Dziesięć sposobów na to, jak to robić w sieci

(fot. Krzysztof Kołacz)
Krzysztof Kołacz

Myślisz, że już wszystko wiesz na ten temat? Spróbuj czegoś nowego. Wyszukuj filmiki antychrześcijańskie lub propagujące zło. Bierz udział w dyskusjach na forach tematycznych - nie katolickich, ale tych, które odłączają człowieka od Boga. Znajdź w sieci jakieś mroczne miejsce dla samobójców i wnieś tam światło. To tylko trzy z dziesięciu sposobów na ewangelizację w sieci.

Masz wiadomość

DEON.PL POLECA


Nie tak dawno dostałem wiadomość, w której zaprezentowano mi dziesięć sposobów na ewangelizację w sieci. Długo nie mogłem uwierzyć w to, co przeczytałem.

Na początku bardzo rzeczowo wyjaśniono mi, że oto Internet stał się forum komunikacyjnym tego świata i w związku z tym - co przeczytałem dalej - każdy katolik z dostępem do sieci powinien wykorzystać to narzędzie do tropienia wrogów chrześcijaństwa, by wskazywać im drogę do Jezusa. Dzięki takiej aktywności, jak się okazuje, moglibyśmy być spokojni o przyszłość naszego narodu.

Co ciekawe, mniej więcej w tym samym czasie, mój znajomy temat ewangelizacji ujął w podobny sposób: "Chcę być prawy i głosić prawdę o Chrystusie zmartwychwstałym, dlatego powinienem doszukiwać się na tych wszystkich "tefauenach" i "onetach" aktów niegodnych chrześcijanina takich jak np. przekleństwa, informacje ze świata gwiazd, nieczyste reklamy, aby skutecznie je tępić, aż prawda zwycięży!". Miejmy więc oczy szeroko otwarte i szukajmy niedowiarków.

Katolicki Sherlock Holmes

Sam jestem zaangażowany w ewangelizację w sieci. Prowadzę duży profil ewangelizacyjny dla mężczyzn, jednak moje metody działania nijak przystają do tych powyższych. Według mnie bowiem chrześcijaństwo nie jest szkołą tropicieli zła, ale szkołą miłości.

"Niektórzy ludzie traktują Boga jak detektywa, który nieustannie ich sprawdza i rozlicza z tego, co robią źle, a co dobrze. Detektywa, który chce zdemaskować ich gnuśność i małość, aby dokonać sądu. Tacy ludzie nigdy nie poznali Boga Miłości. Są przygaszeni, pozbawieni radości, ponieważ ciągle boją się, że za ich plecami ktoś skrzętnie zapisuje każdy ich krok." To słowa, które mocno przyczyniły się do mojego nawrócenia cztery lata temu. Usłyszałem je z ust kapłana podczas rekolekcji ignacjańskich. Moim zdaniem słowa te świetnie oddają zjawisko, które obserwujemy. Dziś bowiem coraz więcej osób przeinacza Ewangelię, twierdząc, że my, katolicy mamy za zadanie oceniać i potępiać innych w imię szerzenia prawdy.

Niech nasze postępowanie będzie przykładem dla tych, którzy jeszcze nie znaleźli Boga albo gdzieś po drodze Go zgubili. Inspirujmy swoim życiem do pójścia za Jezusem. Pamiętajmy przy tym jednak, że nie jesteśmy akwizytorami Boga, tylko Jego dziećmi.

Nie bądźmy w tym bierni - tu zgadzam się z autorami maila o "dziesięciu sposobach na…". Bierność bowiem także nie ma nic wspólnego z nauką Jezusa, o czym on sam najpełniej zaświadczył, ofiarując swoje życie w imię naszego odkupienia.

Jeśli chcesz…

A że są także pozytywne przykłady ewangelizacji w sieci, świadczy projekt EwReKo (skrót od słów: ewangelizuj, reaguj, komentuj), który, zdaje się w najbardziej wyważony sposób wskazywać kierunki działania dla tych katolików, którzy chcieliby się podjąć takiego zadania. Autorzy tej inicjatywy radzą, by nasza internetowa aktywność charakteryzowała się:

- miłością i szacunkiem do osoby wypowiadającej się na dany temat, gdyż często są to osoby zranione, zagłuszające swój ból niejednokrotnie agresywnymi i obraźliwymi komentarzami;

- brakiem moralizowania;

- unikaniem postawy typu: "Jestem lepszy, bo nawrócony";

- komentowaniem, nie ocenianiem;

- znajomością tematu, o którym się pisze, mówi, dyskutuje.

Te pięć punktów powinno, moim zdaniem, towarzyszyć nam w każdym akcie komunikacji z drugim człowiekiem. Nie powinniśmy śledzić, ale przedstawiać swój punkt widzenia. Nie zmuszać, lecz zachęcać swoją postawą do zmiany myślenia. Dokładnie tak, jak Jezus, który w całym swoim nauczaniu nie stawiał ludzi pod ścianą i do niczego siłą nie zmuszał. Jezus mówi nam przecież o Królestwie Jego Ojca, dokonuje na naszych oczach prawdziwych cudów, pokazuje, jak wielką krzywdę potrafi wyrządzić w życiu drugiego człowieka grzech. Staje przed człowiekiem i mówi: "Jeśli chcesz, pójdź za mną".

Cieszę się, że coraz więcej osób żywo włącza się w prośbę papieża Franciszka, by wyjść na peryferie, na wszelkie możliwe drogi, by tam głosić Chrystusa. Cieszę się także z powodu tego maila, którego otrzymałem, bo choć nie zgadzam się z proponowanymi metodami działań, doceniam odwagę inicjatorów.

Chciałbym jednak, byśmy w ludziach na siłę nie szukali zła, ale spróbowali - jeśli pojawia się taka sposobność - wysłuchać ich historii.

Reagujmy, komentujmy ale z miłością, nie wrogością. Naszym mottem niech będą słowa Benedykta XVI: "Kto zbliżył się do Jezusa i doświadczył Jego miłości, natychmiast chce dzielić się z innymi pięknem tego spotkania i radością rodzącą się z tej przyjaźni."

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dziesięć sposobów na to, jak to robić w sieci
Komentarze (21)
Krzysztof Kołacz
1 września 2013, 23:01
tych najbardziej potrzebujących Może są oni tu? Podaj rękę, ktoś ją weźmie, ktoś odrzuci, a jeszcze inny podepcze, ale to nic. Ci, którzy ją uchwycą pomogą ci iść dalej, tak jak ty im pomogłeś wtedy kiedy im podałeś rękę. PIĘKNIE MOŻE BYĆ! Wielkie AMEN @tomaszz :-) ...
TZ
Tomek Z
1 września 2013, 19:56
tych najbardziej potrzebujących Może są oni tu? Podaj rękę, ktoś ją weźmie, ktoś odrzuci, a jeszcze inny podepcze, ale to nic. Ci, którzy ją uchwycą pomogą ci iść dalej, tak jak ty im pomogłeś wtedy kiedy im podałeś rękę. PIĘKNIE MOŻE BYĆ!
N
Nans
31 sierpnia 2013, 13:40
Inspirujące! :)
K
Krystyna
30 sierpnia 2013, 21:09
prawdziwi katolicy ..to tropiciele zła i poszukiwacze diabła ... a miłość tylko dla tych co się ukorzyli publicznie ...niekoniecznie przed Bogiem ... To znaczy? :-) Możesz napisać jakoś prościej?  Prawdziwi  katolicy .... za jakich się uważają   ....to ci dla których   nawiększą cnotą jest  tropienie zła  w każdym   wszędzie i upomonanie, napominanie , etykietowanie ... oraz szukanie diabła w każdym miejscu i duszy ...  kochać można tylko tych co się ukorzyli przed gorliwymi  tropicielami zła  w innych ,sami są upominający  nieskazitelni ...
M
Misia
30 sierpnia 2013, 16:13
"Niech nasze postępowanie będzie przykładem dla tych, którzy jeszcze nie znaleźli Boga albo gdzieś po drodze Go zgubili." A jaki Ty dajesz przykład swoim POSTĘPOWANIEM? Bo pisać o wielkich dziełach nietrudno.
C
Czytelniczka
30 sierpnia 2013, 16:05
Proszę o sprawdzony przykład świadectwa postępowaniem w pana życiu. Pozdrawiam.
Krzysztof Kołacz
30 sierpnia 2013, 14:43
Myślę, że problem jest wyolbrzymiony. Pan Kołacz w swoim artykule przypisuje nieprawdziwe intencje autorom parafialnego tekstu. Choćby poprzez słowa: "komentujmy ale z miłością, nie wrogością", "byśmy w ludziach na siłę nie szukali zła", "chrześcijaństwo nie jest szkołą tropicieli zła, ale szkołą miłości". Po lekturze tych zdań trudno mi dopatrzyć się "szukania dobra" u pana Kołacza. Czyli odnajdywania wspólnego frontu do walki ze złem. Znajduję za to chęć dokopania drugiemu. Jest kłamstwem, że tekst parafialny zachęca do komentowania z wrogością. Jest kłamstwem, że intencją autorów jest szukanie "na siłę" zła w ludziach. Przecież to nonsens. I jak łatwo jest widzę tej sugestii ulec.. Widzę to po komentarzach.. Jestem przekonany, że autorzy tekstu parafialnego całkowicie zgadzają się z przytoczonymi pięcioma radami autorów projektu EwReKo. Sugestia ze strony pana Kołacza, że jest na odwrót, jest albo brakiem pogłębionej refleksji nad parafialnym tekstem, albo chęcią zabłyśnięcia, nawet za cenę kłamstwa.  ... Z całym szacunkiem nie zgodzę się z Pana wypowiedzią. Tekst nie traktuje tylko i wyłącznie o radach jakie otrzymałem we wspomnianej w nim wiadomości. Dotyczy sytuacji, z którą spotykam się w sieci. Zaznaczyłem bardzo wyraźnie, że doceniam intencje autorów, ale osobiście się ze sporą częścią z tych propozycji nie zgadzam. W tekście dokładnie chodziło mi o to, żeby swoim życiem świadczyć o Bogu - nie wysyłać ludzi na rekolekcje te czy inne. Świadczyć życiem i miłością. Nie mam zamiaru czepiać się ludzi, którzy chcą czynić dobro. Dokładnie do tego zachęcam. Czepiam się metody i to ją komentuję. Można to było ująć lepiej? OK., w takim razie bardzo dziękuję za komentarze. Są dla mnie bardzo cenne. Pozdrawiam, KK
Krzysztof Kołacz
30 sierpnia 2013, 14:35
za dużo w tekście jest "powinniśmy" i "nie powinniśmy", które są plagą kazań polskich księży. to też ma niewiele wspólnego z chrześcijaństwem, panie prowadzący popularny profil na facebooku ... Dziękuję za cenną uwagę. :-)
AS
Arkadiusz Szczepaniak
30 sierpnia 2013, 13:15
Pan Kołacz nawrócił się, jak podaje, w ramach rekolekcji ignacjańskich. Bardzo się z tego cieszę. Jednak czy ten pan nie zdaje sobie sprawy, że wymieniani przez omawiany tekst ludzie w większości na rekolekcje nie jeżdżą? Zatem internet jest miejscem gdzie być może jakieś przesłanie do nich dotrze. Parafialny tekst, mimo swej zwięzłości, wyraźnie zaleca posługiwanie się świadectwami z życia nawróconych. Zgadzam się, że jest to bardzo trudne zadanie zasiać w ten sposób ziarno w sercu człowieka. Ale nie dla Pana Boga.. Sposobu rozmowy można się nauczyć. Najlepszy jest ten prowadzony z miłością! Nie rozumiem, dlaczego drodzy Państwo, czepiacie się kogoś, kto chce coś dobrego zrobić? Jasne, że można przy tym popełniać jakieś błędy, w rozmowie, w ocenie itd. Kto ich nie popełnia? Ale czy przez to mamy zaniechać tej możliwości dotarcia do tych najbardziej potrzebujących? Pan Kołacz, jeśli chce, niech jeździ na rekolekcje, niech prowadzi portal dla nawróconych. Chwała Bogu za to. Ale niech w głupi sposób nie podcina innym skrzydeł.
AS
Arkadiusz Szczepaniak
30 sierpnia 2013, 13:14
Myślę, że problem jest wyolbrzymiony. Pan Kołacz w swoim artykule przypisuje nieprawdziwe intencje autorom parafialnego tekstu. Choćby poprzez słowa: "komentujmy ale z miłością, nie wrogością", "byśmy w ludziach na siłę nie szukali zła", "chrześcijaństwo nie jest szkołą tropicieli zła, ale szkołą miłości". Po lekturze tych zdań trudno mi dopatrzyć się "szukania dobra" u pana Kołacza. Czyli odnajdywania wspólnego frontu do walki ze złem. Znajduję za to chęć dokopania drugiemu. Jest kłamstwem, że tekst parafialny zachęca do komentowania z wrogością. Jest kłamstwem, że intencją autorów jest szukanie "na siłę" zła w ludziach. Przecież to nonsens. I jak łatwo jest widzę tej sugestii ulec.. Widzę to po komentarzach.. Jestem przekonany, że autorzy tekstu parafialnego całkowicie zgadzają się z przytoczonymi pięcioma radami autorów projektu EwReKo. Sugestia ze strony pana Kołacza, że jest na odwrót, jest albo brakiem pogłębionej refleksji nad parafialnym tekstem, albo chęcią zabłyśnięcia, nawet za cenę kłamstwa. 
S
serkan
30 sierpnia 2013, 12:30
za dużo w tekście jest "powinniśmy" i "nie powinniśmy", które są plagą kazań polskich księży. to też ma niewiele wspólnego z chrześcijaństwem, panie prowadzący popularny profil na facebooku
Krzysztof Kołacz
30 sierpnia 2013, 09:52
Krzysztofie, napisz adres tego portalu jaki prowadzisz. Chyba nie mówisz o profilu na fejbuku? ... W tekście nie ma słowa o "portalu". Rzeczywiście, chodzi o profil - Banita. Pozdrawiam i zapraszam :-)
M
mhaw
30 sierpnia 2013, 09:47
Krzysztofie, napisz adres tego portalu jaki prowadzisz. Chyba nie mówisz o profilu na fejbuku?
TZ
Tomek Z
30 sierpnia 2013, 09:21
W tej całej ogromnej ilości indywidualnych istot ludzkich (jak byśmy ich nie "klasyfikowali" to każdy pozostaje jedyny, inny od wszystkich pozostałych, choć mający podobne pragnienia) jedynie Bóg wszystko ogarnia swoją wszechwiedzą i nad wszystkim panuje. Nic Mu się nie wymyka, każdemu podaje dłoń kiedy jest w potrzebie, każdemu stawia drogowskazy aby miał szansę dojść do Królestwa. My nie powinniśmy zadręczać się tym, że świat idzie ku zgubie, że ktoś obok nie chce posłuchać głosu nawołującego do nawrócenia. Myślę, że taka postawa chrześcijanina określona tutaj jako "tropiciel zła" wynika z frustracji taką sytuacją, gdzie sam chciałbym żyć w świecie ludzi wiernych Bogu a tymczasem ludzie odrzucają porządek boży i to w sposób jawny, chcąc przy tym ośmieszać wiarę w Boga. Trzeba pamiętać, że Bóg nad wszystkim panuje i mieć spokój w duszy. To daje pewność, że On sam doprowadzi do sprawiedliwego zakończenie czasów doczesnych. Jego sprawiedliwość zakróluje, przecież nam to obiecał. Moim zdaniem trzeba kłaść nacisk na pełnienie Jego woli, to znaczy zagłębiać się w czasie modlitwy w swoją duszę i poszukiwać Jego dróg. Nie stawiać sobie zadań do wypełnienia. Jego wola niech będzie w każdej chwili zgłębiana, nie ustawać w ciągłych staraniach by ją poznawać. Wydaje mi się, że potrzeba w wierzącym więcej spontaniczności i zaufania, a mniej obawy o to, że Bóg będzie mnie osądzał za zło wokół mnie. Nie! Wystarczy, że jesteś dobrym człowiekiem i nie odpłacasz złem za zło ale dobrem: uśmiechem za złe słowo, milczeniem na niesprawiedliwą krytykę która nie znosi sprzeciwu. To już wystarczy, już wtedy głosisz Ewangelię. Nie trzeba moralizatorskich przemówień a tylko miłość w sercu.
G
Greg
30 sierpnia 2013, 09:05
Nie jestem przekonany czy to dobry pomysł. Wchodząc na onety i wyborcze karmimy się ich treściami. Wolę im nie klikać i nie podbijać statystyk.
E
ech:)
30 sierpnia 2013, 08:16
Naprawdę świetny artykuł :)
Grzegorz Kramer SJ
30 sierpnia 2013, 07:57
Dobre, dzięki!
MB
Mateusz Bendek
29 sierpnia 2013, 23:17
To bardzo ważny artykuł, wręcz ponadczasowy - zobaczycie za 10-15 lat!
Krzysztof Kołacz
29 sierpnia 2013, 22:51
prawdziwi katolicy ..to tropiciele  zła i poszukiwacze diabła ...   a miłość tylko dla tych co się ukorzyli publicznie  ...niekoniecznie przed Bogiem ... To znaczy? :-) Możesz napisać jakoś prościej?
K
Krystyna
29 sierpnia 2013, 22:48
prawdziwi katolicy ..to tropiciele  zła i poszukiwacze diabła ...   a miłość tylko dla tych co się ukorzyli publicznie  ...niekoniecznie przed Bogiem
O:
owszem :p
29 sierpnia 2013, 22:41
Więcej takich głosów, a ludzie przestaną tracić wiarę przez agresywnych "akwizytorów Boga".