Jestem wikarym we Włoszech. Tak pandemia zmieniła tu Kościół

(fot. PAP/EPA/BALTI TOUATI MOURAD)

Jaki Kościół wyłania się z epidemii, którą przeżyliśmy i którą przeżywamy? Odpowiedzi szukam jako duszpasterz a nie jako socjolog, bo nim przecież nie jestem.

W poniedziałek, 18 maja, Włochy ruszyły. Ruszyły również nasze parafie. Wolno już, na mocy, porozumienia, które zostało podpisane między Episkopatem Włoch i rządem włoskim 7 maja przyjmować w świątyniach parafialnych wiernych. Po ponad dwóch miesiącach ich nieobecności, możemy ponownie cieszyć się ich modlitwą w naszych kościołach.

Pierwsza zasadnicza zmiana polega na tym, że zostało przeniesione (lub też ujawnione, objawione) prawdziwe centrum naszej pobożności, religijności. Nie jest nim kościół parafialny, lokalne sanktuarium, a dom rodzinny, mieszkanie, w którym toczymy nasze życie codzienne. Rodzina. (Tak, wiem tym drugim terminem przechodzę z miejsca na relacje). Takie przesunięcie akcentu (ale powtarzam albo mamy do czynienia z pewnym przesunięciem albo też z pewną demaskacją, że to już tak było tylko tego nie zauważyliśmy, bądź nie chcieliśmy widzieć) rodzi pytanie na ile jest nam potrzebny proboszcz lub wikariusz. Przez ponad dwa miesiące obywaliśmy się bez obecności kleru. Czy ta wymuszona deklerykalizacja pomoże Kościołowi? Czas pokaże.

Przez ponad dwa miesiące obywaliśmy się bez obecności kleru. Czy ta wymuszona deklerykalizacja pomoże Kościołowi? Czas pokaże.

Jedną z takich namacalnych zmian jest to, że w związku z epidemią COVID-19 musieliśmy zrezygnować z paschalnego (w dużych parafiach jest to czas Wielkiego Postu i powielkanocny) błogosławienia rodzin. To odpowiednik polskiej kolędy. Społeczeństwo włoskie do tej tradycji jest bardzo przywiązane. I nie ma żadnego znaczenia czy ktoś chodzi do kościoła czy też nie. Nie ma nawet znaczenia czy ktoś jest wierzący lub nie. Mieszkanie wypada poświęcić. Pojawia się w związku z tym dwa pytania. Pierwsze: o znaczenie i przyszłość tego, co nazywamy religijnością ludową, a co jest wielkim bogactwem Kościoła. I drugie: czy odwiedziny duszpasterskie muszą być związane z określoną porą roku liturgicznego? Czy nie byłoby bardziej zasadne, zważywszy na rytm Miasta, aby przeprowadzić tę kolędę w różnych okresach roku, ze spokojem, mając świadomość, że nasi parafianie na takie spotkania nie mają zbyt wiele czasu, gdyż ich dzień pracy ma swój schemat, którego nie sposób lekceważyć.    

Tak samo czas pokaże czy to przesunięcie akcentu będzie trwało dłużej i mocniej niż czas oblężenia, który przeżywaliśmy tutaj we Włoszech? Ono ma jeszcze jedną konsekwencję. W związku z tym, że kościół parafialny ani dom katechetyczny przez ponad dwa miesiące nie mogły być punktem odniesienia zwyczajowego duszpasterstwa, świeccy, którzy w naszej parafii w Tivoli to duszpasterstwo tworzą przenieśli wszystko na forum internetowe.

Duszpasterstwo małżeństw i rodzin naszej parafii postanowiło komentować Słowo Boże proklamowane w każdą niedzielę i zapis tej refleksji ukazuje się na profilu fejsbukowym naszej parafii. Nikomu z tych świeckich nie przyszło na myśl, aby o taki komentarz prosić duszpasterzy. Mają świadomość swojej odpowiedzialności za Kościół i swojej podmiotowości w Kościele, w parafii i mają również świadomość, że mają coś ważnego do powiedzenia. Wynika to z tożsamości ochrzczonego, który uczestniczy w posłudze prorockiej, królewskiej i kapłańskiej Jezusa Chrystusa.

Katecheci parafialni (tzn. ci, którzy przygotowują dzieci i młodzież do Pierwszej Komunii i bierzmowania, i w zdecydowanej większości są to świeccy) oraz wychowawcy Akcji Katolickiej Młodych kontynuowali program paschalny przygotowany przez diecezję, nagrywając krótkie filmiki, które później cięła i sklejała jedna osoba, Beta. Wszystko było rozsyłane do dzieci i młodzieży na ich konta fejsbukowe czy też inne portale społecznościowe. Do tego wszystkiego używano minimum narzędzi. Najczęściej kończyło się na telefonie komórkowym lub zwyczajnej kamerze cyfrowej.

To prawda, że nie istnieje Kościół internetowy czy w Internecie, ale prawdą jest też coś innego.

To prawda, że nie istnieje Kościół internetowy czy w Internecie, ale prawdą jest też coś innego. Mieszkam 37 km od Subiaco. To tam w 1465 roku przybyło dwóch niemieckich benedyktynów, którzy uruchomili pierwszą drukarnię na terytorium Włoch. Gutenberg Biblię wydrukował w 1455. Różnica czasu między jednym a drugim wydarzeniem to zaledwie dziesięć lat. Kościół nie jest głupi (albo nie był głupi). Umiał zawsze sięgać po środki, którymi dysponowała i które oferowała cywilizacja, aby głosić swoje orędzie. Dzisiaj to już nie jest maszyna drukarska a Internet właśnie!

Program duszpasterski naszej diecezji został opracowany przed wybuchem epidemii. Świeccy, o których piszę uznali, że warto go realizować również w sytuacji ograniczonych kontaktów osobistych czy duszpasterskich. Dzięki współczesnym środkom komunikacji.

Uświadamiamy sobie, że nastąpiło jeszcze jedno przesunięcie. Cała ta aktywność internetowa wiernych skoncentrowana jest na Słowie a nie na Sakramencie. Kościół katolicki to jednak wspólnota oparta na strukturze sakramentalnej.

Kapłan w zakonie zmartwychwstańców. Autor rekolekcji o "Amoris Laetitia". Mieszka i pracuje w Tivoli

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jestem wikarym we Włoszech. Tak pandemia zmieniła tu Kościół
Komentarze (5)
Tom Bieńkowski
12 czerwca 2020, 10:04
Nie zmieniła Kościoła, tylko pokazała prawdę o ludziach, którzy się uważają za jego członków. Ukazała ich miałkość, niewiarę i tchórzostwo.
WR
~Wow Ras
30 maja 2020, 13:44
ks. Eugen Drewermann postawił tezę, że rola kapłana w obecnej jej formie jest zbędna. Po uzasadnienie tezy odsyłam do książki autora "Kler. Psychogram ideału". Może właśnie covid-19 jest zaczątkiem zmiany tej roli, która, co widzimy po odpływie ludzi z Kościoła, zdezaktualizowała się.
30 maja 2020, 20:52
Nie czytałem tej książki Drewermanna, ale - chociaż ma wiele interesujących przemyśleń - całościowe odrzucenie celibatu świadczy o poważnym błędzie. Pytanie do Wowa Rasa. Czy D. przeanalizował gdzieś celibat monastyczny? I Czy zdaje sobie sprawę, że generalnie istnieją w chrześcijaństwie wschodniej duchowości i prawa inne ramy dla rozumienia kapłaństwa? Wreszcie, zastanawiam się, na ile jego doświadczenia są charakterystyczne dla Niemiec czy niemieckiej strefy językowej, a na ile mają charakter uniwersalny.
KS
Konrad Schneider
29 maja 2020, 18:17
Ja mieszkam w Niemczech, ale podobnie jestem zachwycony dzialalnoscia swieckich w kazdej parafii. To stwarza zupelnie inna atmosfere - wziecie odpowiedzialnosci za Kosciol, poczucie sie podmiotowoscia struktur koscielnych. Swietnie sie z tym czuje!
RP
~Roswitha Prinzler
30 maja 2020, 14:34
Ja też mieszkam w Niemczech. Też nie płacę Kirchensteuer i też się dobrze czuję.