Recepta na lęk przed śmiercią

br. Patefon OFMconv

Każdy na wzór życia zakonnego może oddać swoje życie Panu Bogu. To On jest władcą życia i śmierci, ale jeśli w nim jesteśmy schowani, to nic nas nie przestraszy. Nie będziemy bać się śmierci, która kąsa nas całe życie i przemienia je w ciągłe myślenie: to już koniec, może niedługo, ile mi jeszcze zostało.

Franciszkańskie rozważanie "Daję Słowo" na święto Ofiarowania Pańskiego - 2 lutego 2014 r.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Recepta na lęk przed śmiercią
Komentarze (12)
+
+tof
3 lutego 2014, 11:00
łapy od patefona!!!
M
MiszelinaO
2 lutego 2014, 21:52
Ja nie zauważyłam tutaj żadnego wulgarnego języka. Nie wiem o co ta cała afera, jeśli kogoś przeraża wyrażenie o ciągnącym się smrodzie to niech lepiej się sam nad sobą zastanowi. Znam dużo bardziej wulgarne wyrażenia, których używają już nawet 7-latki. Ja lubię kazania brata Patefona bo jest bowiedziane wszystko konkretnie a nie takie cackanie się i "jem bułkę przez bibułkę". Nielubię nieszczerych ludzi, którzy owijają wszystko w bawełnę. A hejterzy zawsze się znajdą, niestety na tym padole nie brak debili.
I
isclPeoutives
2 lutego 2014, 18:39
Prawdziwą receptą na lęk przed śmiercią jest kochający partner życiowy: mąż, żona, czyli to do czego prawa tak często nam odmawiacie w duszpasterstwach młodzieżowych gdzie podejmuje się decyzje na resztę życia.  
MR
Maciej Roszkowski
2 lutego 2014, 15:17
    Sprawa języka jest bardzo ważna i chyba niedoceniana w procesie formowania duchownych. Nie podoba mi się, gdy ktoś chce być "fajny", bo to w gruncie rzeczy podlizywanie się słuchaczom.    Na drugim biegunie jest jakiś dziwny, wymyślony (przez kogo?) i równie sztuczny jędyk niektórych kaznodziejów. Jak syszę po raz któryś w kazaniu " w sposób szczególny", albo o "ubogacaniu", to trudno mi sie skupić i grzeszę niechęcią. No i długość kazań! Jak ktoś nie potrafi powiedzieć w 5 minut, to 15 mu nie pomoże. A zatem ?    Dziś około 75% obywateli to analfabeci funkcjonalni. Rozumieją słowa, gorzej ze zdaniami, a zdanie podrzędnie złożone jest ponad ich siły. Zatem kótko, prosto i przystepnie, językiem poważnym, ale nie namaszczonym i bez wtrętów z gwar subkulturowych.
G
gupek
2 lutego 2014, 14:03
@~Kubalicki ten wulgarny język, to chyba słowo "plemnik" :)
T
Tomasz
2 lutego 2014, 14:02
Zauważyłem, że najodważniej o śmierci mówią księża przed czterdziestką.
M
marteczkakrk@wp.pl
2 lutego 2014, 13:36
Bóg zapłać za refleksje :)
P
piter
2 lutego 2014, 11:05
Co do wulgarnego języka kaznodziejów. W oryginalnym tekście Pisma Świętego zanjduje się wiele zwrotów, które w tłumaczeniu zostały bardzo złągodzone. Bardzo delikatnym przykładem jest zwrot Sarks, tłumaczony jako Ciało (Chrystusa), podczas gdy wierny przekład to Mięso (Chrystusa). Po za tym przypadkiem wiele razy w Biblii użyte są słowa, które uznalibyśmy jako obraźliwe lub wulgarne, a które tłumaczone są bardzo delikatnie. Nie namawiam do klnięcia teraz jak popadnie tylko do wyluzowania. Pozdrawiam!
K
krismal1
2 lutego 2014, 10:49
Czuy On używa wulgarnego język anie zauważyłem .Czy może chodzi o  ,,ten smród za wojskiem "                                       
G
gema
2 lutego 2014, 10:28
na codzień uzywam wulgarnego języka i z przyjemnością wysłuchałam tego "nie-różowego" mini wykładu. 
A
Adam
2 lutego 2014, 10:27
Czy to ważne jak? Bardziej istotne, że dociera do ogromnej ilości ludzi i przede wszystkim trafia do nich. Pokój i dobro. Pohamuj trochę hejty. :D
K
Kubalicki
2 lutego 2014, 10:03
Nie ma nic gorszego niż kaznodzieje, którzy używają prymitywnego - wręcz wulgarnego języka - i myślą, że są przez to tacy fajni... Znam wielu świetnych kaznodziejów, ale o dziwo - ich nigdy nie znajdziesz w internecie. To kapłani - nie celebryci.