Ból Boga w dziełach wielkich chrześcijańskich pisarzy Japonii

(Fot. sxc.hu)
James A. Wiseman OSB

Znany teolog z Chicago David Tracy twierdzi, że dzieła literackie otwierają nasze umysły, wyobraźnię i serca na nowe, autentyczne i potencjalnie przekształcające czytelnika sposoby bycia w świecie.

Słuszność tezy Tracy’ego potwierdzają przykłady dwóch autorów z Japonii, którzy bez wątpienia uznani być mogą za mistrzów chrześcijańskiej duchowości.

DEON.PL POLECA

Pierwszy był teologiem i znawcą japońskiego dramatu, a drugi - powieściopisarzem.

Teologia bólu Boga

Pod koniec II wojny światowej, w jednym z najmroczniejszych okresów w dziejach Japonii, bezpośrednio poprzedzającym bezwarunkową kapitulację kraju, gdy na mieszkańców cesarstwa spadły amerykańskie bomby atomowe, luterański pastor Kazó Kitamori (1916-1998) pracował nad swoją książką, która miała stać się pierwszym w historii dziełem teologicznym napisanym po japońsku, jakie przetłumaczono na język angielski.

Praca Kitamoriego, zatytułowana Teologia bólu Boga, której pierwsze japońskie wydanie ukazało się w 1946 roku, stanowi śmiałą próbę „nowego spojrzenia na Biblię”. Spojrzenie to jest wolne od cech właściwych teologii zachodniej, którą autor oskarża o propagowanie obrazu obojętnego, niezmiennego i całkowicie samowystarczalnego Boga.

Źródeł tego obrazu Kitamori doszukuje się w niektórych prądach filozofii starożytnej. Japoński pastor przekonuje, że gdyby teolodzy gotowi byli przyswoić sobie nie tylko koncepcje greckiej filozofii, lecz również poddali się wpływom greckiej tragedii, mogliby zapewne – podobnie jak hebrajscy prorocy – głosić, że nieodłącznym atrybutem Boga jest ból.

Koncepcja „bólu Boga” to coś więcej niż przejaw antropomorfizacji czy zastosowania języka mitologii. Nie chodzi o to, że ból istnieje w Bogu jako „substancja”, lecz raczej odnosi się do relacji Bóg–człowiek, do niezłomnej miłości, jaką Bóg darzy istoty ludzkie, nawet gdy ich czyny są grzeszne.

Wyrazem tej miłości są słowa Boga o krnąbrnym Efraimie w Księdze Jeremiasza (Jr 31, 20), które Kitamori za wersją Lutra (Darum bricht mir mein Herz) tłumaczy: „Zatem moje serce jest złamane”.

W Nowym Testamencie ból Boga nabiera jeszcze głębszego znaczenia. Wiąże się on nie tylko z Bożą miłością do grzesznych, niegodnych miłości ludzi (jak u Jeremiasza i innych proroków), lecz również z wysłaniem przez Boga swojego umiłowanego Syna, by odkupił ich grzechy. Kitamori dowodzi, że najdobitniej wyraża to Paweł w piątym rozdziale Listu do Rzymian, pisząc:

„A [nawet] za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami” (Rz 5, 7-8).

Japoński pastor utrzymuje, że główną przyczyną metaforycznego traktowania przez zachodnią teologię słów proroków o Bogu, który odczuwa ból, są zbytnie wpływy greckiej myśli filozoficznej, i wyraża przekonanie, że istnieje możliwość perspektywy odmiennej niż ta, którą przyjęły Kościoły zachodnie, ukształtowane przez kulturę grecko-rzymską.

Tsurasa – ból i nieuchronność przeznaczenia

W swej argumentacji Kitamori odwołuje się do literatury, zwłaszcza do klasycznego dramatu japońskiego, który z oczywistych względów nie stanowił częstego źródła inspiracji dla teologów Zachodu. Autor analizuje przede wszystkim jedno z podstawowych pojęć japońskiej tragedii, tsurasa, tj. bolesne poczucie nieuchronności przeznaczenia, które wisi nad ludzkim życiem. Realizuje się ono w szczególności, „gdy bohater cierpi i umiera – lub za jego przyczyną cierpi i umiera jego umiłowany syn – z miłości do innych i po to, aby inni mogli żyć”.

W jednej z tragedii omawianych przez Kitamoriego, zatytułowanej Szkoła świątynna, nieprzyjaciele pewnego pana feudalnego porywają jego syna i dziedzica. Matsuomaru, sługa owego pana, poszukuje uprowadzonego chłopca. Po odkryciu, że więzień znajduje się w bursie przy tytułowej szkole świątynnej, Matsuomaru uświadamia sobie, że jedynym sposobem, aby ocalić życie dziedzica jego pana, jest zastąpienie go własnym dzieckiem. Posyła więc syna do owej szkoły, wydając go na śmierć. Rozpaczającą żonę pociesza słowami: „Ciesz się, moja droga. Nasz syn przydał się naszemu panu”.

Kitamori następująco podsumowuje swoją analizę japońskiego dramatu:

Chociaż Kitamori w swojej pracy nie analizuje szczegółowo duchowych bądź moralnych implikacji tego rodzaju rozumienia Boga, z jego słów jasno wynika, że są one nader istotne. Japoński teolog pisze, że na czysto psychologicznym poziomie nie da się odczuwać cudzego bólu z równą intensywnością co własnego, a miłość bliźniego nie może być tak silna, jak miłość rodzica do dziecka.

Jednak na poziomie teologicznym lub duchowym istnieje możliwość bycia „naśladowcą Bożej miłości” i miłowania bliźnich z równą wiernością co Bóg:

Możemy obdarzyć cierpiącego bliźniego naszą miłością z siłą równą tej, z jaką odczuwamy własny ból jedynie wówczas, gdy my sami i ów bliźni spoczywamy w bólu Boga - tj. gdy jesteśmy „współczłonkami Ciała (…) w Chrystusie” (Ef 3, 6).

Miłość bliźniego staje się po raz pierwszy prawdziwa, gdyż kroczymy drogą, którą wskazał nam Bóg. Ponieważ zarówno my, jak i nasz cierpiący bliźni spoczywamy w bólu Boga, możemy odczuwać ból naszego bliźniego równie intensywnie jak nasz własny.

Endō – japońska czy chrześcijańska tożsamość?

Luteranin Kitamori, starając się wyjaśnić swoją teologię bólu Boga, zwrócił się ku klasycznej literaturze swojego kraju. Z kolei dzięki katolikowi Shūsaku Endō (1923-1996), powszechnie uznawanemu za jednego z najwybitniejszych pisarzy japońskich drugiej połowy XX wieku, teologia ta ponownie trafiła do literatury.

Endō, który został ochrzczony jako jedenastolatek, powiedział w jednym z wywiadów, że katolicyzm był dlań początkowo niczym gotowy, niedopasowany do ciała garnitur. Za młodu stanął przed wyborem: przywyknąć doń lub pozbyć się go i znaleźć inny, wygodniejszy. Z upływem lat odkrył jednak, że ów „garnitur” stał się tak bardzo jego częścią, że nie może go po prostu wyrzucić.

Endō wyznaje: „Od czasu gdy zacząłem pisać powieści, po dziś dzień, spór pomiędzy moim katolickim «ja» i drugim «ja», leżącym poniżej (…) wielokrotnie znajdował oddźwięk w mojej pracy. Czuję, że muszę znaleźć jakiś sposób na pojednanie tych dwóch [jaźni]”.

Podobnie jak Kitamori, Endō starał się mówić o Bogu w sposób adekwatny do japońskiej mentalności. Ponieważ usiłował tego dokonać, pisząc powieści, nie zaś traktaty teologiczne, jego dzieło poddawano wielu próbom interpretacji, niekiedy całkowicie się wykluczających. Los ten nie ominął jego najbardziej znanego dzieła, zatytułowanego Milczenie (Chinmoku).

Poniższe odczytanie powieści opiera się nie tylko na analizie kluczowych fragmentów książki, lecz również pozostaje w zgodzie z opiniami wyrażanymi przez Endō w jego esejach. Interpretacja ta jest zarazem spójna z koncepcją japońskiej duchowości chrześcijańskiej, jaką wyrażał w Teologii bólu Boga Kitamori.

Podeptany Chrystus

Główny bohater powieści, Sebastião Rodrigues, jest wytworem wyobraźni Endō. Autor inspirował się jednak historyczną postacią portugalskiego misjonarza nazwiskiem Giuseppe Chiara, który przybył do Japonii w 1643 roku. Prześladowania japońskich chrześcijan, które wybuchły w tym okresie, były skutkiem podejrzliwości cesarskiego ministra Hideyoshiego, przekonanego, że rzeczywistym celem wizyt misjonarzy w Japonii jest podbój kraju.

W książce Endō Rodrigues zostaje ostatecznie schwytany. Zarówno tłumacz, jak i inny misjonarz, Christovao Perreyra (Ferreira) (postać historyczna - portugalski prowincjał zakonu jezuitów, który kilka lat wcześniej jako pierwszy misjonarz w Japonii wyrzekł się wiary, ku wielkiej konsternacji współbraci), nakłaniają go do apostazji. Akt ten wyrażał się przez podeptanie tzw. fumi-e, niewielkiej metalowej plakietki z wizerunkiem twarzy Chrystusa, przymocowanej do drewnianej tabliczki.

Rodrigues ma świadomość, że jeśli podepcze fumi-e, nie tylko ocali swoje życie, lecz również doprowadzi do uwolnienia wiszących nad dołem kloacznym wieśniaków. Do tej pory misjonarz odczuwał udrękę z powodu milczenia Boga w obliczu straszliwych cierpień, jakie znosili męczennicy.

Rodrigues zadaje sobie pytanie: „[Dlaczego] Bóg nic nie zechciał uczynić wobec tych jęków?”. Gdy otrzymuje plakietkę, podnosi ją do oczu, kładzie na podłodze i podnosi stopę. W odróżnieniu od tłumacza, który nieustannie zapewnia go, że ów akt jest tylko formalnością bez znaczenia, Rodrigues wie, że to coś znacznie więcej. Równocześnie Bóg w nieoczekiwany sposób przerywa milczenie:

„On teraz podepcze to, co przez całe swoje życie uważał za najpiękniejsze, to, w co wierzył, że jest najświętsze i nieskalane, to, co stanowi najdoskonalszy wyraz ludzkich snów i ideałów. Ten ból w stopie! I wtedy tamten Człowiek z miedziorytu powiedział do księdza: „Depcz! Możesz deptać! Ja, który tu jestem, wiem najlepiej, czym jest ból twojej nogi. Depcz! Narodziłem się na ten świat, abym był przez was podeptany, i wziąłem krzyż na ramiona, aby dzielić wasz ból”.

Tłumacz powieści Endō pisze, że potomkowie dawnych Kakure Kirishitan (Japończyków, którzy pomimo prześladowań nie wyrzekli się chrześcijaństwa i praktykowali je w ukryciu) wyrażali przekonanie, że pisarz „nie oddał sprawiedliwości niezłomnej postawie ich bohaterskich przodków”, z których wielu poniosło męczeńską śmierć.

Umierali oni, śpiewając radośnie, wypełnieni nadzieją, że idą „do rajskiej świątyni”, ostatecznie odnosząc zwycięstwo nad swymi prześladowcami, którzy nie zdołali zmusić ich do wyrzeczenia się wiary. Jednak w powieści Endō portugalski misjonarz nie jest niezłomny, lecz profanuje wizerunek Chrystusa, aby w ten sposób uwolnić wieśniaków od dalszych tortur. W umyśle Rodriguesa dokonuje się zmiana obrazu Boga. Jak pisze jeden z wnikliwych krytyków twórczości japońskiego pisarza, Brett Dewey:

- Czytamy, że Rodrigues zaczyna inaczej widzieć Jezusa. Najpierw jest On dla niego wzorem piękna i doskonałości. Ten obraz Chrystusa dominował w jego życiu od dziecka. Będąc w Japonii, regularnie medytował nad obliczem Pańskim i jego obraz Boga zaczął ulegać zmianom. Ostatecznie Jezus objawia się Rodriguesowi nie jako idealny wzorzec piękna lub kosmiczny perfector, lecz ukazuje wymizerowaną twarz, która nosi ślady wszelkich cierpień tego świata. Współczucie dla tej twarzy prowadzi Rodriguesa do podeptania fumi-e. Endō sugeruje, że prawdziwym powołaniem Kościoła jest gotowość do współczucia i współcierpienia z Bogiem i chłopstwem tego świata.

Takie rozumienie chrześcijańskiego powołania wyrażają nie tylko słowa Chrystusa z fumi-e, które słyszy Rodrigues. Widać je również w zakończeniu powieści. Były misjonarz, teraz znany jako Paweł Zaprzaniec, służy jako kapłan ukrytej chrześcijańskiej wspólnoty, do której przyjmowani są nawet najsłabsi i najtchórzliwsi.

Jak pisze Dewey:

„We wspólnocie jest miejsce na słabość i wybaczenie. Endō pokazuje nam, że Kościół składa się z odkupionych Piotrów i Judaszy; to «złamana» wspólnota, której triumf leży w cierpieniu dzielonym z Bogiem”.

Tę samą ideę wiele lat wcześniej wyrażał Kazō Kitamori, pisząc: „Dla nas, naśladowców Bożej miłości (…) wybaczenie jest wszystkim. Choć nasza miłość (…) jest pokonana i staje się «straconą miłością» (…) musimy kochać naszych współbraci z niezachwianą wiernością, tak jak uczył tego Bóg”. Probierzem chrześcijańskiej duchowości jest praktyka miłości – okazywanej również „najsłabszym i najtchórzliwszym”.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ból Boga w dziełach wielkich chrześcijańskich pisarzy Japonii
Komentarze (1)
J
Julia
15 października 2009, 11:59
Endo to rzeczywiscie wielki pisarz. Niesamowita jest ta historia z podeptaniem Chrystusa. Grzech czy w gruncie rzeczy czyn dobry? Przebaczenie jako uczestnictwo w bólu Boga! Wspaniały tekst. Dziękuję.