Poznaj Boga, a uwierzysz - Mt 16, 13-20

(fot. lauren rushing / flickr.com)
Mieczysław Łusiak SJ

Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: "Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?" A oni odpowiedzieli: "Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków". Jezus zapytał ich: "A wy za kogo Mnie uważacie?"

Odpowiedział Szymon Piotr: "Ty jesteś Mesjaszem, Synem Boga żywego".

DEON.PL POLECA

Na to Jezus mu rzekł: "Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie.

Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr - Opoka i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie".

Wtedy przykazał uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem.

Komentarz do Ewangelii:

Dlaczego Jezus przykazał uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem? Dlatego, że nie powinniśmy dowiadywać się, kto jest Mesjaszem, ale powinniśmy rozpoznać Mesjasza w osobie Jezusa. Ludzie wierzący to nie ludzie, którym ktoś powiedział, że Jezus jest Bogiem i oni w to uwierzyli. Ludzie wierzący to tacy, którzy poznali Jezusa i dlatego uznali Go za swego Pana i Zbawcę. Takim wierzącym był Szymon Piotr. Bóg Ojciec objawia nam swego Syna (a przez to siebie), bo nie chce, by nasza wiara była ślepa. Kto pozna to objawienie, ten nie będzie miał wątpliwości: Jezus jest Bogiem.

Nigdy nie spotkałem człowieka niewierzącego w to, że Jezus jest Bogiem. Spotkałem tylko ludzi nieznających Jezusa, którzy twierdzili, że On nie jest Bogiem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Poznaj Boga, a uwierzysz - Mt 16, 13-20
Komentarze (1)
M
Maria
24 sierpnia 2014, 20:50
Wtedy przykazał uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem. Czuję się jakby Jezus mi przekazał, bym nie mówiła wszystkim, ze On jest Bogiem. Odbieram ludzi wokół, odbieram różnego rodzju społeczności, hmm także kościelną jako powierzchowne, tak naprawdę nie przyjmujące Jezusa.Ot Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek. Nieustanny kompromis. Może  powinnam zgodzić się na bycie z Nim samą, nie chcieć nikogo włączać do nas? Może trzeba mi dorosnąć do pojęcia, że prawdziwy Kościół to nieliczni ludzie a to wsio wokół to tak jak za czasów Jezusa?Bieganie tłumne, gdy była perspektywa otrzymania czegoś, uwolnienia od jakiejś udręki. Gdy co do czego przyszło, to tłum poparł zabójców Jezusa. Taka ludzka miazga.