Na dobranoc i dzień dobry - Mt 7, 21-29

(fot. the half-blood prince / Foter / Creative Commons Attribution-NoDerivs 2.0 Generic / CC BY-ND 2.0)
Mariusz Han SJ

Łudzić się można, ale tylko do czasu…

Łudzenie samego siebie

Jezus powiedział do swoich uczniów: Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?

Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości! Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony.

DEON.PL POLECA


Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki .

Gdy Jezus dokończył tych mów, tłumy zdumiewały się Jego nauką. Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie.

Opowiadanie pt. "Mam dla kogo żyć"

Mając 19 lat zaszłam w ciążę, a ponieważ bardzo kochałam dzieci, chciałam rodzić, lecz mój partner, z którym mieszkałam, kategorycznie namawiał mnie do jej przerwania. Przeżyłam wtedy koszmar, nie kończące się awantury i w końcu zagroził, że odejdzie, jeśli nie pójdę na zabieg, a ja młoda, niedoświadczona, bałam się rozstania.

Kiedy wiózł mnie do lekarza na prywatny zabieg (bo mieszkam na wsi,), miałam nadzieję, że od lekarza usłyszę jakieś słowo odradzające zabieg, łudziłam się, że być może przy moim partnerze powie kilka słów o następstwach przerwania ciąży, że po prostu znajdę sojusznika. Ale jakże byłam naiwna, nic z tych rzeczy! Po stwierdzeniu ciąży ograniczył się tylko do informacji, że będzie to drożej kosztowało, bo już jest trochę późno.

Po wyjściu z gabinetu szłam jakby cały świat zwalił mi się na głowę, nie mogłam powstrzymać wybuchu rozpaczy. Były i komplikacje, bo okazało się, że coś tam zostało i trzeba było od nowa wyłyżeczkować, ale ponieważ miałam wysoką gorączkę i to o drugiej w nocy, więc chyba z pośpiechu pan doktor zapomniał o znieczuleniu. Co ja wycierpiałam, tego nie da się opisać. I jak na ironię po trzech miesiącach mów byłam w ciąży i ponowny zabieg u tego samego lekarza.

Te zabiegi pozostawiły trwały ślad w mojej psychice, do dziś po 13 latach od tamtych zabiegów nie mogę sobie poradzić sama ze sobą. Popadam w coraz głębszą depresję i mając 32 lata nie widzę sensu bycia w tym obłędnym i zakłamanym życiu. Kiedy mając 22 lata wyszłam za mąż i przez 2 lata nie mogłam zajść w ciążę, poszłam do lekarza, ale ten oświadczył mi, że to za krótki okres, aby się niepokoić. Fakt, że po 4 latach małżeństwa, kiedy już straciłam nadzieję, zaszłam w ciążę, ale czy zawsze się tak kończy? Zresztą jestem ruiną człowieka, rozeszłam się z mężem, sama wychowuję 6-letnią córeczkę i trudno mi znaleźć partnera, bo mam kłopoty i zahamowania...

Czy można wymagać odpowiedzialności i dojrzałości od młodej dziewczyny oszołomionej pierwszym uczuciem? Nie tylko można, ale trzeba, tym bardziej jeśli ta młoda, niedoświadczona dziewczyna uważa się za dostatecznie dojrzałą, aby podjąć w pełni świadome współżycie seksualne. Zresztą miała i tak sporo szczęścia, jeśli po usunięciu dwóch pierwszych ciąży udało jej się urodzić bez komplikacji i wychować zdrowe dziecko.

Główną przyczyną dramatycznych przeżyć dziewczyny był jej zupełny brak samodzielności i uzależnienie się od partnera. To on zdecydował o tym, czy będzie rodziła, czy nie, to on wybrał lekarza i on dziewczynę do niego zawiózł. W pewnym sensie, obarczanie winą lekarza jest z jej strony uchylaniem się od własnej odpowiedzialności. Czy rzeczywiście chciała tego dziecka, a dokładniej mówiąc - tych dzieci? Czy gotowa była wychować je sama, w nieprzyjaznej atmosferze wiejskiego środowiska? Jeśli tak, to czemu nie znalazła dość siły, aby o nie walczyć?

Lekarz mógł tu pomóc, ale główny ciężar poniosłaby ona sama. Może trudno do tej pory przyznać jej się przed samą sobą, że nie była dość silna na taką decyzję, stąd może jej rozgoryczenie i żal do całego świata. Tak! Żadna, nawet najbardziej dramatyczna sytuacja nie zwalnia nas z obowiązku myślenia. Mamy dla kogo żyć.

Refleksja

Powinniśmy być realistami w naszym codziennym życiu. Naiwne łudzenie się, że wszystko przyjdzie samo i będzie nam wtedy dobrze, jest jak wiara w wygraną w grze toto-lotka. Oczywiście jest prawdopodobieństwo wygranej, ale jest ono tak małe, że raczej nie powinniśmy się łudzić na szczęśliwy traf. Łudzenie się, że coś się wydarzy lub nie, jest cechą ludzi słabych, którzy nie podejmując wysiłku i decyzji względem własnego życia, błądzą w otchłani swojego świata…

Jezus zachęcał wszystkich do podejmowania codziennych decyzji. Nasza ludzka mądrość oparta na decyzjach powinna dodawać sił w podejmowaniu nowych wyzwań. Każdy z nas uczy się na błędach, tak więc nie ma co się martwić, że będzie źle. Nasz rozum i serce podpowie co mamy robić. Łudzenie się, że ktoś wybierze za nas lepiej jest oszukiwaniem nie tylko samego siebie, ale także wszystkich ludzi, których postawił na naszej drodze sam Bóg…

3 pytania na dobranoc i dzień dobry

1. Dlaczego łudzimy się, że nasze sprawy same się rozwiążą?
2. Dlaczego nie podejmujemy wyzwań w naszym życiu?
3. Dlaczego łudzimy się, że inni lepiej podejmą lepsze decyzje za nas samych?

I tak na koniec...

Świat w dalszym ciągu dąży do samobójstwa i łudzi się, że nic się nie stanie (Erich Maria Remarque (Paul Remarque))

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na dobranoc i dzień dobry - Mt 7, 21-29
Komentarze (12)
A
Autor*
26 czerwca 2014, 09:13
A ja jakoś nie umiem znaleźć zrozumienia dla zabicia dwójki dzieci. Nie potępiam Pani, ale nie umiem znaleźć współczucia.
B
bvcx
26 czerwca 2014, 10:39
To jest jeszcze kawałek pracy nad sobą, Bóg przebacza jeśli widzi skruchę i żal to jakim prawem stawiamy się pona niego potępiając i nieprzebaczając?
A
Autor*
26 czerwca 2014, 11:44
Czytaj ze zrozumieniem. Napisałem: nie potępiam! Nie mam czego przebaczyć, bo mnie nie skrzywdziła, ale jej nie współczuję, bo zabiła 2 dzieci. Była ich matką! Za pierwszym razem przeżyła szok, zawalił jej się świat, a po kilku miesiącach zrobiła to znowu! Paranoja! Łatwo nam bronić osoby, która wyrządziła krzywdę innym. Już gorzej jest jeżeli sami jesteśmy ofiarami. Wtedy nie ma w nas tyle zrozumienia i chcrześcijańskiej miłości.
S
Sheep
26 czerwca 2014, 09:08
Gdy miałam 19 lat zaszłam w ciążę. Powiedziałam partnerowi (blisko 5 lat starszemu). Dzieliła nas tego dnia odległość ponad 350km - rozmawialiśmy wtedy tylko telefonicznie. Partner był zaskoczony, może nawet przestraszony, ale po chwili powiedział "spokojnie damy radę". 5 miesięcy później byliśmy po ślubie (przyśpieszyły się nasze plany). Dziś nasz synek ma 3 lata, a w przyszłym roku chcemy zacząć starać się o drugiego maluszka. Dziękuję Panu za dojżałość mojego męża w tamtych chwilach. I choć nie było łatwo, skończyam (bez przerwy!) studia z wyróżnieniem. Czasem denerwuję się, że mój mąż bywa słaby i delikatny, można by powiedzieć że nie raz zupełnie nie męski, ale myślę, że właśnie te jego cechy nie pozwoliły mu naciskać na aborcję. Nie musiałam wybierać on, czy dziecko. Za to dziękuję z całego serca. Po raz pierwszy to sobie dzisiaj uzmysłowiłam!
1
1234
26 czerwca 2014, 10:37
Wszystkiego dobrego dla Pani męża, taki właśnie powinien być facet, dojrzały i odpowiedzialny by kobieta czuła jego wsparcie
26 czerwca 2014, 02:08
Według mnie łudzimy się, że nasze sprawy same się rozwiążą lub że inni ludzie lepiej podejmą decyzję niż my, z prostego względu - chcemy uniknąć odpowiedzialności. Dzieje się to świadomie lub mniej świadomie. W obu przypadkach może to wynikać z lęku, czy też obawy przed następstwami konkretnej decyzji. A skąd ten lęk i obawy - odpowiedź jest prosta. Szatan próbuje zakłamać sytuację w której się obecnie znajdujemy - mistrz kłamstwa powoli podsuwa wątpliwości w nasze siły, w nasze możliwości. Nasz problem staje się z czasem coraz większy i zaczyna nas przytłaczać. Lub odwrotnie - włączamy w sobie mechanizm obronny i udajemy (kolejne kłamstwo), że go nie ma.  Mnie zawsze trzyma myśl, że Bóg - nasz Ojciec, który kocha nas największą miłością i zna nasze serce lepiej niż my - nigdy nie zsyła nam większych problemów, niż te które zdołamy unieść. Kierujmy się miłością do bliźniego. Zawsze! Przecież to jest Nowe Przykazanie. Może się pojawić też taki problem - do którego bliźniego mam kierować się miłością (w tym przypadku do ojca poczętego dzieciątka, czy do dzieciątka)? Kierujmy się miłością do słabszego, bezbronnego! Drugą myślą jaka mnie podtrzymuje jest świadomość, że Pan nigdy mnie nie zostawi bez pomocy. Mogę prosić nawet o znaki i ich właściwe rozeznanie. Natomiast w przypadku podjęcia tej gorszej decyzji, fakt że Jezus mnie szuka i już umarł za mój grzech wypełnia moje serce ufnością. Nie ma takiego "dołka", a nawet "dołu" czy "dna", w którym Jezus by nie był. Każde poniżenie, szyderstwo, kłamstwo, ból... On Cię szuka! Pragnie Cię podnieść! Chwała Panu!
K
Kinga
26 czerwca 2014, 00:11
Bardzo dobry komentarz - dobrze dobrana historia z życia jednej dziewczyny - dobra jak dl amnie. Na ten czas. Włączyć myślenie i serce w podejmowaniu decyzji. dziekuję
E
ED.
26 czerwca 2014, 00:11
Szanowna Redakcjo!!!  W powyższym teksćie wkradły się wam dawa błędy (jeśli dobrze zauważyłem). Liczę, że w miarę możliwości je poprawicie. :)  "Po wyjściu z gabinetu szłam jakby cały świat zwalił mi się na głowę, nie mogłam powstrzymać wybuchu rozpaczy."  Powinno brzmieć: Po wyjściu z gabinetu czułam jakby (...)" "I jak na ironię po trzech miesiącach mów byłam w ciąży i ponowny zabieg u tego samego lekarza." Powinno brzmieć: "I jak na ironię po trzech miesiącach znów byłam w ciąży (...)" Pozdrawiam. Z pamięcią w modlitwie.
M
medyk
25 czerwca 2014, 23:37
Życzę tej pani wszystkiego dobrego. Bóg dał jej kolejną szansę - urodziła zdrowe dziecko, które może dobrze wychować. Bóg wszystko przebaczy, jeśli się naprawdę żałuje. Trzeba wierzyć w miłosierdzie, bo inaczej oddajemy przysługę szatanowi. Powodzenia i głowa do góry!
P0
panna 006
25 czerwca 2014, 22:40
Współczuję sytuacji, myślę żeby pójść do przodu trzeba sobie wybaczyć. Sobie jest zawsze najtrudniej, złe decyzje, głupotę, naiwność, pomyłki, ale trzeba iść dalej... teraz jest dla kogo, jest dziecko i trzba dać mu miłość i wzrór do naśladowania, a w przypadku autorki nie wiem czy jest wzór, polecam terapię, bez tego ani rusz... 
G
gnieszak
25 czerwca 2014, 22:37
Ad.1 Może nie łudzimy się, ale ufamy Panu. Przecież jest też powiedziane, zeby nie troszczyć się zbytnio i ufać Bogu. Wiem, ze to nie odnosi się do tej sytuacji, bo to akurat chory przeyład, ale ogólnie w życiu... Czasami właśnie myślimy za dużo, zamartwiamy się na zapas, a sprawy naprawdę z Bożą pomocą mogą "się rozwiązać". Wiele razy zamartwiałam się na zapas i wiele razy okazywało się, że trzeba ufać Bogu i się modlić a problemy znikały w najmniej oczekiwany przeze mnie sposób. Co Wy o tym myslicie?
1
1234
25 czerwca 2014, 22:31
A o partnerze ojciez zapomniał, psy ojciec powiesił na dziewczynie ale o facecie co ją do zabiegóe zmusił ani słowa, a gdzie jego dojrzałość i odpowiedzialność? To on zniszczył trzy życia, dwojga dzieci i żony. Tak właśnie kościół traktuje kobiety i to głównie dlatego, że w kościele rządzą faceci, to nie jest dobry tekst, to nie jest dobrze winić tylko kobietę zwłaszcza, że ona płaci najwyższą cenę...