Szukasz świętego spokoju? W Kościele go nie znajdziesz

(fot. ginnerobot / flickr.com)

Łatwo pomylić Jezusa z obrazkami o Jezusie. Łatwo z Jezusa zrobić etykietkę do swojej wizji pokoju. Ale On to demaskuje. Nie taki pokój, jaki daje świat.

Szukamy pokoju, a tymczasem już go mamy, bo On nam tak powiedział.

Jasne, że wszyscy ciągle odczuwamy niepokój i strach. Jednak nie dlatego, że On nam go nie daje. Wykładamy się na tym, że szukamy pokoju na naszą miarę. Właśnie światową miarę.

To święty spokój, czyli taki stan, w którym dobrze by było, żeby wszystko było OK., ale znów: dla mnie, dla moich bliskich, dla tego mojego małego świata, w którym się poruszam, żeby nic nie zakłócało mojego spokoju. I niby chcemy zdrowia dla bliskich, by ojciec przestał pić, by dzieci dobrze się uczyły i…, ale tak naprawdę, w głębi serca pragnę tego wszystkiego dla siebie, dla swojego spokoju.

Kocham ten fragment, w którym Jezus mówi o odejściu. On tak bardzo demaskuje płytkość mojej wiary. Jak łatwo przychodzi mi powiedzieć, że wierzę w życie wieczne, że pragnę zjednoczenia z Bogiem. Kiedyś wchodziłem na Giewont, od strony Kuźnic. Prawie cała droga w śniegu, było trudno, czasem niebezpiecznie. Przed szczytem doszło do mnie, że cała ta trasa jest dla mnie powodem do śmiechu z samego siebie, bo często mówię o tym, że chce być już w niebie, a każdy moment niebezpieczeństwa kończy się wciskaniem palców w najmniejszą szczelinę skalną, by nie spaść. Gdybyście mnie miłowali, rozradowalibyście się. Jak się okazuje jednak bardzo miłuję to życie. Bardzo miłuję pokój światowy, życie na tym świecie.

Jakże inny jest Paweł. Facet zostaje ukamienowany, okazuje się, że nie umarł, wstaje i idzie dalej głosić Pana. Nie wytacza procesu o zniesławienie, o urażenie uczuć religijnych, nie sądzi się z prześladowcami. Facet ma misję i idzie jak przecinak do przodu.

Dobra, mogłem zginąć, ale żyję, więc odczytuje to jako kolejne zadanie od Boga. Paweł wierzył w Jezusa. On wierzył Jezusowi, i wiedział na czym polega pokój Jezusa. Nie szukał spokoju, spełnienia, ale pokoju Jezusa. To jest ten stan w wierzącym, kiedy przestaje skupiać się na sobie, swoich bliskich, na swojej religijności, duchowości, a skupia się na Bogu. Zaczyna Jemu naprawdę ufać. Wtedy ma pokój. Pewność, że jest w dobrych rękach. Emocjonalnie, uczuciowo może czuć niepokój, pokusy, oschłość, odrzucenie, ale ma pewność, że Pan jest. Tu nie chodzi o emocjonalne łechtanie.

Łatwo pomylić Jezusa z obrazkami o Jezusie. Łatwo z Jezusa zrobić etykietkę do swojej wizji pokoju. Ale On to demaskuje. Daje nie taki pokój, jaki daje świat.

Chrześcijanin rozradowany, to chrześcijanin wierzący. To, co Jezus mówi, jest bardzo radykalne. Ale tak jest, każdy powód mojego zasmucenia, zagubienia radości naprawdę jest brakiem zaufania Bogu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Szukasz świętego spokoju? W Kościele go nie znajdziesz
Komentarze (5)
WD
Wujek Dobra Rada, Mistrz Ciętej
21 maja 2014, 05:04
"Jakże inny jest Paweł. Facet zostaje ukamienowany, okazuje się, że nie umarł, wstaje i idzie dalej głosić Pana. Nie wytacza procesu o zniesławienie, o urażenie uczuć religijnych, nie sądzi się z prześladowcami. Facet ma misję i idzie jak przecinak do przodu." Alleluja i do przodu? Mamy polską wersję przecinaka. Jeżeli słowa mogą kamieniować to o.Rydzyk oberwał tysiące razy (specjalne zaniżam liczbę bo nie o nią tu chodzi). Ale nie wiem czy robi dobrze nie wytaczając procesów o zniesławienie. Gdyby to robił to mógłby przekazywać środki pieniężne z odszkodowań na rzecz Radia Maryja.
jazmig jazmig
20 maja 2014, 17:54
Paweł. Facet zostaje ukamienowany, okazuje się, że nie umarł, wstaje i idzie dalej głosić Pana. Nie wytacza procesu o zniesławienie, o urażenie uczuć religijnych, nie sądzi się z prześladowcami. Facet ma misję i idzie jak przecinak do przodu. Paweł miał swoją misję, ja mam swoją, a autor swoją. Każda z nich jest inna, ale cel ten sam. Jeżeli zatem ludzie protestują przeciwko obrażaniu Boga i ich uczuć religijnych, to słusznie postępują. Skoro nie można bluźniercy dać po gębie, to pozostają sądy, które zresztą niczego nie zrobią, bo sędziowie są z tego samego towarzystwa, co bluźniercy. Zatem, wedle autora mamy udawać, że nic się nie stało i nie reagować na bluźnierstwa tylko robić swoje. Jednak jeżeli to "swoje" jest właśnie obowiązkiem reakcji na bluźnierstwa, to co?
Grzegorz Kramer SJ
20 maja 2014, 22:08
"Nie tak, jak daje świat, Ja wam daję..." Tu jest odpowiedź jazmig.
G
Grzesiek
20 maja 2014, 15:38
Zaufanie i skupienie się na Bogu to sprawy ważne, od jakiegoś czasu staram się nimi kierować. Jednak po pewnym czasie, gdy coś nie wychodzi albo zdarzają się jakieś trudności, pojawia się wspomniany niepokój. Ciężko wtedy wytrwać, ma się wątpliwość czy aby na pewno ta ciągłą ufność pomoże nam w codziennym życiu.
G
Gosia
20 maja 2014, 16:36
Na pewno pomoże :) . Właśnie w trudnych chwilach ufaj i proś o pomoc. Z mojego doświadczenia wiem, że Bóg pomaga zawsze, tylko nie zawsze wtedy, kiedy my chcemy. On ma swój czas, wie kiedy jest najlepszy czas. Niejednokrotnie się o tym przekonałam.