Dni świętych
Wybaczcie mi. To jedyne słowa jakie przychodzą teraz na myśl. Wybaczcie mi bierność, brak empatii, egocentryzm i tą nieobecność w modlitwie, gdy oddajecie swoje życie za imię Jezus.
Dla całego Kościoła nadeszły dni świętych. To co dzieje się na bliskim wschodzie, w Azji i Afryce woła o Bożą sprawiedliwość. Woła też przede wszystkim o miłosierdzie ludzi. Przyznaję, że sam byłem obojętny. Coś ostatnio się we mnie złamało. Może wtedy, gdy kapłan drżącym głosem modlił się podczas mszy za Kościół, który doznaje prześladowań. I wtedy gdy nazwał to wprost holokaustem chrześcijan. Wiedziałem to już na pewno gdy ze łzami w oczach prosił, by Bóg przyjął do siebie naszych przyjaciół, braci i siostry. A kim dla Ciebie są współcześni męczennicy?
Bóg coraz słabiej nas słyszy. Niby dlaczego miałby nas słuchać? Czy nasze prośby skoncentrowane na sobie uczynią ten świat lepszym? One giną pośród krzyków mordowanych chrześcijan. Giną pośród lamentu matek trzymający na rękach konające dzieci i pośród płaczu dzieci widzących egzekucję swoich rodziców. Cisza Ojca chowającego syna głośniej przemawia do Bożego serca niż nasze szepty. Bóg nas nie słucha. Nie robi tego by karać i odrzucać, lecz by pokazać, że świat to coś więcej niż osobiste potrzeby. Jeżeli nasz wewnętrzny komfort jest ceną za życie męczenników to oby jak najszybciej nas go pozbawił. Nam jednak dobrze. Względnie spokojny zachód ma swoją wolność, prawa i dobrobyt. Zapomnieliśmy, że mamy również obowiązki. Ktoś kiedyś powiedział, że problemem trzeciego świata jest brak wody i pożywienia, problemem drugiego świata brak wolności i demokracji, a problemem pierwszego świata brak internetu.
Ogarnia mnie wstyd. To trwa od tak dawna. Miałem dosyć czasu by zrobić cokolwiek. Jeżeli twierdzisz, że nic nie można zrobić to jaka jest twoja wiara?! Obudźcie się bracia i siostry! Jesteśmy złączeni krwią Chrystusa w jedno ciało. Jakie duchowe narkotyki stosujemy, że staliśmy się tak nieczuli? Czy gdy boli cię ząb nie czuje tego całe ciało? Rozwijający się nowotwór również osłabia całego człowieka. Chrystus jest głową Kościoła i wszyscy w Nim zjednoczeni powinniśmy czuć ból tej tragedii. Kościół nie dzieli się na światy. Trzeci czy pierwszy? Jest jeden, powszechny. Oni giną w obronie naszej wspólnej wiary. Są żywym świadectwem i uosobieniem wartości wiary przez cenę jaką ponoszą.
Mamy najpotężniejszy oręż w ręku - modlitwę. Ona działa cuda. Nie proszę, a błagam. Niech każdy z nas poświęci godzinę przed Najświętszym Sakramentem, najbliższą Eucharystię, ofiaruje post i znajdzie miejsce w codziennym pacierzu dla męczenników Iraku, Syrii, Sudanu, Indii, Izraela i wielu innych miejsc na świecie. Powiedz Bogu jak ważni są dla Ciebie. Módlmy się wspólnie o dary i owoce Ducha Świętego dla nich, o łaskę przebaczenia oprawcom. Cała reszta naszych starań jest potrzebna, ale wtórna. Jako chrześcijanie mamy obowiązek modlitwy i wspólnego czuwania. Nie możemy zostawić ich samych. Święty Piotr uczył nas, że szatan jest jak lew ryczący, który krąży by mordować. Kogo na ofiarę wybiera lew? Zwierzę słabe i pozostawione same sobie. Nasza bierność w modlitwie i czynie jest przyzwoleniem na ich męczeństwo. Kto wie, może ten czas jest wigilią przyjścia Chrystusa.
Dzisiaj Jezus pyta w ewangelii <<Za kogo Mnie uważacie?>> (Mt 16, 15). Nie tyle pyta kim jest na prawdę, ale kim jest dla nas. To za kogo Go uważamy mówi ile dla nas znaczy. Zapytajmy więc siebie: kim są dla nas męczennicy? To powie nam prawdę o naszej wierze, o tym za kogo uważamy Jezusa. Oni dzisiaj dzielą Jego los. Bóg jest z nimi, a ich świadectwo jest prawdziwe. Ich męka przynosi przez krew owoce dla całego Kościoła. To samo zło jest wymierzone we wszystkich. Nie możemy mówić, że to nas nie dotyczy. To się dzieje naprawdę.
Jeżeli dzisiaj los współbraci nas nie wzrusza, nie zachęca do trwania w modlitwie i nie potęguje poczucia wspólnoty to nasza miłość usycha. To znaczy, że umieramy w środku lecz nie za wiarę, a z niewiary. Czuję się bardzo źle bo sam wiem ile czasu przepuściłem nim zrozumiałem czego jestem świadkiem. Może właśnie ten apel jest tym co mogę zrobić najlepiej. Mam świadomość ile osób czyta tego bloga. Ufam, że te słowa dotrą do wielu innych. Święci naszych czasów wołają o pokój. Jak głośno trzeba krzyczeć by obudzić ludzkie sumienie?
Tekst ukazał się na blogu symeon.blog.deon.pl
Skomentuj artykuł