Prorok jest lekceważony tylko w rodzinnym mieście

(fot. flickr.com/ by mockstar)
ks. Marek Jawor - biblista

Każdy ma swoją ojczyznę. Każdy gdzieś zapuszcza swoje korzenie. Wracamy z nostalgią do miejsc, które wyryły się głęboko w naszej pamięci. Najczęściej jest to miejscowość, gdzie spędziliśmy nasze dzieciństwo, zwłaszcza, kiedy było szczęśliwe. Zapewne z nieukrywanym wzruszeniem wracał również Jezus do ojczystego gniazda.

Dzisiejsza perykopa to jedyny urywek Ewangelii wg św. Marka, który rozgrywa się w małej ojczyźnie Zbawiciela. Jakkolwiek wiemy to z innego miejsca (np. Mk 1,9), że miejscem tym był Nazaret, to jednak sam ewangelista nie wzmiankuje w perykopie o tym expressis verbis. Pozostawia grecki termin patris, zarówno w warstwie narracyjnej (Mk 6,1), jak i w słowach Jezusa (Mk 6,4). Biblia Tysiąclecia oddała termin jako "rodzinne miasto", tymczasem rzeczownik grecki jest natury bardziej ogólnej i oznacza "ojczyzna, miejsce zamieszkania". Stąd św. Marek mówi o Jezusie, który wraca do "ojczyzny" i dodaje jeszcze "swojej" (gr. autou) w celu zawężenia terminu patris. Jest to zatem miejsce znane i bliskie, gdzie nie tylko Jezus, ale i Jego ziemska rodzina są powszechnie znani i gdzie musieli spędzić lwią część swojego życia.

Powrót do ojczyzny niesie ze sobą wielkie nadzieje, ale często przynosi rozczarowanie. I ono stało się udziałem Jezusa. Liczył na zrozumienie i ciepłe przyjęcie. Otrzymał zwątpienie ze strony współobywateli. Co więcej, oni Go zupełnie odrzucili! Ewangelista wyraża to mocnym, dosadnym słowem skandalidzo (Mk 6,3). Obecni w synagodze mieszkańcy Jego małej ojczyzny nie tylko o Nim "powątpiewali", oni byli autentycznie zgorszeni(!) wszystkim, co dotyczyło Jezusa.

Czasownik skandalidzo (por. polskie "skandal") pojawia się 8 razy u św. Marka poprzez całą narrację. Począwszy od przenośnego znaczenia słowa w Mk 4,17, gdzie tłumaczone jest jako "załamać się" w odniesieniu do ludzi niestałych w wierze, aż po Mk 14,29, gdzie Piotr wyznaje, iż on nigdy nie zwątpi w Jezusa. Szczególne miejsce zajmuje on w mowie Jezusa na temat zgorszeń (Mk 9,42-50). Pojawienie się terminu w Ewangelii wg św. Marka zawsze w jakiś sposób powiązane jest z Osobą Chrystusa. W Mk 6,3 Jezus i Jego działalność stanowią przyczynę, dla której obecni w synagodze gorszą się, bo nie potrafią pojąć Jego misji, bo nie potrafią przekroczyć swoich umysłowych ograniczeń, bo nie potrafią zrozumieć planów Bożych. Wszak czy znany przez nich Syn Cieśli mógł być Kimś Innym, niż oni to wiedzieli?! No właśnie. Ludzka wiedza i Boże drogi niekoniecznie muszą się zawsze skrzyżować!

Nie wszystko można zrozumieć w odniesieniu do Jezusa i do całej wiary. Gdyby można było pojąć zupełnie wszystkie prawdy wiary, to już nie była by to wiara tylko pewność. W wierze chrześcijańskiej zawsze pozostanie naddatek, czasami nawet duży, który nigdy nie zostanie ostatecznie wyjaśniony. Obecni w synagodze obywatele ojczyzny Jezusa nie uwzględnili prostej prawdy, iż nie wszystko wiemy o Drugim Człowieku tylko z zewnętrznej obserwacji. Ogląd ejdetyczny nie gwarantuje całościowej oceny bliźniego! Wnętrze ludzkie jest dla innych zakryte i może zawierać skarby, o których jedynie Bóg ma pojęcie! Prawdziwą wartość i wielkość (lub małość) każdego człowieka zna jedynie Bóg! Nie wartościujmy zbyt ostro i zbyt pewnie. Zwłaszcza, kiedy czynimy to w sposób negatywny. A nuż-widelec Bóg wybrał sobie Tego Człowieka.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prorok jest lekceważony tylko w rodzinnym mieście
Komentarze (1)
B
BOŻENA
7 lipca 2012, 20:41
Nie wartościujmy zbyt ostro i zbyt pewnie  bo to co dla nas jest mądre lub piękne, wcale nie musi podobać sie Panu Bogu ;))