Trzy znaki judaizmu

Rabin Simon Philip de Vries

Niejeden zapewne dostrzegł na którymś z węgarów drzwi prowadzą­cych do domu zamieszkiwanego przez Żydów niewielki schowek i pewnie sam siebie pytał, jakież mogłoby być jego pochodzenie, znaczenie i jaki cel. W naszym kraju napotkać możecie owe schowki nie tak znów często, nie na każdym kroku, kiedy przechadzając się ulicami oglądalibyście żydowskie domy. U nas bowiem umieszcza się je z reguły nie od strony zewnętrznej odrzwi. Gdzie indziej w wielkich ośrodkach żydowskich, w których znajdują się oddzielne poniekąd dzielnice żydowskie, przede wszystkim zaś w Izraelu można dostrzec mezuzy, jak ozdabiają dumnie odrzwia dom w dom.

Hebrajski wyraz mezuza oznacza sam przez się tylko węgar w odrzwiach, samą futrynę. Został on jednak przeniesiony na symbol, który powinien być przymocowany do futryny, i stał się terminem określającym jeden ze „znaków” na odrzwiach.

Na pergaminie zamieszcza się nastepujące dwa fragmenty Tory z Księgi Powtórzonego rawa:

DEON.PL POLECA

Ten więc zapisany skrawek pergaminu zwija się następnie albo luźno składa od tyłu do przodu, czyli tu od lewej do prawej. Po hebrajsku bowiem czyta się i pisze od prawej do lewej strony.

Jeśli więc ktoś ów maleńki dokument rozwija, ma przed oczyma z miejsca jego początek. Tak zatem zwinięty albo poskładany umieszcza się go w pudełeczku albo w futeraliku. Zazwyczaj w osłonie tej wykonane bywa małe okienko, przez które widać tylną stronę owego pergaminu. Na owej zaś tylnej stronie widnieje napisany wyraz Szadaj, oznaczający Wszechmogącego. Pergaminek ten umieszcza się w owym schowku w taki sposób, ażeby ten właśnie napis widoczny był z zewnątrz. Ponadto na górnej jego krawędzi wpisuje się jeszcze kilka liter. Dzięki temu można czy to rozwijając, czy też rozkładając ów tekst poznać od razu, gdzie jest jego góra, a gdzie dół. Zapobiega to umieszczeniu mezuzy w schowku do góry nogami. Litery na tylnej stronie wpisuje się dokładnie w tym miejscu, w którym na stronie przedniej widnieją trzy słowa, znaczą one: „Adonaj jest naszym Bogiem, Adonaj”. W ten sposób uwidocznione jest zarazem, odkąd zaczyna się napis biegnący od góry do środka strony oraz zaznaczone miejsce zapisania wyrazów, które szczególnie muszą być chronione przed zniszczeniem. Litery do tego celu użyte są literami następującymi w alfabecie kolejno po tych, z których składają się wymienione już wyżej trzy wyrazy. Gdzie zatem po stronie wewnętrznej znajduje się litera „alef”, to po stronie zewnętrznej widnieje „bet”. I tak dalej. Nie należy koniecznie dopatrywać się w tych literach i w ich wzajemnych powiązaniach jakichś intencji mistycznych.

Pudełeczko wraz z umieszczoną w nim mezuzą - obecnie całość bywa określana jako mezuza - przymocowuje się następnie za pomocą dwóch gwoździ na odrzwiach. Należy je umieścić w takim miejscu, aby same wpadały w oko zarówno przy opuszczaniu domu i izby mieszkalnej, jak i przy wchodzeniu do ich wnętrza. Dlatego właśnie na prawym węgarze. Na prawym, gdy patrzymy wchodząc. Jednakże nie na stronie zewnętrznej, lecz na tej powierzchni węgaru, która z naprzeciwka ma odpowiadającą jej powierzchnię drugiego węgaru. Miejsce to odpowiada też wysokości człowieka na linii wzroku. Futerał mieści się w tym schowku nie w pozycji pionowej ani też nie w poprzek, lecz w położeniu ukośnym, zwrócony stroną zewnętrzną do środka. Futeraliki robi się z rozmaitych materiałów. Z blachy - to są odmiany skromne i staroświeckie, zazwyczaj z okienkami, o których już wspominaliśmy. Zdarzają się również i takie, również starodawnej roboty, nadzwyczaj delikatnie wykonane w srebrze, pochodzące ze starej żydowskiej szkoły rzemiosła artystycznego Becalela w Jerozolimie i od wielu innych żydowskich artystów. Ponadto spotyka się jeszcze i takie, które wykonano ze szkłą, z celuloidu, z drewna i z miedzi. Gładkie lub cokolwiek ozdobione.

Przybicie mezuzy na odrzwiach następuje w chwili wprowadzania się do domu. Jest to, rzecz oczywista, czynność religijna i towarzyszy jej przynajmniej wypowiedzenie stosownego w tym momencie błogosła­wieństwa. Ponadto zazwyczaj przy takiej okazji odbywa się odpowiednia domowa uroczystość: poświęcenie mieszkania połączone z krótkim czytaniem i ze wspólną recytacją kilku psalmów. Rozbudowanie takiej domowej liturgii leży w gestii obecnych tam ludzi i można ją kształtować prawie całkowicie według własnego uznania.

Mezuza znajduje się nie tylko na zewnętrznych odrzwiach domu. Jeśli miasta żydowskie posiadają bramy, wówczas także i na tych wejściach przybijane bywają mezuzot. Również jednak i wewnątrz domów umieszcza się je przy wszystkich wejściach do pokojów służących za izby mieszkalne. Nie kładzie się natomiast mezuzy w magazynach i na strychach. Ani też, naturalnie, w łazienkach lub w toaletach.

W synagogach też nie spotkamy mezuzy. Tutaj muszę w związku z funkcją mezuzy podkreślić ogólnie i krótko zarazem raz jeszcze to, co właściwe jest temu symbolowi, jak też i innym ceremoniom: judaizm mianowicie nie godzi się na przyjęcie świata materii, na przyjęcie go bez zastanowienia, na bezwarunkowe zwierzęce przyjęcie wszystkiego, co ziemskie. Odrzuca zarazem postawę wzgardy wobec rzeczy doczesnych jako nietrwałego choć przeklętego zła. Afirmuje natomiast uświęcanie życia na tym świecie.

W takim systemie funkcjonuje mezuza. Ma być ona zawsze widocznym, w oczy wpadającym znakiem przypomnienia, który nieustannie mówi: „niech się święci twój dom! Niech twój dom nie będzie tylko dachem, ani też twoim zamkiem: niech będzie twoją świątynią!”

Dlatego też sam Dom Boży nie ma mezuzy.

Wielu jest takich, którzy wychodząc z domu albo doń wchodząc, wyciągają rękę do mezuzy i potem całują swoją dłoń, jeśli nie mogą samej mezuzy dosięgnąć ustami. Inni zaś nie dostrzegają jej wcale i poza przyzwyczajeniem nie widzą już tutaj symbolicznego znaku, który pobudza i zaprasza do refleksji. Dla wielu mezuza jest w ich odczuciu talizmanem. To, iż nie takie jest jej przeznaczenie, należy tu bardzo jasno podkreślić. Niewątpliwie jednak mezuza strzegła żydowskiego domu na przestrzeni wielu stuleci. Jeszcze i dzisiaj nie zaniknęło całkowicie jej uświęcające i błogosławiące oddziaływanie.

TEFILIN • „ZNAK” NA RAMIENIU I NA CZOLE

Te szkatułki wraz z ich zawartością są w ogóle nieco mniej znane aniżeli mezuza. Nie eksponuje się ich bowiem nieustannie na odrzwiach czy na bramach. Są to bowiem symbole, które należy nosić przy sobie, przywiązane do czoła i do ramienia.

Owe znaki nie zawsze muszą się znajdować we wskazanych miejscach na ciele, ani też że powinno się je nakładać w takim lub w innym czasie. Chwała tym, którzy mogą je nosić stale! - Może takie zawołanie nie brzmiałoby bardzo niestosownie. Praktycznie jednak tak się nie da. Rozumie to każdy. Jest to bowiem postulat niewykonalny, aby obracając się pomiędzy ludźmi, w pracy czy w interesach oraz podczas wszystkich czynności fizjologicznych nosić na swoim ciele przedmioty obrzędowe. Same przez się budzą one do pewnego stopnia zainteresowanie otoczenia. Jeśli zaś oczekuje się także nastroju, to przecież możność robienia wrażenia jest również naturalną potrzebą. Dlatego nie nosi się tefilin przez cały dzień. Nakłada się je tylko do modlitwy, z reguły do modlitwy porannej, czasem podczas modlitwy południowej, nigdy wieczorem. Dzień jest porą tefilin. Jednakże kiedy dzień sam przez się jest już uświęcony i sam w całości jest symbolem, wówczas owe znaki stają się zbędne i należy z nich zrezygnować. Dlatego nie ujrzycie tefilin w porach modłów w synagodze czy to w szabat, czy w dni świąteczne, także i podczas modlitw porannych. Rankiem w dni powszednie tak. Niektórzy zakładają je także wówczas, kiedy odprawiają modły w domu. W pewnych ośrodkach żydowskich w Izraelu można również spotkać prawdopodobnie kogoś z tefilin, kto będzie właśnie w drodze do domu modlitwy, albo też kto wychodzi stamtąd i udaje się do sali nauki, gdzie tak długo, jak jego sprawy na to mu pozwolą, będzie studiował pochylony nad książką, z owymi pudełeczkami przywiązanymi do czoła i do ramienia. Natomiast na Zachodzie, gdzie ludność żydowska jest mniej liczna i żyje w mniej wyraźnej izolacji, przeważnie w małym miasteczku albo we wsi, spotkanie takie byłoby doprawdy wielką osobliwością. Dlatego tefilin mniej są wam znane niż mezuza.

To, aby ważne słowa i ważne pojęcia wypisywać na odrzwiach, umieszczając je tam bezpośrednio, wydaje się jeszcze możliwe. Przywiązywać jednakże słowa do ręki albo i gdzie indziej, to już przychodzi nie tak łatwo. Owo przywiązywanie ważkich sentencji w określonych miejscach ciała może się okazać, co trudno wykluczyć, trudne do wykonania w inny sposób aniżeli poprzez wypisanie tychże zdań na takim czy innym materiale, albo też przy użyciu kartek z wypisanym na nich słowem, które należy przymocować w okre­ślonych miejscach. Tak też w rzeczy samej uczyniono. Tamte cztery urywki, które ów przepis zawierają, przepisuje się na pergaminie. Znowu jest to pergamin, który spełnia określone warunki co do jego pochodzenia i wykonania. Zapisać go trzeba również w taki sposób, który odpowiada odnośnym normom. I oto ten pergamin z zapisanymi na nim fragmentami tekstu po zwinięciu umieszcza się w futeralikach albo pudełeczkach. Szkatułki te jednak wykonane są w tym wypadku nie z metalu czy drewna, albo ze szkła czy też jakiegoś innego dowolnie wybranego materiału, jak to było w przypadku mezuzy, lecz robi się je wyłącznie z tegoż pergaminu. Mają one kształt sześcianu, mniejszego lub większego, w każdym bądź razie kształt kostki, której szerokość i długość są sobie równe, aczkolwiek wysokość jej może być nieco inna.

Ten więc - powiedzmy tutaj - sześcian ma za podstawę czworokątną płaszczyznę, której długość i szerokość są nieco większe od sześcianu tychże wymiarów, dzięki czemu jej brzegi wystają spod wszystkich czterech krawędzi kostki, tworząc dość szerokie obwódki. Ów spód tak jest wykonany, że z jednej jego strony, którą będziemy tu nazywali stroną tylną, znajduje się zakładka ze szczeliną. Poprzez tę szczelinę przechodzi rzemień, przy którego pomocy futerał bywa przytwierdzany na czas modlitwy w określony sposób do czoła albo do ręki. Owe futeraliki z rzemykami - to właśnie są tefilin, które to słowo po niderlandzku bywa tłumaczone wyrazem „rzemień modlitewny”, aczkolwiek w języku hebrajskim rdzeń tego słowa mówi tylko o modlitwie, nie zaś o rzemieniach.

Należy je umieszczać w dwóch miejscach. Potrzebne więc są do tego dwie szkatułki. Zatem też i są. Owe dwa futeraliki nie są całkowicie podobne do siebie nawzajem. Trzeba bowiem dwukrotnie przepisać na pergaminie owe cztery urywki tekstu biblijnego. Tak też się czyni. W obydwu przypadkach jednakowoż cokolwiek inaczej: raz się je pisze wszystkie cztery razem na jednym pasku pergaminu, raz natomiast każdy z nich z osobna na oddzielnym pasku pergaminowym. Ów pierwszy pasek po zwinięciu zostaje umieszczony w futerale. Tamte zaś cztery paski zwijane są albo też składane każdy z osobna i umieszczane w drugim pudełku. Ten jednakże futerał posiada wewnątrz cztery odrębne przedziałki - można by je również nazwać szufladkami - jedną obok drugiej. Widoczne jest to także i na zewnątrz dzięki bruzdom, które tworzą się z powodu takiego właśnie urządzenia wnętrza. Pierwsze natomiast pudełko jest na zewnętrznej stronie całkiem gładkie. Obydwie zaś szkatułki pomalowane są na czarno z połyskiem, tak samo jak i rzemienie, którymi przytwierdza się owe futeraliki, maluje się na czarno po ich zewnętrznej stronie.

Dwie szkatułki przeznaczone dla dwóch wymienionych w Biblii części ciała. Jedna na ramię. Wyraz hebrajski, który oddajemy za pomocą słowa „ręka”, ściśle oznacza nie tyle samą rękę, co raczej ramię z ręką lub rękę z ramieniem. Ów wyraz oznacza nawet bok i nawet stronę.

Szkatułkę przytwierdza się do przedramienia na jego najgrubszej części, gdzie mięśnie tworzą wypukłość. Ramię zostało uzbrojone! Nie w narzędzie przemocy, lecz w Słowo, które wskazuje na Boga. Rzemień oplata ramię siedem razy (tj. wiele razy; rzec by można, nieskończoną ilość razy) i biegnie dalej, aby związać palce i dłoń. Tefilin nie umieszcza się na prawym ramieniu. Wszelako przywiązane do lewego przedramienia pozostają one w więzi z prawą ręką, jako że sam futeralik zwrócony jest w stronę serca. Albowiem serce i Słowo: o to przecież we wzajemnym związku chodzi. Drugą szkatułkę przymocowuje się do czoła.

„Pomiędzy oczyma”. Wskazanie tego miejsca przy pomocy wyrazów hebrajskich do tego użytych jest zrozumiałe w zupełności. Wyrażenie to niekoniecznie dotyczy miejsca ponad nosem i pomiędzy brwiami, lecz w rzeczy samej wskazuje na czaszkę, tam gdzie tworzy ona czoło i gdzie z reguły wyrastają z niej włosy. Zatem idzie o zewnętrzną powłokę czaszki, o czoło pomiędzy oczyma. Tu właśnie ma się znajdować pudełeczko. Słowo Boże w samym centrum intelektu harmonijnie z nim połączone: oto, co ów symbol ma nam do powiedzenia.

Futeralik przymocowany jest rzemieniem, który otacza całą czaszkę i który zawiązany jest z tyłu, węzeł spoczywa na karku, tam gdzie czaszka łączy się z kręgosłupem. Obydwa końce rzemienia, które od tego węzła wychodzą, przeprowadza się do przodu i zwiesza na piersiach.

Także i tutaj nie braknie wyrazu Siadaj, który znaczy „Wszechmogący”. Ów wyraz hebrajski składa się z trzech liter. Pierwsza litera znajduje się na tefilin z przodu, wykonana, i to nawet na dwa sposoby, z tego samego pergaminu, z którego zrobiono futeralik. Węzeł na karku tworzy swoim kształtem wzór drugiej litery. Trzecią umieszcza się na węźle, który mocuje rzemień z futerałem na przedramieniu.

Tak przedstawiasz się ty w kształcie stworzonym przez Boga. Wszystko jest boskie. Także i ty. Tego musisz się uczyć. O tym musisz wiedzieć. To musisz rozumieć. Zawsze.

„Znak” na ubiorze, symbol na szacie - to właśnie będą cicit. Wyraz ów oznacza kędzior, chwost, frędzel. W przekładach spotykacie się często z innym określeniem. Niderlandzki urzędowy przekład Biblii posługuje się w tym miejscu wyrazem snoertjes (sznurki). Tłumacze żydowscy używają określenia „nitki widoczne”. To ostatnie wyrażenie nawiązuje raczej do sensu symbolicznego aniżeli do znaczenia dosłownego tego wyrazu. Pierwsze zaś z przytoczonych tu nazw nie wydają mi się powiązane w jednakim stopniu ani z sensem symbolicznym, ani dosłownym.

Milcząco przyjęto tu założenie, iż chodzi o szaty, które mają rogi, zwyczajne bowiem okrycie powinno było najwidoczniej zostać dopełnione rodzajem szala albo narzutki na głowę czy na ramiona lub na jedno i drugie. Trzeba więc było na nich umieścić frędzel albo chwast. Bez jakiejkolwiek intencji artystycznej, która nakazywałaby wiązać je na końcach jeden z drugim czy też je ścieśnić, związywać razem lub czynić inne jeszcze rzeczy. Nic z ozdabiania, z ornamentu, żadnej strojności. Wyłącznie miał to być znak upomnienia, mający w sobie zamysł religijny. Frędzel taki, z technicznego punktu widzenia całkiem w tym miejscu niepotrzebny, który tę swoją zbędność z całą ostentacją sam podkreśla, owe nitki z błękitnymi włóknami jednego tylko potrzebują - aby je widziano. Widzieć je i przypominać sobie zarazem. Naoczne przypomnienie ma za każdym razem powtarzać jedynie memento: „Miejcie wzgląd na Boga! Niechaj żywa będzie w was świadomość tego, że jesteście dziećmi Boga i że możecie być świętymi. To zaś niechaj was uzbraja przeciwko pokusom myśli i oczu, które są w stanie zwieść was na drogi prowadzące ku upadkowi”.

Godną uwagi właściwością Pentateuchu jest to, iż z rzadka tylko objaśnia swoją własną symbolikę. To właśnie należy do swoistego dla Biblii stylu narracji, w szczególności dla stylu Tory, iż mianowicie opowiada ona o faktach i o niczym innym poza faktami. Przedstawiane są działania, nie zaś wewnętrzne przeżycia postaci, które pojawiają się w konkretnych okolicznościach. Informowani jesteśmy o tym, co one czynią, nie o tym, co się w nich dzieje przed, w czasie i po dopełnieniu się ich czynów. To do nas należy zgłębianie ich życia duchowego - o ile można - a zatem i odtwarzanie tła wszystkich opisywanych tu wydarzeń. Albo też - tworzenie takiego tła.

Tak samo jest z symbolami. W tym zaś przypadku z tym frędzelkiem i widoczną w nim błękitną nitką. Na jakiej bowiem zasadzie w tych właśnie przedmiotach jest obecna idea, którą one symbolizują? O tym Tora nie wspomina. Czyż jednak popełni ktoś wielką omyłkę, jeżeli przyjmie, że kolor nieba w tym ostentacyjnym frędzlu został użyty w takim celu i z takim przeznaczeniem, aby obudzić skojarzenie pamięciowe? Przypomnienie: niebo! Przypomnienie: Bóg! Tak właśnie utrzymywało starodawne mniemanie, tradycja. Aczkolwiek ten urywek nie zawiera objaśnienia opisanego w nim symbolu, to przecież jego sens jest tutaj oczywisty, omalże nigdzie indziej nie został on ukazany tak jasno, jak tutaj.

Z myślą o „wszystkich przyszłych pokoleniach”, zatem po wsze czasy. Wszelako ubiór się zmienił, a w naszych czasach zaistniały inne okoliczności. Także nie ma już błękitnej nitki wełnianej, bo nie da się otrzymać takiego właśnie niebieskiego barwnika. Nie do znalezienia jest bowiem ten gatunek ślimaka, z którego ów pigment wytwarzano, sądzi się, że już zaginął. A przecież Izrael tego nie porzucił. Czego nie można było utrzymać i dalej pielęgnować w formie pierwotnej, to zostało zakonserwowane w taki lub w inny sposób, aby zachować to jako możliwość dla przyszłych, może bardziej sprzyjających czasów. Takie właśnie myślenie przeniosło cicit do naszej epoki. Kiedy jednak macie do czynienia ze współczesnym ubiorem, na którym widać cicit, to myślicie zapewne, iż jest to przeważnie tylko ubiór świątynny. Mogliście go bowiem oglądać przede wszystkim w synagodze, tu też możecie go widywać prawie tak często, jak tylko wam się podoba. Każdego ranka w dni powszednie, w szabat i w święta nakłada się szatę modlitewną w porach modłów. Z pewnością robią to wszyscy, którzy modlą się w synagodze, zazwyczaj także i ci, którzy odprawiają swoje modlitwy w domu. Niekiedy zdarza się to poza liturgią poranną. Kantor zakłada szatę z cicit do każdego nabożeństwa. Pełni ona rolę specjalnego stroju liturgicznego, jest religijnym rekwizytem i zarazem dekoracją. Swoją nazwę bierze ta szata nie od cicit, które się na niej znajdują, ale zwie się po prostu talit, co oznacza „szatę" i nic ponadto. W codziennej jednak praktyce owa szata szczególnie została skojarzona z cicit. Z zewnątrz wygląda ona jak szal. Zazwyczaj wykonana z wełny, biała w czarne pasy. Może też być z jedwabiu i wtedy przeważnie z niebieskimi frędzlami. Jej rozmiary są właściwie dowolne, idzie tylko o to, aby była dość obszerna, żeby okrywać głowę i ramiona.

Cicit wykonuje się z wełny, tylko wtedy, gdy talit jest jedwabny, wówczas i cicit są z jedwabiu. Brak jest w nich błękitnej nici. Wszystkie nitki są białe. Jest ich osiem, splecionych w rodzaj warkoczyka. Talit musi być utkany. W naszym kraju nie ma zakładów, w których tka się talit. Trzeba szukać takowych w wielkich ośrodkach judaizmu, na przykład w Ameryce i przede wszystkim w Izraelu. Produkcję cicit określa kilka warunków. Nie każda nić wełniana, wyprodukowana w nieokreślonym bliżej celu, nadaje się do wyrobu cicit. W naszym kraju również nie wytwarza się cicit.

Kiedy talit ma zostać użyty do celów rytualnych, wówczas wzdłuż jednej z jego krawędzi przyszywa się niewielką tasiemkę. Odtąd będzie to górna strona talitu. Ta sama wstążka przeznaczona jest na odpowiednie inskrypcje, które się na niej haftuje srebrnymi albo złotymi nićmi. Pozostawia się co do tego prawie zupełną swobodę wyboru. Można też jeszcze zobaczyć, głównie w synagodze reformowanej, talit wykończony starannie po brzegach dosyć szerokim złotym galonem. Obszycie to zwiesza się z szyi i z ramion z wdziękiem i kokieterią. U innych znów spotykamy podobne naszycia, szerokie i bogate, przeważnie srebrne. Wtedy jednakowoż talit obszerny i usztywniony opada z ramion szerokimi fałdami.

Na każdym z czterech rogów talitu widać następnie mały czworokątny kawałek materiału, zazwyczaj jedwabnego. Służy on głównie usztywnieniu. Także i owe narożniki, szerokie bodaj na dłoń, albo i więcej, kwadratowe lub bardziej zbliżone do prostokąta dają sposobność do ozdobienia szaty haftami.

I wreszcie kolej na cicit. W każdym z rogów talitu, nie wprost na samej krawędzi, lecz raczej tuż przy niej wykonuje się otwór, przebijający zarówno materiał szaty, jak i naszyty w tym miejscu czworokąt, zgrabnie i mocno obszyty wokoło. Przewleka się przez niego cztery splecione nitki, trzy jednakowej długości, zaś czwartą nieco dłuższą. Osiem zwisających z tego otworu zakończeń splatano i związywano w pewien określony sposób. Dłuższą nitkę okręcano kilkakrotnie i zawiązywano wokół pozostałych siedmiu nici. Następnie trzeba było się postarać o brakujący pigment błękitny. Ilość owych węzełków, tj. trzydzieści dziewięć, odpowiada dokładnie liczbie, którą tworzą litery wyrażenia Adonaj echad odczytywane jako cyfry w systemie odpowiadających sobie znaczeniowo cyfr i liter. Wyrazy te zaś znaczą, co następuje: Adonaj - tj. Przedwieczny - jest Jeden.

W taki oto sposób zachował Izrael ów symbol opisany w Torze, tak również starał się go przybliżyć ludziom, nie zmieniając starodawnej jego wymowy, utwierdzając jego zastosowanie i silę jego wyrazu. Nie przeszkadzało temu wcale to, iż ów łatwo widoczny symbol umieszczony na szacie, jako wszędzie z nią noszony znak nieustającego ostrzeżenia, w zasadzie pozostał ograniczony do talitu oraz że to okrycie stało się używaną w synagodze lub też w domu szatą modlitewną.

Jednakże oprócz tzw. „dużego” talitu istnieje jeszcze i „mały”. Tego wszakże się nie widuje. Nosi się go bowiem rzeczywiście przez cały czas, chociaż pod ubraniem. Zwykle spotykaną formą talitu jest skromny czworokątny piat materiału. W samym jego środku wycięto kwadratowy kawałek, wystarczająco duży, aby mogła przezeń z łatwością przejść głowa. Na czterech jego rogach przymocowane są cicit, w taki sam sposób, jak w przypadku „dużego” talitu. To właśnie jest „mały” talit, zwany też arba kanfot, co oznacza dosłownie „cztery rogi” i co należy rozumieć jako „szatę o czterech rogach”.

Tę szatę Żyd nosi zawsze na sobie. Jeśli nie może on do modlitwy nałożyć w danej chwili dużego talitu, wówczas używa cicit u swojej arba kanfot. Kiedy tylko żydowski chłopiec umie już mówić na tyle sprawnie, iż jego matka może nauczyć go krótkiej hebrajskiej modlitwy porannej, wówczas wielką radością dla jego babki jest zrobienie mu na drutach, albo też innym jakimś sposobem jego pierwszej arba kanfot. I tak właśnie układa się łańcuch pokoleń.

Przepis odnoszący się do cicit jest więc trzecim z kolei po nakazach dotyczących tefilin i mezuzy. Tej trójcy symbolów judaizm pozostaje zawsze bardzo wierny: „Ktokolwiek nosi cicit na swoim ubraniu, tefilin na swoim ciele i ma na swoich odrzwiach mezuzę - powiada stara mądrość Talmudu - ten niełatwo zgrzeszy”. Mimowoli przychodzi tu na myśl - czyż może być inaczej? - znane powiedzenie Eklezjastesa (4, 12): „Sznur troisty niełatwo się przerywa"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trzy znaki judaizmu
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.