Święty Paweł - wprowadzający pokój

Ikona św. ap. Pawła z monasteru Stavronikita (święta Góra Athos) autorstwa Teofana Kreteńczyka (1546)
Stanisław Biel SJ

Człowiekiem, z którego listów przebija duchowy pokój, jest Paweł. Paweł nie tylko pisze o pokoju, ale żyje w jego dynamice, walczy o pokój.

O swoim życiu przed nawróceniem mówi sam Paweł w Liście do Filipian: "Chociaż ja także i w ciele mogę pokładać ufność. Jeśli ktoś inny mniema, że może ufność złożyć w ciele, to ja tym bardziej: obrzezany w ósmym dniu, z rodu Izraela, z pokolenia Beniamina, Hebrajczyk z Hebrajczyków, w stosunku do Prawa -faryzeusz, co do gorliwości - prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości legalnej - stałem się bez zarzutu" (Flp 3, 4-6).

To wyznanie Pawła ukazuje nam jego ważną cechę: Apostoł nie wstydzi się swojej przeszłości. Co więcej, mówi o niej z dumą. Paweł był zanurzony w całą żydowską tradycję, kulturę i religię. Ponadto kochał Prawo, był fanatykiem Prawa; jego studiowaniu poświęcił większą część swego życia. sam powie o sobie, że w zachowaniu Prawa stał się nienaganny.

Paweł przed nawróceniem, to człowiek, który całkowicie nastawiony jest na Boga, który z pasją gubi się w tajemnicy Boga, stara się wypełniać w sposób doskonały wszystkie Jego słowa wyrażone w Prawie. Ta pasja Pawła sprawi, że zaangażuje się całkowicie w obronę swojej religii i walkę z chrześcijaństwem.

Możemy w tym punkcie przyjrzeć się naszemu wychowaniu religijnemu w dzieciństwie i młodości. Jak to wychowanie zaważyło na naszym obecnym życiu? Możemy również podjąć refleksję nad naszym stosunkiem do tradycji i kultury chrześcijańskiej. Czy potrafimy łączyć doświadczenia wyniesione z przeszłości z wymaganiami i potrzebami współczesności? Możemy przemyśleć, na ile zaakceptowaliśmy naszą historię życia i włączyli ją w dzień dzisiejszy? Czy nie wlecze się ona za nami i nie blokuje radości życia? A co jest pasją naszego życia?

Kryzys nawrócenia

Wydarzeniem, które niewątpliwie zaważyło na życiu Pawła, było spotkanie Jezusa Zmartwychwstałego pod Damaszkiem (zob. Dz 9, 1-20). Spotkanie to zmieniło dogłębnie Pawła. Przed spotkaniem Jezusa czuł się jedynym twórcą i panem własnego życia. Uważał, że wszystko zawdzięcza sobie, swojemu wykształceniu, pracy. Po wydarzeniu pod Damaszkiem Paweł powierza siebie Jezusowi. Ma świadomość, że został wybrany przez Boga, aby głosić Ewangelię Jezusa Chrystusa.

W zetknięciu z wartościami, które głosi Jezus Chrystus, Paweł ocenia swoją dotychczasową hierarchię wartości: "Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. i owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim - nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze" (Flp 3, 7-9).

Pawłowi udało się stworzyć własną sprawiedliwość, opartą na praktykowaniu Prawa. Sprawiedliwość tę nazywa on "sprawiedliwością według ciała". W rzeczywistości była to wysublimowana forma egoizmu, która sprawiała, że traktował siebie, własne "ja" jako absolut, jako bożka.

Drobiazgowa interpretacja Prawa, która była owocem jego umysłu, czyniła z Prawa wartość absolutną. Paweł czuł, że Prawo przeszkadza mu w budowaniu bliskiej więzi z Bogiem i w otwartości na innych ludzi, że go zniewala i prowadzi do manipulacji. Ostatecznie oceni Prawo, "jako literę, która zabija", w przeciwieństwie do "Ducha, który ożywia" (por. 2 Kor 3, 6).

Każda żarliwość może być ślepa. Można pod płaszczykiem religii służyć sobie, własnej korzyści. W imię religii można dążyć do władzy, stosować przemoc, nietolerancję, siłę wobec inaczej myślących. W imię Boga sieje się wówczas niezgodę, nienawiść, fanatyzm.

Po wypadkach pod Damaszkiem, Paweł wycofuje się i pozostaje w ukryciu. To życie, które do tej pory uważał za swoje, stało się ciemnością. Paweł zostaje dotknięty ślepotą fizyczną i musi zdać się na innych. W zetknięciu ze światłem Jezusa poznał siebie, doświadczył, że sam jest ciemnością.

Zauważmy jednak pewien paradoks. Dzięki temu, że na zewnątrz wszystko stało się ciemne, Paweł może zagłębić się we własne wnętrze. Przez lata będzie pogłębiał doświadczenie Damaszku, przemadlał i przyswajał sobie. Jest to okres pustyni. Dzięki niemu Paweł dojrzewa i zaczyna lepiej rozumieć siebie, własne życie i Chrystusa.

Po doświadczeniu przemiany nadal pozostaje sobą. Są w nim pasje i namiętności. Ale te pasje i namiętności idą teraz we właściwym kierunku. Paweł czuje się zdobyty przez Chrystusa i sam pragnie Go zdobyć. Pisze o tym w Liście do Filipian: "przez poznanie Jego: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach - w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych. Nie [mówię], że już [to] osiągnąłem i już się stałem doskonałym, lecz pędzę, abym też [to] zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa. Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno [czynię]: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie" (Flp 3, 10-14).

Rozważając drogę nawrócenia Pawła, możemy podjąć refleksję nad naszą hierarchią wartości. Jaka jest moja hierarchia wartości i moja sprawiedliwość? Czy moja mentalność jest bliższa mentalności współczesnego świata, czy w jakimś stopniu pozwoliłem już pochwycić się Jezusowi? Czy pozwalam, by Jezus przemieniał moje pasje, słabości i namiętności?

Wolność Pawła

Po spotkaniu z Jezusem pod Damaszkiem, Paweł czuł się ogarnięty miłością Jezusa i czuł w sobie pragnienie, potrzebę, by odpowiedzieć na tę miłość. Miał w swoim sercu obraz Chrystusa, którego starał się zrozumieć i którego pragnął odtwarzać w swoim życiu. To pragnienie sprawia, że Paweł niejako asymiluje w siebie Jezusa: "Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus" (Ga 2, 20).

Trwanie w Jezusie prowadzi Pawła do wolności. Po swoim nawróceniu czuje się człowiekiem wolnym wobec Prawa, religii, opinii swoich współwyznawców, itd. Bycie w Jezusie daje Pawłowi wolność wobec skal świata i własnych miar. Wewnętrzna wolność pozwoli mu przeciwstawić się nawet Piotrowi (por. Ga 2, 13).

 

Wiemy z doświadczenia, jak trudno jest zachować duchową niezależność i nie ulec obiegowym opiniom, jak trudno jest być sobą wśród ludzi o innej mentalności i kulturze. Pawła stać na taką niezależność, wolność dzięki miłości do Jezusa.

Dla tego, kto naprawdę kocha, wszystko inne staje się względne, drugorzędne. Nie jest wtedy ważne, czy jest się zdrowym, czy chorym, lubianym przez innych czy nie, czy odnosi się sukcesy, spotyka z uznaniem, czy w życiu na zewnątrz wiedzie się lepiej, czy gorzej (por. Ćwiczenia Duchowe nr 23). Dla tego, kto kocha Chrystusa, wszystko wydaje się być względne, jak mówi Paweł - jest śmieciem, odpadem. Poznanie Jezusa pozwala inaczej patrzeć na problemy codziennego dnia.

Tomasz Merton pisze: "Jeśli mam w sobie boskie życie, cóż znaczą dla mnie takie znaczenia, jak ból i przyjemność, nadzieja i lęk, radość i smutek? [...] Rzeczy zewnętrzne przychodzą i odchodzą, ale dlaczego miałyby mnie niepokoić? Dlaczegóż radość miałaby mnie ekscytować, a smutek pognębiać, osiągnięcia radować, a niepowodzenia wprawiać w depresję, życie przyciągać, a śmierć odstręczać?" (Nowy posiew kontemplacji).

Wolność Pawła nie jest jednak jakąś formą posuniętej do absurdu samowoli, autonomii. Nie prowadzi też do pychy. Paweł jest świadomy absolutnej i całkowitej przynależności do Chrystusa. Taka wolność staje się dla niego fundamentem pokornej służby Chrystusowi i braciom. Wolność Pawła jest zdolnością do miłości Boga, a w Nim - wszystkich.

W Pierwszym Liście do Koryntian pisze: "Tak więc nie zależąc od nikogo, stałem się niewolnikiem wszystkich, aby tym liczniejsi byli ci, których pozyskam. Dla Żydów stałem się jak Żyd, aby pozyskać Żydów. Dla tych, co są pod Prawem, byłem jak ten, który jest pod Prawem - choć w rzeczywistości nie byłem pod Prawem - by pozyskać tych, co pozostawali pod Prawem. Dla nie podlegających Prawu byłem jak nie podlegający Prawu - nie będąc zresztą wolnym od prawa Bożego, lecz podlegając prawu Chrystusowemu - by pozyskać tych, którzy nie są pod Prawem. Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych. Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział" (1 Kor 9, 19-23).

Paweł stał się wszystkim dla wszystkich. Im bardziej jest wolny, tym bardziej czuje potrzebę służenia bliźnim i zależność od miłości. W Liście do Galatów pisze: "Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli!" (Ga 5, 1). I dalej: "Wy zatem bracia zostaliście powołani do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni, służcie sobie wzajemnie!" (Ga 5, 13).

W czasie medytacji możemy zastanowić się, czy życie Ewangelią czyni nas ludźmi wolnymi? Jak na co dzień wygląda moje życie w wolności? Co mnie najbardziej zniewala?

Paweł - pasterz Jezusa

Na koniec zwróćmy uwagę na pewne postawy Pawła, które uderzają w jego listach. Pierwszą postawą, jaką zauważymy we wszystkich jego listach, jest wielka radość wewnętrzna i pokój. Paweł potrafi łączyć głęboką radość duchową z cierpieniem i bólem: "Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy" (2 Kor 4, 8-10).

Przyznaje jednak, że radość ta pochodzi od Boga. Jest to radość właściwa przemianie, a nie wynik osobistej pracy, dobrego charakteru czy naturalnej cechy osobowości.

Paweł nie zachowuje radości wyłącznie dla siebie. Kieruje ją ku wspólnocie. "Jesteśmy współtwórcami waszej radości" - pisze w 2 Kor 1, 24. Wspólnota w Koryncie była wspólnotą trudną. Pawła oskarżano i krytykowano. I do takiej właśnie wspólnoty pisze: "Usta nasze otwarły się do was, Koryntianie, rozszerzyło się nasze serce. Nie brak wam miejsca w moim sercu, lecz w waszych sercach jest ciasno" (2 Kor 6, 11n).

Drugą postawą wewnętrzną Pawła jest wdzięczność. Prawie wszystkie listy św. Pawła zaczynają się modlitwą dziękczynną. W listach tych nie ma zgorzknienia, żalów i płaczu. Jest realizm połączony z postawą wdzięczności za każdy dar.

Trzecią postawą wewnętrzną Pawła jest postawa uwielbienia. Modlitwa Pawła, którą znamy z Jego listów, jest przede wszystkim modlitwą pochwalną. Pierwszym słowem, które ciśnie się Pawłowi spontanicznie na usta, jest zawsze pochwała, uwielbienie. Dlatego Paweł potrafi znaleźć sens w najbardziej trudnych wydarzeniach życia.

Te wewnętrzne postawy wpływają na dynamikę apostolską Pawła. Po nawróceniu głosi Chrystusa z całą pasją. Mimo niepowodzeń, odrzucenia, wyśmiania, prześladowania, nieustannych zamachów na jego życie, ciągle na nowo z tym samym zapałem głosi Ewangelię, daje świadectwo Chrystusowi. Głoszenie Chrystusa pochłania go całkowicie, bez reszty, bez czasu na wytchnienie. W Pierwszym Liście do Koryntian napisze: "Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!" (1 Kor 9, 16).

Wytrwałość Pawła w głoszeniu Chrystusa wydaje się przekraczać ludzkie możliwości. Wiemy dobrze z doświadczenia, że wystarczy nieraz kilka niepowodzeń, odrzucenie, a nawet zwykła zmiana nastroju emocjonalnego, by człowieka całkowicie zniechęcić. Paweł nie ulega zniechęceniu, bo ma świadomość, że jego wytrwałość jest darem i owocem Ducha Świętego: "chlubimy się także z ucisków, wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość - wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś - nadzieję. A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany" (Rz 5, 3-5). Jest też owocem jego miłości do Jezusa, a w Jezusie do każdego człowieka.

To Bóg powierzył Pawłowi skarb Ewangelii i On także daje mu siłę do stawiania czoła wszystkim piętrzącym się na zewnątrz i od wewnątrz trudnościom i problemom. Pisze o nich m.in. w Drugim Liście do Koryntian: "Przez Żydów pięciokrotnie byłem bity po czterdzieści razów bez jednego. Trzy razy byłem sieczony rózgami, raz kamienowany, trzykrotnie byłem rozbitkiem na morzu, przez dzień i noc przebywałem na głębinie morskiej. Często w podróżach, w niebezpieczeństwach na rzekach, w niebezpieczeństwach od zbójców, w niebezpieczeństwach od własnego narodu, w niebezpieczeństwach od pogan, w niebezpieczeństwach w mieście, w niebezpieczeństwach na pustkowiu, w niebezpieczeństwach w pracy i umęczeniu, często na czuwaniu, w głodzie i pragnieniu, w licznych postach, w zimnie i nagości, nie mówiąc już o mojej codziennej udręce płynącej z troski o wszystkie Kościoły. Któż odczuwa słabość, bym i ja nie czuł się słabym? [...] Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą. Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz / Pan/ mi powiedział: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny" (por. 2 Kor 11, 24-30; 12, 7-10).

Mimo tych wszystkich cierpień i prześladowań Paweł zachowuje wewnętrzny pokój i harmonię. Ma wprawdzie świadomość, że jest tylko glinianym naczyniem, ale ma też świadomość mocy i miłości Boga, która wypełnia to naczynie.

Zastanówmy się, co charakteryzuje nasze życie wewnętrzne? Jakie cechy Pawła są mi najbliższe? Osoby duchowne mogą postawić sobie również pytanie: Czy z równą troską zabiegam o sprawy Chrystusa, jak o swoje własne? Czy świadomość bycia glinianym naczyniem pobudza mnie do większej ufności Jezusowi?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Święty Paweł - wprowadzający pokój
Komentarze (11)
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
7 marca 2014, 14:44
Kościół to inaczej grupa ludzi zbierających się w Imię Chrystusa. A wśród nich uobecnia się żywy Pan Jezus i Duch Święty. Biorąc pod uwagę, że Pan Jezus powiedzxiał: "Ja i Ojciec jedno jesteśmy", podczas Eucharystii jest obecna w Kościele (i w kościele też) TRÓJCA ŚWIĘTA. Ile ludzi zdaje sobie z tego sprawę?
C
chani
7 marca 2014, 12:13
Kościół to inaczej grupa ludzi zbierających się w Imię Chrystusa.
DB
do br_robota
29 czerwca 2011, 13:57
Do kościoła się nie chodzi. Chodzi się do Jezusa. kościół z małej litery jest czymś innym niż z dużej ja piszę o kościele, a Ty o Kościele
AC
Anna Cepeniuk
29 czerwca 2011, 12:02
~do Kogo chodzisz? - no właśnie........ ja chodzę po JEZUSA.......... i dlatego najczęściej wychodząc nucę sobie : "Panie Jezu zabiorę Cię do domu i nie oddam Cię nikomu"........choć usłyszałam, że jest to pieśń "egoisty", to mi to nie przeszkadza.... Ale czasami mam też ochotę Go poadorować.......... w ciszy.... No, ale "pobożne babki" nawet to potrafią uniemożliwić...... ~tak, tak - Chyba mnie nie zrozumiałeś/aś. Mnie chodziło bardziej o wyrozumiałość... dla innych. Nie bardzo więc rozumiem co to ma do Trójcy Świętej.. Ale właśnie z tego powodu, będzie to kościół, który będę omijać. Dobrze, że mam jeszcze inne.
29 czerwca 2011, 11:36
Do kościoła się nie chodzi. Chodzi się do Jezusa. To niekatolickie podejście. Nie możesz uciec od Kościoła. Nie ma Jezusa bez Kościoła, nie ma Go bez przykazań, przepisów, władzy papieża i bez episkopatu Polski.
DK
do Kogo chodzisz?
29 czerwca 2011, 11:08
Do kościoła się nie chodzi. Chodzi się do Jezusa.
T
Tak,tak.
29 czerwca 2011, 10:50
Effa-ks.Jan Twardowski, poeta napisał: to ,co zrozumiałas już nie jest Bogiem. To tajemnica, wielka TAJEMNICA TRÓJCY ŚWIĘTEJ. Dziennikarz Szyman Hołownia preferuje "churching" - tzn.poszukaj kościoła , w którym poczujesz ,że jest Ci bliski.
O
OJoj
29 czerwca 2011, 10:28
bratrobo- jaka nieznajomość .Odpowiedz jest chocby w imieniu: JEZUS=BÓG , KTÓRY ZBAWIA.
29 czerwca 2011, 10:12
Paweł walczy o pokój, a o co walczył Jezus? "Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz."
AC
Anna Cepeniuk
29 czerwca 2011, 10:05
I dzisiaj też słowa zacytowane w moim niezarejestrowanym wcześniej nicku robią na mnie największe wrażenie............Może dlatego, że właśnie wczoraj doświadczyłam nie tylko nietolerancji, ale wręcz agresji............ i to przed Najświętszym Sakramentem.... ze strony "zapieczonej" uważającej się pewnie za bardzo pobożną -  kobietę. Nie dziwię się wielu młodym ludziom i nie tylko młodym, że coraz częściej omijają Kościół dużym łukiem. Ja ich po prosu coraz bardziej rozumiem.
E
effa
1 stycznia 2011, 10:51
Świetny tekst do refleksji...............i dobrze, że postawione pytania rozgraniczone są do osób świeckich i duchownych.................każdy z nas ma bowiem inne miejsce w Kościele. Mnie osobiście poruszyły słowa: "Każda żarliwość może być ślepa. Można pod płaszczykiem religii służyć sobie, własnej korzyści. W imię religii można dążyć do władzy, stosować przemoc, nietolerancję, siłę wobec inaczej myślących. W imię Boga sieje się wówczas niezgodę, nienawiść, fanatyzm. " Jakie to trudne być dla innych wyrozumiałym, nie wydawać osądów.............. trwać przy swoim i pokazać w czym się różnimy, nie obrażając nikogo...... Wiem po sobie ile mnie to często "kosztuje"........... i wiem, że możliwa jest zmiana, która dzięki odkrywaniu prawdy o swoich ciemnych stronach, wyzwala mnie z osądzania innych. Tym, którzy mają z tym problem, polecam (oprócz modlitwy i medytacji - czyli duchowych przeżyć), świetną książkę, która mnie osobiście bardzo pomogła - "Przypadek Adolfa H."E.E. Schmitt. Ppozdrawiam w pierwszym dniu nowego roku wszystkich, życząc by wypełniało się w każdym z nas błogosławieństwo z dzisiejszego pierwszego czytania Lb 6, 24-26.