Przeznaczeniem człowieka jest kochać Boga – św. Bonawentura
„Nad słabowitym dzieciątkiem pochylił się św. Franciszek z Asyżu. Przynieśli je do niego, a on popatrzył i wypowiedział słowa, które zostały z chłopcem na całe życie - „O buona ventura” czyli „dobra przyszłość” czy też „dobry los”. Czy tak wyglądała ta scena możemy się tylko domyślać, ale Bonawentura stało się imieniem zakonnym, które otrzymał Giovanni di Fidanza, kiedy wstąpił do franciszkanów. Pod tym też imieniem 15 lipca wspomina go Kościół.
Czy rzeczywiście słowa okazały się prorocze? Z pewnością – jeśli przyjrzymy się dokonaniom św. Bonawentury. A zapisał się on w dziejach Kościoła jako jeden z najważniejszych średniowiecznych teologów i filozofów. Był też biskupem i kardynałem. Dla niektórych, to drugi „Ojciec Zakonu” stworzonego przez biedaczynę z Asyżu. Człowiek aktywny i mistyk zarazem.
Giovanni di Fidanza urodził się ok. 1218 roku w Bagnoregio niedaleko Viterbo we Włoszech. Matka, w obawie o życie chorowitego dziecka ofiarowała je Bogu. Chłopiec wyzdrowiał i z czasem rozpoczął edukację w rodzinnym miasteczku, w konwencie minorytów, a po szkole średniej były studia filozoficzne w Paryżu i tam właśnie, mając 25 lat wszedł do franciszkańskiej rodziny zakonnej, przyjmując imię Bonawentura.
Po nowicjacie studiował teologię, prowadził wykłady, a z czasem otrzymał zaszczytny tytuł profesora uniwersytetu paryskiego. Jako teolog – filozof pozostawił nam wiele różnorodnych dzieł i ponad 440 kazań. Można mówić o jego szkole filozofii. Co ciekawe, jednym z badaczy jego myśli był papież Benedykt XVI. Poświęcił Bonawenturze rozprawę habilitacyjną, a jego filozofię określił jako głęboko chrystocentryczną.
Proś o łaskę, nie o naukę; o pragnienie, nie intelekt; o jęk modlitwy, nie o poznanie litery; o oblubieńca, nie nauczyciela; o Boga, nie człowieka; o zaćmienie, nie o jasność; nie o światło, ale o ogień, który wszystko ogarnia i unosi w Bogu z silnym namaszczeniem i płomiennymi uczuciami.
To spotkanie można potraktować jako komentarz nie tylko do tego, kto w sercu Bonawentury miał miejsce szczególne, ale ważne jest też przywołanie postaci drugiego wielkiego trzynastowiecznego myśliciela. Doktor Anielski - Tomasz z Akwinu i Doktor Seraficki, czyli Bonawentura znali się z Paryża i cenili. Ich poglądy wprawdzie różniły się i to tomizm stał się filarem filozofii Kościoła, ale tym, co istotnego pozostawił nam Bonawentura, którego łączono z Serafinami (symbolizującymi miłość) jest przekonanie, że przeznaczeniem człowieka jest kochać Boga. „Nie ma prawdziwego poznania bez umiłowania”, a mistyczną wspólnotę z Bogiem osiągniesz, tylko „proś o łaskę, nie o naukę; o pragnienie, nie intelekt; o jęk modlitwy, nie o poznanie litery; o oblubieńca, nie nauczyciela; o Boga, nie człowieka; o zaćmienie, nie o jasność; nie o światło, ale o ogień, który wszystko ogarnia i unosi w Bogu z silnym namaszczeniem i płomiennymi uczuciami”. Dla Bonawentury „Całe stworzenie mówi głośno o Bogu, o Bogu dobrym i pięknym; o Jego miłości”.
Poza rozważaniami filozoficzno-teologicznymi, ów klasyk szczytowego okresu scholastyki, przysłużył się wielce wspólnocie franciszkańskiej. Został wybrany przełożonym generalnym zakonu, kiedy miał zaledwie 39 lat i przez kilkanaście sprawnie kierował zgromadzeniem. Krążył między klasztorami od Anglii przez Niemcy, Flandrię, Belgię, Hiszpanię, Włochy. Jego działania były tak skuteczne, że dla franciszkanów jest drugim „Ojcem Zakonu”, a życiorys św. Franciszka, który przygotował św. Bonawentura uznano za oficjalną biografię świętego.
Ponadto św. Bonawentura potrafił znaleźć drogę między radykalizmem, a zbytnim rozluźnieniem w stosowaniu reguł, co burzyło jedność wspólnoty zakonnej. Ułożył też pierwsze konstytucje. Zakon kwitł pod jego skrzydłami. A pewnego dnia, kiedy zmywał naczynia po współbraciach przyszła wiadomość, że wybrano go kardynałem i biskupem Albano pod Rzymem. Oznaczało to zrzeczenie się urzędu przełożonego i zaangażowanie w sprawy Kościoła, możemy powiedzieć najwyższej wagi.
Całe stworzenie mówi głośno o Bogu, o Bogu dobrym i pięknym; o Jego miłości.
Zdarzyło się, że w drodze na sobór w Lyonie zmarł wspomniany już Akwinata i Bonawentura miał zastąpić go jako główny negocjator w rozmowach z prawosławnymi. Cel był bardzo ambitny – przywrócić jedność chrześcijaństwa. Niestety tzw. Unii Lyońskiej Bonawentura nie doczekał. Szybko okazało się też, że samo porozumienie Kościołów nie jest trwałe.
Wyczerpany pracą duchowny zmarł przed zakończeniem soboru – 15 lipca 1274 roku. Mowę pogrzebową wygłosił papież, a w ostatniej drodze wzięły udział setki duchownych.
Bonawentura został kanonizowany w 1482, a tytuł Doktora Kościoła przysługuje mu od roku 1588. Patronuje oczywiście franciszkanom, ale jest także orędownikiem matek oczekujących potomstwa, robotników i teologów.
W ikonografii przedstawiany jest w habicie franciszkańskim z biskupim krzyżem na piersiach albo jako kardynał. Można go zobaczyć również jako teologa nad pulpitem.
Skomentuj artykuł