Odmowa rozgrzeszenia

(fot. sxc.hu)
Ks. Remigiusz Sobański / "Życie Duchowe"

W sakramencie pokuty wierni wyznający uprawnionemu szafarzowi grzechy, wyrażający za nie żal i mający postanowienie poprawy przez rozgrzeszenie udzielone przez tegoż szafarza otrzymują od Boga odpuszczenie grzechów po chrzcie popełnionych i - jednocześnie dostępują pojednania z Kościołem, któremu grzesząc zadali rany (Kodeks Prawa Kanonicznego)

Powyższe, bardzo rozbudowane zdanie to przytoczony dosłownie kanon Kodeksu Prawa Kanonicznego. Bez dokonania w nim jakichkolwiek zmian zdanie to mogłoby również znaleźć się w podręczniku dogmatyki katolickiej czy katechizmie. Nie przypadkiem ów zwięzły, teologiczny opis sakramentu pokuty funkcjonuje jako przepis, znajdujemy w nim bowiem wszystkie istotne elementy stosunku prawnego, czyli takich relacji między przynajmniej dwiema osobami, w których zachowania jednej strony wywołują określoną prawem reakcję drugiej strony. Uczestnicy tego stosunku prawnego to szafarz sakramentu pokuty oraz penitent. Są oni podmiotami ustalonych kanonicznie praw i obowiązków, których racją i sensem jest uzyskanie przez penitenta rozgrzeszenia i tym samym pogodzenia z Bogiem i Kościołem.

Prawo do rozgrzeszenia

Każdy wierny ma prawo i obowiązek być penitentem, a jako penitent ma prawo do otrzymania rozgrzeszenia, jeśli szczerze go pragnie, naprawdę chce pojednać się z Bogiem i z Kościołem, czyli jest odpowiednio dysponowany. Na tę wymaganą przez istotę i rację sakramentu pokuty dyspozycję składają się trzy elementy. Po pierwsze, żal za grzechy, powstający "wskutek uświadomienia sobie grzechów, ich zestawienia i obrzydzania" oraz skłaniający do przemyślenia swojego życia w goryczy swej duszy. Żal musi być wewnętrzny, to znaczy wypływający z woli, oraz powszechny, czyli obejmujący wszystkie grzechy jeszcze nieodpuszczone, które penitent winien wyznać. Żal za grzechy i ich wyznanie wymagają także przeprowadzenia uprzedniego, dokładnego rachunku sumienia.

DEON.PL POLECA

O dyspozycji świadczy również postanowienie poprawy, które zasadniczo, psychologicznie, mieści się w żalu za grzechy. Trudno bowiem równocześnie szczerze odrzucać grzech i zarazem nie chcieć się poprawić. Postanowienie to, czyli wola zmiany życia, winno "odznaczać się mocą, skutecznością i powszechnością". Penitent winien mieć szczerą, rzeczywistą, aktualną wolę uczynienia wszystkiego, co trzeba, aby grzech się nie powtórzył. Nie jest on w stanie przewidzieć przyszłości, postanowienie poprawy to nie gwarancja zmiany na lepsze, lecz zdecydowany zamiar wykorzystania środków koniecznych do uniknięcia grzechu. Nie może się to obejść bez zdeklarowanej woli odsunięcia okazji do grzechu, zwłaszcza tych bliskich czy bezpośrednich.

Trzecim elementem wymaganej przez sakrament pokuty dyspozycji jest gotowość do naprawienia wyrządzonych krzywd, szkód materialnych albo duchowych czy wywołanego zgorszenia, przez na przykład oddanie rzeczy przywłaszczonej, odwołanie pomówienia czy pojednanie z obrażonym bliźnim.

Wyznanie grzechów przez penitenta tak dysponowanego zobowiązuje kapłana do udzielenia rozgrzeszenia. Spowiednik występuje jako "szafarz Boskiej sprawiedliwości i miłosierdzia" (KPK 978, 1). Podawana w źródłach prawa charakterystyka spowiednika przypisuje mu funkcje sędziego i lekarza (por. KPK 978, 1). Nazwa "sędzia" występuje tu jednak w znaczeniu, jakie miała ona jeszcze przed wprowadzeniem podziału władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, czyli oznacza po prostu osobę sprawującą władzę (ordinarius iudex). Inaczej niż sędzia, który winnego skazuje, spowiednik uwalnia grzesznika, który przecież przyznaje się do winy. Kapłan czyni tak w imieniu Kościoła, który go do tego upoważnił. Nie osądza, lecz rozgrzesza. Zanim jednak to uczyni, musi ocenić (nie osądzić), czy penitent jest dysponowany. Kapłan posługujący w konfesjonale winien zakładać, że penitent jest dysponowany, wątpliwości co do jego dyspozycji mogą się nasunąć, gdy zachodzą ku temu jakieś podstawy.

A zachodzą one wtedy, gdy penitent - po pierwsze - swojego czynu, obiektywnie złego, nie chce uznać za grzech, względnie nie wskazując argumentów świadczących o jego zmniejszonej poczytalności podmiotowej, wzbrania się przed przyznaniem własnej winy. Czynniki zmniejszające czy zgoła znoszące poczytywanie grzechu penitentowi to brak wystarczającego rozeznania wynikający czy to z ignorancji, czy też z niezawinionego zaburzenia władz poznawczych lub też brak całkowitej, wewnętrznej zgody na popełniony czyn. W takich przypadkach penitent może nie mieć poczucia winy adekwatnego do popełnionego czynu, ale winien uznać jego przedmiotowe zło (czyn "jako taki" zły). Wątpliwości co do odpowiedniej dyspozycji penitenta budzi także brak postanowienia poprawy. Nie chodzi o "gwarancje" poprawy ani o pewność jej zaistnienia, lecz o sytuacje, w których penitent nie odrzuca grzechu, a wręcz przyznaje, że w przyszłości zachowa się w identyczny sposób, czyli popełni grzech, jeśli nadarzy się okazja. Względnie zapowiada, że nie uczyni niczego, by unikać okazji do grzechu, którym - jak wie z doświadczenia - nie potrafi sprostać. Penitent nie jest także dysponowany, jeśli nie ma zamiaru naprawić wyrządzonych szkód czy krzywd.

Kiedy budzą się wątpliwości

Gdy spowiednik ma wątpliwości, co do dyspozycji penitenta, względnie gdy z wypowiedzi osoby spowiadającej się wynika, że w ogóle nie jest dysponowana do przyjęcia sakramentu pokuty, kapłan winien usiłować doprowadzić penitenta do stanu, w którym mógłby uznać go za wystarczająco dysponowanego. Podjęcie wysiłków zmierzających do tego celu to obowiązek spowiednika, którego przecież w sposób szczególny obarcza troska o nawrócenie grzesznika i który, znajdując się w bezpośredniej relacji międzyosobowej z penitentem, ma ku temu najlepszą szansę. Nie znaczy to, niestety, że starania spowiednika zawsze doprowadzą penitenta do wymaganej skruchy i wystarczającego postanowienia poprawy. Jeśli tego zabraknie, nie pozostaje nic innego, jak odłożyć rozgrzeszenie czy zgoła odmówić go.

Mówiąc o odmowie rozgrzeszenia, podkreślmy na początku, że przy sprawowaniu sakramentu pokuty sytuacją "zwyczajną i normalną" jest udzielenie rozgrzeszenia. Jego odroczenie czy odmowa to wyjątki od reguły. Spowiednik winien kierować się nauką i prawem Kościoła (por. KPK 978, 2). W nich, nie we własnych poglądach, znajduje kryteria oceny dyspozycji penitenta. Odłożenie rozgrzeszenia może mieć miejsce "ze względu na ważność sakramentu pokuty i pojednania" lub (oraz) "ze względu na dobro penitenta".

Odłożenie rozgrzeszenia jest uzasadnione i celowe wtedy, gdy nie udało się osiągnąć u penitenta wystarczającej dyspozycji, ale jest nadzieja, że zachęcony i pobudzony przez spowiednika przemyśli stan swego ducha, dojdzie do skruchy i uzna, że trzeba się poprawić. Co do racji i celu odłożenia musi zachodzić porozumienie - "całkowita jednomyślność" - między spowiednikiem a penitentem, bez zgody tego ostatniego i akceptacji przezeń motywów odłożenia nie miałoby ono sensu. Zachodzi bowiem obawa, że nie tylko nie przyniesie ono korzyści duchowych, lecz raczej spowoduje szkodę, na przykład sprawi, że penitent nie przyjdzie więcej do spowiedzi. Należy baczyć, by penitent nie odbierał odłożenia rozgrzeszenia jako kary. Dlatego zastosowanie takiego środka terapeutycznego wymaga wielkiej rozwagi i ostrożności. Stąd, jeśli spowiednik ma wątpliwości co do dyspozycji penitenta, winien rozgrzeszenia raczej udzielić niż odmówić, wyjaśniając zarazem penitentowi, że "ważność" sakramentu, czyli jego faktyczne zaistnienie i - konsekwentnie - faktyczne odpuszczenie grzechów, zależy od jego rzeczywistego żalu i postanowienia poprawy. Można go uprzedzić, że rozgrzeszenie jest uwarunkowane spełnianiem tych wymogów, istotnych dla zaistnienia sakramentu. Jeśli natomiast spowiednik ma - z wymienionych wyżej przyczyn - pewność co do braku dyspozycji penitenta, musi odmówić rozgrzeszenia. Oczywiście po bezskutecznych staraniach doprowadzenia penitenta do skruchy i postanowienia poprawy.

Po tym ogólnym wprowadzeniu przejdźmy do omówienia kilku szczególnych sytuacji i okoliczności mających wpływ na dyspozycję penitenta i możliwość otrzymania przez niego rozgrzeszenia.

Penitent w niebezpieczeństwie śmierci

Penitentów znajdujących się w niebezpieczeństwie śmierci każdy kapłan, nawet nieposiadający upoważnienia do spowiadania, ale ważnie wyświęcony, rozgrzesza ważnie i godziwie z wszelkich grzechów i cenzur, czyli ekskomuniki i interdyktu, nawet wtedy, gdy obecny jest kapłan upoważniony (por. KPK 976). Jednak również w takiej sytuacji konieczne jest, by penitent był dysponowany. Można powiedzieć, że dyspozycja, czyli żal i postanowienie poprawy, jest wówczas szczególnie potrzebna, chodzi wszak o przygotowanie się na - prawdopodobnie bliskie już - spotkanie z Bogiem na sądzie. Z drugiej strony, właśnie z tego powodu trzeba odmówić rozgrzeszenia, gdy wskutek odmowy nawrócenia brak dyspozycji jest pewny. W razie wątpliwości należy udzielić rozgrzeszenia, "bo to rozgrzeszenie warunkowe może być ostatnią pomocą przy przejściu do wieczności".

Uwolnienie od cenzur

Spowiednik nie ma prawa udzielać rozgrzeszenia osobom, które przez to, że będąc w stanie pełnej poczytalności zaciągnęły karę ekskomuniki lub interdyktu wskutek popełnienia czynu obwarowanego taką karą, wiążącą mocą prawa (por. KPK 1364-1398). Kierując się dobrem duchowym wiernych i pragnąc ułatwić im pojednanie z Bogiem i Kościołem, biskupi diecezjalni upoważniają spowiedników do uwalniania od ekskomuniki za przerwanie ciąży - czy to niektórych, generalnie (wedle wykonywanego urzędu) określonych, czy to wszystkich w sytuacjach ogólnie i abstrakcyjnie wskazanych. W diecezjach polskich uprawnienie takie posiadają dziekani i proboszczowie, zaś wszyscy spowiednicy w czasie spowiedzi wielkanocnej oraz z okazji misji parafialnych, rekolekcji, odpustów parafialnych, wizytacji biskupich, a także przy spowiedzi przedślubnej, spowiedzi w szpitalach, więzieniach, chorych niewychodzących z domu, żołnierzy, kobiet ciężarnych oraz spowiedzi generalnych obejmujących okres przynajmniej jednego roku. Uprawnienia powyższe dotyczą - przypomnijmy -uwolnienia od ekskomuniki zaciągniętej wskutek przerwania ciąży. Jeśli penitent zaciągnął ekskomunikę lub interdykt wskutek popełnienia innego przestępstwa, spowiednik może uwolnić go od kary i rozgrzeszyć tylko w tak zwanych przypadkach naglących.

Przypadek najbardziej naglący to wspomniane już niebezpieczeństwo śmierci. Przypadek naglący zachodzi też wtedy, gdy "penitentowi jest trudno pozostawać w grzechu ciężkim przez czas konieczny do tego, aby zaradził kompetentny przełożony" (KPK 1357, 1). Nie ma znaczenia, z jakich powodów trudno trwać penitentowi w grzechu ciężkim. W pierwszym rzędzie chodzi o trudności duchowe, gdy trwanie w grzechu ciężkim dręczy sumienie i przytłacza penitenta. Ta trudność może wynikać też z przyczyn zewnętrznych, na przykład niebezpieczeństwa zgorszenia lub zniesławienia.

W takich "naglących" przypadkach spowiednik winien "nałożyć odpowiednią pokutę", a przedtem "nałożyć na penitenta obowiązek odniesienia się w ciągu miesiąca, pod groźbą ponownego popadnięcia w karę, do kompetentnego przełożonego bądź do kapłana posiadającego odpowiednie uprawnienia" (KPK 1357, 2). Jeśli chodzi o ekskomunikę, oznacza to konieczność odwołania się do Penitencjarni Apostolskiej. W praktyce odniesienia tego winien dokonać spowiednik, oczywiście bez podawania nazwiska czy jakichkolwiek innych danych pozwalających na identyfikację osoby. Podejmując się tego zadania, spowiednik nie może zapomnieć o konieczności ustalenia z penitentem terminu ponownego przystąpienia do spowiedzi.

Taki sam obowiązek odniesienia się winien spowiednik nałożyć penitentowi uwolnionemu w niebezpieczeństwie śmierci od kary zastrzeżonej Stolicy Apostolskiej, gdyby penitent wyzdrowiał. Należy jednak uważać, by nałożenie obowiązku nie pogorszyło stanu pacjenta. Również w takim przypadku jest celowe, by odniesienia w imieniu penitenta dokonał spowiednik, bacząc, by na żadnym etapie jego wykonania nie narazić na szwank tajemnicy spowiedzi.

Wspólnik w grzechu przeciw szóstemu przykazaniu

Poza niebezpieczeństwem śmierci rozgrzeszenie wspólnika przeciw szóstemu przykazaniu jest nieważne (KPK 977), a kapłan, który by to uczynił, zaciągnąłby ekskomunikę zastrzeżoną Stolicy Apostolskiej (KPK 1378, 1). Stosując - obowiązującą przy normach ograniczających wykonywanie uprawnień oraz przy normach ustanawiających kary - ścisłą interpretację, należałoby powiedzieć, że obwarowany sankcją nieważności zakaz udzielenia rozgrzeszenia oraz kara za jego naruszenie dotyczą jedynie cudzołóstwa. Przeważa jednak opinia, że chodzi nie tylko o cudzołożny stosunek płciowy, lecz o dokonany ("zewnętrzny") wspólnie grzech przeciw czystości , także "nieczyste rozmowy", ilekroć nie ma wątpliwości, że zaistniał obopólny grzech ciężki. Zakaz udzielania rozgrzeszenia dotyczy - oczywiście - grzechu nieodpuszczonego. Spowiednik może spowiadać i rozgrzeszać osobę, która była jego wspólnikiem w grzechu przeciw czystości, jeśli osoba ta otrzymała już od innego kapłana rozgrzeszenie z tego grzechu.

Fałszywe doniesienie o solicytację

Kto fałszywie donosi przełożonemu kościelnemu, że spowiednik popełnił przestępstwo solicytacji, czyli że "w akcie spowiedzi albo z okazji lub pod jej pretekstem" nakłaniał penitenta "do grzechu przeciw szóstemu przykazaniu" (KPK 1387), zaciąga karę interdyktu, a duchowny także suspensę (KPK 1390, 1). Nie jest ważne, czy penitent w ogóle spowiadał się u kapłana, którego oczernił, istotne jest jego twierdzenie, że nakłanianie miało związek ze spowiedzią, a fałszywe doniesienie zostało zaadresowane do władzy kościelnej. Nie jest też ważne, czy nakłaniany miał być sam donoszący czy inna osoba. Ze względu na bezbronność spowiednika, zobowiązanego do zachowania tajemnicy spowiedzi, kapłan, u którego oszczerca się spowiada - czy to uprawniony do uwalniania od kary, czy to uznający, że zachodzi przypadek naglący - nie powinien go uwolnić od kary ani rozgrzeszyć przed formalnym odwołaniem fałszywego doniesienia i wyrażeniem gotowości naprawienia szkód, jeśli takie wynikły (KPK 982). Dopóki tego nie uczyni, nie należy oszczercy rozgrzeszać, nawet w niebezpieczeństwie śmierci.

Wierni żyjący w związku cywilnym

Dotkliwym problemem w życiu Kościoła jest odmowa rozgrzeszenia, z jaką spotykają się wierni o nieuregulowanym życiu małżeńskim. Najczęściej chodzi o wiernych, którzy po rozpadzie małżeństwa nawiązali wspólne życie z inną osobą - czy to łącząc się małżeństwem cywilnym, czy to pozostając w konkubinacie. Nie przestają oni być przedmiotem kościelnego zatroskania, ich sytuacji poświęcono nieprzebraną już literaturę. Charakteryzując ich sytuację, mówi się o niedopuszczeniu do sakramentów świętych. Jan Paweł II w adhortacji apostolskiej Familiaris consortio pisał: "Kościół na nowo potwierdza swoją praktykę opartą na Piśmie Świętym niedopuszczania do Komunii eucharystycznej rozwiedzionych, którzy zawarli ponowny związek małżeński. Nie mogą być dopuszczeni do Komunii świętej od chwili, gdy ich stan i sposób życia obiektywnie zaprzecza tej więzi miłości między Chrystusem i Kościołem, którą wyraża i urzeczywistnia Eucharystia. Jest poza tym inny szczególny motyw duszpasterski: dopuszczenie ich do Eucharystii wprowadziłoby zamęt co do nauki Kościoła o nierozerwalności małżeństwa".

Niezależnie od zróżnicowanej oceny winy ponoszonej przez tych, "którzy szczerze usiłowali ocalić pierwsze małżeństwo i zostali całkiem niesprawiedliwie porzuceni", oraz zaciągniętej przez tych, którzy "z własnej, ciężkiej winy zniszczyli ważne kanoniczne małżeństwo", to sedno sytuacji wiernych rozwiedzionych, a żyjących w cywilnym związku z inną osobą tkwi w tym, że przystępując do sakramentu pokuty, nie są w stanie rzetelnie postanowić poprawy. Wiedzą bowiem i przewidują, że w dalszym ciągu będą utrzymywać stosunki seksualne z osobą, z którą nie są związani kanonicznie ważnym małżeństwem, i będą popełniać grzech cudzołóstwa.

Ten brak dyspozycji stoi na zawadzie rozgrzeszeniu, konsekwencją zaś jest zakaz przyjmowania Komunii świętej. Gdyby mogli rzetelnie obiecać poprawę, to - przy założeniu, że mają żal za ich własny wkład w katastrofę pierwszego małżeństwa - mogliby otrzymać rozgrzeszenie. Co niekoniecznie musi oznaczać rozejście się, mogą bowiem zachodzić ważkie powody, jak na przykład wychowanie dzieci, konieczność wzajemnej pomocy, czyniące rozstanie się niemożliwym czy niewskazanym. Oznacza natomiast, że osoby te muszą postanowić żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od stosunków płciowych. Jeśli to się udaje, to ich wspólne zamieszkanie nie jest już bliską okazją do grzechu i nie można o nich powiedzieć, by nie byli - z tej racji - dysponowani do otrzymania rozgrzeszenia.

Na zakończenie warto podkreślić, że odmowa rozgrzeszenia następuje nie z powodu ciężaru czy liczby grzechów penitenta, lecz ze względu na uporczywe trwanie w grzechu i brak szczerej woli wydostania się z tego stanu. We wskazaniach Konferencji Episkopatu Polski dla spowiedników czytamy: "Odmowa rozgrzeszenia musi być przeprowadzona w taki sposób, by o ile możności nie zrazić penitenta raz na zawsze do sakramentu pokuty, a tym bardziej do całości życia religijnego. Spowiednik zatem musi się starać o doprowadzenie penitenta do zrozumienia, że Bóg jest zawsze gotów odpuścić wszystkie grzechy, gdy tylko istnieje ze strony człowieka prawdziwy żal za swe czyny i wola poprawy. Penitent powinien zrozumieć, że to on sam niejako odmawia przyjęcia przebaczenia i rozgrzeszenia, które Bóg mu ofiaruje. Nie chce bowiem uznać swej winy i odmawia wzięcia na siebie poprawy życia. Rozgrzeszenia nie pozbawia go kapłan, ani tym bardziej sam Bóg" . Odmowa rozgrzeszenia jest zawsze porażką: osoby przystępującej do sakramentu pokuty, ponieważ marnuje szansę pojednania, i kapłana-spowiednika, gdyż nie zdołał przekonać penitenta do zmiany. Ani jeden, ani drugi nie powinien jednak traktować tej porażki jako ostatecznej.

Życie Duchowe

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Odmowa rozgrzeszenia
Komentarze (1)
MM
~Mucha mucha
7 listopada 2019, 18:24
OK tekst zrozumialam jednak nie dowiedzialam sie jednego czy jeśli mam grzech bardzo dawny o ktorym przy spowiedzi nie wiadomo z jakich powodow ucieka z głowy przy spowiedzi a po powrocie do domu wraca jednak bardzo sie go załuje i taki grzech wisi gdzies juz zakurzony przy nastepnych spowiedziach dalej sie ukrywa w zakamarkach pamieci to czy taki grzech kwalifikuje sie juz po kilku spowiedziach zostaje wypowiedziany to jak sadze rozgrzeszenia juz sie nie dostanie tak ? czyli zapomniany grzech z dziecinstwa o ktorym sie nawet nie znało wagi tego grzechu w dorosłym zyciu bez rozgrzeszenia pozostaje juz nierozgrzeszony na zawsze tak?