Św. Andrzeja Dung-Lac i 116 towarzyszy

Św. Andrzeja Dung-Lac i 116 towarzyszy (źr. vatican.va)

W dniu 18 czerwca w 1988 roku, podczas uroczystej Mszy św. sprawowanej przed bazyliką św. Piotra w Rzymie, Jan Paweł II kanonizował 117 męczenników wietnamskich. Umierali oni w swojej Ojczyźnie w latach 1773-1862 za to, że publicznie wyznawali swoją wiarę w Jezusa Chrystusa. Obok misjonarzy przybyłych z Europy i miejscowych kapłanów ginęli także katechiści i ludzie świeccy, m. in. Agnieszka Le Thi Than, matka sześciorga dzieci. Woleli oni raczej umrzeć aniżeli wyprzeć się świętej wiary katolickiej. W tej liczbie było ośmiu biskupów i pięćdziesięciu kapłanów.

Chrześcijańscy misjonarze przybyli do Wietnamu już w XVI wieku. Historia tego Kościoła jest ściśle złączona z drogą męczeństwa. Najbardziej krwawe prześladowania miały miejsce w latach 1820- 1840. Za wiarę w Jezusa oddało wtedy życie od 100 do 300 tysięcy chrześcijan. Głównie zamieszkiwali oni Tonkin Wschodni.

Św. Andrzej Dung-Lac reprezentuje przed całym światem wszystkich wietnamskich męczenników. Urodził się w 1795 roku w biednej pogańskiej rodzinie na północy Wietnamu. Gdy miał 12 lat, jego rodzice przenieśli się do Hanoi, ale nie znaleźli pracy. W tym najtrudniejszym okresie Andrzej spotkał katechistę, który dał mu schronienie i pożywienie.

Zamieszkał w misji Vinh-Tri, gdzie po trzech latach przyjął chrzest. Zadbano też o jego edukację i po ośmiu latach Dung został katechistą. Po dziesięciu latach nauczania katechizmu i przygotowania dzieci do świadomego korzystania z sakramentów świętych. Andrzej rozpoczął studia teologiczne i po ich ukończeniu został wyświęcony na kapłana 15 marca 1823 roku. Był w wielu miejscach proboszczem. Pewnego dnia zburzono jego dom i został aresztowany. Wypuszczono go z więzienia dzięki zebranym i przekazanym państwowemu urzędnikowi pieniądzom.

Ksiądz Andrzej nie bał się prześladowań, przeniósł się w miejsce jeszcze bardziej niebezpieczne, w okolice Hanoi. Wyznał wtedy: "Ci, którzy umierają za wiarę, idą do nieba; my zaś wciąż się ukrywamy, tracimy pieniądze, by nas uwolniono z więzienia. Większy pożytek byłby z tego, gdyby nas zatrzymano i zadano śmierć".

Cztery lata później jego pragnienie zostało ziszczone, gdy po raz drugi został aresztowany przez pewnego urzędnika, 10 listopada w 1839 roku. Przebywał wtedy w domu Piotra Thi. By go bronić, wierni zebrali wielką sumę pieniędzy. Niestety, kiedy po sześciu dniach został znowu aresztowany przez prefekta policji, wolności już nie odzyskał.

Przed śmiercią męczeńską był torturowany, nakłaniano go, by wyrzekł się wiary i podeptał krzyż naszego Pana. Wolał umrzeć wierny do końca Jezusowi Chrystusowi. Został ścięty mieczem 21 grudnia w 1839 roku. Razem z nim został uwięziony i skazany na śmierć ks. Piotr Thi.

Prośmy Boga, by męczeńska śmierć 117 wietnamskich męczenników, których wspominamy 24 listopada, owocowała także dzisiaj męstwem wiary współczesnych wyznawców Chrystusa w Wietnamie, którzy są pozbawieni przez komunistyczny rząd tego państwa pełnej wolności w wyznawaniu wiary. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Św. Andrzeja Dung-Lac i 116 towarzyszy
Komentarze (2)
Leonina
24 listopada 2009, 21:43
"Woleli oni raczej umrzeć aniżeli wyprzeć się świętej wiary katolickiej." Męstwa wiary tak bardzo nam dziś potrzeba. W Sudanie, w Indiach, w katolickiej Polsce... Gdy pomyślę choć przez chwilę o niejakiej (wcześniej mi nie znanej) Agnieszce Le Thi Than, matce sześciorga dzieci, która wolała umrzeć niż wyprzeć się wiary, widzę heroiczną kobietę, która naprawdę pojęła co jest istotą, sensem doczesności. Czasem trudno jest bronić wiary gdy następstwa obrony są niewielkie i błahe, 117 męczenników poniosło najcieższą konsekwencję. A tak łatwo było się przecież wyrzec słów, gestów...
K
Karolina
24 listopada 2009, 19:56
Chciałabym tak umrzeć za Jezusa. Bardziej jednak boję się, że zabraknie mi odwagi. Świętej odwagi.