nazywają?
SD
Szewczyk Dratewka
20 lutego 2010, 15:14
P.S. Zauważyłem, że nie zalogowałem się i wyskoczył anonim. Sorry, ktos inny pracował na kompie przede mną... Gdy w polu, gdzie wpisuje się autora wiadomości, nie wpisze się nic - wiadomość nie zostaje zatwierdzona. Więc jakim cudem słowo "anomim" pojawiło się w polu do wpisywania autora? Bo przecież samo tam nie wskoczyło...
SD
Szewczyk Dratewka
20 lutego 2010, 15:08
Ponieważ już trzeci raz zadawane jest mi to samo pytanie (za każdym razem przez inaczej podpisaną osobę) - spytam i ja: Jacy chrześcijanie jak się nazywają - uprawiający kult cierpienia czy nie uprawiający? Czy chodzi o nazwę ogólną czy o ich nazwiska ;)? I jakie ma to w ogóle znaczenie???
SD
Szewczyk Dratewka
20 lutego 2010, 14:54
Bez krzyża nie ma wzrostu w Miłości, czyli w umiejętności życia w Niebie. Miłość jest właśnie po to, by wyrywać ludzi z cierpienia. Ból fizyczny trzeba uśmierzać fizycznie, a ból ducha siłą ducha.
SD
Szewczyk Dratewka
20 lutego 2010, 14:40
Szewczyku inaczej sformułuję pytanie. Jak się nazywają ci chrześcijanie? Robert. Kożuchowski prosił o odpowidź na to pytanie. Nie opowiedzałeś. Krótko jasno i czytelnie odpowiedz proszę na pytanie. Pytania były dwa i odpowiedziałem na obydwa. Zadający jak dotąd nie skarżył się na zbytnią obszerność ani niejasność odpowiedzi. PS To nie jest przesłuchanie, żebym musiał odpowiadać krótko...
G
gienek
20 lutego 2010, 14:28
Bez krzyża nie ma wzrostu w Miłości, czyli w umiejętności życia w Niebie. Pięknie powiedziane , to przeciż codzienne dzwiganie codzienności , codzienne zwyczajne umieranie starego człowieka we mnie , które przychodzi tak trudno , w bólach , wbrew mnie , zbliża mnie zarazem do Królestwa czyli do Nieba . To Niebo można zobaczyć z pewnej perspektywy , dłuższego czasu , kiedy widać prostującą się drogę , kiedy możma uśmiechnąć się do samego siebie i do innych ...
SD
Szewczyk Dratewka
20 lutego 2010, 14:08
Dwa podejścia wśród chrześcijan do cierpienia - które można nazwać w uproszczeniu kultem cierpienia i brakiem kultu cierpienia - występują w różnych grupach chrześcijan. Występują na kilku poziomach: w oficjalnym nauczaniu grupy, w obrzędach, w deklaracjach uczestników i w ich osobistych przekonaniach. W poszczególnych grupach istnieją oba podejścia do cierpienia, oczywiście na każdym ze wspomnianych poziomów jedno z podejść dominuje. Najłatwiej określić który z podejść do cierpienia dominuje w nauczaniu i obrzędach danej grupy chrześcijan. Jednak ze względu wielkie zróżnicowanie chrzecijaństwa - wielość większych i mniejszych grup nie podejmuję się przeprowadzać analizy poszczególnych kościołów i wspólnot pod względem ich stosunku do cierpienia Jezusa i cierpienia w ogólności. Kogo interesuje rozkład tych dwóch podejść w poszczególnych odłamach chrześcijaństwa - może przeprowadzić analizę na własną rękę. Ja pokazuję zjawisko współwystępowania dwóch odmiennych podejść do cierpienia nie w kategoriach ilościowych, ale jakościowych. Co najwyżej pozwolę sobie na stwierdzenie, ze względu na to, że jest to portal rzymskokatolicki, że w najliczniejszym kościele także współwystępują oba podejścia do cierpienia. Powód jest prosty. Oba sposoby odczytywania cierpienia Jezusa pochodzą z różnego postrzegania tych samych zdarzeń w zależności od osobistego podejścia do cierpienia w ogólności.
RK
Robert Kożuchowski
20 lutego 2010, 11:25
Szewczyku inaczej sformułuję pytanie. Jak się nazywają ci chrześcijanie?
RK
Robert Kożuchowski
20 lutego 2010, 10:46
Jest też inne chrześcijańskie postrzeganie cierpienia Jezusa. - Można poprosić źródło?
SD
Szewczyk Dratewka
20 lutego 2010, 10:30
Ludzie zastanawiają się, czy cierpienie ma sens (dobry cel). Jedni mówią, że ma, inni, że nia ma, a jeszcze inni, że jedne cierpienia mają, a inne nie. Jeśli ból jest ostrzeżeniem, to jest pożyteczny. Ale są cierpienia, z których nie wypływa nic dobrego. Gdyby wszystkie cierpienia były pożyteczne, to należałoby stawiać pomniki dla katów torturujących więźniów, dla organizatorów ludobójstw, dla stadionowych bandytów, a sado-masochizm nie byłby uznawany za zboczenie. Część chrześcijan mówi o cierpieniach zadanych Jezusowi przez Żydów i Rzymian, że to przez nie (dzięki nim) dokonało się zbawienie. Z mniemania tego wywodzą oni szczególną cześć dla krzyża i nazywają go narzędziem zbawienia (z czcią wypowiadają się także o gwoździach i koronie cierniowej, ale o biczu i pięściach oprawców nie). Jest też inne chrześcijańskie postrzeganie cierpienia Jezusa. Wedle niego dzieło Jezusa dokonało się nie dzięki, ale mimo cierpienia. Spokojne przyjęcie przez Jezusa-Boga tortur prowadzących do śmierci było przejawem jego miłosierdzia wobec sprawców, a Jego moc okazała się w zmartwychwstaniu. Pokazał w ten sposób, że może zwyciężać nie zabijając, że ma władzę nad śmiercią, że przemoc i zadawanie cierpienia innym nie prowadzą do zwycięstwa i nie mają sensu (dobrego rezultatu). Jezus więc nie uczynił z cierpienia drogi życia, ale pokazał jak iść przez życie mimo cierpienia.
Jadwiga Krywult
20 lutego 2010, 09:53
Niedoskonały, Jezus nie tylko cierpiał, korzystał z zaproszeń na uczty, zarzucano mu nawet, że jest żarłokiem :)) Do cierpienia bynajmniej nie pędził z radością (modlitwa w Ogrójcu o tym świadczy). Myślę, że życie trzeba brać takim jakim jest, przyjmować cierpienie jeśli nie ma innego wyścia, i to jest umiejętność, którą trzeba starqać się opanować.
RK
Robert Kożuchowski
20 lutego 2010, 08:36
Droga Jadwigo, przez cierpienie wchodziś w głębie miłości. Poszerza ci się jakby objetość serca, przez co więcej miłości do niego spływa. Kto odrzuca cierpienie, odrzuca miłość.
G
gienek
20 lutego 2010, 08:35
Najtrudniej jest oderwać się od cierpienia (krzyża) , to znaczy przyjąć Krzyż jako coś tak normalnego jak obecność obok mnie innego człowieka , ten proces przyjmowania cierpienia , inaczej oderwania swego ego skoncentrowanego na swoim niezasłużonym cierpieniu trwa całe życie ...ale są takie promyczki wśród nas , które dzięki łasce pochodzącej od Ducha Świętego potrafią to osiągnąć ... to święci żyjący pośród nas ...pragnę im za tą postawę serdecznie podziękować ...MIŁOŚĆ z Was promieniuje :-)))
Jadwiga
20 lutego 2010, 08:23
Problemem chyba nie jest cierpienie i ew niesprawiedliwosc na tym swiecie. Zreszta czy ktos gdzies powiedział ze swiat ma byc sprawiedliwy? Problemem jest czy - ludzie rzeczywiscie chca zbawienia...
RK
Robert Kożuchowski
20 lutego 2010, 06:39
Niedoskonały- naśladowanie Chrystusa to to robienie "toczka w toczkę" tego samego. Jezus nauczał, żeby zła nie czynić i cieszyć się życiem z rozwagą i umiarem, myśląc pierwej o Królestwie Niebieskim. A co jest złego w rogalikach albo w sporcie? Jezus nie tworzyl stron internetowych, to idąć twoją myslą, tej strony też nie powinno być. Życzę radości i większej perpektywy w patrzeniu na Jezusa, no i radości serca.
N
niedoskonały
20 lutego 2010, 01:03
A dlaczego niektórzy mają cięższy krzyż a inni jakby wcale go nie mieli? Nie wiemy jaki krzyż ma nasz bliźni. Wiemy tylko że powinien cierpieć.
A
as
20 lutego 2010, 00:58
kieszonki bodajże z mięsem i to były sakiewki
A
as
20 lutego 2010, 00:50
A dlaczego niektórzy mają cięższy krzyż a inni jakby wcale go nie mieli?
N
niedoskonały
20 lutego 2010, 00:47
Tylu ludzi, rónież na tym forum, pasjonuje sie sportem, wielu lubi dobrze zjeść i dzieli się przepisami na rogaliki, kieszonki bodajże z mięsem i inne specjały. Chrystus nie robił ani jednego ani drugiego. To znaczy, że wspomniane osoby nie naśladują Chrystusa, chociażby nieświadomie i powinny zastąpic swoje pasje oraz przyjemności cierpieniem.
R
R50
18 lutego 2010, 14:51
Kazdy z nas ma swoj krzyz. - nie zawsze go akceptuje choc jest On droga do Nieba. Ile jeszcze potrzeba Milosci aby zmartwychwstac?!
RK
Robert Kożuchowski
18 lutego 2010, 12:18
Dziękuję Wojciechu z krzepiace słowa, niemniej jeśli taki jest ich sens, to nie mnie dziękować.
W
Wojciech
18 lutego 2010, 11:20
Dziękuję Robercie za Twoje słowo wyjaśnienia, bardzo mi to rozjaśniło sens dzisiejszej Ewangelii. :-)
Alicja Snaczke
18 lutego 2010, 10:30
Panie Jezu! Dziękuję Ci za tę łaskę, zaproszenia do pójścia za Tobą. Będę się uczyć prawdziwej miłości, Miłości Krzyża. Wybierając drogę życia, wybieram Ciebie. "Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami."
RK
Robert Kożuchowski
18 lutego 2010, 09:20
Jeśli kto chce iść za Mną,- Kto chce zbawienia niech się zaprze samego siebie- niech zrezygnuje z własnego egoizmu , niech co dnia weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje.- i stanie się doskonale pokornym sługą innych. Bo kto chce zachować swoje życie,- Kto uzna się za samowystarczalnego straci je- zatraci się , a kto straci swe życie z mego powodu-a kto zrezygnyje z własnego egoizmu w Imię Miłości ten je zachowa.- ten będzie zbawionym. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?"- osboste zrozumienie.