Św. Gummar - święty przez złośliwość żony

DEON.pl / wm

W dniu 11 października martyrologium rzymskie wspomina św. Gummara, Belgijskego rycerza, a później pustelnika z VIII wieku.

Martyrologium podaje, że św. Gummar ... miał bardzo złośliwą żonę, która pod jego nieobecność zadręczała poddanych. Po jednej z wypraw przeprosił poddanych, zostawił żonę i oddał się życiu pustelniczemu co spowodowało, że został włączony w poczet świętych i został ogłoszony patronem mężów mających złośliwe żony. Najprawdopodobniej św. Gummar zmarł około 775 roku.

DEON.PL POLECA

Więcej szczegółów na temat tej postaci znajdujemy w opracowaniu "Księga imion i świętych" w opracowaniu H. Frosa SJ i Franciszka Sowy. Czytamy tam: św. Gummar jest patronem Lier (we Flandrii). Tego świętego znamy wyłącznie z hagiograficznych opowiadań, które powstały w trzy stulecia po tym, o czym mówią. Są to ponadto opowiadania mało jasne, wymagające dodatkowych analiz. Można więc jedynie zakładać, że Gummar lub może Guntmar był w epoce frankońskiej właścicielem dóbr w okolicy, o której mowa. Usunął się potem do samotni i zbudował oratorium pod wezwaniem św. Piotra. Zmarł 11 października.

Legenda chce ponadto widzieć w nim młodzieńca, wysłanego przez rodziców na dwór Pepina Krótkiego. Król powierzył mu wysoki urząd i przynaglił do poślubienia jakiejś Grimmary. Gdy po siedmiu latach wojaczki Gummar wrócił do domu, dowiedział się, że żona uciskała służbę i oskarżała ją o zbrodnie, aby posiąść jej trzody. Naprawił wówczas krzywdy, a potem wybrał się z pielgrzymką do Rzymu. Ale już po dniu drogi, pośród przedziwnych wydarzeń, dowiedział się od anioła, że pielgrzymki należy zaniechać, a osiadłszy w pustelni wieść życie oddane kontemplacji. W tej też pustelni zmarł w r. 775.

Jak pokazuje postać tego świętego nawet posiadanie złośliwej żony może być główną przyczyną świętości. Uczmy się więc od niego jak przeciwności, których doświadczamy w życiu, przekuwać na niezniszczalny skarb w niebie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Św. Gummar - święty przez złośliwość żony
Komentarze (34)
A
aaaa
30 kwietnia 2013, 13:10
Ta postać budzi we mnie najboleśniejsze wspomnienia z dzeciństwa, bo właśnie moja matka była taką żoną - jędzą, którą wspominam jak najgorzej, ale wszystkie pretensje do niej spycham jak najgłębiej, przelewając moją nienawiść na inne kobiety. Dlatego wstapiłem do seminarium i zostałem księdzem. ... więc jesteś tragicznym księdzem zrób z tym porządek - na terapię marsz
podopieczny św.Gummara
3 grudnia 2010, 21:39
[w psychologii znany jest pewien model relacji matka - syn ksiądz, relacja nietypowa naznaczona niezdrową symbiozą gdzie matka rekompensuje w pewien sposób brak partnerki syna, zrozum to: też jest koszmar takiego księdza. mówię to z autopsji 4 lata byłem w seminarium. postaraj się znaleźć pozytywną stronę swojego zranienia możesz nienawiść jak mówisz do kobiet przetapiać na właściwe stawianie granic możesz im służyć właśnie jako chcący swego mężczyzna silny.zdecydowany. myślisz że wielu jest takich księży? quote]Ta postać budzi we mnie najboleśniejsze wspomnienia z dzeciństwa, bo właśnie moja matka była taką żoną - jędzą, którą wspominam jak najgorzej, ale wszystkie pretensje do niej spycham jak najgłębiej, przelewając moją nienawiść na inne kobiety. Dlatego wstapiłem do seminarium i zostałem księdzem.
X
Xsin
3 grudnia 2010, 20:50
Ta postać budzi we mnie najboleśniejsze wspomnienia z dzeciństwa, bo właśnie moja matka była taką żoną - jędzą, którą wspominam jak najgorzej, ale wszystkie pretensje do niej spycham jak najgłębiej, przelewając moją nienawiść na inne kobiety. Dlatego wstapiłem do seminarium i zostałem księdzem. To Twój krzyż, większy tym bardziej, że jeśli faktycznie jesteś już księdzem i nie radzisz sobie ze zranieniami wyniesionymi z domu i jak piszesz, masz nienawiść do kobiet...  Ufam, że w takim przypadku - nie bezpośrednim (będącym konsekwencja...) św. Gummar będzię wstawiał się za proszącymi o pomoc w leczeniu ich ran, prostowaninu...
G
gość
3 grudnia 2010, 18:44
Ta postać budzi we mnie najboleśniejsze wspomnienia z dzeciństwa, bo właśnie moja matka była taką żoną - jędzą, którą wspominam jak najgorzej, ale wszystkie pretensje do niej spycham jak najgłębiej, przelewając moją nienawiść na inne kobiety. Dlatego wstapiłem do seminarium i zostałem księdzem. To Twój krzyż, większy tym  bardziej, że jeśli faktycznie jesteś już księdzem i nie radzisz sobie  ze zranieniami wyniesionymi z domu i jak piszesz, masz nienawiść do kobiet...   
K
ks.
3 grudnia 2010, 16:51
Ta postać budzi we mnie najboleśniejsze wspomnienia z dzeciństwa, bo właśnie moja matka była taką żoną - jędzą, którą wspominam jak najgorzej, ale wszystkie pretensje do niej spycham jak najgłębiej, przelewając moją nienawiść na inne kobiety. Dlatego wstapiłem do seminarium i zostałem księdzem.
DA
do Aury
3 grudnia 2010, 15:51
Oczywiście, jest tak jak piszesz. Przykłady niestety możnaby mnożyć.. Ja obawiam się jednak, że czasem nawet intencje mogą być najszersze i to te dobre, a komunikacja zawodzi..  ... bo intencje to jest początek, trzeba je przełożyć jakoś na sposób przekazywania..., a to jest już wyższa szkoła jazdy.... Trzeba  brać  pod uwagę osobę z którą próbujemy się porozumieć , spowodować, by zechciała nie zacinać się  w sobie, nie obrażać ...etc. zerchciała  spróbować wysłuchać i zrozumieć co chcemy przekazać... To nie jest  łatwe, ale daje  satysfację potem obu stronom...  Choć czasem  może to być wyjątkowo trudno, aż  po przypadek krańcowy, że ktoś się zaprze i już sam nie potrawi, a do Boga nie zwraca się o pomoc... Przypadków jest ilu ludzi, bo każdy jest trochę inny..   Nie jest łatwo, ale trzeba próbować i próbować...  
GD
gość do Aury
3 grudnia 2010, 14:36
Komunikacja międzyludzka to trudna dziedzina ;) prawda, ale przecież mamy rozumy, możemy się postarać  coś  w tym względzie poprawić.. Na przykadl rozpoczynając od policzenia do 20 zanim  ktoś wpiszę epiitet  pod czyimś  adresem... (choc może niektórzy  powinni policzyć do  100)   Działając pod wpływem chwilowej emocji i swojego ego (ma tak być jaj ja chcę, ja mam racje...etc)  działamy jak  nakręcone roboty...  Ktoś nawrzuca na kogoś, bo sądzi, że będzie mu lepiej, ale za moment przekonuje się, że tak nie jest i spirala się nakręca...  od do i ... gorzkneje osobnik coraz bardziej...  
GD
gość do Nemo
3 grudnia 2010, 13:54
Nemo, bardzo dobrze odczytałeś. Efekt: widzimy, że ludziei wszystko przepuszczają przez siebie bez dystanowania się, jakby to miał być wielki atak na nich... No, a te epitety, wypuszczają zanim pomyślą, zaim postarają się zrozumieć tekst. Z góry towarzystwo zakłada, że tutaj weszyscy mają złe zamiary i nie warto czytać ze zrozumieniem.. Nemo, poprawiłeś mi humor, są w narodzie myślący, dystansujący się, cierpliwie tlumaczący, podchwytający żartobliwość i uśmiech, przy czym piszący jasnym językiem... Pozdrawiam :-)
GD
gość do Nemo
3 grudnia 2010, 13:54
@nemo Ale z ciebie imbecyl. I tutaj jasno widać jak ze zwykłego żartu zrobić straszny problem i zwyzywać drugiego człowieka: Cytuję całą wypowiedź, bo powoli czuję, że uwikłałem się w korespondencję na forum z pensjonariuszami zakładu zamkniętego: Szanowna Pani Ola skomentowała artykuł: Eee zwyczajnie uciekł zamiast cierpieć. Co to za świętość bez heroizmu ;) (to chyba było pisane żartem) @gość odpisał (jak mniemam żartem): A miałaś złośliwą żonę ? Zakładając, że Szanowna Pani Ola nie jest przedstawicielką mniejszości seksualnych odpisałem (zakładając, że piszę do ludzi inteligentnych z poczuciem humoru) Trudno aby OLA miała "złośliwą żonę"...ale możliwe, że stara się, aby przybył nam kolejny święty :) . Na co Starsza Pani Ola napisała swoje Curricurum Vitae z zarzutami, które może Osoba przeczytać sobie. Niech Osoba mi wskaże gdzie tutaj można było się doszukać przypuszczenia "jeśli robisz łapanki na samotne kobiety" Ba staram się je nawet usidlić. Czy nie jest słusznym twierdzenie o wybujałej wyobraźni? Radzę Osobe zająć się swoją iteligencją emocjonalną, bo (niezależnie od wieku) jest z tym bardzo źle.  @gość odpisał (jak mniemam żartem): A miałaś złośliwą żonę ?  na co Ty odpowiedziałeś podejmując żartobliwą rekawicę: Trudno aby OLA miała "złośliwą żonę"...ale możliwe, że stara się, aby przybył nam kolejny święty :)
N
nemo
2 grudnia 2010, 04:09
@nemo Ale z ciebie imbecyl. I tutaj jasno widać jak ze zwykłego żartu zrobić straszny problem i zwyzywać drugiego człowieka: Cytuję całą wypowiedź, bo powoli czuję, że uwikłałem się w korespondencję na forum z pensjonariuszami zakładu zamkniętego:  Szanowna Pani Ola skomentowała artykuł: Eee zwyczajnie uciekł zamiast cierpieć. Co to za świętość bez heroizmu ;) (to chyba było pisane żartem) @gość odpisał (jak mniemam żartem): A miałaś złośliwą żonę ? Zakładając, że Szanowna Pani Ola nie jest przedstawicielką mniejszości seksualnych odpisałem (zakładając, że piszę do ludzi inteligentnych z poczuciem humoru) Trudno aby OLA miała "złośliwą żonę"...ale możliwe, że stara się, aby przybył nam kolejny święty :) . Na co Starsza Pani Ola napisała swoje Curricurum Vitae z zarzutami, które może Osoba przeczytać sobie. Niech Osoba mi wskaże gdzie tutaj można było się doszukać przypuszczenia "jeśli robisz łapanki na samotne kobiety" Ba staram się je nawet usidlić. Czy nie jest słusznym twierdzenie o wybujałej wyobraźni? Radzę Osobe zająć się swoją iteligencją emocjonalną, bo (niezależnie od wieku) jest z tym bardzo źle.
B
buchachacha
2 grudnia 2010, 01:52
@nemo Ale z ciebie imbecyl.
N
nemo
2 grudnia 2010, 01:26
Zapomniałam dodać że mam 65 lat i nie nadaję się do klasztoru, jeśli robisz łapankę na samotne kobiety. Fatalnie trafiłaś. Może jakąś inną ci się uda usidlić. BUCHAHAHAH doobre. Echh ta fantazja starej panny.  Niech Starsza Pani przestanie fantazjować i doszukiwać się tego, czego nikt nie napisał.
L
LUSTRO:)(:
2 grudnia 2010, 01:04
Znam pioseneczkę z dzieciństwa ,( a właściwie jej fragmenty) o trzech góralach -krasnalach:"dwóch szczęśliwych i jednym smutnym, bo miał żonę..."(...) i ta żona jedza była no i basta...miała wałek taki duży jak d ciasta... i tym wałkiem kiedy chciała swego męża - krasnoludka wałkowała. Potem żył krótko , bo  nie odszedł...no i  na pogrzebie, "gdy rodzinka w głos płakała żona -jędza jeszcze trumnę walkowała"
R
rozwiedziony
1 grudnia 2010, 22:00
[dziękuję Błękitne Niebo/tak naprawdę to bałem się że znów oberwę za mój rozwód dzisiejszy dzień od rana i dzięki Tobie rzucił promyk światła w moje pokopane życie.pozdrawiam]Własni nasi Patroni zawsze dają o sobie znać. Warto ich odszukać, choć tak naprawdę to oni nas odszukują.
1 grudnia 2010, 18:00
Tak sobie myslę, ze nie podoba mi się taka wizja katolickiej wiary: "im więcej cierpisz tym lepiej" Bzdura. Inna sprawa, ze nie mozna zmienic zlosliwca, babolca czy facetolca. Mozna zmienic siebie, zadbac o siebie, traktowac sie z szacunkiem, nie pozwalac drugiemu na (grzeszne) krzywdzenie siebie, no i w konsekwencji spowodowac jakby posrednio zmiany w drugim, moze... Przypomina mi się pewien krzyczący ksiadz, ktory twierdzil, ze jak zona ma alkoholika, to trzeba jej powiedziec (parafrazuję) "raduj się, siostro, przyblizylo sie do ciebie Krolestwo Boze..." Jezus Chrystus to Pan zycia i to zycia w obfitosci, a jak ktos cierpial, czy byl dreczony, to Jezus go uzdrawial i uwalnial, nikomu nie powiedzial: ciesz sie!!! A!!! Powiedzial tez bierz swoj krzyz i mnie nasladuj. Jak to wszystko połączyć?
G
gość
1 grudnia 2010, 16:06
Św. Gummar - święty przez cierpliwość do żony Prawda, że lepiej brzmi? :-)   Sęk w  tym, że on cierpliwość  w końcu stracił, gdy zrozumiał, że ma inne zadanie  w  życiu do spełnienia niż umrzeć przy złośnicy... Niebo przewidziało i takie sytuacje. Pewnie z Nieba może więcej dobrego zdziałać, tj. pomóc Panom w  prawdziwej potrzebie 
R
rozwiedziony
1 grudnia 2010, 08:55
 jestem po rozwodzie i pewnie z mojej winy ale to dobrze słyszeć że ...można być świętym albo że się ma patrona dziękuję deonowi
O
Ola
1 grudnia 2010, 06:43
Zapomniałam dodać że mam 65 lat i nie nadaję się do klasztoru, jeśli robisz łapankę na samotne kobiety. Fatalnie trafiłaś. Może jakąś inną ci się uda usidlić.
O
Ola
30 listopada 2010, 22:35
Nie mam i nigdy nie miałam męża, w przeciwieństwie do wielu znanych mi katolików nie będę nigdy w życiu nikogo dręczyła myśląc, że stanie się przez to lepszy (w samym założeniu takiego działania tkwi błąd), a to co napisałam jest przecież zgodne z naszym katolickim przekonaniem, że im więcej cierpienia, tym lepiej. Chyba, że nie odnosi sie ono do mężczyzn.
N
Nemo
30 listopada 2010, 02:42
Eee zwyczajnie uciekł zamiast cierpieć. Co to za świętość bez heroizmu ;) A miałaś złośliwą żonę ? Trudno aby OLA miała "złośliwą żonę"...ale możliwe, że stara się, aby przybył nam kolejny święty :)
Artur Demkowicz SJ
30 listopada 2010, 00:15
św. Gummar by się uśmiał a przynajmniej uśmiechnął: po programie nt. naszych ulubionych świętych w redakcji otrzymaliśmy maila, mniej więcej tej treści: pomóżcie! moj znajomy ogladał jakieś Między niebem a ziemią w tvp i mówili tam o patronie od wrednych żon... pilnie go musze znaleźć... :-) Nie wierzę, żeby żony mogły być aż takie... a jeśli sa, to to tylko umacnia moje powołanie! Panowie, polecam zakon ... Dobrej nocy Wszystkim! ADsj ps. macham ręką... sygnalizując, ze to żart...  :)
O
Ola
29 listopada 2010, 23:46
A powinnam?
G
gość
29 listopada 2010, 23:21
Eee zwyczajnie uciekł zamiast cierpieć. Co to za świętość bez heroizmu ;) A miałaś złośliwą żonę ? 
O
Ola
29 listopada 2010, 23:17
Eee zwyczajnie uciekł zamiast cierpieć. Co to za świętość bez heroizmu ;)
G
gość
29 listopada 2010, 17:56
<Jak pokazuje postać tego świętego nawet posiadanie złośliwej żony może być główną przyczyną świętości. Uczmy się więc od niego jak przeciwności, których doświadczamy w życiu, przekuwać na niezniszczalny skarb w niebie.>
Jadwiga Krywult
12 października 2010, 11:27
Czyli: poddani niech się dalej męczą, a ummar miał święty spokój :))
:
:-)
12 października 2010, 11:05
Podobno ona była złośliwa nie do niego, a do jego poddanych!
Jadwiga Krywult
12 października 2010, 10:59
Święty Gummar nie wziął z żoną rozwodu! Wówczas nie zostałby Świętym! Ale od niej odszedł. Nie wiadomo, na ile żona była złośliwa. Pewnie niejeden z równie złośliwą żoną żył do śmierci pod jednym dachem, bo poważnie traktował nauki Kościoła, ale o nim nikt dzisiaj nie pamięta, a Gummar opuścił żonę i teraz jest święty.
P!
PRAWDA !
12 października 2010, 10:49
Święty Gummar nie wziął z żoną rozwodu! Wówczas nie zostałby Świętym!
I
IdeaFix
12 października 2010, 08:20
Spróbuj pomyśleć jeszcze raz. Dasz radę.
Jadwiga Krywult
12 października 2010, 07:59
Z tego widać, że nigdy w Kościele nie było troski o trwałość małżeństwa. Wtedy porzucający żonę zostawał świętym, a dzisiaj Kościół pochyla się nad nim z troską w "duszpastersriwe niesakramentalnych".
:
:-)))
11 października 2010, 12:15
Ależ to separacja! Separacja nie zrywa węzła małżeńskiego.
wzywać świętych
11 października 2010, 11:30
tudzież <a href="http://www.katolicka.alleluja.pl/tekst.php?numer=1736">http://www.katolicka.alleluja.pl/tekst.php?numer=1736</a>
:
:-)
11 października 2010, 11:22
<a href="http://patronii.w.interia.pl/">http://patronii.w.interia.pl/</a>