James Martin SJ do katolików LGBT: bądźcie pełni nadziei
"Biblia jest żywym Słowem Bożym i - jeśli jesteśmy na Nie otwarci - głos Boga zawsze się przed nami odsłoni, gdy czytamy lub słyszymy te fragmenty, bez względu na to, jak wiele mają lat" - mówił James Martin SJ w homilii skierowanej do katolików LGBT.
W kazaniu wygłoszonym na mszy poprzedzającej nowojorski Marsz Równości, Martin próbował odpowiedzieć na pytania o to co znaczy być uczniem, chrześcijaninem i człowiekiem wolnym jako katolik będący osobą LGBT lub też przyjaciel takiej osoby.
James Martin przywołał czytania, by zasugerować słuchaczom trzy postawy. Po pierwsze bycie twardym jak Jezus i wiara w zmianę w przyszłości, którą zdaniem jezuity niesie pontyfikat papieża Franciszka. Również coraz więcej osób LGBT ujawnia swoją tożsamość, czym realnie wpływają na zmianę sytuacji lokalnej.
Jednocześnie zaznaczył, że "nie są to łatwe czasy dla katolików LGBT". "Jeśli jesteś ochrzczonym katolikiem i jesteś osobą LGBT, jeśli jesteś rodzicem osoby LGBT lub innym członkiem jej rodziny, to jesteś tak samo częścią Kościoła jak papież, twój biskup, twój duszpasterz albo ja. Zakorzeniaj się w chrzcie i domagaj się miejsca w swoim kościele" - przypominał Martin, który nalegał na to, by osoby LGBT oczekiwały "uczestnictwa we wszystkich posługach w kościele".
Jezuita zachęcał słuchaczy, by "byli wolni", bo taką lekcję daje Jezus. "Jezus jest wolny od potrzeby bycia kochanym, lubianym i akceptowanym. (…) Jest doskonale wolny. Wolny do czego? Do pełnienia woli Ojca" - stwierdził Martin. Ten przykład ma dawać oparcie osobom, które czują się wykluczone i zachęcać je, by nie pragnęły zemsty - bo i Jezus jej nie pragnął.
James Martin SJ: nie obalajmy kapłaństwa >>
"Po trzecie wreszcie, bądźcie pełni nadziei" - podsumowywał kaznodzieja. Jego zdaniem katolicy LGBT i ich rodziny mogą ulec pokusie mówienia o Kościele "to się nigdy nie zmieni", albo "to nie miejsce dla mnie".
"Czasami katolicy LGBT mówią, że skończyli z Kościołem, wiarą i Bogiem. Jednak, gdy szukają Chrystusa w Kościele, często widzą tylko teraźniejszość. A cierpienie i śmierć nie są jedynymi rzeczami, których Jezus doświadczył w Jerozolimie. Nie są nawet tymi najważniejszymi. Najważniejsze jest zmartwychwstanie" - zestawiał James Martin SJ.
Skomentuj artykuł