Ta krakowska mistyczka udowodniła, że świętym może zostać każdy
(fot. depositphotos.com)
Marek Wójtowicz SJ
W swoim życiu doświadczyła biedy i cierpienia; jej przykład jest świadectwem tego, że świętość jest możliwa dla każdego, bez względu na sytuację życiową, w jakiej się znajduje.
Całe życie Anieli wypełnione było służbą i ofiarą, dlatego zaowocowało miłością względem Boga i ludzi pośród najprostszych codziennych czynności. Postawa miłości scalała jej serce, a stylu życia uczyła się od ukrzyżowanego Pana. Rozmodlone dusza tej prostej kobiety, zakochanej w Bogu, uczy nas, że w każdym stanie życia świętość jest możliwa. Jest ona źródłem niewypowiedzianej radości, którą znają jedynie serca pokorne.
Aniela urodziła się 9 września 1881 r. w ubogiej rodzinie chłopskiej w Sieprawie k. Krakowa. Miała liczne rodzeństwo, którym się chętnie opiekowała. Z powodu obowiązków w gospodarstwie ukończyła jedynie dwie klasy szkoły podstawowej. W jej domu rodzinnym panował duch wiary i ufnej modlitwy. Od dzieciństwa, pomimo słabego zdrowia, była bardzo chętna do pracy i sumienna. Miała pogodny charakter i była bardzo piękną dziewczyną.
W roku 1897 r. udała się do Krakowa, by podjąć pracę służącej. Wielkim smutkiem napełniła ją śmierć dwudziestopięcioletniej siostry. Uświadomiła sobie, jak kruche jest ludzkie życie. Już wtedy prowadziła głębokie życie duchowe i postanowiła złożyć prywatny ślub czystości. W 1900 r. wstąpiła do Stowarzyszenia św. Zyty, które wspierało służące w Krakowie. Dobre serce Anieli sprawiało, że znajdowały w nim oparcie młode dziewczęta, dla których była duchową matką i szczerą przyjaciółką. Dzieliła się z nimi tym, co posiadała, pocieszała i ochotnie służyła radą, jeśli była taka potrzeba.
W 1912 r. Aniela wstąpiła do III zakonu św. Franciszka. Złożywszy śluby, stała się tercjarką. Zachwycona była przykładem Biedaczyny z Asyżu, jego wrażliwością na ludzkie nędze i niedostatki. Uczyła się od niego, jak hojnie odpowiadać Bogu na Jego miłość, bardziej w uczynkach aniżeli w słowach. Aniela praktykowała modlitwę nieustanną. Starała się przez cały dzień pamiętać o działaniu Ducha Świętego w jej czystym sercu. Prowadziła życie bardzo umartwione i nigdy nie narzekała na niedostatek. Żywa więź z Jezusem w tajemnicy Krzyża pozwoliła jej przeżyć w równowadze ducha niejedno upokorzenie i krzywdę. Nie buntowała się, nie obrażała. To, co było w jej życiu cierpieniem, ofiarowała w intencji nawrócenia zatwardziałych grzeszników. Zło umiała zwyciężać dobrocią i cierpliwością, z gotowością przebaczenia.
Aniela przez całe życie była osobą niezwykle uczynną. W czasie I wojny światowej, sama będąc już ciężko chora na płuca, jako wolontariuszka pomagała rannym żołnierzom w krakowskich szpitalach. W 1916 r. sama musiała leczyć się w szpitalu, a po jego opuszczeniu nie mogła już podjąć pracy zarobkowej. Przez ostatnie pięć lat swojego życia doświadczyła wielkiej biedy. We wszystkim cierpliwa, z wielkim zaufaniem do Boga znosiła trudy związane z ciężką chorobą. Swoje cierpienia ofiarowała Panu Jezusowi w duchu wynagrodzenia za grzechy świata.
Czas nieuleczalnej choroby spędzała na modlitwie i rozmyślaniach. Szczególnie ukochała adorację Najświętszego Sakramentu. Mimo braku sił fizycznych, starała się codziennie dotrzeć na Mszę świętą. Choć kościół św. Mikołaja w Krakowie znajdował się blisko jej miejsca zamieszkania, to przebycie krótkiej drogi zajmowało jej dwie godziny. Pan obdarzał ją w tym czasie wieloma łaskami mistycznymi.
Bóg zabrał ją do siebie 12 marca 1922 r. Umierała samotnie w szpitalu św. Zyty. Jan Paweł II włączył ją do grona błogosławionych dziewic 13 sierpnia 1991 r. w Krakowie. Podczas homilii powiedział o bł. Anieli i bł. Jadwidze: "Niech się zjednoczą w naszej świadomości te dwie kobiece postaci: królowa i służąca! Czyż całe dzieje świętości chrześcijańskiej, duchowości budowanej na ewangelicznym wzorze, nie wyrażają się w tym prostym zdaniu: <Służyć Bogu - to znaczy królować!>. Tę samą prawdę wyraża życie wielkiej królowej i życie prostej służącej!". Po Komunii św. papież zacytował zdanie z Dziennika bł. Anieli, w którym woła do Chrystusa: "Pragnę, żebyś był tak uwielbiony, jak jesteś wyniszczony". Zacytował też zdanie, jakie Aniela napisała o swoim powołaniu: "Wobec duszy mojej Pan Bóg miał zamiary wielkie, stwarzając mnie na swój własny obraz". Ojciec Święty podzielił się też swoim doświadczeniem dodając: "Ile razy modliłem się przy jej relikwiach, jak głęboko zapadły mi w pamięć, w serce te słowa [Anieli z duchowego Dziennika]: < Panie! Żyję, bo każesz, umrę kiedy chcesz, zbaw mnie, bo możesz>".
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł