Jezuicki system zarządzania

(fot. Brennen Schmidt / flickr.com / CC BY)
Tomasz Chwaja

Towarzystwo Jezusowe zostało założone w 1540 r. bez żadnego biznesplanu czy kapitału zakładowego. Jednak od prawie 500 lat zarządza z powodzeniem siecią placówek misyjnych i edukacyjnych, co czyni je prawdopodobnie najsprawniejszą istniejącą korporacją. Sukces ten opiera się na zastosowaniu zasad, które na samym początku istnienia tej niesamowitej organizacji nakreślił jej założyciel - św. Ignacy Loyola.

Zastanawiając się nad fenomenem Towarzystwa Jezusowego jako organizacji, Chris Lowney, były jezuicki seminarzysta (który potem przez 17 lat pracował jako dyrektor zarządzający w największym banku inwestycyjnym w Stanach Zjednoczonych - J.P. Morgan) zadał sobie bardzo istotne pytanie: Czego szesnastowieczni zakonnicy mogliby nauczyć nas, światowców z XXI wieku, na temat przywództwa oraz radzenia sobie ze złożonymi i stale zmieniającymi się okolicznościami? Odpowiedź na nie zawarł w swej książce "Heroiczne przywództwo", która stała się bestsellerem oraz obowiązkową lekturą dla każdego menedżera i przedsiębiorcy.

Wielu pewnie uzna, że porównywanie współczesnych korporacji z szesnastowiecznym zakonem nie ma żadnego sensu, gdyż dzisiejszy, szybko zmieniający się świat, jest zupełnie inny od tego, w którym żyli pierwsi jezuici. Jednak, po głębszym zastanowieniu, dochodzimy do wniosku, że to zbyt pochopny osąd. Okres, w którym powstawało Towarzystwo Jezusowe śmiało można nazwać burzliwym. Odkrycia geograficzne sprawiły, że wiedza o świecie znacznie się poszerzyła, a przed Europejczykami otwierały się możliwości Nowego Świata. Wynalezienie druku sprawiło, że myśl mogła być kolportowana coraz szybciej i dalej, co w związku z rozwojem religii protestanckich zagrażało dominującej pozycji Kościoła Katolickiego na świecie.

DEON.PL POLECA

Wymienione powyżej fakty spowodowały, że pierwsi jezuici oczekiwali od swych towarzyszy cech bardzo podobnych do tych, których dziś domagają się największe korporacje od swoich pracowników. Kształcili więc w nich pomysłowość, elastyczność, kreatywność, zdolność przystosowania się do szybko zmieniających się warunków i okoliczności oraz ambicję i gotowość do podjęcia ryzyka. Brzmi znajomo? Oczywiście - przecież są to cechy pracownika idealnego, którego wśród tysięcy chętnych do pracy szukają pracodawcy. Dlaczego więc nie skorzystać z jezuickich pomysłów na to, jak wydobyć z ludzi te zalety i sprawić, że będą chcieli z nich korzystać?

Z pomocą spieszy nam, wspomniany już Chris Lowney. Autor "Heroicznego przywództwa", który pracował jako dyrektor zarządzający w placówkach w Londynie, Nowym Jorku, Tokio i Singapurze, zdradza w swej książce, jak jezuici w przeciągu pokolenia z małej grupki stali się wielką, bardzo wpływową "korporacją".

Jeśli jednak ktoś myśli, że Lowney daje 10 złotych rad, które zrobią z każdego lidera, to po przeczytaniu książki może być zawiedziony. Nie znajdzie tam bowiem gotowych recept na to, by od jutra stać się przywódcą. Jezuici bowiem wierzyli, że przywództwo to modo de proceder, czyli sposób postępowania. Założyciel zakonu, św. Ignacy Loyola oparł go na czterech filarach: samoświadomości, pomysłowości, heroizmie oraz miłości. Zaraz, zaraz - miłość w korporacji?! Wydaje się niemożliwe, ale jednak - przykład Towarzystwa Jezusowego pokazuje, że jest ona nieodzowna, by odnieść sukces.

Jezuici uważali, że każdy, kto ma być przywódcą (a to zadanie było według nich powołaniem wszystkich ludzi) musi najpierw poznać siebie, mieć świadomość swoich wad i zalet. Właśnie dlatego wśród jezuickich systemów zarządzania znajdujemy tak ważny element jak codzienny rachunek sumienia (tzw. "kwadrans jezuicki"). W czasie tej krótkiej przerwy człowiek ma czas, by spojrzeć w najbliższą przeszłość i zobaczyć, czy jego postępowanie zbliża go do postawionego sobie wcześniej celu. Daje również okazję do zastanowienie się, jakie działania w najbliższej przyszłości mogą nas do tego celu zbliżyć. Taki codzienny "pit-stop", jak powiedzielibyśmy dziś, nie pozwala nam zboczyć z wcześniej obranej drogi.

Drugi z filarów to pomysłowość, która jest związana z wprowadzaniem innowacji oraz szybką adaptacją do zmieniającego się środowiska. Nie chodzi tu o zmianę poglądów, gdyż te jezuici mieli stałe - związane jest to mocno z pierwszym filarem:samoświadomością - lecz bardziej o zdolność dopasowania sposobów na osiągnięcie celu do ludzi różnych ras, narodowości, czy kultur. Taka elastyczność pozwoliła jezuitom pracować w Chinach, Indiach, przekraczać Himalaje, czy otwierać szkoły niemal w każdym miejscu na kuli ziemskiej.

Gdy Lowney pisze o heroizmie, ma na myśli stawianie sobie celów większych niż swoje własne ego. Pozbycie się przyzwyczajeń, wyjście poza siebie i rozbudzanie się poprzez heroiczną wręcz ambicję. Jezuicki system zarządzania wymagał tego od członków Towarzystwa, co pozwoliło mu na tak szybki i prężny rozwój na całym świecie.

Wreszcie docieramy do chyba najbardziej zaskakującego, a jednocześnie najbardziej interesującego konceptu - miłości. Można zrozumieć, że w zakonie miłość odgrywa bardzo ważną rolę i jest pomocna w budowaniu jego struktur. Ale w korporacji? Miłość nie jest pierwszą rzeczą, która przychodzi nam do głowy, gdy pomyślimy o stosunkach panujących w firmach z rankingów najbogatszych spółek. Jednak św. Ignacy wiedział, co robi, włączając miłość w system zarządzania zakonem. Każdy z nas wie, że w środowisku, które jest dla nas przyjazne, pracuje się znacznie lepiej. Jesteśmy świadomi również tego, że dobro, którym obdarzamy innych, nawet w kontaktach biznesowych, bardzo często do nas wraca. Dlaczego więc boimy się stwierdzenia, że miłość jest niezwykle istotna dla korporacji? Lowney przekonuje, że nie ma się czego bać - wręcz przeciwnie, jest to kolejna rzecz, z której możemy się uczyć od jezuitów.

Pisząc o jezuickich systemach zarządzania, nie sposób nie wspomnieć jeszcze o dwóch bardzo istotnych kwestiach. Jedną z nich jest fakt, iż niesamowicie ważną determinantą sukcesu Towarzystwa Jezusowego było to, że każdy jego członek uczył się od innych. Działo się tak między innymi dlatego, że wszyscy członkowie zakonu mieli dostęp do listów przesyłanych przez braci pracujących w najróżniejszych, często bardzo dalekich częściach globu. Takie listy spajały całą organizację, dodawały sił poszczególnym jej członkom i pozwalały na ustawiczne zdobywanie wiedzy niezbędnej do prawidłowego realizowania powołania przez każdego jezuitę.

Drugą rzeczą jest coroczna informacja zwrotna. W dzisiejszych przedsiębiorstwach standardem jest, że pracownik jest oceniany tylko i wyłącznie przez bezpośredniego przełożonego. Jezuici poza oceną od przełożonego, uważali za niezbędną ocenę od podwładnych i współpracowników tego samego szczebla. Dopiero wtedy ocena działania członka danej społeczności zyskuje kompleksowość. Jezuici wpadli na to już ponad 450 lat temu. Zapewne warto zacząć stosować te metody w naszym codziennym działaniu, skoro zostały już tak dobrze sprawdzone.

Na koniec warto wspomnieć, iż już 12 maja Chris Lowney, autor książki "Heroiczne przywództwo", a jednocześnie światowy ekspert w dziedzinie zarządzania odwiedzi Polskę. Będzie gościem specjalnym na organizowanej przez Polską Akademię Biznesu konferencji "Wiara w Biznesie", która będzie miała miejsce w Orlen Arenie w Płocku. To wydarzenie będzie okazją, by wysłuchać jego oraz innych prelegentów: Tomasza Sztrekera, Macieja Gnyszkę oraz Piotra Michalaka. Więcej informacji o tym wydarzeniu na stronie internetowej: www.wiarawbiznesie.pl.

Lektura obowiązkowa dla każdego lidera w świecie biznesu. Walter Gubert, prezes banku J.P. Morgan

Chcę przeczytać tę książkę >>

Najpierw sformułuj cel. Potem dokonaj właściwych wyborów związanych z pracą i związkiem. I wreszcie uczyń każdy dzień ważnym i pięknym. Prawda, że łatwe? Ta książka to współczesna wersja "Ćwiczeń duchownych" Ignacego Loyoli. Dowód na to, że pracą i wytrwałością każdy może dojść do obranego celu.

Heroiczne życie. Odkryj cel w życiu i zmieniaj świat - zdobądź własny egzemplarz!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jezuicki system zarządzania
Komentarze (6)
O
opty
10 maja 2014, 08:09
Zamiast poważnej refleksji nad artykułem, rozpoczyna się jazgot komentujących. Dlaczego stronę komentują osoby wrogo nastawione do KK? Może zyt mocno odbieram, ale tak odbieram........
jazmig jazmig
9 maja 2014, 16:19
Autorze, nie tylko jezuici istnieją na tym świecie, bo istnieją inne zakony, które wyśmienicie funkcjonują, więc system jezuitów jest jednym z wielu, a nie czymś super. Bernardyni, benedytyni, dominikanie, cystersi i wiele innych zakonów funkcjonuje nie gorzej, niż jezuici. Trochę skromności przydałoby się jezuitom.
J
Javer
9 maja 2014, 17:58
To może przenieś się na strony cystersów lub bernardynów i tam gwiazdorz, bo twoje codzienne komentarze wskazują na jakieś niezdrowe zainteresowanie jezuitami, zakonem jednym z wielu ...
Jack French
11 maja 2014, 10:36
Gdzie autor napisał, że jezuici funkcjonują lepiej niż inne zakony? Więc jeśli tego nie napisał, ani nawet nie było to jego intencją, to na jakiej marnej podstawie wysuwasz ten kłamliwy wniosek? Trochę skromności przydałoby się jazmigowi.
9 maja 2014, 12:59
Cywilizacja ludzka dochodzi do jakichś punktów kulminacyjnych. Kotłuje się, kotłuje. Wierzę, przepraszam - wiem, że Ewangelia Kościoła Chrystusowego zwycięży ostatecznie. A mam pewne, dosyć głębokie przekonanie, że to właśnie jezuici będą motorem napędowym tego ostatecznie. Z uwagi na to, co scharakteryzowane w artykule, z uwagi na szczególne posłuszeństwo, z uwagi na łączenie duchowości z twardym, realistycznym stąpaniem po ziemi, odwagą w tym połączoną z rozwagą.
M
misjonarz
9 maja 2014, 11:42
Jest tylko pewne "ale" - Św. Ignacy nie założył Jezuitów dla zysków ale dla "większej chwały Bożej" i robił to stopniowo, z niezwykłym wysiłkiem. Wystarczy sobie uświadomić, że ten niezmordowany pielgrzym przemierzył pół Europy niemal dosłownie "z buta" a utrzymanie powierzył Bogu a jak już nie było wyjścia to po prostu żebrał. Nawet jak coś użebrał, to gdy widział potrzebujących ludzi, to to rozdawał. Przypomniało mi się, ale czyż nie podobnie postępował św. M. Kolbe ? Miał on takie powiedzenie "przeklęty zysk". No pewnie, że musiał zarządzać pieniędzmi i innymi środkami, oraz ludźmie ale nie robił to dla zysków, czy próżnej chwały a więc nie pisał "poradników, jak zarobić", tylko głosił niezmordowanie Chrystusa i Niepokalaną. Podobnie czynił św. Ignacy, niezmordowanie głosił Chrystusa i próbował dawać Ćwiczenia Duchowne. Jeden Jezuita mawiał - chcesz głosić ?, to po prostu  ubierz buty i idź i głoś. Hmm. tylko powstaje pytanie, czy można się odważyćna taki heroizm ? To jest heroizm - "być ubogim z Chrystusem ubogim" a pomimo tego ufać, że Bóg jakoś się zatroszczy, również materialnie. Z takiego czegoś powstaje "heroiczne przywódctwo" a nie z "siedzenia za biurkiem", czy jeżdzeniu i promowaniu swojej książki o finansach.